Rowerowy lot na księżyc - GoldKate
Proza » Przygodowe » Rowerowy lot na księżyc
A A A
Śnił mi się pies od Borowińskich. Jamnik Funfel. Jechał przez las na rowerze, a jego uszy powiewały na wietrze niczym dwie dumne chorągwie. Zasuwał jak Kubica na torze wyścigowym. Zatrąbił na mnie, bo przecięłam mu drogę. Dokładniej rzecz ujmując, stałam na środku jego trasy z rozdziawioną buzią. Na chwilę zniknął mi z oczu, ale zaraz potem zobaczyłam jak w pełnym wyskoku ukazał się na tle tarczy księżyca.

O śnie opowiedziałam mojej sąsiadce, babci Borowińskiej, zaraz następnego dnia wieczorem, kiedy odbierałam od niej kankę z mlekiem. Myślałam, że będzie się śmiała, tak jak ja, ale ona tylko popatrzyła na mnie mrużąc oczy i powiedziała:
- Dziecinko, wszystko jest możliwe.
- No ale nie pies - zwróciłam jej uwagę - no wie pani, na rowerze?
- A dlaczego nie?
- Dlaczego? Cóż, sen był bardzo realistyczny, ale przecież to niedorzeczne, że niby Funfel...? - próbowałam tłumaczyć.
- Yhm - pokiwała głową, a ja pełna zdumienia nie zaprzeczałam już więcej. Po pierwsze: babcia Borowińska miała swoje lata, po drugie: starszym trzeba wierzyć (taka niepisana zasada - w końcu żyją dłużej od nas), po trzecie: psy nie jeżdżą na rowerach i wszyscy o tym wiedzą, po czwarte: to był tylko sen!
Wzięłam kankę z mlekiem i z cichym westchnieniem ruszyłam do domu. Minęłam po drodze Funfla, który leżał na wycieraczce w bliskim sąsiedztwie roweru.
- Hej, Funfel, dasz się karnąć? - zapytałam śmiejąc się głośno z niedorzeczności pytania.
W odpowiedzi usłyszałam cichy pomruk psa, który zaraz potem mlasnął językiem i ponownie ułożył się do snu.
- No tak, nic za darmo, co? Mam krówkę ciągutkę - wyciągnęłam cukierka, żeby zaprezentować nagrodę, a ponieważ nie uzyskałam żadnej reakcji, machnęłam na niego ręką - trudno, sama zjem - odwinęłam smakołyk z papierka i z błogością przeżułam. W sumie jakby się tak zastanowić, Funfel wygląda całkiem nieźle. Smukły z niego zwierzak, więc faktycznie musi się sporo ruszać. Ciekawe, bo ilekroć go widzę, cały czas leży na wycieraczce, we własnym legowisku, na trawie, w oborze przy krowach, na kolanach babci Borowińskiej, na moich butach, w przedpokoju, pod traktorem - po prostu wszędzie.

Kiedy dotarłam do domu, jak zwykle wypiłam kubek jeszcze ciepłego mleka, zjadałam kanapkową kolację, zgasiłam światło, porywając po drodze kolejną krówkę ciągutkę z cukiernicy i udałam się do swojego pokoju na piętrze. Nie wiem, jak to wytłumaczyć. Mam fioła na punkcie tych cukierków. Czasami zdarza się, że zabraknie mi mąki, czy cukru, ale krówek zabraknąć nie może! Jestem od nich najzwyczajniej uzależniona i z premedytacją staram się zarazić tą miłością wszystkich dookoła. No, akurat z Funflem mi jeszcze nie wyszło.
Nastawiłam sobie budzik i położyłam spać.
Zapadła już noc, a ja znajdowałam się tam, gdzie powinnam o tej porze - w swoim łóżku. Długo przewracałam się z boku na bok nie mogąc znaleźć wygodnej pozycji, aż w końcu sen wyciągnął do mnie swoje ręce. Nagły hałas przerwał jednak ten błogi stan. Nasłuchiwałam chwilkę i hałas się powtórzył. Ktoś rzucał kamykami w moje okno!
- No, co za czort! - wkurzona wstałam i raptownie otworzyłam okno. Spojrzałam w dół, ale nie dostrzegłam nikogo.
- Au! - oberwałam w ucho. Tego było za wiele. Niewiele się zastanawiając włożyłam stopy w kapcie i popędziłam na dwór czym prędzej - jak ja cię dorwę to nogi z dupy powyrywam, uszy oberwę i całego obedrę ze skóry - mruczałam pod nosem wymyślając co oryginalniejszy pakiet tortur.
Wypadłam na dwór szukając winnego.
- Wyłaź! - i on wyszedł - Funfel? To nieprawda! To nie możesz być ty!
Pies obserwował mnie bacznie i machał spokojnie ogonem. Zachowywał się tak, jakby nie znalazł się tutaj przypadkiem. Kiedy pierwszy szok minął oparłam głowę o ścianę, szukając jakiegoś stabilnego punktu, czegoś, co faktycznie istnieje. Wtedy coś dostrzegłam.
- Rower - nazwałam rzecz po imieniu. Spojrzałam na Funfla - Twój? No pewnie, że tak - szybko skojarzyłam oczywiste fakty - pewnie chcesz cukierasa? - jakby dla potwierdzenia pies szczeknął. Rzuciłam mu wyczekiwaną słodycz. Podziękowałam za fatygę i za pożyczkę roweru, obiecując go oddać następnego dnia.
Nagle zaświtała mi w głowie pewna myśl. Po wpływem impulsu, wskoczyłam na siodełko i ruszyłam na moim rowerowym rumaku w kierunku ścieżki pomiędzy polami i lasem. To była ciepła letnia noc, luźna piżama trzepotała na wietrze niczym żagiel wyrywając z ust radosne okrzyki, pełne dzikiej euforii. Na początku Funfel biegł przy mnie, ale potem machnął łapą na pożegnanie i potruchtał do domu. Cykanie świerszczy oraz światło świetlików towarzyszyło mi przez całą drogę dopingując niczym tłum fanów podczas wyścigu. Podjeżdżałam właśnie na pagórek, rozpędziłam się i wyskoczyłam wysoko pod księżyc. Wpadłam w taki zachwyt, że zapomniałam całkowicie o jednym - co oderwało się od ziemi, musi na nią powrócić! To było bardzo bolesne doświadczenie. Zdarłam sobie kolano i dłonie próbując ratować się od większych urazów. Z moich ust nie wydobył się żaden krzyk - zaskoczenie skutecznie spełniło funkcję knebla.
- No tak, głupota nie popłaca - mamrotałam pod nosem otrzepując się z kurzu - widać sny nie mogą być idealne. Hmm, ciekawe, że mogą być bolesne! Au! - krzyknęłam dotykając ran.
Potem podniosłam z ziemi rower i kuśtykając powlokłam się do domu nie żałując jednak ani jednego wykonanego ruchu. Lot na księżyc dostarczył mi tak ekstatycznych wrażeń, że warto było poświęcić niewielką powierzchnię naskórka.
- Kurcze, jaki fajny sen! - pomyślałam, kładąc się spać.
Ranek przywitał mnie ciepłymi promieniami słońca, które bez pytania wśliznęły się do mojego pokoju i powolutku zakradły do łóżka, aż w końcu wskoczyły na twarz.
- Jak cudnie! - przeciągnęłam się i skrzywiłam z bólu - Au! - zaskoczona wpatrywałam się w zadrapania na dłoniach. Sięgnęłam do kolana - tam też były. Wyskoczyłam z łóżka i popędziłam na dwór.
- A niech mnie kule biją! - podeszłam ostrożnie do roweru przypatrując mu się uważnie. Oniemiałam - czyli jednak, niemożliwe jest możliwe!
Niedługo potem byłam u Borowińskich i opowiadałam o nocnej przygodzie. Babcia poczęstowała mnie lemoniadą własnej roboty, a ja siedziałam na krześle chichocząc nieustannie.
- Proszę pani, to jest tak niewiarygodne, że aż śmieszne, ale muszę przyznać, że podobało mi się. Czy pani myśli, że Funfel się do mnie przekonał i to wszystko dlatego?
- Drogie dziecko, tego możesz być pewna. Funfel naprawdę Cię polubił. Dowodem jest to, że pożyczył Ci rower. Widzisz, kiedyś to ze mną wyruszał na przejażdżkę, ale ja mam już swoje lata. Poradziłam mu, żeby znalazł sobie kogoś innego i widzę, że dobrze wybrał. Panuje między wami harmonia, każde z was daje drugiemu coś od siebie.
- Jak to? Chyba nie bardzo rozumiem.
- Ty zakosztowałaś w lotach na księżyc, a Funfel... - babcia spojrzała na mnie wymownie.
- W krówkach ciągutkach! - wykrzyknęłyśmy obie śmiejąc się do rozpuku. Nawet Funfel słysząc co się dzieje przybiegł machając wesoło ogonkiem i oblizując się co chwila.

Od tamtej pory razem z Funflem wyruszamy na nasze nocne eskapady. Oboje czerpiemy z nich niesamowitą radość, bo takie właśnie emocje wyzwalają w nas rowerowe loty na księżyc i krówki ciągutki.
- A moche ktoch ma ochotę się przychąchyć? No cho mnie chrącasz Funfel? Achm...

Fakt! Przepraszam. Jak się je, to się nie gada...To do północy!
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
GoldKate · dnia 31.01.2009 11:12 · Czytań: 1084 · Średnia ocena: 3,67 · Komentarzy: 14
Komentarze
bassooner dnia 31.01.2009 12:09 Ocena: Bardzo dobre
bardzo ładnie... ale nie rozumiem jednej rzeczy - kto rzucał w okno?
aga2906 dnia 31.01.2009 18:45 Ocena: Bardzo dobre
bardzo pozytywnie nastawia to opowiadanie. Takie w pewnym sensie fantastyczne jest, ale nie do końca. Taka magia w nim panuje. :) Za to wieki plusik:)
Jack the Nipper dnia 01.02.2009 13:30 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
już więcej. Po pierwsze: babcia Borowińska miała już


2 x już - drugie zbędne

Cytat:
mnie swoje ręce. Nagły hałas wyrwał mnie


2 x mnie

Cytat:
jak ja Cię dorwę to nogi


brak uzasadnienie dla zastosowania wielkiej litery w "Ci". Kilka jest takich kwiatków

Cytat:
To nie prawda!


nieprawda

Cytat:
mnie, ale potem machnął łapą na pożegnanie i potruchtał do domu. Cykanie świerszczy oraz światło świetlików towarzyszyło mi przez całą drogę dopingując mnie


mnie - mi -mnie - powtórki

Bardzo ciepłe opowiadanie, aż nie sposób się nie uśmiechnąć. Jamnik jak żywy.
Hyper dnia 01.02.2009 13:35 Ocena: Bardzo dobre
Najbardziej spodobał mi się pierwszy ustęp. Łopotanie uszu, porównanie do Kubicy i reszta - po prostu bomba! Od razu zachciało mi się czytać dalej.
lilith dnia 02.02.2009 00:26 Ocena: Przeciętne
Najbardziej podobał mi się tytuł. Rower i księżyc kojarzy mi się bardziej z E.T. niż z jamnikami, ale co tam;).
emilec12 dnia 02.02.2009 08:06 Ocena: Dobre
Zachciało mi się lata, ciepłych, pachnących nocy i krówek ciagutek. A to znaczy, że opowiadanie działa:)
Usunięty dnia 02.02.2009 10:51 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
po trzecie: psy nie jeżdżą na rowerach i wszyscy o tym wiedzą

nie byłbym tego taki pewny ;-)

Cytat:
Nagły hałas wyrwał mnie jednak brutalnie z błogiego stanu. Nasłuchiwałam chwilkę i hałas się powtórzył.

2x hałas.

Cytat:
jak ja Cię dorwę

za Jackiem, brak uzasadnienia dla dużej litery.

Opowiadanko słodkie jak krówka-ciągutka:yes:
ginger dnia 02.02.2009 11:35 Ocena: Bardzo dobre
Mi też się spodobało. Bajkowo i magicznie Ci to wyszło. W sumie to nie mam już nic do dodania... ;) Bdb :yes:
GoldKate dnia 02.02.2009 15:34
Yupi! Cieszę sie za tak pozytywne przyjęcie powyższej opowiastki:D
No i faktycznie - dużo u mnie "kwiatków", dziekuję za wszelkie uwagi. W wolnej chwili dopracuję parę szczegółów...
Pozdrawiam z tego miejsca wszytskich smakoszy krówek-ciągutek hasłem wszystkim nam znanym: MNIAM:D
mahuss dnia 03.02.2009 15:52 Ocena: Bardzo dobre
Dołączam się do krówkowych łasuchów :) Bardzo fajny tekst!
Miladora dnia 03.02.2009 18:03 Ocena: Bardzo dobre
Ja też dołączę, ale parę uwag nie zaszkodzi, droga Gold Kate... :D
- Ał - zazwyczaj pisze się - Au
- Wyskoczyłam z łóżka jak Filip z konopi - Filip z Konopi to powiedzenie dotyczące wyrwania się z czymś nie w porę, a więc nie bardzo pasujące do wyskoczenia z łóżka. Sugeruję zmienić.
Poza tym trochę doszlifowania stylistycznego i będzie świetne.
Ale swobodnie, ładnie i pomysłowo napisane i za to bdb... ;)
GoldKate dnia 05.02.2009 08:42
Miladoro - słuszna uwaga z Filipem :) Pałam do niego wielką sympatią i staram sie umieszczać gdzie tylko się da - widać powyższy montaż nie należy do najbardziej udanych :lol:
O "au" postaram się też nie zapomnieć.
Usunięty dnia 05.02.2009 10:12 Ocena: Dobre
Nieźle, nieźle. Nie przypuszczałem, że masz talent literacki. A tu proszę, taka niespodzianka;) Podobało mi się. Czekam na inne teksty;)
Krzysztofpnowak dnia 05.02.2009 20:58 Ocena: Bardzo dobre
trzeba było kupić lizaka za pięć złotych to zawiózłby cię dalej bdb
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty