Demon Odrodzenie - 18 - Kapelusznik
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Demon Odrodzenie - 18
A A A
Klasyfikacja wiekowa: +18

Republika Finicka
544 rok nowej ery – 1905 rok imperialny
30 Kwietnia
Region Geenret – Północne ziemie Finicji przy granicy z Carstwem Varsji

 

Bezwładne ciało Everhausta oderwało się od ziemi, a powietrze rozerwał zwycięski ryk wilkołaka. Drapieżca skoczył na starca który miał odwagę stanąć w obronie Adlera, zacisnął kły na jego barku i rzucił nim niczym szmacianą lalką.

A Adler mógł tylko na to patrzeć.

Jego ciało było zbyt słabe, zbyt złamane, by mógł cokolwiek zrobić. Przed chwilą, był gotowy zginąć jako człowiek. Teraz już nie był taki pewny.

Zatwardziały polityk obdarzył go szacunkiem i przyjaźnią. Był on pierwszym, który zrobił to z własnej woli i szacunek swój okazywał szczerze, kiedy osoby z dworu Vazów, robiły to ze strachu. Mimo, że ich znajomość była krótka, Adler znalazł wspólny język z Everhaustem. Ironicznie, możliwe, że ta znajomość sprawiła, że wyznał Ewelinie, co jest gotowy dla niej zrobić. Ten stary polityk uznał jego zdanie, kiedy inni się śmiali i osłonił swoją reputacją przed szkalowaniem, mimo że nie miał żadnych zobowiązań wobec młodego chłopaka. Chciał mu się odwdzięczyć, w jakiś sposób, nie ważne jaki, byle móc okazać swoją wdzięczność, temu staremu człowiekowi, który widział już wszystko.

Teraz jednak, osoba którą darzył szacunkiem i uznaniem, leżała na wpółmartwa, pośród drzew, malując ziemię karmazynową cieczą.

A on mógł tylko patrzeć.

W tle, wilki dobrały się do obrońców. Beniamin Everhaust, syn starego polityka, został powalony na ziemię przez trzy wilki, które teraz wgryzały się w jego ciało. Ewelina i Gabriela krzyczały ze strachu, próbując uciec karocą, której spanikowane konie, nie ważyły się ruszyć w paszcze rozwścieczonych bestii. Szlachcice i myśliwi wystrzeliwali ostatnie kule, lub zamachiwali się karabinami, jak pałkami, w desperackiej próbie przetrwania tej rzezi.

Tak, oto miał wyglądać ich koniec.

Natura zamanifestowała swoją prawdziwą potęgę. Ludzie zabijali ludzi, a pożrą ich wilki.

***

- Jego czas się kończy – oznajmiła Śmierć. – Jego i wielu innych – wskazała na obrońców.

Paradoks uśmiechnął się szeroko, a jego oczy zawirowały niczym tornada ognia. Świat realny i nierealny zaginał się i łamał wokół jego sylwetki. Widać było, jak bardzo jest podniecony zaistniałą sytuacją. Chłonął każdy moment, przewidując, nieprzewidziane i widząc niewidzialne, jak to Paradoks ma w naturze.

- Dwie sekundy, Poczekaj, dwie sekundy najdroższa, a zobaczysz z kim masz do czynienia.

Śmierć prychnęła kpiąco. Stanęła naprzeciwko Paradoksu i pokręciła głową. Jej zimna twarz okazywała jedynie oczekiwanie. Śmierci nie da się przecież zaskoczyć.

- Nie jesteś w stanie zmienić Prawdy. Nadchodzi jego zguba. Przegrałeś ten zakład.

Postać we fraku zachichotała rozbawiona. Czas i przestrzeń załamywały się dookoła. Przez chwilę dało się ujrzeć ziejącą za jego oczami otchłań i to co tę otchłań sprowadza. Śmierć cofnęła się o krok, przeszywając Paradoks wzrokiem, który wydawał się rosnąć i skurczać w tym samym momencie. Był i go nie było, śmiał się i płakał, tańczył i stał nieruchomo, zaprzeczając każdym gestem własnemu istnieniu, równocześnie manifestując swoje istnienie na tysiąc sposobów, Poszarpane głosy wydobyły się zza jego maski.

- Zgadza się… nie jestem w stanie zmienić Prawdy… - wskazał palcem na Adlera - …ale On może.

Śmierć zamrugała nie rozumiejąc, zwróciła wzrok na Adlera, któremu powinna zabrać życie w ciągu 3 sekund, ale zrobi to dopiero po 5, zgodnie z umową. Nadal była pewna, że wygra. Nie widziała szans by coś mogło się zmienić. Bo cóż mogą dać 2 sekundy. Spoglądała na coraz wolniej bijące serce Adlera, gotowa zgasić tlący się w nim płomyk życia. Paradoks natomiast stał się jednym i zbliżając się do Śmierci zapytał.

- Powiedz mi… Najdroższa… ile razy bije serce na sekundę?

***

Coś zabłysło w ciemności która go pochłaniała. Dziwne uczucie które dzielił z 001. Coś co nadal trzymało go na powierzchni basenu nicości.

Duma.

