Ludzie oglądani zza książek. (z TU, GDZIE SPADŁ GRAD WIĘKSZY OD JABŁKA) - Krystyna Habrat
Proza » Inne » Ludzie oglądani zza książek. (z TU, GDZIE SPADŁ GRAD WIĘKSZY OD JABŁKA)
A A A
R I. LUDZIE OGLĄDANI ZZA KSIĄŻEK.
Ostatnimi laty ruch w księgarni POD PEGAZEM jakby mniejszy. Rzadziej kto tu zagląda, a jak już wejdzie, szybko przeleci wzrokiem wątlejsze rzędy książek na półkach, wykręca się na pięcie i znika. Właściciel, tęgawy i z lekka łysiejący, Jan Derbisz, coraz częściej staje zamyślony przy oknie i spoza książek, rozstawionych na wystawie, spogląda na rynek brukowany kocimi łbami, na kamieniczki z łukami podcieni, na kwietniki pośrodku i rozłożysty kasztanowiec.
Ratusz ledwo się tu wyróżnia ozdobniejszym podestem i zegarem na wieżyczce. W południe leci stąd hejnał, skomponowany niedawno dla tego miasta. Derbisz ze wzruszeniem wyczekuje zawsze momentu, kiedy rozlegną się pierwsze, basowe, uderzenia zegara, a potem wzniesie się w górę dźwięk trąbki. Jednak ostatnio w przypływie zniechęcenia zaczyna się krzywić, że to tylko naśladownictwo czegoś z większego świata, że wszystko tutaj wtórne, nieautentyczne.
Zza dachów rynku wychyla się strzelista wieża kościoła, po przeciwnej stronie druga. Nieco na uboczu, ale zewsząd widoczny, rozpiera się okazały budynek sądu, jakby napęczniały od licznych spraw i ciągnących się latami przepychanek o miedzę, o służebność drogi, o spadek. Od rynku domy coraz niższe, rzadsze, schodzą w dół ku rzece, ale z drugiej strony bierze je w kleszcze nowa część miasta, triumfująca ośmiopiętrowymi wieżowcami.
Derbisz spoziera smętnie na przechodzących za oknem. Zna tu niemal każdego. To na ogół cisi i porządni obywatele, jakich świat nie zauważa. A za plecami ma na półkach, od podłogi po sufit, w setkach tomów - najwspanialsze wytwory umysłu ludzi wielkich, którzy poruszają tym światem.
Sam usiłuje uszczknąć z tego ile się da. Zgłębia literaturę piękną, czasem ekscytującą, niekiedy dziwną, nie do przebrnięcia. Nie ominie biografii słynnej postaci, ale i kogoś całkiem skromnego, którego los mu bliższy, bo na ludzką miarę. Intryguje go podręcznik do nauki chińskiego, czy ten o wytrzymałości konstrukcji betonowych, jakiś traktat filozoficzny, rozprawa z psychologii głębi, teoria snów, a nawet to o komputerach. Wertuje takie pozycje pobieżnie, ale często brnie przez nie w pocie czoła. Ma satysfakcję, że w ten sposób odkrywa światy, o istnieniu których nie mają pojęcia ci, którzy przechodzą obok okien jego księgarni obojętnie.
Martwi się tylko jeśli którejś książki nie jest w stanie doczytać do końca. Nie chodzi nawet o podręcznik do nauki chińskiego, bo z grubsza go przekartkował, żeby wiedzieć, jak to wygląda. Nie chodzi też o coś z najnowszych osiągnięć techniki, co również przełknął. Zniechęciła go wychwalana ostatnio powieść. Nie może zrozumieć dlaczego ona powinna mu się podobać, gdy bohater jest odrażający i nie sposób wniknąć w jego epatujący obrzydlistwem świat. Tyle wokoło okrucieństwa, krzywd, nieszczęść, biedy, tyle fałszu, zakłamania, nieuczciwości. Wystarczy włączyć telewizor, by to zobaczyć. Gdy już tego nie może znieść, chciałby się wznieść ponad to. Uciec od tego w świat jakiejś mądrej książki, która t en okrutny XXI wiek wytłumaczy i pogodzi go z tym światem. Niechby to był jakiś większy esej, coś popularnonaukowego, może nawet powieść, jakie pisywał Dostojewski a nawet Prus. Niestety jego gusta nie nadążają za najnowszymi trendami. Wzdycha niekontent z siebie i wraca do literatury faktu czy powieści tradycyjnej, gdzie prawdy o życiu są bardziej przejrzyste.
