Leśne Potyczki
Portal Pisarski » Wspólne Pisanie » Proza
Autor
RE: Leśne Potyczki
Aleksander Sarota Użytkownik
  • Postów: 88
  • Skąd:
Dodane dnia 08-06-2011 15:42
Oczy spoglądały na mnie. Niecierpliwość, podniecenie, oczekiwanie. Od jednej decyzji zależało wszystko, a decyzję podjąć musiałem ja sam.
- Życie - wyszeptałem i usłyszałem jak wszyscy wypuścili z ust długo wstrzymywane powietrze - Życie to tylko mała garść popiołu, które rozsypuje się na wietrze w dzień, gdy śmierć przybywa niepostrzeżenie. Świat jest pełen łotrów, zdrajców, niszczycieli przysiąg. Obiecałem służyć mojemu Mistrzowi, a z drugiej strony przysięgałem, że nie złamię prawa Wież. Musiałem wybrać. Sądziłem, iż walczę w słusznej sprawie, czułem się głosem wszystkich Czarodziejów... Musiałem dokonać wyboru i musiałem zdradzić. Zdradziłem Mistrza Belwira, który mnie wyszkolił i nauczył wszystkiego. Wciąż demony przeszłości dręczą mnie, w dzień i w nocy, na jawie i we śnie! Myślicie, że tak łatwo dokonać wyboru?
- Zawsze trzeba wybierać, gdy nadchodzi czas dylematu - odpowiedziała Łaskawa.
Otworzyłem oczy.
- Nakarmię amulet. Pożywi się mną, będzie mnie pożerał każdego dnia, wyrywając ochłapy mojej duszy. Nakarmię go moimi wrogami. W końcu, gdy nadejdzie czas, pożywi się samą Otchłanią. Medana pójdzie ze mną. A jeśli Los pozwoli mi przetrwać- odejdę. Wskrzeszę Miasto Chmur z prochu i zaprzestanę wszelkich działań wojennych, przestanę mieszać się w sprawy bogów i ludzi poza tym co będzie konieczne, by obronić mój dom - spojrzałem w płomienie i ujrzałem w nich siebie z przyszłości. Byłem stary, długie, białe włosy opadały mi na ramiona. Twarz przecinało tuzin nowych blizn. Plecy miałem zgarbione, oczy przekrwione, a ust ciekła mi ślina. Czy to byłem ja?
- To twoja propozycja, magu?
- Tak - odparłem, nie odrywając wzroku od płomieni.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 09-06-2011 17:14
Ziewnęłam ostentacyjnie, przeciągając się kusząco na poduszkach.
- Nudni jesteście. - stwierdziłam, wstając lekko. Dzwoneczki brzęczały, gdy szłam w kierunku Miedzi - Ty mi powiedz, boginko, dlaczego mam wrócić? Wytłumacz mi, dlaczego nie mogę być wolna. Czyżbyś nie wiedziała, jak drogo odkupiłam swoją wolność? - warknęłam. Bractwo długo ścigało mnie za swego rodzaju dezercję. Nawet mój Opiekun chciał mnie zabić, takie było Prawo, Za nieposłuszeństwo czekała na Wojownika tylko śmierć. - Jestem Medana. - szepnęłam cicho - Daj mi sposób, aby się od ciebie uwolnić, boginko, a przemierzę tysiace piekieł, aby to zrobić.
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
mariamagdalena Użytkownik
  • Postów: 1075
  • Skąd: Vratislavia / Tel Aviv
Dodane dnia 09-06-2011 21:53
Miedziana Pani uśmiechnęła się.
- Przekleństwo i błogosławieństwo. Dwie strony monety.
Jej złote oczy przeniosły się na Medanę. Ton Szczęśliwej wskazywał tylko na rozbawienie
- Twoja wolność niewiele mnie obchodzi, jesteś tylko człowiekiem. Więcej od ciebie znaczy choćby moja bransoletka. Wrócisz, bo ja tego chcę, to wystarczający powód. Od kiedy wypowiedziałaś życzenie w Vayyati, klamka zapadła, koniec. To więcej nawet niż magia, której tak wiernie ulegasz...
Ciało Medany z każdym słowem Pani zajmowało się płomieniami. Psychika zasnuła się dymem.
- Naucz się mówić do mnie inaczej, albo będziesz tak zaczynać każdy nowy dzień. Nawet poza tym domem jesteś moja. Cokolwiek chcesz o sobie myśleć...
"Mogę się wcale do ciebie nie odzywać." - pomyslała wojowniczka
- Możesz nie odzywać się wcale. - zabrzmiało to zupelnie bez emocji. - Każdego dnia. I nawet Kalt tego nie przełamie.
Płomień ustał.
- Dzięki, nie skorzystam. -wydusiła Medana wściekle
- O tym akurat zdecyduję ja.
Oczy przeniosły sie na Kalta.
- Wiesz, że bitwa znajdzie cię sama...
- Wiem - powiedział - ale muszę mieć cel...
- Nie łatwiej było poprosić o Miasto Chmur?
Zabrzmiało to w nieodgadniony sposób
Kalt zawahał się. Ale odpowiedział.
Poetka. Prozaiczka.
Poetka prozaiczna.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Arionell Użytkownik
  • Postów: 25
  • Skąd:
Dodane dnia 10-06-2011 16:46
Od trzech dni służyłem w armii Kol-phaka I, władcy dolnego i górnego Sund, Wielkiego Wodza Akalitów i prawdopodobnie jednego z większych skurwysynów jakich nosiła ta przeklęta ziemia. Mój umysł i serce stawiały opór na samą myśl o dołączeniu do wojska tego rzeźnika, ale jaki miałem wybór? Wielka zwolenniczka miedziaków zażyczyła sobie jego serca i musiałem wymyślić jakiś fortel by chociaż zbliżyć się do tego diabła… Mogłem oczywiście przyłączyć się do armii połączonych królestw północy, ale każdy kto tylko miał rozeznanie w sytuacji wojennej widział, że równałoby się to z samobójstwem. Kol-phaka prawdopodobnie nawet bym nie zauważył zza tej jego ściany ludzi i koni stanowiących trzon Akalickiej armii. Jazda tego południowego plemienia nie miała sobie równych w tej części świata, co nie może nikogo dziwić jeśli spojrzy się na wychudzone szkapy Królestw.
Życie w koszarach było więcej niż trudne. Żołnierze Kol-phaka( nie licząc siłą wcielonych rekrutów) stanowią przykład barbarzyństwa i szczyt przemocy. Wyprawiane co noc uczty z reguły kończyły się 2-3 trupami… Ciężko pojąć jeśli się nie zobaczy tego na własne oczy.
Nie chce mi się nawet tu opisywać do musiałem zrobić, jakich sztuczek użyć, by tylko dostać się do tej armii zniszczenia. Przez kilka chwil myślałem, że skończy się to moją śmiercią. Bardzo bolesną śmiercią.
Trzeciego dnia obozowaliśmy w lesistej dolinie Morpok, niedaleko rzeki Missabell. Wszyscy byli przejęci informacjami jakie przyniósł przedni zwiad naszych wojsk. Okazało się, że król Ekobar II postanowił wydać w końcu, po miesiącu ucieczki, walną bitwę w cieniu kamiennego przesmyku gór Oldar i Hallar. Obóz wrzał emocjami, zakończyło się pijaństwo, a barbarzyńscy jeźdźcy wielkiego diabła zmienili się nie do poznania – zupełnie jakby dzikiemu zwierzęciu ktoś znienacka założył wędzidło, poskromił je i zmienił w domowe zwierzę.
Bitwa nadchodzi. Ciekawi mnie, co robi teraz Kalt i Medana… Jeszcze w pałacu bogini zdawało się , że o mnie zapomnieli. Być może spotkam ich w ogniu walk.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Aleksander Sarota Użytkownik
  • Postów: 88
  • Skąd:
Dodane dnia 19-06-2011 17:41
- Nie łatwiej było poprosić o Miasto Chmur?
W ciszy, która zapadła załomotało rytmicznie jedynie moje serce. Zawahałem się, ale odpowiedziałem:
- Jeśli od razu okazujemy rozmówcy swe skryte pragnienia, wówczas łatwo możemy go obrazić i utracić bezpowrotnie szansę tego co tak pożądamy. Mój Mistrz nauczył mnie wielu rzeczy, Pani, ale jedna z nich była szczególnie cenna: jeśli masz u kogoś interes, uczyń tak, by sam ci go zaoferował i nigdy nie pokazuj jak bardzo ci na nim zależy.
- Tobie zależy - głos jej był beznamiętny.
- Ty wiesz, bo potrafisz przechwycić wiele moich myśli, jednak nie wszyscy są bogami.
Płomienie zatańczyły wokół nas gnane magicznym wiatrem.
- Czy to będzie twoja ostatnia przystań, magu? Czyż jeśli zniszczysz ostatniego wroga nie zapragniesz wyruszyć na kolejną krucjatę?
Uśmiechnąłem się mimowolnie.
- Jestem przygotowany tylko na jedną śmierć.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 23-06-2011 22:30
- Kalcie, targujesz się z tą przekupą jak na targu rybnym. - warknęłam, kładąc dłonie na swoich kształtnych biodrach. Przekrzywiłam lekko głowę i spojrzałam na niego - Chodźmy stąd. Nie marnujmy czasu, skoro chcesz zdechnąć dopiero wtedy, gdy Miedź ci pozwoli!
- Miałaś się hamować! - bogini lekko podniosła głos. Moje ciało powoli stawało w płomieniach.
Machnęłam ręką. Nawet nie bolało... no cóż, bogini, jako taka, bólu nie znała. Nie miała ciała w ludzkim rozumieniu, nie potrafiła zatem dobrze go zimitować w mojej głowie. A, pomimo tego, co mówiła, wiedziałam, że nie zabije mnie tak od razu. Coś musiało być na rzeczy.
- Boginko. - westchnęłam - Kiedy ty zmądrzejesz...? Dla mnie ważny jest tylko Niiru. ty jesteś jak pyłek na moim bucie. Jesteś umierającym bytem, karmiącym się życiem ludzi. Mój Pan miał przynajmniej na tyle honoru i dumy, aby wybrać najwierniejszego sługę i zawrzeć z nim pakt. Żyć z nim. Uczepił się życia, ale za moją zgodą, czerpiąc moc z mojej niezachwianej wiary i siły mojego serca. - wyprostowałam się - Jestem nieśmiertelna dla mego Pana, nie dla kogoś tak obrzydliwego, jak ty. - skrzywiłam się lekko, z wdziękiem, spoglądając na ukrytą za kotarami postać - Może i mój Pan w porównaniu z tobą jest młody i mały, ale po starszych bogach oczekiwałam więcej szacunku i mądrości.
Odwróciłam się i ruszyłam w stronę wyjścia. Bransoletki pobrzękiwały. Moje stopy nie wydawały żadnych dźwięków, włosy opadały w kosmykach na plecy. Złoto skrzyło się na głowie.
Odwróciłam się jeszcze w drzwiach i spojrzałam w jej stronę smutno.
- Jesteś samotną boginią na skraju. - powiedziałam cicho - Przynajmniej odejdź z twarzą, Łaskawa Pani. Albo nie próbuj przywłaszczać sobie czegoś, co nie należy do ciebie. Na moich plecach jest Róża Bractwa. Ciemny tatuaż, sploty wżerające się w samą kość mojego kręgosłupa. Pan wyrył ten znak własnymi rękami, szarpiąc moje ciało. Kocham go za to. Bezgraniczną miłością, jaką znają tylko Wojownicy Bractwa. Czy i ciebie ktoś kiedykolwiek kochał bez strachu, czekając z niecierpliwością na dzień, w którym będzie mógł stanąć u twego boku po drugiej stronie nocy?
Otworzyłam drzwi i zamknęłam je za sobą po cichu.
Wróciłam do swej komnaty i powoli przebierałam się na podróż. Będę musiała naprawdę pilnować Kalta, bo pakuje się w straszne kłopoty.
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Aleksander Sarota Użytkownik
  • Postów: 88
  • Skąd:
Dodane dnia 09-07-2011 11:21
Opuściliśmy Dom Łaskawej o brzasku. Nie pożegnała nas nawet skinieniem głowy. Po pewnym czasie dołączył do nas Fenrir i gdy zmierzwiłem dłonią czarną grzywę wierzchowca nie ujrzałem już niczego za plecami prócz przenikliwej Ciemności.
- Sądziłem, że minęło tylko godzin - mruknąłem.
- Dni stają się coraz krótsze - usłyszałem znajomy głos ślepego elfa.
Makao i mój uczeń Altior niespodziewanie zmaterializowali się obok nas.
- Pojąłeś sztukę teleportacji lepiej ode mnie, Altiorze - uścisnąłem jego dłoń - Nie sądziłem, że zdołam cię tego nauczyć. Jak wpadłeś na nasz ślad?
- Odgłos kopyt Fenrira niesie się w powietrzu niczym posmak nadchodzącej nocy - rzekł Makao
- Co się właściwie dzieje? - zapytałem wyjątkowo wygadanego Makao.
Wzruszył ramionami.
- Bogowie raczą wiedzieć - wyszeptał Altior - Robi się coraz zimniej, dni są mgliste bądź całkiem mroczne.
- Gdzie pozostali? - wtrąciła się do rozmowy Medana.
Nie było wśród nas Arionella ani Rotha co wysoce zaniepokoiło mnie.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 26-08-2011 21:05
- Roth nas opuścił. - szepnęłam, a na moim ramieniu zmaterializował się Pan, tuląc się do mojej twarzy. - Roth odszedł już na zawsze.
Czy to było pożegnanie, płynące z moim ust? Czy jedna kropla krwi, płynąca ze Znaku była moją prośbą, aby do mnie wrócił? Nie wiedziałam tego. Siedziałam na siodle Szczerzyzęba, patrząc w nadchodzącą noc oczami kobiety. Tęskniącej kobiety, co zrozumiałam zbyt późno. Zbyt późno, aby naprawić zbyt wiele rzeczy.
- Makao, czy znaleźliście jakieś schronienie na noc? - zapytałam cichutko.
Klat spojrzał na mnie ze zdziwieniem, ale nic nie powiedział, nie musiał. Pan otulił mnie mocniej.
- Tak, niedaleko.
- Kalcie, czy zatrzymujemy się na noc czy gnamy przed siebie? - uśmiechnęłam się do niego lekko. - Ty tu dowodzisz.
Spuściłam głowę, na próżno szukając zapachu Srebrzystego.
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
mariamagdalena Użytkownik
  • Postów: 1075
  • Skąd: Vratislavia / Tel Aviv
Dodane dnia 26-08-2011 23:43
Kalt dowodził, coś jednak wyraźnie leżało mu na sercu.
- raczej "ktoś" - szepnął bezgłośnie daimonion - och przygoda, przygoda! bezkresna dal!
Mag boleśnie odczuł poruszenie łasiczki. Dla tak potężnej istoty trzymanej w jednej świątyni każda wyprawa musiała być przyjemnością. Jednak ten niemal dziecinny entuzjazm dragonoida, był w każdym poruszeniu jak rozrywanie płomieniem. Nikt mu nie bronił mieć irytującej osobowości, to była chyba cecha gatunkowa, ale w tym momencie fazy bolesninfantylnej, okazywało się że jednak dzieci są najokrutniejsze. Płomyk poruszył się.
- ...to dokąd jedziemy?
Poetka. Prozaiczka.
Poetka prozaiczna.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 27-08-2011 11:28
Irytuje mnie to stworzenie na Kalcie, a ciebie, Medano?
Jest mi obojętne.
Powinniśmy coś z nim zrobić, nie uważasz?
Jest mi to obojętne.
Kalt wygląda dzisiaj naprawdę przystojnie, wiesz?
Jest mi on obojętny.

Pan chwycił moją twarz łapkami i spojrzał mi w oczy. W jednym momencie wiedziałam, o co mu chodzi, więc spokojnie powiedziałam do towarzyszy:
- Ruszajcie beze mnie, dogonię was.
- Ale... - młody uczeń Kalta chciał zaprotestować, ale spiorunowałam go spojrzeniem i syknęłam nieprzyjemnym tonem:
- Bierz swoje dupsko za panem, szczeniaku.
Odwróciłam konia i pognałam w las.
Wybrałam odpowiednie miejsce, gdzie drzewa szumiały spokojnie, nie przysłaniając zbytnio nieba i gwiazd. Zsunęłam się z konia i przywiązałam go niedaleko. Pan już powoli materializował swoje ciało, błyszczące lekko, sprawiajac, że uśmiechnęłam się delikatnie. Brakowało mi tego. Brakowało mi ściółki pod stopami. Szmeru zdejmowanych ubrań, gdy szłam do Niego, chętna i gotowa, aby dać Bogu swe ciało i duszę, aby odsunął ode mnie wszystko to, co pamiętałam.
Kiedy legliśmy pod drzewem, szepnęłam cicho:
- Chcę go zapomnieć.
Imię
- Roth.
Kiedy było po wszystkim, odnalazłam swoich towarzyszy przy ognisku. Stworzenie Kalta zasyczało, czując moją aurę. Nie wiem, może zasyczało z głodu czy coś. Usiadłam przy Czarodzieju, uśmiechnięta i zadowolona.
- No, bohaterze - magu, komu skopiemy tyłki tym razem? - zaśmiałam sie, biorąc kawałek królika, który zapewne upolował Makao.
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Aleksander Sarota Użytkownik
  • Postów: 88
  • Skąd:
Dodane dnia 28-08-2011 15:58
Gdy odchodziła widziałem jej ból, gdy zaś powróciła coś w niej umarło na zawsze. Jej skóra błyszczała od magii.
- No, bohaterze - magu, komu skopiemy tyłki tym razem? - zaśmiała się.
W tym samym momencie, jak na zawołanie, krzaki poruszyły się. Złapaliśmy za broń.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
mariamagdalena Użytkownik
  • Postów: 1075
  • Skąd: Vratislavia / Tel Aviv
Dodane dnia 28-08-2011 16:36
Daimonion nie zmienił swojego stanu skupienia, wciąż złoty i metaliczny. Coś jednak w jego istocie zapłoneło. W medalionowych oczach pojawiły się płomyki zainteresowania.
Poetka. Prozaiczka.
Poetka prozaiczna.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 31-08-2011 18:13
Krzaki zaszeleściły złowieszczo. Wszyscy, oprócz mnie, spięli się, gotowi do ataku. Szeleściły i szeleściły, aż... przestały.
- To tylko dzik sobie chodził, bohaterze-magu, uspokój mięśnie. - mruknęłam cicho, znudzona. - Oddział jakiś włochatych stworów jest jakiś dzień drogi stąd, więc nie musisz się... puszyć.
- Czasem chciałbym cię udusić we śnie. - stwierdził Kalt. - Wiesz o tym?
- Myślimy o tym samym. Może powinniśmy wziąć ślub?
- Martwa panna młoda?
- Oklapnięty pan młody?
Wreszcie na niego spojrzałam, przenikliwie i uważnie. Odwzajemnił moje spojrzenie spokojnie.
- Otchłań trzeba zniszczyć. - powiedział.
- Dwa dni na północ stacjonuje jakaś duża armia. Poszukamy wsparcia. - odpowiedziałam, uśmiechając się - A ja znajdę sobie jakiegoś... towarzysza. - dodałam, śmiejąc się.


