Cytat:
Jeżeli ktokolwiek zaprzeczy, że ciało i krew razem z duszą i Bóstwem naszego Pana Jezusa Chrystusa, a więc cały Chrystus są prawdziwe, rzeczywiście i cieleśnie obecnie w sakramencie Przenajświętszej Eucharystii i jeżeli twierdzi, że jest On tam tylko w sposób symboliczny - to niech będzie przeklęty!"
Zwróć uwagę w jakich warunkach był zwoływany sobór trydencki i przeciwko komu cytowane przez ciebie zdanie było kierowane. Bo na pewno nie przeciwko szarym ludziom, którzy rozmawiając przy wódce o religii, podzielą się wątpliwościami na temat nieomylności papieża
chodziło o ewidentne "ucięcie" kontaktów z protestantami, stąd te mocne słowa. Podobnie pozostałe cytaty - chodzi raczej o otwarte głoszenie nauk sprzecznych z oficjalną doktryną Kościoła, a nie takim zwykłym gadaniu.
Cytat:
krótko mówiąc straszenie za myślenie. Żaden system, w którym jest silna władza autorytety nie pozwala na myślenie i to w rozmaity sposób. Jak nie uznajesz, że jakiś tam kolo jest nie omylny to wypad z baru i tak KK trwa 2000 lat. Strategia KK to wzbudzanie poczucia winy, straszenie i sto innych. Rząd dusz piękna sprawa. Władza cieszy manipulujmy więc i stwarzajmy sztucznych wrogów od mahometan zaczynając kończąc na ateistach. Każdy się boi, że to w co wierzy i daje mu jakąś nadzieje to ściema albo urojenie więc należy takiego odmieńca atakować czy to fizycznie czy psychicznie
Kiedyś tak, dziś nie. Dziś nikt cię nie zmusza do chodzenia do kościoła, kodeks karny nie przewiduje kary za apostazję. To raz. Dwa, że w pewnym okresie protestanci także nie byli w swym postępowaniu lepsi - vide to co kalwiniści robili w Szwajcarii, czy tzw komuna munsterska stworzona przez anabaptystów w 1545 (czy jakoś tak). Trzy, mówisz że strategia KK to strasznie innych - strategia na co? Cztery, ateiści pozują teraz na jakąś grupę wielce prześladowaną w katolickiej Polsce, co jest totalną bzdurą. Nikt nikomu nie każe w nic wierzyć, czy nie wierzyć. Pięć, podejrzewam że z rąk Kościoła zginęło mniej ludzi, niż tych którzy ginęli z rąk środowisk zdecydowanie antykościelnych w tym m.in. za to by móc swą wiarę swobodnie wyznawać.
Cytat:
Choćby dlatego, że wprowadzasz własne zasady, średnio dbając o to, co twój własny Kościół ma na ten temat do powiedzenia
kto powiedział, że nie dbam? Dbam, ale oprócz zasad kościelnych mam i swoją własną, autonomiczną moralność.
Cytat:
Jeśli ktoś świadomie decyduje się należeć do jakiejś organizacji, to konsekwentnym zachowaniem jest przestrzeganie jej zasad. To obowiązki, które sam na siebie człowiek zakłada.
Niekoniecznie powinien jednak ślepo akceptować wszystkich reguł bez wyjątku.
Cytat:
I jeśli mu nie pasują, powinien zrezygnować, lub przestać deklarować się w ten sposób.
Dlaczego? Podaj mi powód dlaczego? Bo rzucasz pustymi hasełkami bez jakiegokolwiek uzasadnienia.
Cytat:
Być katolikiem ze względu na tradycję, czy sentyment, to już jak bycie na zewnątrz wspólnoty. Takiego człowieka nazwać można co najwyżej sympatykiem katolicyzmu.
Bzdura. Chodzę do Kościoła, znam zasady kościelne, staram się być dobrym człowiekiem i postępować w zgodzie z KK w wielu kwestiach mojego życia. A tradycja ma bardzo duże znaczenie w życiu człowieka. Dla mnie np. byłoby śmieszne zrywać z religią moich przodków z jakichś idiotycznych powodów i przechodzenie na buddyzm, z którym kulturowo nie mamy nic wspólnego.
Cytat:
Taka powierzchowna religijność nie wykreuje moim zdaniem refleksyjnych, świadomych, niezależnych jednostek - i to jest moja odpowiedź, co jest złego w takim podejściu.
Kolejny raz rzucasz sloganem. Wykorzystujesz przy tym chwytliwy motyw ateistów - my jesteśmy wielkimi, oświeconymi myślicielami, a katolicy to motłoch i ciemnogród ślepo akceptujący papieskie zasady. Jest to dość śmieszne.
Cytat:
Kolejne jednostki będą powielały pewien schemat, zamiast szukać swoich ścieżek, wewnętrznej głębi, własnej filozofii, indywidualnego sposobu samookreślenia.
Kiedy ja ci właśnie po raz setny piszę, że mam swoją własną filozofię i swoją własną ścieżkę, co nie przeszkadza mi być katolikiem.
Prawda jest taka, że większość młodych ludzi zrywających z Kościołem (tych których znam) nie jest jakimiś oświeconymi filozofami, którzy pod wpływem głębokich przemyśleń zrywają z niegodziwym Kościołem, niczym Marcin Luter. Po prostu, nie chce im się chodzić do Kościoła, naczytali się Gazety Wyborczej, która w co drugim numerze wynajduje pseudo-aferę związaną z księdzem i ciemnogrodem, uważa się za wielkich liberałów i nie zgadza się z "prześladowaniami" gejów, wreszcie nie zgadza się by ktoś im zabraniał wolnego seksu. I tyle, nie ma tu wielkich przemyśleń, tylko wspominany przeze mnie gówniarski bunt.
Cytat:
Tak, uważam, że jeśli ludziom coś nie odpowiada, powinni szukać alternatyw.
Mnie za to śmieszy dziecinny bunt ludzi zrywających z "zakłamanym i obłudnym" katolicyzmem i np. żyjący w jakichś sektach krisznowców ewentualnie przechodzący na pseudo-buddyzm przejawiający się w wegetarianizmie i żarci cały czas potraw sojowych popijanych ziołową herbatką. I doprawdy, nie widzę w tym szukania alternatyw.