Cieniutka nić dumy nadal trzymała ich w świecie żywych. Cieniutka nić, niczym włos, ale wytrzymalsza od najmocniejszej stali. Po tej nici uderzył w niego ogień nienawiści.

On… Francis Adler, 001 miał tak skończyć? Rozszarpany przez zwierzęta? Taki miał być jego koniec?

„NIE” – Oznajmiła nić Dumy. – „Nie, tak nie powinno się umierać, tak nie powinno się odchodzić.”

- Jeśli użyję mocy… przestanę być człowiekiem – odpowiedział Adler próbując puścić płonącą nić.

Wiszący obok 001 szarpał się, nieskutecznie próbując podciągnąć się ku górze.

- A czy to można nazwać śmiercią godną człowieka? – Zapytał 001. – Tak umierają zwierzęta. Nie mogę tego zaakceptować! Nie MOŻEMY tego zaakceptować!

Adler natomiast wisiał bez ruchu, starając się zaakceptować swój los.

- Nie chcę tej mocy. Nie chcę odrzucić tego co zdobyłem.

- Spójrz na nich! Oni wszyscy zginą! To żadna zdobycz! To Strata!

- Ale…

„Jesteś Francis Adler…” – oznajmiła Duma. – „Numer 001. Alfa z projektu Nowe Dzieci. Żołnierz Imperium i kochanek księżniczki Finicji. Pragniesz by twoje życie coś znaczyło… więc go nie odrzucaj…”

Adler spojrzał na nić dumy, a następnie na 001. Odmęty nicości dotykały jego skóry.

- Nie chcę być bronią, nie chcę być narzędziem… a mam użyć mocy która mnie w broń zamienia? – zapytał. – Pragnę być jedynie zwykłym człowiekiem… czy to tak wiele?

Szarpiący się obok 001 spojrzał na niego nienawistnie.

- A ja mam być człowiekiem? Z moimi możliwościami? Zwykłym… człowiekiem? Jestem ALFĄ! Nie mogę zaakceptować zwyczajnego życia! Nie mogę! To słabe, ludzkie ciało jest wystarczającą klątwą!

Szarpał się, szukając sposobu by uciec przed swoim przeznaczeniem.

Nić Dumy zadrgała.

„Nie odrzucaj siebie. Ponieważ nigdy nie zdołasz uciec przed samym sobą. Weź w dłonie klątwę która cię ukształtowała i wybuduj jej ołtarz, a następnie świątynię. Tylko ty i twoja wola, może zamienić to przekleństwo w dar. Nie odrzucaj jej, a wychwalaj, a świat padnie do twych stóp…”

Chłopak spojrzał w odmęty które miały go pochłonąć. Wyglądały tak spokojnie. Tak cicho. Szum fal obiecywał, że nie będzie już bólu, nie będzie już cierpienia. Odejdzie wszystko, a on pozostanie jednym. Fale wzywały go do siebie, a on nie chciał odrzucić ich wezwania.

Wiszący obok 001, drgał. Trząsł się ze strachu. Był to pierwszy raz kiedy widział go przestraszonego. Nie chciał odchodzić. Jeszcze nie, nie teraz! Odrzucał wezwanie fal. Śmierć go przerażała, pochłaniała w całości. Każdy atom jego ciała, odrzucał taki koniec.

W górze natomiast, na końcu płonącej nici, biło światło. Szansa przyszłości. Walka i krew, ale też miłość i przyjaźń. Słodki głos Eweliny, śmiech starego Everhausta, rechot Herr Doktora i rozkazy Tipiza. Szept przeszłości wezwał go, uderzając w jego świadomość niczym grom.

Adler westchnął uśmiechając się lekko. Wyciągnął dłoń i położył ją na ramieniu 001. Ten przestał na chwilę się szarpać i spojrzał na niego w przerażony. W jego zielonych oczach biła cała wola życia jaką posiadał. Nie mógł go odrzucić, nie teraz. Uśmiechnął się smutno, ponieważ akceptując go, odrzucał to co miał już na wyciągnięcie dłoni.

- Już czas… - oznajmił Adler. – Czas wracać.

001 zamrugał zaskoczony.

- Wracamy?

- Tak - oznajmił Adler z uśmiechem. – Wracamy… Razem.

001 patrzył na niego z niedowierzaniem. Po chwili bandycki uśmiech rozświetlił jego twarz, a ogień zapłoną w oczach. Pochwycił jego dłoń. Nowe życie wstąpiło w ich obu.

- No to razem!

Wyciągnęli dłonie i pochwycili nić Dumy, rozpoczynając wspinaczkę ku życiu. Ich ręce pracowały równo. Pomagali sobie nawzajem, zbliżając się do światła, a kiedy dotarli do szczytu… byli już Jednym.

 

Adler otworzył oczy. Dłoń poruszyła się lekko i znalazła ukrytą dawkę Specyfiku. Niewielki ruch sprawił że igła wbiła się w ciało, a jad postępu ruszył ku jego sercu.

Umierający mięsień zadrgał, kiedy zielony płyn wypełnił jego komory.

***

Dłoń Śmierci zatrzymała się tuż nad twarzą Adlera.

Jego serce nie stanęło.

Nie mogła go już zabrać…

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Kapelusznik · dnia 17.10.2019 15:06 · Czytań: 427 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, wprawdzie posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty