Autor |
RE: Korektorzy i... problem autora
|
ekonomista
Użytkownik
|
Dodane dnia 13-04-2011 22:36 |
|
Oke_Mani, i to jest właśnie najsmutniejsze.
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Korektorzy i... problem autora
|
Usunięty
Gość
|
Dodane dnia 13-04-2011 22:52 |
|
Bo?
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Korektorzy i... problem autora
|
zapomin
Użytkownik
- Postów: 406
- Skąd: Szamotuły
|
Dodane dnia 24-05-2011 10:20 |
|
Przede wszystkim to w Waszych wypowiedziach odczytuję niewiedzę w zakresie procedury wydawniczej. Nad książką pracuje nie tylko korektor korektor to małe piwko. Duże piwo to redaktor. Rzeczy, które powyżej kwestionujecie, prawdopodobnie są skutkiem działań obu. Te grubsze wchodzą w zakres prac redaktora. Ogólna nazwa działań w zakresie redakcji i korekty określana jest mianem "redakcji".
Kwestia nieoznaczonych poprawek.
Jeśli tekst jest przesyłany autorowi do akceptacji w docu lub innym formacie edytowalnym, to autor ma prawo domagać się zaznaczenia zmian wprowadzonych przez redakcję. Podobnie redakcja ma takie prawo - poprawki i uwagi autora też powinny być przez niego zaznaczane. W końcu ani Autor ani redaktor z korektorem nie będą bawić się w saperów i szukać - tak: nie igły tylko bomby w stogu siana.
Akceptacja tekstu przez autora na etapie składu praktycznie uniemożliwia oznaczenie dla niego zmian wprowadzonych przez redaktora. Chyba ze dostanie egzemplarz z ręcznymi notatkami redaktora. U mnie się tego nie praktykuje.
A składacz? On po prostu tych zmian nie widzi i widzieć nie musi. Ale nawet gdy nanosi zmiany ręcznie, z bazgrołów na wydruku, nie będzie przedłużał pracy po to, by zaznaczyć kolorkiem wprowadzone zmiany na składzie książki.
Dlatego najlepiej prosić wydawcę o materiał do akceptacji dwukrotnie:
1) najpierw o akceptację redakcji (na pliku do edycji),
tu jest miejsce na dyskusję o grubszych sprawach
2) następnie - akceptację do druku (na pliku pdf lub na wydruku, po uwzględnieniu zmian z pierwszej akceptacji).
tu jest miejsce na dyskusję o wielkich i małych literach, przecinkach, spoosbach zapisu dialogu i innych duperelach.
Z tym sposobem zapisu dialogu to nie jestem pewien czy korektor dał ciała. Jeśli na przykład dialogów było w całym tekście tyle, co kot napłakał, używa się cudzysłowu i nie jest to błąd, tylko oczywista oczywistość.
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Korektorzy i... problem autora
|
Elwira
Użytkownik
- Postów: 4151
- Skąd: Rembertów
|
Dodane dnia 24-05-2011 10:34 |
|
Zapomin, ja dostałam tekst w Wordzie z poprawkami, ale niezaznaczonymi, sama je sobie musiałam znaleźć Natomiast ja nasmarowałam na czerwono.
A jak dostałam plik po składzie, to się za głowę złapałam, bo mi wywalili wszystkie przypisy i kursywy, a w wierszach zlikwidowali wersyfikację
Najgorsze jest jednak, że pan, który się ze mną kontaktuje nie odpowiada na żadne pytania. Pisze tylko wtedy, kiedy właśnie potrzebuje mojej akceptacji. Zupełnie, jakby nie czytał maili...
|
|
|
Do góry |
|