------------------------------------------------------------------------------------------------
LUDZIE - Medana by Luis Royo <3

http://www.luisroyofantasy.com/en/.../img.php?id_album=10&id_img=4282
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
mariamagdalena Użytkownik
  • Postów: 1075
  • Skąd: Vratislavia / Tel Aviv
Dodane dnia 31-08-2011 23:13
- Duża armia... - westchnął daimonion w umyśle Kalta - dobrze że nie duża bitwa...
Poetka. Prozaiczka.
Poetka prozaiczna.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Aleksander Sarota Użytkownik
  • Postów: 88
  • Skąd:
Dodane dnia 01-09-2011 17:13
Szaleństwo, które ogarnęło mój umysł już wiele dni temu, wciąż nie opuszczało go. Było niczym chwast, chwast z trującymi kolcami.
W pewnym momencie poderwałem się na równe nogi, czując jak wiele czasu już straciłem.
- Altiorze, zaklęcie powielenia! - młody uczeń patrzył tylko na mnie nic nie rozumiejąc - Na Makao, no już!
Czarodziej rzucił zaklęcie, a obok ślepego elfa pojawił się jego brat bliźniak. Z irytacją dostrzegłem brak ucha, warg i jednej nogi u magicznego wytworu.
- Co to jest?! - warknąłem i rzuciłem zaklęcie. Obok elfa stał jego kolejny brat bliźniak, tym razem kompletny.
Altior zarumienił się:
- Przepraszam - wymamrotał.
- Jeśli nie będziesz na bieżąco trenował to jak cię zmasakruje wróg, nawet grobu nie wykopię! Zostawię cię na pastwę padlinożercom!
Czarodziej wybałuszył na mnie oczy. Każdy z naszego rodu, umierając zasługiwał na pochówek.
- Mistrzu... - zaczął i nagle urwał.
Podszedłem do niego z błyskiem w oku. Skulił się jakbym chciał go uderzyć.
- Chcę stanąć przed Otchłanią i pokonać ją - powiedziałem spokojnie - Jeśli ktoś zamierza umrzeć lub żyć zabawiając ludzi magicznymi sztuczkami na ulicy, niech odejdzie teraz.
Nikt nawet nie drgnął.
- Doskonale - rzekłem - A więc obrońcie się przed śmiercią. Ćwiczcie!
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
mariamagdalena Użytkownik
  • Postów: 1075
  • Skąd: Vratislavia / Tel Aviv
Dodane dnia 17-09-2011 19:52
- Na pastwę padlinożercom? - łagodny, dziecięcy wręcz głos daimoniona niespodziewanie zabrzmiał tuż przy uchu maga, choć Kalt przysiągłby, że amulet nie poruszył się o milimetr. Mimowolnie zadrżał, bo poczuł na swojej szyi coś jakby parny, duszny oddech, jak muśnięcie powietrza z rozpalonego pieca. Połączone z muśnięciem łasiczkowych wąsików.
Czuł się jak istota z wielokrotna osobowością, ale powoli się przyzwyczajał. Smok nie był zły, był niekończący się przypomnieniem długu - i błogosławieństwa. No i był smokiem.
Czarodziej dotknął amuletu, ale ten bezpiecznie i niezmiennie trwał na swoim miejscu. Metalowy, materialny, jakby nigdy nie był żywą, samowolną istotą.
Aura zmieniła się ledwo odczuwalnie i po chwili głosik dał się słyszeć znowu:
- A czy nie mógłbyś go rzucić na pastwę mnie?
Poetka. Prozaiczka.
Poetka prozaiczna.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 21-09-2011 16:53
Trzasnęłam Kalta mocno w tył głowy. Wariował nam czarodziej przeklęty.
- a to za co?! - wrzasnął i chyba chciał się na mnie rzucić, ale wyciągnęłam płynnie sztylet i przysunęłam mu subtelnie ostrze go gardła. Musiało to wyglądać naprawdę pięknie.
- Za żywota. - powiedziałam cicho - Uspokój się i nie rzucaj na Makao, bo cię posiekam na kawałki, bohaterze-magu. Otchłań działa ci na głowę, a to niedobrze.
Pan wyszczerzył kły na moim ramieniu i syknął.
- Zbierać dupska, ruszamy w stronę stacjonującej armii, mam ochotę na kawałek zdrowego mężczyzny między udami.
- Ledwo zostawił ją Roth, a już pcha się do łoża kogoś innego. - mruknął pod nosem uczeń Kalta, Altior. Biedak, padł na ziemię z moim sztyletem, sterczącym z ramienia. Idealny rzut.
- Nie wiem, koleżko, o kim mowa, ale nie podobał mi się twój ton. Od dzisiaj Kalt będzie cię szkolił w magii, a ja przetrzebię ci skórę w walce na miecze. A potem... - zmierzyłam go wzrokiem w bardzo wymowny sposób - Wezmę sobie ciebie w obroty. Wiesz najlepiej sam, jakie. - odwróciłam się i natrafiłam na puste oczodoły Makao. - Nie patrz tak na mnie. - szepnęłam cicho, tylko do niego i wiedziałam, że tylko on mnie usłyszał.
Ruszyliśmy w drogę w blasku powoli budzącego się słońca. Rozglądałam się z zaciekawieniem, podśpiewując pod nosem. Szczerzyząb był grzeczny. Staruszek, za jakiś czas będę musiała odprowadzić go na wyspę, aby tam mógł dokonać żywota na zielonych łąkach. Wiedziałam, że Persja i bogowie się nim zajmą. Tylko... ktoś na tej wyspie jeszcze był. Kiedyś. Dawno temu. A może nie tak dawno? ktoś... jakaś bogini zabrała stamtąd mojego jedynego syna i córkę Kalta. Jak nazywała się ta bogini? Pokręciłam głową, aby odgonić czarne myśli. Najpierw Otchłań. Najpierw armia, która stacjonowała niedaleko przed nami. Tam Kalt będzie musiał nad sobą zapanować, a ja... wreszcie będę tam, gdzie miejsce Wojownika. Wśród żołnierzy.
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Aleksander Sarota Użytkownik
  • Postów: 88
  • Skąd:
Dodane dnia 22-09-2011 18:43
Zbudził mnie świt. Blask czerwonego słońca snuł w głowie sprzeczne myśli.
Persja. Z pewnością spoglądasz teraz z naszym dzieckiem w to samo słońce. Niemal widzę twoje oczy - zwierciadło świata i zwierciadło duszy. Smutek. Melancholia.
Słońce jest już wyżej... Teraz czuję chaos. Krwawa bitwa w udręczonym umyśle szaleńca. Krzyki bólu, posoka płynąca po ziemi niczym czerwona rzeka...
- Altior! - szepnąłem słabym głosem.
Daimonion bogini rozpoczął swój taniec śmierci, podniecony wizją bitwy. Kalt nawet nie drgnął, a jego pozbawione oczów oczodoły wypatrywały czegoś w nicości. Medana i mój uczeń ćwiczyli i zamarli z nożami w dłoniach.
I nagle wszyscy dostrzegliśmy czarne plamy, które wypływały z krwistego słońca niczym robaki opuszczające trzewia padliny.
Pierwsza zareagowała Medana:
- Zaczyna się! Bądźcie gotowi!
- Spodziewałem się innej armii - rzekł Altior - Bardziej... ludzkiej.
Kobieta-wojownik zaśmiała się na te słowa:
- Kochany! Wojownik musi być gotowy na wszystko!
Czarne, skrzydlate potwory były coraz bliżej... Niemal czułem jak źrenice moich oczu zwężają się na ten widok.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
mariamagdalena Użytkownik
  • Postów: 1075
  • Skąd: Vratislavia / Tel Aviv
Dodane dnia 22-09-2011 19:48
Źrenice daimoniona zwęziły się na widok czarnych, skrzydlatych potworów. W obecnej postaci nie przypominał ich zbyt mocno, ale każde spotkanie z nadnaturalną dla większości istotą wyrywało go z marazmu. Był nie bardziej naturalny od tych kreatur, narodzony jednak z bogów - nie z bezboża, stworzony z przedwieczngo płomienia, nie z wtórnych ciemności.
- To jeszcze nie ta bitwa, magu, prawda? - szepnął demon, patrząc przez źrenice maga. - Czy może już teraz chcesz nie tyle pokonać ich, co wejść w nich, doświadczyć, rozzzpalićććć...
Ostatnie słowo zasyczało jak trzask iskier na ognisku.
- Są źle zbudowani, widzisz to?
Sposób widzenia Kalta zmienił się minimalnie, jakby dając mu ułamek możliwości Łasiczki. Żar palił mu oczy od wewnątrz, ale nie zmniejszało to ostrości widzenia - podobnie musiały widzieć drapieżniki, wyczulone na najmniejszy ruch, na zmiany aury i załamania świateł. Nowy zmysł dziwnie współgrał z naturalnym wzrokiem, którego Kalt nie pozbył się mimo wszystko.
Musiał to ogarnąć, nie oszaleć od dwóch zmysłów wzroku.
Fala potworów nadciągała beznamiętnie, jak zaprogramowane, bezmózgie twory, nie zwierzęta, nie demony - twory czegoś nienaturalnego. Jakiegoś spaczonego, wykrzywionego zła, które nie było nawet godną namiastką płodów ziemi. Chyba że poronionych.
Krzywe skrzydła, brakujące odnóża, asymetrycznie sterczące haki czy oczy. Dzieła Otchlani niedokończone jakby, wyrzucone bez zastanowienia prze niewprawna rękę, pełzające po świecie by trafić wprost na drużynę marzeń.
- To słońce jest nieprawdziwe - szepnął daimonion - widzisz to magu?
Tak, widział. Ale nie umiał tego nazwać.
- Ono jest nie moje, nie twoje, nie Szczęśliwej Pani i nie Pani Świateł... - próby jasnego wyartykułowania myśli w stanie pewnego podniecenia przekraczały gramatyczne myślenie daimoniona. Najstarsi bogowie porozumiewali się gestami, tańcem, ruchem.
- Tu nie ma nie ma nie ma słońca...
Gorący dreszcz na kręgosłupie maga był niespodziewanie przyjemny, jakby kilkadziesiąt kroków gronostajowych łapek musnęło mu skórę. Kalt nie wiedział jednak czy ten fakt wróżył coś dobrego. Mogło to znaczyć tyle, że daimonion szepnął coś swojej Pani wprost do ucha.
Potwory nadchodziły.
Poetka. Prozaiczka.
Poetka prozaiczna.
Do góry
Autor
RE: Leśne Potyczki
Medana Użytkownik
  • Postów: 83
  • Skąd:
Dodane dnia 22-09-2011 23:27
Ziewnęłam głośno. Te cholerstwa strasznie długo nadlatywały.
- Makao, strzelaj do nich szybciutko z łuku. Altior, zapalaj i czaruj jego strzały. Kalt, pokrako, walnij w nich zaklęciami, przecież one wloką się niemiłosiernie.
Schowałam sztylety i wyciągnęłam miecz. Ich rozmiary nie pozwalały na sztylety, tym bardziej, że z daleka widziałam, jak krzywo latają. Coś było z nimi nie tak.
Tak samo, jak z Kaltem, który stał z otwartymi ustami i gapił się w stwory. Podeszłam do niego i rąbnęłam go mocno. Kiedyś nabiję mu guza, przysięgam.
- Kalt. Potwory. - wyartykułowałam powoli.
Skinął głową. Uśmiechnęłam się do niego. Znowu walczyliśmy.
Jestem tylko słowem
Wypowiedzianym
Drżącym głosem
W niepewności trwam
Zamgloną pamięcią nie sięgam już wstecz
Do góry
  • Skocz do forum:
Polecane
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.