Pociesza się, że jego ulubiony filozof, którego "Historię filozofii" ma ciągle pod ręką, uważał, że wszystkiego zgłębić się nie da i wystarczy starać się wiedzieć o wszystkim choć cokolwiek. Dlatego nadal kartkuje z apetytem książki do nauki egzotycznych języków, przepisy kuchni orientalnej, tomiska krytycznoliterackie, romanse dla sentymentalnych pań i wszelkie poradniki: jak być szczęśliwym, jak osiągnąć sukces.
A kiedy przyjdzie mu do głowy prawda, której inni zdają się nie dostrzegać, pisze o tym sążnisty list do jakiejś redakcji. Ma nadzieję, że jak się ludzie tego dowiedzą, to coś się w świecie zmieni.Choćby cokolwiek, odrobinę. Czasem taki list mu wydrukują, a jakże, jeszcze patrzą pochwalnym komentarzem, że ma rację. Częściej jednak jego list przemija bez echa On się tym nie przejmuje, bo zaprząta mu myśli kolejna inicjatywa społeczna. Wysyła listy na każde zapytanie redakcji: "Co o tym co sądzisz czytelniku?" Rozwiązania krzyżówek, łamigłówek, sudoku. Nie pominie żadnej ankiety czy konkursu. Musi przecież zaznaczyć swoje zdanie. To go podnieca. Wtedy wie, że żyje. Niech ci ważni na górze nie myślą, że na prowincji same wystraszone, poczciwiny! Tylko się swą działalnością epistolarną nie chwali nikomu. Nie lubi o sobie opowiadać. Szczególnie odkąd jego życie się zagmatwało i nie wiadomo co będzie dalej.
Ostatnio w księgarni mniejszy ruch. Do obsługi klientów wystarczają dwie panie. Jego rzadko wołają dla wyjaśnienia trudnej kwestii. Może więc sobie w ciszy zaplecza spokojnie poczytać. Książka przysłania to, o czym myśleć się boi i chce zapomnieć. A kiedy zmęczone oczy ledwo rozróżniają litery, skupia uwagę na ludziach przechodzących obok księgarni. Próbuje zgadywać, co ich na rynek sprowadza i co będą robić, jak wrócą do domu.
Jedni będą pracować w polu, nasypią kurom ziarna. Inni skoszą trawę pod domem, może zapłacą na poczcie rachunki, zreperują żelazko, sprawdzą dzieciom zeszyty i co potem? Oglądają telewizję? Rozmawiają? O czym? Jak sobie radzą z codziennością, gdy wszystko jedno czym wypełnią dzień? Jak ich to zadowala? Co motywuje do działania, jeśli kolejnych kroków nie wyznacza wielki cel? Ani sława, ani kariera, ani konieczność sfinalizowania wiekopomnego dzieła, ani chęć uzdrowienia świata czy zrobienia coś dla dobra ludzkości?
Nieraz się zastanawia, w jaki sposób ludzie bez wielkich życiowych zamierzeń, bez osiągnięć, podążają przez codzienność. Czy mozolna krzątanina wokół spraw małych może wystarczyć?
Przygląda się więc ludziom tej raptem 50-tysięcznej mieściny, co do niedawna była nawet miastem wojewódzkim. Przed południem więcej na rynku osób nieznanych. Śpieszą się zafrasowani. Twarze ich ogorzałe słońcem, pobrużdżone. To ludzie z okolic. Niektórzy w świątecznych garniturach, pewnie załatwiają sprawy w urzędzie, może w sądzie. Inni dźwigają kosze z owocami i czymś tam jeszcze na targ. Koło południa przyjezdni odjeżdżają autobusami i własnymi autami. Po obiedzie pojawia się więcej znajomych. Ci wolniej przemierzają rynek. Paradują ze staroświeckim dostojeństwem, zadzierają podbródki, wypinają brzuchy - opięte garniturami, uszytymi z najdroższego materiału przez najbardziej znanego krawca. Stąpają ze staroświeckim dostojeństwem, bo w prowincjonalnym mieście z tradycjami jeszcze tak wypada i każdy się stara do tego podciągać. Wymieniają dystyngowane ukłony. Najwolniej suną ci, których towarzyszki życia prezentują stroje dla innych nieosiągalne.
W gruncie rzeczy ludzie tu podobni do siebie. Uczciwi, zatroskani małymi sprawami. Żyją według odwiecznych zasad, przestrzegają tego co wypada i boją się, jak ognia, by nie wzięto ich na języki. Unikają wszelkiego rozgłosu, tak złej jak i dobrej sławy, bo to zawsze utrata twarzy, coś krępującego. Po co by miano o nich mówić? Po co zazdrościć? Oni są skromni. Lękają się niewiadomego, co czai się za rogiem. Lęk zatrzymuje we własnych opłotkach, powstrzymuje przed porywaniem się z motyką na słońce, wypływaniem na niepewne wody. Tak! Im zakres życia wytycza lęk. Miewa on różne oblicza: wstyd, nieśmiałość, kompleks niższości, baczenie na to co powiedzą inni. Zawęża to życiowy rozmach. Dlatego tacy zaledwie antyszambrują pod drzwiami prawdziwego losu.
Jednak, odkąd zlikwidowano małe województwa i oni stali się z powrotem mieszkańcami powiatu, podnieśli larum. Derbisz zrozumiał wtedy i nie omieszkał o tym zaraz napisać do redakcji, że każdy pragnie czegoś więcej, a tylko dlatego poprzestaje na małym, że nie potrafi wspiąć się wyżej, gdyż się tego boi?
Tak, tutejsi mieszkańcy podobni do siebie, poczciwi, uważający, nieśmiali. Znudzony Derbisz wypatruje innych, co odważyliby się żyć wbrew opinii otoczenia. Szuka oryginałów o pogmatwanych życiorysach, wszelkich nieudaczników i antypatycznych. Zdarzają się tu i tacy.
Dziś pojawił się tu jakiś obcy, młody człowiek z brodą, chudy i długi. Kręcił się po rynku, przyglądał bacznie kamienicom, ratuszowi i widocznym stąd wieżom kościelnym. Zaraz poznać, że to ktoś z daleka i tutaj pierwszy raz. Turysta, czy ktoś na dłużej? O, znowu widać go w podcieniach. Przyjechała też, dawno nie widziana, córka Gawrońskich - Agnieszka. Na pewno zaraz przybiegnie do księgarni, bo w jej domu dużo się czyta.
Derbisz ocenia ludzi według ich stosunku do książek. Ceni tych, co wstępują do księgarni i zawsze coś kupią, a z pogardą patrzy na takich, co omiatają jego wystawę niewidzącym okiem. Ubodzy duchem! Ślepi i głusi!
On sam żyje życiem czytanym. Zatraca granice, gdzie realność a gdzie fikcja, czego doznał sam a co wyczytał. Poplątał sobie przez to życiorys. Stracił, może na zawsze, to co było cenniejsze od książek. Wszyscy go po kolei zawodzili, ale książki - nigdy.
Ma nadzieję, że nie uważają go za nieudacznika, bo tak się ułożyło, że mając tyle już lat mieszka z matką sam. Wieczory spędza w domu albo z koleżkami przy piwie lub bridżu. Ludzie raczej go lubią, bo muchy by nie skrzywdził.
W jednym jest tylko nieprzejednany.Tego jednego nie daruje i lepiej przy nim o tym nie wspominać, bo zaraz wpada w taka wściekłość, że jeszcze kiedy zabije go apopleksja. A tu jak na złość ostatnimi laty każda niemal dyskusja prędzej czy później o to zahaczy. Bo przecież każdego uczciwego obywatela irytuje to, ze kiedy wreszcie doczekaliśmy się wolności, kiedy wszystko miało być lepiej, odzywają się patologie, niedopatrzenia systemu, luki w przepisach, przez które co cwańsi dochodzą do wielkiej forsy. Słysząc to, Derbisz - zawsze jowialny i dobrotliwy - podrywa się, czerwienieje ze złości i nie przebierając w słowach grozi, że tych wszystkich złodziei i bandytów od korupcji i przekrętów sam powywiesza! A wcześniej każdego potnie na plasterki i posoli.
Uspakaja się dopiero w księgarni. Nieraz, spoglądając na rynek poprzez wystawione na wystawie książki, myśli sobie, że życie każdego człowieka to powieść i za oknami maszerują sobie takie powieści w ludzkiej postaci, najciekawsze powieści, nawet poematy. Gdyby tylko ktoś to opisał! Mogłoby być ciekawsze od tego, co za jego plecami na półce z nowościami.
Szkoda mu, że tutejsi mieszkańcy przemijają tak bez śladu. Kilku sławnych pozostało: znana z legendy para zakochanych, malarz, jeden, drugi, odkrywca, nawet dwóch... Ale innych jakby nigdy nie było. Sam próbuje ich losy opisywać, męczy się ze stylistyką, plącze w dygresjach. Lepiej by to zrobił prawdziwy człowiek pióra. Gdyby tak trafił się tu taki przejazdem. Może dałoby się go zarazić pomysłem na opisanie ich miasta i ludzi? Na wszelki wypadek Derbisz przygląda się uważnie każdemu przybyszowi.
Pojawia się czasem w księgarni pani, której nie śmie o nic wypytywać. Przyjeżdża chyba z wielkiego miasta. Wybiera najtrudniejsze książki i pyta o takie, jakich w jego księgarni brak. Derbisz szybko sprowadza co może z hurtowni i później wygląda żeby się po nie zjawiła.
Mijają pory roku a jej nie ma. Nic o niej nie wie. Pytać nie wypada. Ona wygląda inaczej niż tutejsze mieszkanki, choć sam nie wie na czym to polega. Mówi też jakoś inaczej i dużo się śmieje, radośnie, perliście. Widać szczęśliwa. Ma coś takiego w geście rąk, w spojrzeniu, coś wykwintnego, że trudno się oprzeć jej czarowi. Zastanawia się: młodsza od niego czy starsza, bo jest z gatunku takich, których czas się nie ima. Elegancka, ale widać, że bardziej niż o szminki zabiega o strawę duchową. Taka może mieć równie dobrze trzydzieści pięć lat co i pięćdziesiątkę. Zamieniają parę słów na temat książek i pani znika z paczką świeżo zakupionych. Nie wiadomo dokąd odjeżdża. Nazywa ją w myślach "pani z daleka". Pojawia się znowu, gdy już o niej zapomni. Czasem ledwo ją rozpozna.
Ostatnio pozwolił sobie na cichą refleksję, że takich jak ona coraz mniej, bo kupujących w księgarni na palcach zliczyć. Media ogłaszają koniec powieści, bo ludzie jakoś potrafią się bez czytania obyć. Niektórzy takiemu krakaniu dają się zwieść i skoro inni się bez książki obywają i oni nie muszą czytać. Zresztą człowiek zapracowany, zatroskany codziennością, ma zaledwie siły na oglądanie obrazków w telewizji. Młodsze pokolenie wiedzę czerpie z Internetu. Już się książek nie pali, jak w historii bywało, po prostu się od nich odwraca.
Na taką tyradę pani uśmiechnęła się smutno i szepnęła: "A nasza religia chrześcijańska, jest ponoć jedyną, gdzie Pana Boga przedstawia się z książką".
Derbisz uradowany chciał zaraz zapytać kim ona jest? co robi? Może też sama pisze i opisałaby ich miasteczko? Ale brakło mu odwagi. Zaczął tylko: "Pani przybywa tu z daleka?" i zamilkł onieśmielony a ona uśmiechnęła się, kiwnęła głową, przejrzała jeszcze trochę książek, kilka wybrała, zapłaciła w kasie i wyszła. On pozostał ze swym niemym pytaniem.
Kiedy co piątek wieczorem wypełnia z kolegami przy piwie totolotka, co robią od lat, wszyscy narzekają i snują własne pomysły naprawiania świata. On też wtrąca swoje, jak by tu wszystko urządzić lepiej, psioczy, że pieniądz, pośpiech i samochód zniszczy świat. Baczy jednak, by się nie zagalopować, bo wtedy śmieją się, że jest naiwny i niedzisiejszy.
Skreślają starannie krzyżyki na kuponach i marzą, że kiedyś wygrają upragniony milion. Potem wsiadają w swoje nie najbardziej nowe i dalekie od luksusu, samochody i odjeżdżają do swych domów za miastem. Śpieszą do spraw, gdzie zarabianie pieniędzy niby nie jest czymś najważniejszym, ale za coś trzeba utrzymać dom, żonę, dzieci.I co by nie mówić, harować trzeba. Nawet na brydża, kultywowanego od lat w soboty, coraz mniej ich przychodzi. "Żony ich ograniczają" - myśli ze złośliwą satysfakcją Derbisz i zaraz robi się mu smutno, że do jego spraw nikt się nie wtrąca, nawet mama. On wraca do domu pieszo, bo w tak małym mieście wszędzie jest dla takich jak on niedaleko.
Zjada kolację, przygotowaną z wielkim staraniem przez matkę, wysłuchuje w milczeniu jej opowieści i narzekań. "Dobrze matuś, jakoś to będzie" - powtarza jej nieodmiennie i wychodzi do swego pokoju. Po drodze omija wzrokiem drzwi, których nigdy nie otwiera. Nie ma nawet pojęcia, czy mama tam sprząta. Nie liczy, ile to już czasu tak trwa. Jego pokój umeblowany ze spartańską surowością, stół, dwa krzesła, tapczan i szafa z książkami, ale porządek zaburzają sterty książek, z którymi nie może się uporać, bo choć czyta i czyta, wciąż przybywa tych jeszcze nie przeczytanych.
Ze ściany przygląda się mu surowo bohater w maciejówce, którego darzy wielką atencją. Zamówił jego podobiznę u prawdziwego artysty, bawiącego tu kiedyś na wywczasach. Znał go od dawna z szeptanych opowieści starszego pokolenia i z książek, przekazywanych do niedawna w tajemnicy, ale dopiero od niedawna można o nim mówić otwarcie. Budują mu pomniki. Nazywają jego nazwiskiem ulice i place. " On to by zrobił porządek z aferzystami i złodziejami" - burczy półgłosem i zaraz wtyka nos w książkę.
Czasem zastanawia się, po co właściwie tyle czyta? Na cóż prowincjuszowi wielka mądrość? Człowiek z prowincji jest i tak niemy i niewidzialny. Nikt go w świecie nie zauważa. Nikt się z nim nie liczy. Przemija w historii anonimowo. A jednak on, Derbisz czuje przez skórę, że ten świat byłby lepszy, gdyby ludzie czytali odpowiednie książki. Gdyby potrafił, sam by napisał jakiś podręcznik mądrości życia. Tylko kto zechce słuchać maluczkiego obywatela z prowincji?! Któremu jeszcze nie najlepiej się w życiu ułożyło.
Dawniej, rozmyślając tak, wyciągał arkusz brystolu i kaligrafował coś w rodzaju: "Powieść uwalnia od trosk i uczy jak żyć". Tego jednak hasła nie wywiesił w oknie swej księgarni.Utknął przy nim, bo sformułowanie wydało mu się niezręczne. Nie potrafił określić w nim zwięźle tego, co czuł.
Ale zanim coś wymyślił, spostrzegł, że hasła uległy dewaluacji. Ośmieszyły się. No trudno, lepiej wybrać się z koleżkami na piwo i tam popsioczyć sobie na dziejące się wkoło absurdy. On nastawia chciwie uszu szczególnie, gdy wyczerpią już miarę wyliczanych skandali i przejdą do wydarzeń w ich mieście.
Po powrocie do domu zasiada do ich spisywania. Coraz częściej myśli o zrobieniu z tego kroniki miasta i jego mieszkańców. Pisze więc i kreśli, a ręka biegnie po papierze coraz szybciej.
CDN
http://nakanapie.pl/book/486916/tu-gdzie-spad%C5%82-grad-wiekszy-od-jab%C5%82ka.htm
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Krystyna Habrat · dnia 03.04.2009 11:20 · Czytań: 728 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 4
Komentarze
Miladora dnia 17.04.2009 20:18 Ocena: Dobre
- Ostatnimi laty ruch w księgarni POD PEGAZEM jakby mniejszy. - jest mniejszy, był... uzupełnij
- Rzadziej kto tu - ktoś
- których nie mają pojęcia ci, którzy -
- Wydaje się mu, - mu się
- Wydaje się mu, że jak się ludzie tego dowiedzą, to wiele się w świecie zmieni. Czasem mu
- zdanie To go podnieca. - brak kropki
- na prowincji nie same wystraszone, poczciwiny! - są? istnieją? uzupełnij zdanie i skasuj przecinek
- panie(,) a jego nikt - dopowiedz o tym ruchu, że jest
- będą robić/będą pracować
- rachunki , zreperują - przecinek przesuń
- codziennością(,) gdy
- czy zrobienia coś dla - czegoś
- przyjezdni odjeżdżają, - niezręczne
- podciągać.Wymieniają - spacja po kropce
- gdyż się tego boi? - dlaczego pytajnik
- Zdarzają się tu/się tu jakiś
- życie wśród książek... poszerza życie! On sam żyje życiem
- doznał sam(,) a
- piwie(,) lub bridżu.
- musi(,) prędzej czy później(,) o to
- przechodzą. I nigdy nie nachodzą go
- meczy się - męczy
- Pojawia się raz na parę miesięcy w księgarni pani, - zmień szyk zdania
- wygląda(,) żeby się po nie
- roku(,) a jej nie
- duchową(,) niż szminki.
- 35 lat(,) co i - trzydzieści pięć lat,
- koniec książki/bez książki/książki obejść,
- obowiązków(,) człowiek ma
- przygląda się mu - mu się (zwróć uwagę też na powtórzenia - światy, książki)
- napisał. taki podręcznik - po co ta kropka?
- dewaluacji.Ośmieszyły - spacja
Całkiem nieźle napisany tekst, choć myślę, że małe uwolnienie go od zbędnych słów mogłoby być korzystne. Ale toczy się w leniwym rytmie życia małego miasteczka i udało Ci się oddać jego klimat.
Niemalże czułam zapach książek.
Twoje najczęstsze błędy to powtórzenia, sprawdź też przecinki, no i stylistycznie przemyśl jeszcze.
dobry z pozdrowieniami... ;)
Krystyna Habrat dnia 18.04.2009 00:39
Dziękuje, rzeczywiście tych chwaścików narosło trochę.
Ten tekst nie jest zamknięty, bo to tylko wstęp do większej całości pt POCZCIWCY i wprowadzenie kilku występujących potem osób, dlatego brak mu odpowiedniej konstrukcji i dramaturgi.
Miladora dnia 19.04.2009 23:13 Ocena: Dobre
Sokolku - nawet wstęp musi mieć konstrukcję, czego akurat temu tekstowi nie odmawiam, nie zawsze potrzebna jest dramaturgia, ale zawsze poprawność dążąca do perfekcji... :D
Zamierzam stopniowo zapoznać się z Twoim cyklem... ;)
Pozdrawiam
Krystyna Habrat dnia 20.04.2009 22:57
Miladora, jestem pełna podziwu, że można tak dokładnie czytać tekst. Ja większą uwagę zwracam na pomysł, kompozycję, nastrój, osobowość bohaterów i motywację ich postępowania i ogólną sprawność językową.
A moje błędy w interpunkcji wynikają: po 1) z winy komputera (przeoczenia np przy przenoszeniu fragmentów, że została tam jakaś niepotrzebna kropka; po 2) z beztroski, która w twórczości jest nieodzowna - dobrze wpływa na natchnienie, choć gorzej na interpunkcję; po 3) te teksty były pisane raczej dla siebie niż z wiarą, że ujrzą światło dzienne w obecnej sytuacji rynku wydawniczego i po 4) przez moją idolkę...Stanisławę Przybyszewską, która miała inne zdanie co do znaków i miejsca interpunkcji w zdaniu niż redaktorki jej utworów (zobacz jej "Listy";) i były miedzy nimi utarczki.
Jeśli jednak ktoś tyle uwagi mojemu tekstowi poświęca i wyłapuje tyle najmniejszych potknięć, to i ja muszę się przyłożyć bardziej, co jest bardzo trudne. Jestem Ci bardzo wdzięczna. Pozdrawiam. KH.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty