Leśne Potyczki
Portal Pisarski » Wspólne Pisanie » Proza
Autor
RE: Leśne Potyczki
Arionell Użytkownik
  • Postów: 25
  • Skąd:
Dodane dnia 09-01-2011 12:58
- Właśnie - powiedziałem zdezorientowany. - Co to jest ta otchłań? - spytałem Kalta.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 09-01-2011 13:40
- Otchłań... - powiedziałam powoli - To taka wielkie kupa. - moja głęboka metafora sprawiła, że Kalt pacnął się z politowaniem w czoło - I ona kiedyś była boginią, nadążasz? No i nasz czarodziej w którymś-tam-prawcieleniu był se jej kochankiem. No, ale intryga polega na tym, że poszoł se do takiego zacnego rycerzyka i se z nim folgował, w sensie, że bzykał...
- Nie bzykał! - przerwał mi Kalt z oburzeniem.
-...i BZYKAŁ SOBIE! - powiedziałam dobitnie - Ty mi tu nie psuj dramatyzmu, to raz, a dwa, nie ściemniaj. Jak mówię, że byli kochankami, to byli kochankami i nie kłóć się!
- Nie bzykałem nigdy żadnego faceta! - Kalt i zagroził mi pięściami.
- Ty mi pięściami?! - ryknęłam - Ty grozisz mi?! Ja ci dam pieściami na mnie, ty barbarzyńco!
- Spokój! - krzyknął wtedy Roth i sprzedał mi kuksańca w głowę - Bzykał czy nie, sprowokował boginię tak?
- Tak. - powiedziałam - Ona zła jak osa, czaisz, znajduje ich, rycerza zabija, a ten pastuszek, w snsie, że Kalt w pra-wcieleniu, rzuca sam na siebie jakby klątwę. Że jego dusza zawsze będzie kochała duszę rycerzyka. No, ale że bogini to niezła suka była...
- Nie bluźnij! - warknął Roth. Co tacy wszyscy nadwrażliwi?!
-...to zdecydowała, że te dusze będą się odradzać z daleka od siebie. No i teraz ściga wcielenia Kalta, męskie, chce wykończyć to ostatnie, bo wtedy dusza jej ukochanego zazna spoczynku. - klasnęłam w dłonie zadowolona - Proste?
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Arionell Użytkownik
  • Postów: 25
  • Skąd:
Dodane dnia 09-01-2011 17:48
Zacznę od tego, że to był ciężki dzień.
Zrozumiałe tyle, że ktoś się z kimś bzyka. To jest bzykał... Sam już nie wiem. Może jednak, w sposób metaforyczny bzykali się ciągle...? Postanowiłem nie pytać o to.
- Tjaa jasne... Bardzo proste - odpowiedziałem z miną sugerującą coś zupełnie innego. - Czy przypadkiem nie powinniście się jednak od tej Otchłani trzymać z dala? - spytałem niepewnie.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Aleksander Sarota Użytkownik
  • Postów: 88
  • Skąd:
Dodane dnia 10-01-2011 10:48
- To nie takie proste - odparłem - Kiedy raz wejrzysz w Otchłań, Otchłań znajdzie cię wszędzie.
Nie wiem dlaczego to powiedziałem, ale byłem pewien z niewiadomego powodu, że mam rację.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 10-01-2011 17:33
- Śmierdzi patetyzmem. - mruknęłam - Ludzie i nie-ludzie, to bardzo proste. Jak zostawimy Otchłań, to się będzie panoszyć, a tego nie chcemy. Proponuję jeszcze dzisiejszą noc spędzić w karczmie, mi nie jest śpieszno do podróży, lepiej jeszcze odpocząć.
Po chwilowym marudzeniu wreszcie mnie posłuchali. Szczególnie oporny był Altior, a Makako... martwy elf wlepiał swoją ślepą twarz to w Rtoha, to we mnie. No cóż, chyba nawet on wiedział, jakie miałam zamiary na dzisiejszą noc.
