Pierwsze, co widzisz to moje krzywe nogi. Pierwsze, co myślisz to, czy jestem w stanie wyprostować kolana. Potem zwracasz uwagę na moje dłonie. Na to, że nie prostuję palców jak ty. Dziwisz się, że chodzenie tak mnie męczy. Nie ogarniasz, że nie kontroluję w pełni moich mięśni. Że mogę podczas picia herbaty wylać ją na siebie i że nie jest to dowcip, by cię rozbawić. Nie, nie, ty nic nie rozumiesz. Nawet się nie postarasz. Ale i tak masz śliczne dłonie.
Kelner podsuwa mi krzesło, mimo że nie czyni tej uprzejmości żadnej innej osobie. Pani w piekarni specjalnie znajdzie mi najświeższy chlebek. Babeńka z koszykiem pełnym oscypków, spuści mi cenę o pięć złoty. Kierowca autobusu poczeka te czterdzieści sekund bez narzekania, bez krzyczenia, aż ja wdrapię się do środka pojazdu. Tysiące rąk sięga ku mnie, by mi pomóc. To jest tak kurewsko słodkie z ich strony.
Ale ja nie mam żalu. Jeśli ktoś po dwudziestce wciąż ma żal do świata i obraża się za uprzejmość, to lepiej niech sobie od raz w łeb strzeli. Tylko powietrze zabiera. Nie, nie, nie. Ja taki nie jestem. Nie, nie musisz stawiać mi piwa. Zresztą ja nie piję alkoholu. I bez niego ledwo umiem utrzymać równowagę. Głównie po to mi ta kula. Trzecia noga do podpórki. Zresztą pijany kulawiec to najżałośniejszy widok na świecie. Gdy nie jest w stanie nawet o kulę się oprzeć, gdy pełźnie po podłodze jak nędzny robak, by dostać się do łazienki i wyrzygać do kibla. Nie, nie, nie. Ja taki nie jestem.
Wiesz, że masz ładne oczy? W pierwszej chwili myślałem, że to kontakty, ale teraz widzę, że to prawdziwy kolor. Piękny, niecodzienny kolor. Pewnie wiele osób ci to mówi. Prawda? Może pójdziemy do mnie? Głośno tu strasznie. Śmierdzi fajkami i wódką. Mieszkam w nowym bloku, każde mieszkanie oddzielone jest metrem cementu. Nic nie wychodzi poza ściany.
Spokojnie, ja zapłacę. Mam bogatych rodziców i bardzo się starają, by ułatwić mi życie. Idziemy, więc? Cieszę się. Poczekaj chwilę, ciężko mi się wstaje z tych foteli. Już. Możesz być tak dobra i podać mi ramię. Będzie mi wygodniej iść. Tobie prościej będzie tempo dopasować. Zobaczysz jak życie potrafi być wolne. Na zewnątrz weźmiemy taksówkę.
Starałem się studiować dziennie. Po pierwszym semestrze zrezygnowałem. Chodzenie od wydziału, do wydziału było ponad moje siły, zwłaszcza, że większość była porozrzucana na mieście. Miałem pieniądze na transport, ale i tak nie wytrzymałem. Zrobiłem licencjat zaocznie. Próbowałem potem pracę znaleźć. Na klawiaturze piszę wolniej od własnej babci, więc jedyne co mi zaproponowano, to skręcanie długopisów. Kaleki mają prościej ode mnie. Gość na wózku przynajmniej nie ma problemów z klawiaturą...
Słucham? Ja? Ja nie jestem kaleką. Kaleką się stajesz. Ja się taki urodziłem. Jestem niepełnosprawny. Ale prościej mówić, że jestem kulawy. Niepełnosprawny to takie długie, formalne słowo.
Otworzysz za mnie? Klucze mam w kieszeni. Dziękuję. Na prawo jest salon. Na lewo kuchnia. Chcesz się czegoś napić? W lodówce są soki, jest cola i inne napoje. Jest też wino dla gości, jeśli bardzo chcesz. Spokojnie, nie mam nic przeciw, gdy kto inny pije. Włączę muzykę, rozsiądź się w salonie. Nie musisz mi pomagać, ojciec zamontował wszędzie poręcze. Jakoś daję sobie radę.
Masz ładną skórę. Mogę jej dotknąć? Jesteś piękna, wiesz? Masz śliczne usta. Takie czerwone, takie kształtne. Czy mogę...? Wiedziałem, że będziesz dobrze smakować. Przepraszam jeśli nie będę dość delikatny. Naprawdę nie umiem do końca panować nad tymi palcami. Ale chcę cię dotykać. Czuję jak wszyscy w końcu. Masz ładne piersi.
Musisz być na górze. Ja niewiele zdziałam. Musisz sama użyć mojego ciała.
Ja naprawdę wszystko czuję, nie musisz o to pytać. O tak, teraz jest dobrze. O Jezu. Cholernie dobrze. Trochę szybciej, proszę... Pewnie wszyscy ci mówią, że masz boskie ciało...
A teraz ugryź mnie. Przecież tego chcesz... Ja wiem. Wiem o tobie. Wiem czym jesteś. Śmiało. Tylko nie wypij za dużo. Chcę ranka dożyć. Au. Bolało bardziej niż myślałem. Haha... Wiedziałem, że to lubisz. Na komódce jest woda utleniona, gaza i bandaż. Jesteś wspaniała, wiesz?
Już siódma rano. Nie, nie, nie. Proszę cię. Nie szarp się. Te kajdanki naprawdę dużo wytrzymają. Tylko sobie skórę na nadgarstkach i kostkach obetrzesz. To nie jest przyjemne, wierz mi. Nie ma też co krzyczeć. Pamiętasz, jak mówiłem, że sąsiedzi nic nie słyszą? To prawdziwa prawda jest. Ech... Wrócę, jak przestaniesz wrzeszczeć.
Osoby w mojej pozycji mają jeden problem. Często lubimy wierzyć w cuda. Sporo kulawych pielgrzymuje rok rocznie przed najświętszy obrazek. Łatwo się nas naciąga na wszelakie eksperymenty medyczne. Chcemy, by spotkany szarlatan był prawdziwym medykiem z dziesiątkami dyplomów. Nie chcę nawet wiedzieć, ile już mój ojciec wydał na te moje medyczne wybryki. Fajnie jest być z bogatej rodziny, nie? Rodzice, rodzina, przyjaciele... Wszyscy mówili, że nie mam co się łudzić. Że zawsze taki będę.
Kurwa, zawsze. Rozumiesz?!
Przepraszam, miałem się nie unosić. O czym to ja...? A. O cudach. Zacząłem szukać prawdziwych cudów. Oczytałem się ezoterycznego, mistycznego, okultystycznego, nawet mitologicznego gówna. Niby wiekowe knigi, a wciąż potrafią zmusić do zwątpienia w oczywisty porządek rzeczy. Najbardziej zainteresowałem się krwią wampirów. Idiotyczne, nie? Hahaha. Jak o tym teraz myślę, to mam ochotę sobie w mordę dać. Szkoda, że nawet tego nie mogę zrobić. No, ale znów zbaczam z tematu... Wampirza krew. Wszędzie opisywano jej niesamowite właściwości. Że afrodyzjak, że na potencję, że na tężyznę, czy inną długowieczność. Ale przede wszystkim była lekiem na wszystko. Aż śniłem po nocach, już widziałem jak biegam po łąkach, lasach...
No, ale żeby napić się wampirzej krwi, trzeba wpierw jednego złapać, nie? Szukałem więc zawzięcie. Przecież tyle ludzi twierdzi, że widziało, znało, lub nawet że byli krwiopijcami. Tak było kiedyś i tak zostało po dziś dzień. Ludzie kochają mówić o wampirach. Ja wiem, że istnieje od pyty fikcji literackiej jak knigi Ann Rice, czy tej idiotki Stephanie Meyer. Ja wiem, że to wszystko oparte jest na legendach, zabobonach, mitach ludów, którzy modlili się do czaszek mamutów... Ale gdzieś musi być to cholerne ziarno prawdy. Prawda?
Nie byłem jednak taki głupi, rygorystyczne wymagania dałem. Przejrzałem co się da w internecie, dzwoniłem, pytałem, przeglądałem, płaciłem. W przeciągu paru tygodni odsiałem setki kandydatów. I zgadnij, kto został, złotko.
Nie jęcz. Gdybyś nie krzyczała, gdy na moim PlayStation 3 gram, to bym ci mordy nie zaklejał. Proste równanie, ty mnie podrapiesz, ja podrapię ciebie. Głupi upór tylko cię zgubi. No, zostałaś więc tylko ty. Dziewczyna bez przeszłości, bez znanych krewnych. Dziwna, absolutnie oszałamiająca uroda. Widywano cię tylko w nocy. Nigdy nie powiedziałaś tego na głos, ale plotka była, że jesteś wampirem. Teraz myślę, że sama ją rozsiałaś, by móc jakby co, wszystkiego się wyprzeć. A plotka ma większą moc, niż rozpowiadanie na swoim profilu na Naszej Klasie, że chleje się A Rh+. Kurwa, naprawdę w to uwierzyłem. Byłem przekonany, że jesteś prawdziwa. Idiota, idiota, idiota. Nauczę się wreszcie głową myśleć. Twoja krew jest jak moja. Wypiłem ją i wciąż jestem taki sam. Nic się nie zmieniło. Oj, bez przesady. Nie ma co świrować z tego powodu. Zadbałem, by wszystko sterylne było. Uspokój się.
Słońce cię nie pali. Głupi, głupi. Zmyłem ci z twarzy makijaż, zdjąłem to mroczne ubranie i wyglądasz teraz tak zwyczajnie, że chyba bardziej się nie da. Wciąż twierdze, że masz ładne piersi i nienaganną figurę, ale nic poza tym. Jesteś stu procentowym homo sapiens sapiens.
Dobra, nie płacz już. Zdejmę ci tę taśmę z ust.
Kurwa.
Przestań.
Powiedziałem coś.
Zadowolona? Teraz tylko woda była w spryskiwaczu. Następnym razem użyję płynu do okien. Leż więc spokojnie. Poczekaj, usiądę. Już mnie kolana bolą od tego stania. Wracając... Wiesz jak bardzo mnie to wszystko wkurwiło? To że jesteś zwykłym człowiekiem. Tępą cipą, która myśli, że blada cera i czarne ciuchy da jej poważanie w towarzystwie innych, mrocznych debili. Idiotką, która wierzy w gorsze fantazje niż ja, pierdolony kulas. Która okłamuje siebie samą i wszystkich wokół. Gdybym nie był tak cholernie na ciebie wkurwiony, to byłoby mi cię żal. Rozumiesz? Ale naprawdę jestem wkurwiony.
Powiem ci coś.
Przestałem to mówić na głos, ale ja wciąż chcę być normalny. Tak cholernie, bardzo, bardzo, bardzo mocno. Nigdy nie będziesz wiedziała, jak bardzo. Żadne z was. Skurwiałych, zdrowych ludzi. Nawet o tym nie pomyślicie. Rzygam już waszym fałszywym współczuciem. Wiesz dlaczego moja pierwsza dziewczyna mnie zostawiła? Bo jej matka robiła wszystko co mogło, by jedyne dziecko nie związało się z kulasem. By kochana dziewczynka nie spociła się aby, bo jej chłopak nie uniesie torby z zakupami. Wiesz, jak ja się czułem bezsilny, bo stara raszpla miała rację? Utrudniam tylko życie innym. Wiesz jak cholernie trudno nie mieć przez to samozabójczych myśl? Potrzebowałem trzech lat terapii. Potrzebowałem utonąć w komponowaniu muzyki. Nie jestem geniuszem, jak te cofnięte mentalnie dzieci w telewizji, nie tworzę rzeczy na miarę Mozarta, ale lubię to robić. Pozwala mi zapomnieć na chwilę o tym, że nigdy nie będę w stanie przenieść przez próg moją żonę.
Przepraszam. Nie powinienem ci mówić takich rzeczy. Masz dość własnych problemów. Niestety rzadko mogę coś szczerego powiedzieć i złapałaś się na ten moment. Spójrz, aż mi ręce drżą z podenerwowania. Ale spokojnie, to nie powtórzy się. Zresztą musisz skupić się na czymś innym. Mam złą wiadomość...
Uspokój się, przecież cię nie pokroję i nie dam zjeść świniakom. Wyjdźmy poza stereotyp. Zresztą jak ja to wytłumaczę? Wszyscy widzieli, jak wychodzisz ze mną z klubu. Cieć w kanciapie też cię widział i póki nie zobaczy wychodzącej, to wątpliwe, by zeznał co innego policji. Nie mogę jednak ryzykować, że pójdziesz na policję. Nie mogę ryzykować, że ktokolwiek dowie się co tutaj zaszło. Mój tata nie potrzebuje więcej problemów. Ja nie potrzebuję problemów. Obiecujesz, że nikomu nic nie powiesz?
No na litość boską, przestań się wreszcie mazać. Nie będę ci przecież nosa wycierał.
Jestem zmęczony. Źle spałem, nogi mnie bolą od tego latania koło ciebie. Chcę mieć to wszystko za sobą... Wiesz jak stracone nadzieje wykańczają? Z chęcią bym się położył koło ciebie i zdrzemnął. Odpoczął. Obejrzał jakiś serial w telewizji. Lubisz Dextera? Ten o seryjnym mordercy co to...
Ej, ej! Spokojnie! Ja naprawdę nie chcę cię zabić. Ja tylko lubię ten serial.
Jezu, gdybym wiedział, że będziesz taka delikatna, to bym sobie głowy nie zaprzątywał tym gównem. Byś chociaż starała się zachować godnie. Wampiry przecież zawsze zachowują spokój. Jebana pozerka.
Wypuszczam cię. Jeśli pójdziesz z tym na policję, wszystkiego się wyprę. Zresztą kto ci uwierzy? No i kto skaże kulasa? Nie bądź głupia. Tylko tego chcę. Ubierz się i idź sobie. Zapomnijmy o tym wszystkim. Nie chcę już o tym myśleć.
Chyba, że chcesz zostać i zjeść ze mną śniadanie.
Naprawdę mi się podobasz.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
amoryt · dnia 16.03.2009 12:05 · Czytań: 1228 · Średnia ocena: 3,8 · Komentarzy: 15
Inne artykuły tego autora: