Recepcjonistka - Tomasz Gryga
Proza » Historie z dreszczykiem » Recepcjonistka
A A A
Pani Zofia była atrakcyjną trzydziestolatką, mieszkającą w Cieszynie od urodzenia. Ukończyła liceum, rzuciła studia i podjęła pracę jako recepcjonistka. Minęło już dobrych pięć lat od kiedy rozpoczęła pracę w Hotelu. Jakiś czas rozglądała się za innym zajęciem, ale w końcu przywykła i porzuciła poszukiwania. Trudno w Cieszynie o dobrze płatną pracę, szczególnie kiedy jest się kobietą ze średnim wykształceniem. Był czas, że myślała o wyjeździe na zachód, ale po kilku nieudanych próbach stwierdziła, że chyba utknęła. Przynajmniej na razie. Poza tym recepcja to nie najgorsze miejsce by spotkać bogatego męża, najlepiej obcokrajowca.

Pani Zofia rozmarzyła się. Jej brązowe oczy zatrzymały się na ekranie telewizora, w którym przewijała się kolejna powtórka serialu M jak Miłość. Ciemne loki opadały na ramiona, końcówkami zachodząc na dekolt, który odsłaniał nieco tajemnicy jej delikatnych piersi. Szczupłe dłonie gładziły pilota, kiedy męski głos wprawił ją w osłupienie.
- Pani Zofio... - Zofia zadrżała. - Czy przestraszyłem panią? Niech pani przyjmie moje przeprosiny.
Po drugiej stronie okienka recepcji stał mężczyzna. Wydawał się mieć około czterdziestki, ale miał znacznie więcej. Pani Zofia zauważyła to spisując jego dane kiedy się meldował w zeszłym tygodniu.
Ach, pan... Vlupescu...

Od samego początku budził w niej lęk. Zawsze elegancki, zapewne bogaty, ale miał w sobie coś niepokojącego, jakby skrywał jakąś straszną tajemnicę. I ten głos...
- Wystarczy Ramon...
Ciemne okulary szczelnie zasłaniały jego oczy pozbawiając twarz oznak życia. Pomimo, iż słońce dawno zaszło, czarne szkła niezmiennie należały do jego garderoby. Zofia nieraz zastanawiała się jak on w nocy przez nie widzi i czy w ogóle kiedykolwiek je ściąga, a nade wszystko intrygowało ją - co kryje się za tymi szkłami.
- Czy zechciałaby pani przyjąć ode mnie drobny upominek? Powiedzmy, że w imię tego, iż niegodnym jest by tak piękna dama nie miała na sobie ozdoby odpowiedniej dla jej urody i wdzięku...
Nie czekając na odpowiedź położył na blacie pudełko. Otworzył je ukazując damie jego zawartość. Zaskoczona Zofia zaczęła protestować. - Nie. Zdecydowanie nie miała ochoty na takie spoufalanie się.
- Ale... Ja... Ja nie chcę... Nie mogę... Panie Vlu...
- Ciiii... - Vlupescu uciszył ją sięgając długim palcem jej ust.
- To dla pani, pani Zofio.
- Panie Ramonie... Ale ja... - próbowała jeszcze oponować Zofia, lecz
szponiasta dłoń chwyciła za biały łańcuszek i wyciągnęła zawartość z pudełka. Na wysokości jej głowy zwisała teraz dziwnie srebrna głowa wilka z rogami i czerwonymi oczyma.
- To jest Chors. - powiedział Vlupescu.
Pani Zofia wpatrywała się w błyskotkę. Ramon ciągnął dalej swym hipnotycznym tonem.
- To starodawny amulet. Tam skąd pochodzę nazywany także hybrydą wilka.
- ...hybrydą... wilka... - Dodała półprzytomnie Zofia.
- Chciałbym, żeby pani go nosiła. Nie chcielibyśmy przecież, żeby pani, pani Zofio stała się jakaś krzywda...
- ...krzywda...
- A poza tym, to naprawdę wyjątkowa ozdoba, idealna dla tak wyjątkowej i pięknej kobiety jak pani, pani Zofio. I oczywiście wykonana z odpowiedniego kruszcu. Pozwoliłem sobie zadecydować za panią i kazałem przyrządzić go z białego złota.
- ...białego złota...
Vlupescu uśmiechnął się krzywo. Wąskie usta rozwarły się na moment ukazując białe mocne zęby.
- Jest Pani naprawdę piękną kobietą, Pani Zofio.
Odwrócił się spokojnie i udał w kierunku pokoju. Zofia drżała. Echa jego kroków unosiły się jeszcze przez chwilę po pustych korytarzach hotelu, naznaczane nierównym stukotem czarnej laski.