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Srebrzysty Użytkownik
  • Postów: 6
  • Skąd:
Dodane dnia 11-01-2011 10:28
Zerknalem lakomym wzrokiem na Medane.I usmiechnalem sie szeroko.Czulem jej zapach ktory mowil mi bardzo wiele.Co gorsza slepy elf tez o tym wiedzial bo skrzywil sie paskudnie w moja strone.Mialem ochote go trzasnac w ten durny leb a z jego uszu zrobic sobie naszyjnik...Durny spiczastouchy...Ale tylko sie przeciagnalem.
-Medano a moze zechcesz przyjac moja goscine na te noc?Namiot jest duzy,materace wygodne,jedzenia i wina nam nie zabraknie...-powiedzialem glosno.
-A wiesz ze chetnie?W koncu jakis prawdziwy mezczyzna-odparla a elf,KAlt i te nowy(jeszcze mi sie nie przedstawil) spojzeli na nia urazonym wzrokiem.
-Wiec zapraszam a was zegnam ...I nie spieszcie sie z powortem rano.Dajcie nam czas zjesc w spokoju-wyszczerzylem sie do slepego elfa.Moze to bylo glupie ale poczulem sie lepiej.ObjalemMedane i wprowadzilem ja do namiotu.Spuscilem kotare i wymamrotalem czar ostrzegajacy przed niespodziewanymi goscmi...
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 11-01-2011 15:18
- Nie powinieneś był wracać. - mruknęłam pod nosem. Powoli zdjęłam buty i odrzuciłam je na bok, świadoma obecności Rotha każdym kawałkiem swojego ciała. Szczególnie jednym zakamarkiem. Głos mi nieco drżał. - Zawsze musisz za mną łazić?
Podejrzewam, że przerodziłoby się to w mój pełen wściekłości monolog, ale wtedy Roth szarpnął mnie i zatkał mi usta swoimi ustami, wtargnął w nie językiem i już nie puszczał. Trwało to krótką chwilę, czułam, jak bardzo jest wściekły, jakby cała złość skumulowała się właśnie teraz, gdy zostaliśmy sami. Dosłownie zdarł ze mnie ubranie, zadając mi przy tym przesłodki ból i jakby wsłuchując się w towarzyszące temu moje pojękiwania.
- Na kolana. - wycharczał z trudem, aby po chwili zatopić ręce w moich włosach. Mężczyźni... tak ich zachwyca taka gra, to udawanie uległości, to przysłowiowe przymuszanie, coś, co w ogóle nie ma związku z tym, co się dzieje. A jednak... a jednak to było dla mnie jedynie miejsce, w którym nigdy ni udawałam. Wiedziałam, dlaczego podoba mi się brutalność, brak czułości, ledwo tłumiona wściekłość, jaka biła od Rotha w tym momencie, gdy wszedł we mnie mocno i gwałtownie. Tutaj nie musiałam być silna, odważna, chamska i cyniczna, mogłam być po prostu potulna. Jedyne miejsc, gdzie byłam grzeczna.
- Jak... mogłaś... mnie... znów zostawić... - sapał nad moich uchem, gdy leżałam pod nim wypięta. Dłońmi przygniatał mnie mocniej do ziemi. Poruszyłam biodrami.
- Normalnie... - odpowiedziałam i spojrzałam do tyłu, krzywiąc się - Dziwi... cię to?
Oberwałam w twarz w tym samym momencie, w którym wygięłam się w spaźmie rozkoszy. Mój idiota był naprawdę niezły.
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Aleksander Sarota Użytkownik
  • Postów: 88
  • Skąd:
Dodane dnia 12-01-2011 09:43
Gdy Medana idzie z kimś do łóżka to wie o tym cała najbliższa okolica. Jej krzyki pełne rozkoszy przeszkadzały jednak w nauce.
Siedzieliśmy w małej bibliotece Norberta i przeglądaliśmy zbiory. Na początku towarzyszył nam też Arionell, ale nie mógł się skupić nad czytaniem wielkiej, pożółkłej księgi.
- Ona jest niemożliwa - mruknął sam do siebie i wyszedł.
- Musimy znów zacząć trening - powiedziałem do Altiora, gdy drzwi się zamknęły - Jesteś moim Uczniem, a nie nauczyłem cię za wiele do tej pory.
- To nie twoja wina, Mistrzu. Wciąż coś nas spotyka i nie ma za wiele czasu na naukę.
- Czas zawsze się znajdzie - odparłem - Na początek poczytaj to - podałem mu księgę, którą wcześniej czytał Arionell - Otwórz na stronie 254.
- Magia Ziemi - wyszeptał Altior.
- Potężna magia, którą warto opanować i...
- TUTAJ! TUTAJ! MÓJ TY GŁUPTASIE! - krzyknęła Medana.
- Arionell miał rację - rzekł Altior - Ona jest niemożliwa.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Arionell Użytkownik
  • Postów: 25
  • Skąd:
Dodane dnia 24-01-2011 15:08
W nocy nie mogłem zasnąć, więc zacząłem wykorzystywać technikę Malaka na uspokojenie.
Doliczłem do 254 baranów skaczących przez płot, naliczyłem też co najmniej 3 cykle okrzyków Medany (każdy kolejny cichszy, co odnotowałem z kwaśnym uśmiechem na ustach). W końu, nad ranem odpłynąłem w objęcia słodkiej krainy snu z nadzieją na świadome śnienie... Jak za kazdym razem chciałem powrócić do świata w którym miałem boską moc, choć zdażało się to bardzo rzadko.

Minęło kilka dni. Niewiedzieć czemu zostliśmy wszyscy w karczmie bez jakiegoś widocznego celu...
Trzeciego dnia nie wytrzymałem.
- Czy nie czas ruszyć dupska w drogę...?? Z dnia na dzień czuję, że coś w głębi mnie zaciska się bardziej i bardziej... I jestem pewny Medano, że czujesz to samo! Chyba nie myślisz, ze to miesiączka...! - powiedziałem sfrustrowany i oklapłem bezwładnie na stołek za ladą karczmy. Wstyd mi było z powodu tego niewydarzonego żartu na końcu wypowiedzi, ale raz puzczonych słów zatrzymać się nie da.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 24-01-2011 22:50
Byłam lekko... niedobudzona, powiedzmy, ale wybuch Arionella skutecznie przywrócił mi pełnię przytomności.
- Co to jest miesiączka? - zapytałam ze szczerą niewiedzą, chwilę się zastanowiłam, aż mnie olśniło - To takie coś, co kobiety mają raz na jakiś czas, że się im leje krew i że niby wtedy już są dorosłe? - uśmiechnęłam się lekko - Nie mam czegoś takiego, jestem Wojownikiem, nie jest mi to potrzebne. - machnęłam ręką.
Arionell zgłupiał. Widziałam to po jego minie. Zamrugał parę razy, usiadł i napił się wina, które mu podałam.
- To wina Otchłani. - powiedział cicho Makao swoim bezbarwnym głosem - Otępia nas, opóźnia.
- Zbierajmy się. - zawyrokowałam - Roth, zajmij się końmi, Altior i Makao reszta ekwipunku. Arionell i bohater-mag, żarcie. - szybko rozdzieliłam zadania, a wszyscy rzucili się, aby je wykonać. Coś się zaczęło dziać. Nagle jednak Roth stanął.
- A ty, Medano?
- Ja? Muszę się wykąpać, ubrać i odpocząć. - wyszczerzyłam zęby w bezczelnym uśmiechu - W końcu jestem słabą niewiastą, prawda?
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
mariamagdalena Użytkownik
  • Postów: 1075
  • Skąd: Vratislavia / Tel Aviv
Dodane dnia 24-01-2011 23:45
Bogini roześmiała się, przekręcając na swoim łożu. Dzwoneczki zadźwięczały.
- Taką słabą jak i ja. - zmrużyła złote oczy w uśmiechu - i też wybierasz to co najlepsze.
Poetka. Prozaiczka.
Poetka prozaiczna.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Aleksander Sarota Użytkownik
  • Postów: 88
  • Skąd:
Dodane dnia 29-01-2011 11:54
Ruszyliśmy w drogę, nie wiedząc dokąd właściwie zmierzamy. Każdy z nas słyszał jednak bezgłośne wołanie Otchłani.
Roth, Medana i Arionell jechali z przodu rozmawiając ze sobą bez przerwy. Nocami wilkołak i kobieta-Wojownik prawie nie spali zabawiając się ze sobą, a Arionell wówczas zwykle polował. Zacząłem się zastanawiać czy czasem nie pociąga go Medana i nie mogąc patrzeć na to, iż kocha się z innym decyduje się wyruszać na łowy, by na to nie patrzeć.
Makao milczał jak zwykle, a Altior również zachowywał się normalnie - dużo mówił, dużo czytał i dużo ćwiczył. Wreszcie mogliśmy poświęcić więcej czasu na naukę, a mój uczeń po raz kolejny udowodnił, że jest zdolny.
- Jak będziesz w moim wieku to będziesz lepszy ode mnie - powiedziałem z uśmiechem, patrząc jak zamienia zwykłe krzaki w krwiożercze rośliny.
- Dziękuję - odparł Altior i cisnął w potwory kulę ognia. Płonąc jęczały z bólu.
- Teraz przywróć im pradawną formę.
To zajęło trochę więcej czasu, lecz w końcu udało się Altiorowi przywrócić ziemi krzaki.
Uczyłem również Makao. Jako że elf nie był Czarodziejem, a w dodatku był ślepcem, dałem nacisk na zmysły. Słuch, węch, dotyk - to one miały pomóc mu pojąć sztukę czarodziejstwa i sztukę walki.
Makao uczył wszystkich posługiwać się łukiem. Elf mimo ślepoty był po prostu najlepszy w tej dziedzinie. Medana uczyła posługiwać się sztyletami i mieczem. Ja uczyłem łączenia magii i rzemiosła walki. Nawet Roth czasami przyglądał się tym lekcjom, zwykle uśmiechając się ironicznie.
Któregoś ranka zorganizowaliśmy konkurs w którym strzelaliśmy z łuku do celu (bez użycia magii). Wygrał oczywiście Makao, a za nim znaleźli się kolejno Arionell, Altior, Roth. Udało mi się zająć przedostatnie miejsce tuż przed Medaną.
- Nienawidzę strzelać z łuku - warknęła kobieta-Wojownik - Możemy pojedynkować się na miecze, chcecie?
Tutaj zwycięzce nie trudno było wytypować.
- Dziś wieczorem pójdziemy polować, zobaczymy kto wygra - śmiał się Arionell.
- Nie bądź taki pewien zwycięstwa - odparł Roth.
Dobra atmosfera nie wymazała z naszych dusz jednak cienia, który na nich zaległ. Cienia potwornej Otchłani...
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Srebrzysty Użytkownik
  • Postów: 6
  • Skąd:
Dodane dnia 11-02-2011 19:27
Czegos mi brakowalo we wspolnych igraszkach z Medana.Jakby ktos gdzies schowala cala radosc...Na dodatek ten dziwny Altior troche mnie irytowal.Patrzyl dziwnym wzrokiem a jego zapach mowil mi wyraznie ze jest zazdrosny.Makao oczywiscie tez ale on przynajmniej nie mogl patrzec...Dni mijaly spokojnie az za spokojnie.Teoretycznie zykli zbojcy czy jakies potworki nie powinni sie naprzykrzac dwom czarodziejow ze zbrojna obstaa,bo czary staly sie codziennoscia podczas wieczornych ognisk.Ale naprawde poczulam sie lepiej gdy pewnego dnia okolo poludnia napadlo na nas kilkunastu amatorow latwego zarobku.To co po nich zostalo gdy skonczyly sie czary ,nie warte bylo nawet wyciagniecia miecza.Praktycznie nawet nasze konie nie zwolnily kroku...Tak minely prawie dwa tygodne.Czulem ze teraz cos powinno sie stac.Cos powaznego...
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 12-02-2011 15:37
Tęsknota do Kalta była nie do zniesienia. Moja młoda, nowa dusza aż paliła się, aby bliżej poznać jego. Po rytuale w jaskini niemalże czułam pulsowanie swojego istnienia, krążące wokół jego jak ćma. Przyprawiało mnie to o dreszcze.
Pewnego wieczoru odmówiłam Rothowi, delikatnie i spokojnie, co przyjął z lekkim niezadowoleniem, łypiąc na Arionella. Podeszłam do Kalta i położyłam mu rękę na ramieniu. Poczułam, jak drgnął, szepnął coś Altiorowi na ucho i poszedł za mną. Chyba nigdy nie zrozumie, jak czuły mam słuch Cokolwiek usłyszysz, nie przeszkadzaj. Na te słowa młody Czarodziej aż otworzył szeroko oczy ze zdumienia. Makao spoglądał na mnie tymi swoimi pustymi oczodołami, jakby chciał mnie przewiercić na wylot.
Zaprowadziłam Kalta daleko od obozu. Na tyle, aby Roth nie słyszał, o czym jest mowa.
- O co chodzi, kobieto-Wojownik? - zapytał kpiąco Kalt - Twój wilkołaczek cię nie zadowala? - zamrugał, jakby uświadomił sobie, co powiedział. - Co ja plotę?
- Naturalna reakcja. Lekkie podniecenie, szybsze bicie serca, szum w uszach, suchość w ustach i trzęsą ci się ręce. - wzruszyłam ramionami - Mam to samo. Nasze dusze tak an siebie działają i raz na jakiś czas będzie to nie do wytrzymania, jeżeli sobie nie ulżymy.
- Co?! W coś ty mnie wpakowała, ty przeklęta...
Nie dokończył, przemierzyłam te parę kroków między nami i pocałowałam go mocno. Objął mnie, z żarliwością oddając pocałunek, rzucając na ziemię laskę. Przywarliśmy do siebie tak rozpaczliwie, jak dwoje kochanków po długiej, zbyt długiej rozłące.
- Widzisz? - wydyszałam, odsuwając się lekko - Już nieco lepiej.
- Nie. - zdziwiło mnie to trochę, ale cóż poradzić. Kora drzewa była szorstka, a ziemia zimna, jej zapach drażnił moje nozdrza, gdy tuliłam policzek w trawie, wypinając się z ochotą i tłumiąc pojękiwania. Słyszałam jego chrapliwy oddech i ciche przekleństwa, gdy nie do końca rozumiał, dlaczego jego ciało go nie słucha, a zarazem jak bardzo napawa go to spokojem. Rozumiałam to lepiej niż on i wiedziałam, że nie powstrzymamy tego zbyt długo.
- Co się dzieje? - zapytał, gdy było już po wszystkim. Rozpaczał. Widziałam to w jego oczach, w trzęsących się dłoniach, a zarazem spokoju, z jakim wypowiadał t słowa. Całe napięcie zniknęło.
- Nie wiedziałam, jak stara jest twoja dusza. - odparłam cicho, gładząc delikatnie swój brzuch - Widzisz, moja jest nowa, to pierwsze wcielenie i prawdopodobnie ostatnie, kiedy Pan pozwoli mi umrzeć. Ta tęsknota to... jak przyciąganie ucznia i mistrza, tylko sięga o wiele, wiele głębiej, do samej istoty naszego istnienia. To tak, jakbyś chciał uleczyć ślepego, ale nie potrafisz. - obróciłam się na bok i musnęłam jego nogę - Przejawia się to w taki a nie inny sposób, bo to najbardziej pierwotny instynkt. Potem możemy stać się strasznie żarłoczni albo wiecznie spragnieni, ale wątpię w to, skoro za pierwszym razem chodziło o... kopulację. - uśmiechnęłam się złośliwie.
- Wiedziałaś, że to może nastąpić?
- Nie. - odparłam szczerze - Mogła wystąpić chwilowa dekoncentracja, rozdrażnienie, mogliśmy nawet skoczyć sobie do gardeł, ale to... widzisz, możliwe, ze twoja dusza szuka miłości, rozpaczliwie i nagląco, może chce się mścić na wszystkich wkoło, tego nie wiemy.
- kiedy to ustąpi? - Kalt powoli zaczął się ubierać.
- Jak pokonamy Otchłań.
To zawisło między nami.
- A da się to zrobić?
- Pomyślałam o pewnym miejscu, w którym mogą nam pomóc. - powiedziałam, przeciągajac się - W pewnych górach jest świątynia, w której podobno mieszka jakaś Bogini. W kazdym razie, tam powinni nam więcej powiedzieć o Otchłani. Znajdziemy tam wskazówkę, co robić dalej. I może odwrócą ten... kłopotliwy proces. - zachichotałam - Było aż tak nieprzyjemnie, że się krzywisz?
- Persja się u ciebie uczyła?
- Dałam jej parę wskazówek, ale...
- Właśnie... ale. - błysnął uśmiechem, o który bym go nie podejrzewała, a mówił on wszystko.
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Aleksander Sarota Użytkownik
  • Postów: 88
  • Skąd:
Dodane dnia 12-02-2011 20:25
Zapadła cisza. Nad nami niebo pociemniało wyraźnie. Czarne chmury w kształcie okrętów przepłynęły po niebieskiej tafli przestworzy. Powiał wiatr z zachodu niosąc ze sobą słodką zapowiedź deszczu i burzy.
Pierwsze krople wielkości orzechów opadły na nasze nagie ciała, gdy przyciągnąłem ją bliżej do siebie. Usta złączyły się w gorącym pocałunku, języki splątały się ze sobą.
Gdzieś daleko rozległ się skowyt bólu, który umilkł tak szybko jak się pojawił. Bez wątpienia to Arionell upolował jakąś zbłąkaną zwierzynę. Skowytowi odpowiedział grzmot - samotna, złota błyskawica przecięła mocno już poszarzałe niebo.
- Tutaj, tutaj - wyszeptała Medana, a ja wszedłem w nią. Byliśmy nadzy, złączeni, a zmoknięta ziemia kleiła się do naszych ciał.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
mariamagdalena Użytkownik
  • Postów: 1075
  • Skąd: Vratislavia / Tel Aviv
Dodane dnia 12-02-2011 20:41
Samotna złota burza przecięła mocno już poszarzałe niebo. Nad pałacem w górskiej twierdzy unosił się obłok dymu. Czas mijał tak szybko. I tak wolno.
Wątłe krople deszczu, tak duszne podczas suchej burzy uderzały miarowo o dach. Bogini słuchała ich, tak trywialny dźwięk, a ile dla niej piękniejszy od brzęczenia własnych bransoletek. Nie poruszała się, by nie zagłuszyć
"Niech mnie ktoś stąd wyniesie na deszcz" - pomyślała Miedziana Pani - "Choćby na balkon..."
Przechyliła się na brzeg łoża i wsparła na poduszkach.
Nie, to nie był ten dzień.
Kilka piorunów uderzyło w oddalonej wiosce.
Przynajmniej tyle mogła zrobić bez wysiłku.
Poetka. Prozaiczka.
Poetka prozaiczna.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 12-02-2011 20:44
A jednak jest coś słodszego niż krew zabitych na nagim mieczu. Powoli kołysałam się we własnym rytmie, poruszając biodrami i dając rozkosz nam obojgu. Deszcz spływał po włosach, twarzy, piersiach i brzuchu, zaznaczał wodą moje plecy, sunął wzdłuż Tatuażu na kręgosłupie. Spojrzałam na Kalta, oddychając ciężko.
- To już nie jest tylko pragnienie dusz. - wysapałam, wspierając ręce na jego nagim torsie i pochylając się ku niemu. - To już zwykły egoizm. - wyszeptałam mu do ucha i ugryzłam go lekko w szyję.
Poczułam dłonie Kalta na pośladkach.
- Nie przestawaj, Medano.
- Nie mam takiego zamiaru, bohaterze-magu.
Zaśmiałam się lekko, swobodnie, odgarniając mokre, pozlepiane włosy z twarzy, wyginając się, gdy rozkosz zwiększa tempo, kierując moimi ruchami. Zamknęłam oczy i zaczęłam jęczeć głośniej. Bogowie, wszyscy bogowie, kochałam te chwile ekstazy. I podobało mi się rozleniwione spojrzenie Kalta pełne zachwytu.
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Arionell Użytkownik
  • Postów: 25
  • Skąd:
Dodane dnia 13-02-2011 21:36
- Cholera jasna! – zakrzyknąłem promieniując złością. Kolejny szary zając uciekł o milimetry od grotu mojej strzały. Ostatnimi czasy polowania były moimi jedynymi rozrywkami, zacząłem nawet dochodzić w tej materii do pewnej wprawy… Nie licząc oczywiście kilku wpadek, szło mi naprawdę nieźle.
Czasem nudziło mnie to, ale nic po za tym zajęciem nie przychodziło mi do głowy. Zawsze był to jakiś sposób na oddalenie się od obozowiska i uniknięcie arii orgazmów w wykonaniu Medany. Czasem do jej głosu dołączało wycie wilka co tworzyło specyficzny efekt… Niedawno poszczęściło się nawet Kaltowi. Oczywiście, tylko ja i te biedne ofiary losu (których imion za nic nie mogę spamiętać) musieliśmy brać sprawy we własne ręce – pomyślałem rumieniąc się z zakłopotania.
- Leeepiej szłooo nam raazzzemm – przeciągły szept przeszył powietrze gdzieś niedaleko mnie. Z przerażeniem rozejrzałem się dookoła siebie nie znajdując źródła dźwięku. Przysiągłbym, że słyszałem ten głos, ale po pewnym czasie zacząłem w to wątpić.
- Ehh… - westchnąłem zakładając na plecy łuk. – Czas się przespać Arionie… I powiedzieć im wszystkim żeby przestali mówić do mnie Arionell… Lepiej brzmi Arion – rozmawiałem sam ze sobą, wracając do obozu.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
mariamagdalena Użytkownik
  • Postów: 1075
  • Skąd: Vratislavia / Tel Aviv
Dodane dnia 14-02-2011 16:28
Jęki Medany unosiły się wszędzie, ale nie one zajmowały teraz miejsce w umyśle Pani Bogactw.
Wystarczyło ciche westchnienie jednego śmiertelnika.
Ojej - westchnęła Miedziana Bogini, a jej rudawa skóra zarumieniła się na złoto. - To ludzie jeszcze to świętują? Jak dobrze...
Małe ogniste V unosiło się nad jej dłonią. Prezent życzliwości i wiary. Vaeeti, święto miłości i zakochanych, tak mocno zakorzenione w tradycji, aż zmienione nie do poznania, miało się jak widać dobrze - z niewysłowionym pożytkiem dla świata. Pani uśmiechnęła się. Jej siostra, Pani Zakochania, otulona zwykle swoim ptasim, pawim ogonem, dziś rozkładała pióra w setki i tysiące barw, a jej złote - jak Miedzianej - oczy, patrzyły setkami spojrzeń na ludzkość. Pozytywny aspekt, gdy znów wszyscy Stworzeni świętowali ze swoją Radosną siostrą, również na jeden dzień uwolnioną od bólu. Dziś był dzień szczęśliwej miłości, zakochani wzdychali, marzyli, mdleli, parzyli się - kto co lubił, tak wśród ludzi, jak i wśród bogów. Dziś Radosna była rzeczywiście radosną boginią, nieobciążoną wiecznością złamanego serca i setkami samobójców z miłości.
Gęsty, niemal kadzidlany dym pochłonął całą komnatę Wewnętrznego Sanktuarium górskiej twierdzy Łaskawej.
- vaeeti/radość/radosny/żar - słowa przesunęły się kłębami dymu.
Miedziana Pani nie miała niestety sił, by unieśc się z łóżka, więc pozwoliła tylko otoczyć się chmurze. Po chwili przybrała kształt płomienia i zawisła między łożem a złocistym baldachimem. Płomyczek wchłonął się w nią naturalnie. Płomień i dym, jedno z drugiego,
- miłość/ogień/żar
- dym/ogień
Tego dnia nie było samobójstw. Tego dnia los szczęścił się z błahej przyczyny. Dziś Łaskawa była łaskawa. Dziś Szczęśliwa, była szczęśliwa.

/edycja walentynkowa ;P /
Poetka. Prozaiczka.
Poetka prozaiczna.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Aleksander Sarota Użytkownik
  • Postów: 88
  • Skąd:
Dodane dnia 14-02-2011 16:31
Krzyk pełen ekstazy przeciął powietrze i odbił się echem w przestworzach. Na naszych nagim, zgrzanych ciałach było pełno błota i deszczu.
- Ktoś idzie - wyszeptała kobieta-Wojownik.
- Słucham?
- Ktoś idzie. Są daleko, ale jest ich wiele. Naprawdę nic nie słyszysz?
Nadstawiłem uszu. Po pewnym czasie dosłyszałem urywki rozmów i inne odgłosy.
- To brzmi jakby... - zacząłem.
- Armia. Niewielka, bo niewielka, ale armia. Czuję ich zapach. Nie podoba mi się - zadrżała w moich ramionach.
- Boisz się?
- Nie, wojownik się nie boi. Czuję jednak niepokój. To magia, Kalcie... To znaczy bohaterze- magu...
- Też ją czuję teraz - cały czas byłem w Medanie - Może ubierzmy się i zobaczmy kto to taki. Myślę że to może Otchłań wysłała zwiadowców.
- Po co chcesz się ubierać? - uśmiechnęła się zadziornie - Jesteśmy na wzniesieniu, a pod nami jest coś w rodzaju wąwozu. Przeturlajmy się trochę.
- Chciałaś chyba powiedzieć przejdźmy... Ty! - zaśmiałem się cicho, pojmując jej słowa - Turlając się więcej razy ci włożę, ty perwersyjna...
Nie dokończyłem, gdyż kobieta-Wojownik przerzuciła mnie na plecy, sama zaś siedziała na mnie w rozkroku zupełnie naga... i jeszcze bardziej ubłocona.
- Będzie fajnie, zobaczysz. Po cichutku przeturlamy się tam - wskazała dłonią w nieokreślonym bliżej kierunku - a potem będziemy patrzeć na nich z góry. Nawet nie myśl się ubierać!
Miast po ubranie sięgnąłem jedynie po Kij, a Medana po sztylety.
- Nawet nie myśl się ubierać - powtórzyła - i nawet nie próbuj iść. Turlamy się i koniec.
Jakoś nie potrafiłem jej odmówić.
Do góry
  • Skocz do forum:
Polecane
ShoutBox
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?