wrota do piekiel napisał/a:
ociekające krwią, bądź kości ludzkie przyobleczone w krwawe róże, no cóż pychotka

Elwira napisał/a:
A co myślicie o autorach, którzy sami tworzą swoje okładki? Czy są na plus, bo potrafią znaleźć właściwe rozwiązanie, czy raczej na minus, bo brak im dystansu?

Aż chce się powiedzieć, jaka fantastyka, takie okładki

ale chodziło mi dokładnie o książki Fabryki. Te mają jak najbardziej adekwatne okładki.

TomaszObluda napisał/a:
W sensie; dopasowane do klimatu, lepsze powieści mają lepsze okładki, gorsze powieści mają gorsze okładki, i mniej więcej wiesz czego się spodziewać patrząc na okładkę?

Ma być obleśnie, jest obleśna okładka, ma być o seksie i przemocy, na okładce jest seks i przemoc. Nie okłamujmy się, fabryce bardzo rzadko udaje się wydać coś ambitnego.

TomaszObluda napisał/a:
W sumie, takie gadanie co mi się podoba, a co nie jest troche bez sensu. Fajnie by było jakby się wypowiedział ktoś kto zna rynek i wie z jakiego klucza są wybierane okładki. Bo jeśli takie coś co ma Kossakowska jest wybierane z premedytacją, że wiedzą, że to przyciaga, to popieram i sam bym się zgodził na taką.

A tak widzi na okładce choćby anioła z karabinem, czy jakąś tam zakapturzoną postać i już tok myślenia nabiera nowych kierunków.

askurr napisał/a:
No właśnie o to chodzi w okładkach. Jeżeli jest okładka posiada tylko tytuł i autora, a poza tym pustkę, to większość potencjalnych nabywców skojarzy to z nudą. "W książce nic się nie dzieje.

TomaszObluda napisał/a:
Oke ma rację, że chyba nie tylko w wypadku Fabryki, ale ogólnie w Polsce całkiem nieźle są dobierane okładki. Tu od razu widać, że powieść jest wartościowa. Wygląda mocno co

Mnie na przykład rażą klasyki z jakimiś dziwnymi wymyślnymi okładkami. Takie książki same się bronią.