Recepcjonistka ocknęła się siedząc głęboko w fotelu, zupełnie jakby przebywała tam dłużej lub przysnęła. Przez mgłę wychwytywała słowa i obrazy niedawnej rozmowy z Ramonem Vlupescu, które teraz wydawały się jej tak odległe. Zaczęła już wierzyć, że to był tylko sen, kiedy poczuła na piersi dziwny chłód. Sięgnęła dłonią i pochwyciła coś. Wykonana z białego złota, szeroka na dwa centymetry, głowa wilka patrzyła na nią swymi czerwonymi oczyma. Poczuła lęk, lecz nie mogła nie dostrzec też piękna amuletu i kunsztu z jakim został wykonany. Czerwone oczy wydawały się tak niewinne. Usiłowała wyobrazić sobie ile ów amulet może być wart. W natychmiastową chęć zwrotu prezentu, wdarła się pokusa, by go jednak zatrzymać. Postanowiła, że odłoży prezent i zastanowi się co z nim zrobić, lecz nie mogła odnaleźć nigdzie pudełka. Zła o to, iż ograniczono jej możliwość dokonania wyboru wcisnęła talizman do szuflady, lecz po chwili stwierdziła, że jednak na jej szyi ozdoba będzie bardziej bezpieczna. A co by było, gdyby prezent gdzieś się zapodział? Nie mogłaby go zwrócić, a co gorsza ktoś inny mógłby wejść w jego posiadanie. Nie. Zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem będzie jeśli będzie miała amulet przy sobie. Zaskoczona nieco tokiem swego rozumowania, pani Zofia, opadła z powrotem na fotel i resztę uwagi postanowiła poświęcić temu co było w telewizji. A amulet przyjemnie pieścił jej piersi emanując chłodem w tę piekielnie duszną lipcową noc.

Vlupescu wchodząc do pokoju nie zapalił światła. Marynarkę i kapelusz powiesił na wieszaku, laskę oparł o ścianę. Lekko kulejąc podszedł do okna. Pomarańczowy sierp księżyca powoli przechodził w owal. Już nie długo nastąpi przejście - pomyślał. Rozebrał się, wyciągnął z szafki słój, natarł ciało maścią i położył się spać.

Zofia zamykała główne hotelowe drzwi na noc. Robiła tak zawsze w obawie przed niechcianymi gośćmi. W końcu nie była to najbezpieczniejsza dzielnica miasta, a ona była kobietą i była całkiem sama. W Hotelu nie było wielu gości - wzdrygnęła się na myśl o starym Ramonie Vlupescu. To zadziwiające jak dobrze mówi po polsku - pomyślała. Po drugiej stronie drzwi jest domofon, więc każdy spóźniony klient może z niego skorzystać. I jeśli tylko nie będzie pijanym i awanturującym się menelem - może liczyć na miłą obsługę i miękkie łóżko w hotelowym pokoju.
Zofia powróciła na recepcję, ale zanim usiadła z powrotem w fotelu, uwagę jej przykuł hałas. To było coś, jakby spadająca z parapetu doniczka, co najgorsze hałas ten wydawał się dochodzić z nieczynnego skrzydła. Pani Zofii zrobiło się gorąco, wstrzymała oddech i nasłuchiwała każdego dźwięku. Z letargu wyrwało ją szczekanie psa przebiegającego po przeciwległej stronie ulicy. - Głupi kundel - pomyślała, ale w sercu była mu wdzięczna. Napięcie opadło, postanowiła usiąść i usiadła, ale przyciszyła telewizor, kierowana jeszcze wewnętrznym niepokojem. Chwyciła dłonią amulet, który teraz jakby parzył ją w piersi. Przez całą noc nic się jednak nie wydarzyło, hałas nie powtórzył się, tak więc pani Zofia szybko zapomniała o tym incydencie i o szóstej rano zakończyła swoją zmianę.

Noc później Zofia znowu przyszła do pracy. Miała mieć wolne, ale Krystyna - druga recepcjonistka - zatruła się. Zbliżała się 23.00 kiedy zdała sobie sprawę, że nie widziała dzisiaj Ramona Vlupescu. W sumie to wcale nie miała ochoty go widzieć - pomyślała i odetchnęła z ulgą. Telewizor szedł głośno i nagle ściszyła go, bowiem wydało się jej, że usłyszała coś. Jakiś bliżej nieokreślony dźwięk dochodził znów zamkniętego skrzydła hotelu. Pomimo tego, że wypadła jej dzisiaj ta zmiana - czuła się dobrze, czuła się silna i odważniejsza niż wczoraj. - Koniec tego! - powiedziała ostro do siebie i postanowiła pójść na obchód, co zresztą należało do jej nocnych obowiązków. Założyła bluzę, bo zrobiło się jej dziwnie zimno. Amulet, który od wczoraj miała na piersi również emanował chłodem.
Na panelu sterowania było dużo różnych przełączników, pod każdym z nich jarzyła się zielona kontrolka. Zofia nie wiedziała do czego służą te wszystkie guziki, przełączniki i światełka - wiedziała tylko tyle, ile potrzebowała wiedzieć. Po chwili zapaliła światła na wszystkich piętrach korytarzy w nieczynnym skrzydle. - No to przekonajmy się co to za hałasy - pomyślała i wyszła, zamykając na klucz recepcję.
Kiedy weszła na schody przypomniała sobie, że na ostatnim piętrze światła nie działają. Przeszedł ją dreszcz na myśl chodzenia tam po omacku. Ale przecież nie musi tam wchodzić - z odsieczą przyszła jej szybka refleksja, tyle że już nie była taka odważna jak przed momentem. Zrobiła jednak krok do przodu, potem kolejne i po chwili zaliczone miała pierwsze piętro. Nie zauważyła tam nic podejrzanego, żadnej rozbitej doniczki, żadnego strąconego kwiatka. Nie licząc brzęczenia jarzeniówki panowała tam cisza.

Kiedy wyszła na półpiętro wydało się jej, że słyszy kroki. Nie był to jednak klasyczny oddźwięk podeszwy buta o posadzkę, raczej coś na kształt szybkiego szurania. - Może to szczury? - pomyślała - albo jakiś kot, albo gołąb co wpadł przez rozbite, albo nie zamknięte okno? - Ta ostatnia myśl wydała się Zofii bardzo pożądana, takie rozwiązanie przyjęła by z ulgą. - Ale tak naprawdę to nie wiadomo co to - pomyślała i była zła na siebie, że tak pomyślała, bo w momencie jej poczucie kontroli pękło jak bańka mydlana. A napięcie spotęgowało wyraźne szurnięcie czegoś na posadzce dwa piętra wyżej. W zasadzie Zofia nie była pewna czy odgłos ten dobiegł z ostatniego czy z przedostatniego piętra, ale zaczęła rozważać dezercję.
Mogła teraz wrócić na recepcję i nikt nie mógłby mieć do niej o to żalu, ale to nie zmieniło by faktu, że coś w tym nieczynnym skrzydle było - nie wiadomo co i kto wie czy nie zakradło by się do niej na dół. Musiała się przekonać co to, bo czuła, że inaczej zwariuje i jednocześnie żałowała, była na siebie wściekła, że nie sprawdziła tego rano, przy świetle dnia.
- Coś do obrony, potrzebuje czegoś żeby się móc bronić - pomyślała i na myśl przyszła jej tylko miotła z długim kijem znajdująca się w kantorku na pierwszym piętrze. Kiedy była w kantorku spostrzegła w rogu złamany kij od starej miotły z prowizorycznym, ale jakże zbawiennym ostrzem. Chwyciła go i skierowała kroki na górę.
Na przed ostatnim piętrze nic nie znalazła. Znowu witała i żegnała ją piorunująca cisza ze złowrogim brzęczeniem jarzeniówki. Zofię nawiedzało coraz to gorsze przeczucie. Lęk i wątpliwości targały nią na dziesiątki sposobów i tylko resztki zdrowego rozsądku kazały jej brnąć dalej.

Nieprzebyta ciemność ostatniego piętra pulsowała magnetyczną ciszą ściągając na siebie całą jej uwagę. Złe przeczucia nachodziły ją z taką natarczywością, że nie potrafiła się od nich uwolnić. Wchodziła w ciemność stopniowo i powoli. Wszystkie jej lęki i wszystkie demony powracały do niej w tej chwili. Znajdowała się w miejscu, które emanowało hipnotycznym strachem. Nie potrafiła już logicznie myśleć.
Była tak sparaliżowana, że przez chwilę myślała, że nie da rady zrobić kroku. Poruszała się ostrożnie, nasłuchując każdego szelestu. Znowu wydało jej się, że słyszy kroki. Zaostrzony kij trzymała przed sobą, gotowa zadać uderzenie. Serce waliło jej w piersiach, wymuszając krótki, szybki oddech. Była napięta do granic możliwości, a amulet emanował zimnem jak nigdy dotąd.

Poczuła jak coś dotyka ją w plecy. Z przerażeniem odskoczyła i zadała cios w cień, który stał tuż za nią. Ale to nie był cień - ostrze natrafiło na opór. Ciemna postać stojąca za Zofią wydała z siebie zachrypnięty okrzyk, a w chwile potem runęła na schody.

W tym samym momencie w czarnym korytarzu ostatniego piętra rozległ się trzepot skrzydeł i gruchanie spłoszonego gołębia.

Na schodach, pół piętra niżej leżało ciało Ramona Vlupescu. Zofia nie mogła dłużej powstrzymać krzyku. Wydobywał się jej z gardła tak naturalnie, że dziwiło ją, iż nie zrobiła tego wcześniej. Trzęsła się jak nigdy i nie wiedziała co było bardziej przerażające - zakrwawiony tors Ramona Vlupescu z widoczną dziurą od kija, czy wyraz zastygłej w krzyku twarzy starego cygana, czy jego spokojne oczy, tym razem bez ciemnych okularów, czy trzepoczący skrzydłami gołąb w ciemnościach.
Nawet nie myślała, że dziś kogoś zabiła.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Tomasz Gryga · dnia 01.03.2009 11:58 · Czytań: 1265 · Średnia ocena: 3,25 · Komentarzy: 16
Komentarze
Poke Kieszonka dnia 01.03.2009 19:39 Ocena: Dobre
No coś w tym mrocznego jest ,przebrnęłam do końca ,tylko czuję jakieś niedomówienia ,czegoś mi brak ,może to coś związane jest z amuletem ,jakoś za mało funkcjonalny(osobiście nie lubię tego słowa).
No, ale przeczytałam więc coś mnie tu zatrzymało:);):)
Hyper dnia 02.03.2009 00:17 Ocena: Dobre
Pokiereszowana ma rację. Tekst jest mroczny i wciągający. Niestety, dosyć szybko staje się przewidywalny. Interesujące byłoby rozszerzenie opisu amuletu oraz jego właściwości.
Jedno zdanie rzuciło mi się w oczy najbardziej:
Cytat:
Poczuła jak coś dotyka ją w plecy.
Proponuję: Poczuła dotyk na plecach. Można dodać ewentualnie dreszcz przebiegający po plecach.
Ogólnie rzecz biorąc, nie jest źle. Lubię takie klimaty, jednakże, jako osoba wychowana na "Kingach i Koontzach", jestem dość grymaśna. :)
wojtyna dnia 02.03.2009 01:54 Ocena: Dobre
Cytat:
jednakże, jako osoba wychowana na "Kingach i Koontzach", jestem dość grymaśna

Podpisuję się pod tymi słowami całym sercem, choć dodałbym jeszcze Mastertona. Właśnie a propos jego twórczości - postać Ramona skojarzyła mi się z Ducą z 'Pogromcy wampirów', ze względu na tajemniczość obu bohaterów.
Tekst rzeczywiście chwytliwy i umiarkowanie mroczny. Opisy całkiem zgrabne, choć niewyszukane, ale może to nawet lepiej. Dialogi jakby zmanierowane, tzn nieco zbyt sztuczne.
Ale tak jak napisałem tekst wciąga. Db+
Tomasz Gryga dnia 02.03.2009 01:57
Pokiereszowana - dobrze odczułaś, że czegoś brakuje. Mam zamiar napisać jeszcze kontynuację dotyczącą Ramona cygana, amuletu, tego jak się tam znalazł, kim był i jakie miał zamiary. Recepcjonistka to część pierwsza.

Hyper - dzięki za sugestie. Zrobię coś z tym zdaniem jak się prześpię.
Ja również wychowałem się na Kingach i Koontzach, do nich dołożyłbym też Lovecrafta, Poe i Mastertona oraz przede wszystkim Lumleya.

Dobra krytyka nigdy nie jest zła;)
Pozdrawiam
Tomasz Gryga dnia 02.03.2009 02:01
wojtyna - dzięki za wskazówki i opinie, co do zmanierowanych, sztucznych dialogów to starałem się aby takimi nie były, widać muszę nad tym jeszcze popracować.
Dzięki
Poke Kieszonka dnia 02.03.2009 02:03 Ocena: Dobre
To się bardzo cieszę .że będzie ciąg dalszy na pewno przeczytam:):)
wojtyna dnia 02.03.2009 04:45 Ocena: Dobre
Dialogi z reguły są problemem, widzę to głównie po sobie. Na szczęście jednak nie są bardzo trudne do wypracowania. Dodatkowo tak jak napisałem Twoim do dobrego stanu brakuje niewiele.

Większość miłośników grozy wychowała się na tych autorach. Nie mieli wyjścia. Lovecrafta i Poe nie wsadzałbym jednak między Koontza, Kinga, Mastertona i Lumleya. A propos Mastertona - czytaliście jego typowo erotyczne tytuły?
SzalonaJulka dnia 02.03.2009 12:52 Ocena: Bardzo dobre
Ja tam się nie wychowałam na autorach, których wymieniacie. Tutaj podoba mi się, że mimo nabudowanej atmosfery grozy i niezwykłości, właściwie nic niesamowitego się nie dzieje. Ot, recepcjonistka morduje faceta trzonkiem od miotły... zupełnie bez powodu :) lubię przekorne rozwiązania i boję się rozczarowania, że Vlupescu rzeczywiście jest jakimś stworem.

Mam tylko jedną uwagę - słabo znam Cieszyn, ale niebezpieczna dzielnica tego miasta brzmi dziwnie...
Tomasz Gryga dnia 02.03.2009 21:50
SzalonaJulka - okolice Piastowskiego i wszystko jasne;)
Masz rację, że Cieszyn to bardzo bezpieczne miasto, bo np. Skoczów to jest już znany na śląsku jako kryminał.
Pozdrawiam
SzalonaJulka dnia 02.03.2009 22:21 Ocena: Bardzo dobre
heh raz byłam w Cieszynie, ale pętałam się po nocy ze strony polskiej na czeską i z powrotem i nie przyszło mi do głowy, że może być niebezpiecznie - wszyscy równie życzliwie, jak bezskutecznie usiłowali mi wskazać drogę :)
ginger dnia 03.03.2009 12:44 Ocena: Dobre
Hmpf... Ja jestem rozczarowana - po co dał jej amulet, po co nacierał się maścią, jaka przemiana...? Rzucasz aluzje, a potem mordujesz trzonkiem od miotły Bogu ducha winnego człowieka... Nie przemawia to do mnie. Napisane przyzwoicie, ale jeszcze bym nad stylem popracowała. Szczególnie nad dialogami ;)
Jack the Nipper dnia 03.03.2009 22:07 Ocena: Dobre
Cytat:
Był czas, że myślała o wyjeździe na zachód, ale po kilku nieudanych próbach stwierdziła, że


2 x że

Cytat:
się. Jej brązowe oczy zatrzymały się na ekranie telewizora, w którym przewijała się


3 x się

Cytat:
była to najbezpieczniejsza dzielnica miasta, a ona była kobietą i była całkiem sama. W Hotelu nie było


była - była - było

Cytat:
Telewizor szedł głośno


raczej: grał głośno

Cytat:
jej, że usłyszała coś


że coś usłyszała

Cytat:
chodzenia tam po omacku. Ale przecież nie musi tam wchodzić b


chodzenia tam - tam wchodzić - powtórkowo

Cytat:
tam nic podejrzanego, żadnej rozbitej doniczki, żadnego strąconego kwiatka. Nie licząc brzęczenia jarzeniówki panowała tam


2 x tam - oba zbędne

Cytat:
bo w momencie jej poczucie


bo w jednej chwili LUB w tym momencie

Cytat:
Mogła teraz wrócić na recepcję i nikt nie mógłby


mogła - mógłby - zgrzyta powtórzeniem

Cytat:
Na przed ostatnim piętrze


przedostatnim

Cytat:
Wszystkie jej lęki i wszystkie demony powracały do niej w tej


jej - niej - tej
Czaiła sie ta zaimkoza, kipiała, aż wykipiała.

Cytat:
Poczuła jak coś dotyka ją w plecy.


dotyka jej pleców

Cytat:
a w chwile potem


chwilę

Ładnie się zaczyna, jakas tajemnica buduje, a potem bach i nie ma nic. W zasadzie mozna by to potraktować jako nowatorskie ujęcie, ale jednak rozczarowuje.
Tomasz Gryga dnia 03.03.2009 23:21
ginger - masz rację, ale o cyganie zamieszczę osobne opowiadanie, gdzie to wszystko będzie ujęte z jego perspektywy.

Jack the Nipper - dziękuję za wykaz błędów. napracowałeś się.
nie ze wszystkim jestem w stanie się z Tobą zgodzić, ale wszystkie uwagi dokładnie sobie przeanalizuje.
Usunięty dnia 04.03.2009 00:40 Ocena: Dobre
A mnie się podoba nawet... Wprowadziłeś mnie w błąd tym amuletem i złowrogą osobą Cygana, byłam święcie przekonana, że dalej będzie o wampirach i wysysaniu krwi. A tu, proszę - dziadek zabity dyszlem od mopa :lol: . Nieoczekiwane rozwiązanie. Podobało mi się.
4+ i pozdrawiam :-)
valdens dnia 07.03.2009 02:00 Ocena: Bardzo dobre
Bardzo lekka i płynna narracja. Z całą pewnością jest to lepiej napisane niż "Konflikt interesów" Jeffery Deavera - książka, którą aktualnie męczę (prawie pewne, że niedługo rzucę ją w kąt i odetchnę z ulgą)
W ogóle mam wrażenie, że wiele osób z PP pisze lepiej niż amerykańskie gwiazdy...
Tomasz Gryga dnia 10.03.2009 20:44
kmkmk - może jeszcze będzie coś o wysysaniu;)

valdens - masz racje, ludzie na PP dobrze piszą, niektórzy bardzo dobrze.
Nie czytałem Deavera, ale może tłumacz był chory jak tłumaczył??
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty