Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
Portal Pisarski » Książki i Filmy » Czytelnia
Autor
Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
Afternoon Użytkownik
  • Postów: 705
  • Skąd: Warszawa : Katowice
Dodane dnia 01-04-2008 21:13
Wątek zniknął wraz z odejściem z pp Arachne, tak więc chciałem go reaktywować. załączam więc dwa wiersze Adama Ważyka z tomu "Zdarzenia" (1977). Wywarły na mnie spore wrażenie.



Wiersz o jesionach

Wiersz zaczyna się od ciemnych jesionów
a potem nie ma w nim już nic pewnego
i zamiast płynąć szerokim potokiem
rwie się przystaje żąda milczenia
I co mi po was zostanie o ciemne jesiony?
nie w moim stylu jesteście Nie w stylu
mieści się prawda niepewnego wiersza
Wiem co kryjecie przede mną i dla mnie
i tylko dla mnie i tylko przede mną
wiem że u kresu ostatniej podróży
na samym krańcu wielkiego bezsensu
będzie to samo co było z początku
nie szelest liści lecz szeptanie matki


Sen

Śniła się zima
Mickiewicz


Sen miałem dawno czterdzieści lat temu
a tak pamiętam jakby śnił się wczoraj
Stojąc na brzeżku okrągłej polany
w pierścieniu ciemnej zieleni patrzyłem
jak hałaśliwie tłoczące się dzieci
rączkami piłki podrzucały:
duża lekka jak balon piłka opadała
bardzo powoli na otwarte dłonie
ale zdarzało się że je minęła
i miękko kładła się na trawie wtedy
kobieta w bieli - kilka takich kobiet
stało pod lasem dokoła polany -
inną rzucała piłkę między dzieci
wprost na ich dłonie tak mało zaradne
że niezbyt długo wypadło jej latać
I tak od nowa Kilkanaście piłek
leżało w trawie zdziwiony spytałem
czemu ich żadne nie podniesie z ziemi
Odpowiedziano mi gorzkim pytaniem
Czy pan nie widzi że dzieci są ślepe?
Do góry
Autor
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
Usunięty Gość
  • Postów:
  • Skąd:
Dodane dnia 01-04-2008 23:32
Jarosław Marek Rymkiewicz, Dodaj Słowo do Rzeczy

Dodaj słowo do rzeczy albo rzecz do słowa
Dodaj siebie; jest rzeczą twoja biedna głowa

Jest rzeczą każdy język każde twe kolano
Niech jak rzeczy przy rzeczach nasze łokcie staną

Dodaj umysł: myśl każda też tak się urzeczawia
tak jak krzesła przy stole nasz Bóg nas ustawia

Dodaj siebie do krzeseł do ścian do foteli
Niech ściana cię opowie Niech cię nic nie dzieli

To wapno zwie się kością Ten grzyb to są płuca
Niech z płuc i krtani krzesła czarna krew się rzuca

Dodaj próchno do próchna Niech to gnicie gnije
Świat to jest pusta czaszka która je i pije

Dodaj umysł: niech krwawi i we krwi wapnieje
Niech ciemna noc umysłu w twym umyśle dnieje

Dodaj do wszystkich kości i tę garstkę kości
Dodaj nicość: i siebie dodaj do nicości.

Do góry
Autor
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
Afternoon Użytkownik
  • Postów: 705
  • Skąd: Warszawa : Katowice
Dodane dnia 12-04-2008 15:11
Josif Brodski - "Kolęda stanu wojennego"


Wiktorowi Woroszylskiemu
i Andrzejowi Rawiczowi


Topnieją Świąt biele,
wilgoć flagi plami.
Polacy przyjaciele
wszyscy za kratami,
niczym zera w nawias
ujęci w ścian żebra:
logika bezprawia
prostsza niż algebra.

Narody jak dzieci
moresu się uczą:
znów władców podnieci
brzęk kajdan i kluczy.
Jeden ruch stalówki
minus w plus przemienia,
skreślając los ludzki
krzyżem krat więzienia.

Z czoła upartego
szkarłat kapie w obrus
świątecznego śniegu.
Twarz naszego globu,
oszpecona więzień
więzień łagrów wągrami,
zwraca się ku gwieździe,
chłodnej jak my sami.

Głodne twarze. Szarość.
Niczym nie speszony
sąd skazuje naród -
ludzi, powalonych
nie tyle przez tanki
szturmujące bramy,
ile przez te banki,
w których konta mamy.

Głębszy od otchłani,
którą myśl sonduje,
jest sen rozstrzelanych
ciał w kopalni Wujek;
wyższa niż podatek
jest dłoń, co potrafi
utrwalić upadek
jak na fotografii.

Słowo tutaj na nic.
Przecież od łzy lepsze,
gdy przez druty granic
tam stara się przedrzeć,
gdzie polskich przyjaciół
serca, mrozem ścięte:
znów proces się zaczął.
Znów kończą się Święta.

przełożył Stanisław Barańczak
Do góry
Autor
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
Usunięty Gość
  • Postów:
  • Skąd:
Dodane dnia 12-04-2008 22:01

Ojczyzna

Wojaczek Rafal




Matka mądra jak wieża Kościoła

Matka większa niż sam Rzymski Kościół

Matka długa jak transsyberyjska

Kolej i jak Sahara szeroka



I pobożna jak partyjny dziennik

Matka piękna niczym straż pożarna

I cierpilwa jak oficer śledczy

I bolesna jak gdyby w połogu



I prawdziwa jak gumowa pałka

Matka dobra jak piwo żywieckie

Piersi matki dwie pobożne setki



I troskliwa jakby bufetowa

Matka boska jak Królowa Polski

Matka cudza jak Królowa Polski
Do góry
Autor
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
lina_91 Użytkownik
  • Postów: 1289
  • Skąd:
Dodane dnia 14-04-2008 14:15
"Szczęście"

Największe ze szczęść,
to tylko jego część.

Najpiękniejszy poemat,
to ten którego nie ma.

Najpiękniejsza kobieta,
to może ta?...
jednak nie ta.
Broniewski Władysław, Szczęście


Broniewski Władysław, Wiersz ostatni

Tyś mnie kochała, ale nie tak,
jak kochać trzeba,
i szliśmy razem, ale nie w takt -
przebacz.

Ja jeszcze długo... Rok albo dwa.
Potem zapomnę.
Teraz, gdy boli, teraz, gdy trwa,
dzwonię podzwonne.

A tobie, miła, na co ten dzwon
brzmiący z oddali?
Miłość niewielka, błahy jej zgon,
i idziesz dalej.

Cóż mam od życia? - troskę i pieśń
(ciebie już nie ma).
Muszę im ufać, muszę je nieść,
pisać poemat.

Cóż mam od życia? - chyba już wiesz,
czujna i płocha? -
tylko ten smutek, tylko ten wiersz,
który mnie kocha.


Do góry
Numer GG
Autor
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
Afternoon Użytkownik
  • Postów: 705
  • Skąd: Warszawa : Katowice
Dodane dnia 16-04-2008 18:35
Skoro już był Rymkiewicz, to ja też dam moje ulubione wiersz tego autora, z tomu "Zachód słońca w Milanówku"

ZIMA W MILANÓWKU

I korzeń sosny i ten wrzosu
Pod śniegiem dobrze jest ukryty
W ogrodzie zima tańczy boso
Biała - jak białe greckie mity

Na szafie siedzi kot uczony
I czyta Sein und Zeit od końca
Przez ogród lecą trzy gawrony
Widać krwawiący zachód słońca

Zima - to okręt Dionizosa
Zima - to prześwit Heideggera
Zima - jest jak Ariadna bosa
Zima - jak grecki bóg umiera

Ten wierszyk pisał mój kolega
Ów kot uczony spod sufitu
Sosenki wrzosy krew na śniegu
To Milanówek - w mgle prabytu


OGRÓD W MILANÓWKU. PIEŚŃ NOCNEGO WĘDROWCA

Chodź ze mną żabo i ty tam - trzynoga
Idziemy prosto - do naszego Boga

Chodź bury kocie i czeremcho szara
I jeż do Boga - też się stąd dojść stara

I jeż do Boga - też ma swoje prawo
Za tajemniczą obecności sprawą

Chodźcie sosenki - gdy macie życzenie
Bóg wytłumaczy nam swe nieistnienie

Każdy ma prawo wchodzić do ogrodu
Chodź bury kocie tyś z ludzkiego rodu

Zaraz zakwitnie moja dzika łąka
Ja na to liczę że Bóg tu się zbłąka

Że Bóg tu wejdzie - w nocy - po kryjomu
Pytając czemu kotów nie ma w domu

W nocy - ukradkiem - widoczny w połowie
I coś ważnego mnie i żabom powie

Zbudzi mnie ze snu - ja w to mocno wierzę
I spyta gdzie są pogubione jeże

I czemu brzozy cierpią - tak w milczeniu
Jakby wiedziały o swym nieistnieniu

Kot żółty poszedł na poszukiwanie
I może wcześniej on przed Bogiem stanie

Jeże czeremchy chodźmy przyjaciele
Mało co wiemy a jest pytań wiele

Kot żółty poszedł na poszukiwanie
Zaniósł do Boga nasze zapytanie
Do góry
Autor
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
isa Użytkownik
  • Postów: 518
  • Skąd: Legnica
Dodane dnia 17-04-2008 17:51
a ten ostatni tekst wciągnął mnie :)
Może lepiej dać marzeniom żyć
zamiast zabijać je ich realizowaniem?
Do góry
Numer GG
Identyfikator Tlen
Autor
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
Usunięty Gość
  • Postów:
  • Skąd:
Dodane dnia 18-04-2008 08:09
wiem, że wiersz długi, ale zachęcam świetna rzecz :)

Marcin Świetlicki - Tobół





Ameryko dałaś mi niewiele.

O całe niebo mnij niż ci się zdaje.

O całe niebo mniej niż poetom śląskim.

Kilka pomówień, trochę papierosów,

Nieco muzyki. Wczoraj poleciałem

ze stołka barowego w „Klubie Kulturalnym”

i mam łuk brwiowy, choć na zewnątrz nic

nie widać, wewnątrz obolały.



Ameryko, Kanado. Trochę wychowały

ście i Andrzeja Sosnowskiego, który

nie wyjaśnionym impulsem kierowany, był

tu wczoraj i w ostatecznej scenie dał

mi swe klucze do mieszkania w

Wwie, bo mi zdawało się, że swoje klucze krakowskie zgubiłem, a nie

Zgubiłem, lecz Monice dałem

wcześniej i oto scena powrotu, gdy się

Andrzej Sosnowski zapodział, a ja jego kluczem

próbuje drzwi otworzyć, Ameryko, i

w końcu po prostu dzwonie, Ameryko, i

otwiera ma Monika.





I nie mów o beatnikach, bo jestem zazdrosny

a nie wdzięczny, albowiem wdzięczność jest mi obca

jak i beatnicy, Ameryko, dziś

jest luty dziewięćdziesiąt osiem,

jestem niezmiernie słodkim trzeźwym

tobołem.



I ---- Ameryko--- dałaś Boba Hassa,

Zabieraj sobie Boba Hassa.

Dość uświęconych grafomanów mam,

Trochę skończyły się żarty.

A jutro piłem. Barman przekazuje

prezencik (anonimowy) ---- foliowy i czarny

worek na śmieci, z martwą choinką i kartką

o treści ---- STYCZEŃ, PORA ŚMIERCI

CHOINEK (żarcik). Jutro piłem

a poker się nie odbył. Byłem w kinie

( to zdrada). Coraz bardziej zdradzam

( w przeszłości).



Budzi mnie

but z rozwianymi sznurowadłami, wywalonym językiem

patrzy mi w oczy. Kopniak w głowę i

słońce.



Dzisiaj Tadeusz Pióro opowiada mi

telefonicznie swą warszawską wersję.

Andrzej Sosnowski jeszcze nie dojechał.

Jest w ‘Zwisie” z M. Baranem. Jadą do Warszawy

Za chwilę, a ja nie, ja jestem

W pracy, ja jestem w pracy, bo wczoraj nie byłem,

Bo nie wstałem ze stołka, raz ze stołka spadłem,

Spadłem, ale nie po to, żeby się poczołgać

Do kulturalno-społeczno-katolickiej pracy.



Do tego Paweł (wkurwia mnie ostatnio

to imię niesłychanie, przepraszam cię, Pawle)

--więc P. Dunin-Wąsowicz opowiada mi

dramatyczne spotkanie z W.Wenclem,

który mu zdradził, że Świetlicki jednak

ma prawo do istnienia i pisania, zaś

młoda poezja śląska nie ma.

Więc jestem Ocalony! Ameryko! Rosjo!



W ogóle najazd Warszawy na Kraków.

We wtorek Varga i wieczór autorski,

na którym T. Kunz zadał mu pytanie,

którego żaden autor najprawdopodobniej

nigdy nie słyszał w takiej sytuacji.

Pytanie brzmiało: masz dziewczynę? A

Śledzie i wódka potem.

Popłynąłem. Zaś środa

Pod znakiem Sosnowskiego.

Dzisiaj Bratkowscy. Ale dziś spokojnie.

Tak, Ameryko. Mały konik i

Maleńka śliwowica.



W ogóle myślę, że nie jest to uraz,

to pulsowanie w okolicach łuku

brwiowego przecież nie świadczy o niczym.

Twoje kliniki nich mnie nie przyjmują,

Ameryko. Tylko jeden lekarz

Na jedno życie (jest nim doktor Dyduch).



Popatrz, Moniko. Ten wiersz zaludniają

głównie mężczyźni. takie heroiczne

czasy nastały. To dopiero dzisiaj

Pędzel przypomniał mi upadek ze

stołka przy barze w „Kulturalnym”, prawdę

mówiąc --- to wcześnie

nie znałem źródła bólu,

nie byłem pewien.



Jak brzmi słowo „przekora” po angielsku więc?

Wczoraj mi Andrzej podał ostateczną wersję

Na „a”, lecz nie pamiętam, kiedyś jeszcze raz

Zapytam, to przyjemne.

Jest to rodzaj kaca,

Kiedy się człowiek wzrusza przy reklamach i

Znów Ocalony jestem.



I budzi mnie

but z rozwianymi sznurowadłami, wywalonym językiem

patrzy mi w oczy. Kopniak w głowę i

słońce.





A spałem w strachu, że to źle, że śpię.

Budziłem się co godzinę na granicy krzyku.

Spałem w strachu, że mnie złe ma i

Nie puszcza. Śniła się pustynia

I przezroczystość. Śniło się, że idę

I spotykam, i mówię: dzień dobry,

A państwo mi dzień dobry odpowiada i

Śnił mi się banał, koszmar.



A teraz pełne słońce, buty świecą błotem

Jeszcze poznańskim, kiedy był tan tobół?

Wiele, wiele dni temu!



Pełne słońce, kilka jakby psich

Włosów na jednym z rękawów toboła,

Dziurawa kieszeń.



Dziurawa kieszeń, cokolwiek się tam

umieści ---- ulatuje. Jest to jedna z

tabolich zabaw.



Dziurawa kieszeń, druga kieszeń przez to

Przepełniona tym niczym, co stanowi o osobowości, Ameryko, o


Osobowości.

Do góry
Autor
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
Usunięty Gość
  • Postów:
  • Skąd:
Dodane dnia 18-04-2008 14:13
nie podoba mi się ten 'tobół'...:|
Do góry
Autor
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
isa Użytkownik
  • Postów: 518
  • Skąd: Legnica
Dodane dnia 18-04-2008 19:03
tekst średni. nie powalił.
Może lepiej dać marzeniom żyć
zamiast zabijać je ich realizowaniem?
Do góry
Numer GG
Identyfikator Tlen
Autor
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
Afternoon Użytkownik
  • Postów: 705
  • Skąd: Warszawa : Katowice
Dodane dnia 18-04-2008 20:05
Witold Maj

sonet I

Nie obłok ale żagiel rozpięty na wietrze
Nie żagiel ale trzcina drżąca jak powietrze
Nie trzcina ale pióro unurzane w złocie
Nie pióro ale strzała co spoczywa w locie
Nie strzała ale łuku napięta cięciwa
Nie cięciwa lecz łucznik co w cieniu spoczywa
Obłokiem jest jak obłok trwa nad łanem zżętym
Żaglem w piaskach co w bezkres prowadzi rozpiętym
Trzciną kruchą na wodzie w której trzmiele brzęczą
Piórem ptaka splamionym atramentu tęczą
Strzałą która w Achilla nieustannie mierzy
Cięciwą co za strzałą nieruchoma bieży
Choć przemija poeta to niezmienny bywa
Obłok ptak żagiel i cięciwa


Czesław Miłosz

Rozbieranie Justyny

Wypaliły się dawno świece, Justyno.
Inni ludzie chodzą po twoich nadniemeńskich ścieżkach.
A ja wstępuję w związek z tobą prawie miłosny, Dotykając
twego ciężkiego, czarnego warkocza,
Który właśnie rozpuszczasz, ważąc w dłoni
Twoje obfite, na pewno, piersi, patrząc w lustrze
Na twoje szare oczy i bardzo czerwone wargi.
Jesteś duża i silna, szerokie plecy.
Dwudziestoczteroletnia, nie lubisz kiedy mówią
Do ciebie: panienko. Sny masz wyraziste.
Nie musisz się mnie wstydzić, jestem z tej epoki,
Która będzie nazwana bezwstydną. Pani Orzeszkowa
Zatrzymywała pióro. Romans twój z kuzynem
Zostawiony domysłom, krwi płynienie,
Plamy na prześcieradle, przemilczane.
Choć dla mnie twoja cielesność, Justyno,
Jest ważna, masz pojawić się zupełna,
Żeby twoja duma, gniewna prawość,
Jaśniały zadziwiając: skąd się biorą?
Jakie dialogi toczy ciało z duszą?
W twoim kraju dobro i zło mierzono Mogiłą.
Kto dochowa wierności, kto nie dochowa.
(Inaczej, wprowadzano znaczną korekturę
W zawsze niejasne chęci i motywy.)
Nie da się tej powieści streścić cudzoziemcom.
Dla nich ty jesteś jedynie dziewoja
Równość stanową głosząca u Georges Sand.
I oto starość, Justyno, gotowy
Rozdział, Pani Eliza już go nie napisze.
Urodziłaś synów i córki. Dorosły wnuki.
Opierasz ręce na sękatym kiju, matka rodu.
Ostatnia z twoich krewnych i rówieśnych.
W pylnym śniegu widzisz sanie, konwój sań,
Słyszysz krzyki żołnierzy, lament kobiet.
I wiesz, przeczuwasz, jak wygląda koniec
Jednej ziemskiej ojczyzny. Już nigdy echo
Pieśni na Niemnie śpiewanej, lotów jaskółek,
Nigdy owocobrania w zaściankowych sadach.
Zatrzaskują się, jedna po drugiej, sztaby wagonów.
Uwożą ciebie dawnym szlakiem w kraj mordu i mroku.

Choć nigdy ciebie nie było, zapalmy świece
Tutaj w pracowni, czy nawet w naszym kościele

I wosk spływa soplami, i ludy handlują, i wieloryby pląsają koło Lahaina, i niewdzięczne pokolenia wznoszą sobie domy, i francuscy policjanci dostali nowe peleryny, i słońce jeszcze raz wschodzi i...
Do góry
Autor
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
Usunięty Gość
  • Postów:
  • Skąd:
Dodane dnia 22-04-2008 17:52
Stanisław Barańczak - Powiedz, że wkrótce

Powiedz krtani, że wkrótce. I powiedz powiece,
tej kołdrze z piaskiem pod nią, księżniczce, nad ranem
drażnionej ziarnkiem grochu. (Bo późno: po trzeciej).

W... no, to słowo, też na wpół martwe... w "powiecie"?
W powiecie skóry wszyscy znają się nawzajem.
Powiedz krtani, że wkrótce. I powiedz powiece.

Wieści krążą tu, z ust do własnych ust, powietrze
przez magnetofon tętnic przewija nagrane
pogłoski: ziarna gromu. Już późno, to przecież

prawie świt. Stań w łazience, patrz z bliska na powierzchnię
lusterka. Nie w twarz na dnie. W to, co zezna na niej
pyłek, rysa szkła. Powiedz krtani. I powiece.

Po pierwsze, że już wkrótce. Po drugie - po jeszcze
bardziej pierwsze - że całą widzianą na jawie
ciemnością ziarnka grobu, choć późno, poprzecie

właściwą stronę skóry, tę, gdzie się po wieczne
mgnienie skupiło Wszystko znane, nienazwane.
Którą? Wiesz przecież. Powiedz krtani. I powiece
na tym jej ziarnku globu, za późno: Po trzecie -
Do góry
Autor
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
Afternoon Użytkownik
  • Postów: 705
  • Skąd: Warszawa : Katowice
Dodane dnia 22-04-2008 17:54
nie lubię tego wiersza. przerzutnie sprawiają, że ciężko się jako villanellę czyta. taki "rozerwany"
Do góry
Autor
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
Usunięty Gość
  • Postów:
  • Skąd:
Dodane dnia 22-04-2008 17:57
nie znasz się na villanelli :p a tak na poważnie to myślę, że przerzutnie sprawiają tutaj, że nie wygląda to jak rymowanka, ma bogatą formę
Do góry
Autor
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
Aivra Użytkownik
  • Postów: 34
  • Skąd: Warszawa
Dodane dnia 22-04-2008 18:02
Mój ulubiony wiersz.. Jakoś zapadł mi w serce:D

Edgar Allan Poe

Od lat dziecinnych zawsze byłem
Inny niż wszyscy – i patrzyłem
Nie tam, gdzie wszyscy – miałem swoje,
Nieznane innym smutków zdroje –
I nie czerpałem z ich krynicy
Uczuć – nie tak, jak śmiertelnicy
Radością tchnąłem i zapałem –
A co kochałem – sam kochałem –
To wtedy – nim w burzliwe życie
Zdążyłem wejść – powstała skrycie
Z dna wszelkich złych i dobrych dążeń
Ta tajemnica, co mnie wiąże –
Ze strumienia lub potoku –
Z urwistego góry stoku –
Z kręgu słońca, gdy w jesieni
Blednie złoty blask promieni –
Z błyskawicy ostrym końcem
Drzewo obok mnie rażącej –
Z burzy, grzmotów, ziemi drżenia –
Z chmury – która u sklepienia
Niebieskiego zawieszona –
Miała dla mnie kształt demona...


Oryginalnej angielskiej wersji nie mam, a ten przekład jest Wojciecha Usakiewicza
Do góry
Numer GG
Autor
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
Afternoon Użytkownik
  • Postów: 705
  • Skąd: Warszawa : Katowice
Dodane dnia 22-04-2008 20:15
Tadeusz Różewicz

Głosy niepotrzebnych ludzi (fragment)


Jeden z wielu
Ja jeden z wielu
ukryty wśród miliarda
Wstydzę się że jestem

Uczeni panowie
profesorowie Vogt Burch i inni
mówią że miliard ludzi
jest na świecie niepotrzebny
Za dużo jest ludzi
więc wstyd człowiekowi że żyje

Tyle tego
biali żółci czarni czerwoni
wszyscy chcą jeść
ubierać się oddychać konać

Ach oni mają sny marzenia
oni mają pragnienia
oni walczą powstają
Więc co zrobimy z tym miliardem
martwią się panowie
Vogt Burch i inni
Co zrobimy z tym i tymi

Co zrobicie
z tym chłopcem
który wkleja do szarego zeszytu
czerwony liść dębu
z tym który trzyma w dłoni jabłko
i z tym który biegnie przez łąkę
który leci przez gwiazdkę śniegu

Co zrobicie z moim ojcem i matką
co zrobicie
co zrobicie z tym miliardem
niepotrzebnym.


Jan Twardowski

Szukam

Szukam nie ogłoszonej jeszcze świętej
tak autentycznej że bez obrazka
patronki piękności nieprzydatnej
urody dla nikogo
przyjaźni zatrzymanej w listach na dnie szufladki
zagubionej piłki
pantofli na sznurku
maskotki rozciągającej policzek w uśmiechu
futerka tak taniego że za drogo wyszło
spraw związanych gdzieś tam poza nami
zdmuchniętego imienia
tuż przy Aniele Stróżu który się zamyślił
że strzeżonego Bóg właśnie nie strzeże
Wtedy
odnajduję dwunastoletnią Małgosię
co umarła w szpitalu
przy mojej stule
z jedna ściętą minuta przy sercu
pochyliła jak świerszcz głowę
z chrypką w gardle


Samotność

Nie proszę o tę samotność najprostszą
pierwszą z brzega
kiedy zostaję sam jeden jak palec
kiedy nie mam do kogo ust otworzyć
nawet czyżyk cichnie choć mógłby mi ćwierkać przynajmniej jak pół wróbla
kiedy żaden pociąg pośpieszny nie śpieszy się do mnie
zegar przystanął żeby przy mnie nie chodzić
od zachodu słońca cienie coraz dłuższe
nie proszę Cię o tę trudniejszą
kiedy przeciskam się przez tłum
i znowu jestem pojedynczy
pośród wszystkich najdalszych bliskich
proszę Ciebie o tę prawdziwą
kiedy ty mówisz przeze mnie
a mnie nie ma
Do góry
Autor
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
Usunięty Gość
  • Postów:
  • Skąd:
Dodane dnia 24-04-2008 10:30
Gwiazda - Jacek Dehnel


Szur-szur krzesełek, tutaj, na balkonie. Ktoś się
przepycha z piwem, ktoś się czule wita. Niżej
w falach żółtego światła, w falach błękitnego
widać dziesiątki małych, siwych kwadracików,
jak, kiedyś, zapalniczki. Teraz jest inaczej,
żółte dziewczyny w żółtych bluzeczkach, niebiescy
chłopcy w niebieskich bluzach i czapkach próbują
zarejestrować gwiazdę z uporem Keplera.

Ile termitów wzniosło tę salę i ile
pszczółek rozprowadzało bilety i ile
mróweczek i jak długo i w jakich warunkach
wynajdowało lampy i wzmacniacze dźwięku?
Pomyśl: sama konstrukcja fortepianu! Nawet
taki banał jak krzesło ktoś musiał wymyślić!

Zgromadzili się wszyscy, zeszli, zapłacili
za bilety i odzież wierzchnią zostawili
w obowiązkowej szatni.
Nieważne co śpiewa
Gwiazda i jak; w tych kwadratowych ekranikach,
w wyczekującym staniu i powracających
przypływach braw, w okrzykach „Łilawju”, we wszystkich
tych staraniach by odczuć i by zapamiętać
coś pięknego – jesteśmy jakoś tam zbawieni.

Warszawa, 12. IV. 2008
Do góry
Autor
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
Usunięty Gość
  • Postów:
  • Skąd:
Dodane dnia 24-04-2008 10:57
Dobra, to ja coś dla tegorocznych maturzystów. Bardzo optymistyczny utwór...

Konstanty Ildefons Gałczyński - 2-aj maturzyści

Gdy księżyc stęchłym "Sidolem"
złe miejskie niebo wyczyści,
wychodzą na głupi spacer
dwaj maturzyści.

Postacie prawie bliźniacze,
jak wałek podobny do wałka,
przystając, jeden zapłacze,
a drugi załka:

Bo cóż, że skończyli szkoły,
cóż, że w kieszeniach matury?
Jeden z nich niewesoły,
drugi ponury.

Dzień cały stukali-pukali -
niestety: wszystko zajęte...
Żebyż chociaż zostać kelnerem
lub konfidentem!

Nazajutrz, kiedy się ściemni,
bez celu znów i korzyści
w noc ciemną wyjdą jak cienie
dwaj maturzyści.
Do góry
Autor
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
Afternoon Użytkownik
  • Postów: 705
  • Skąd: Warszawa : Katowice
Dodane dnia 24-04-2008 16:09
Noo, naprawdę :D
Do góry
Autor
RE: Poetyckie smakowitości (po raz kolejny)
Vanillivi Użytkownik
  • Postów: 1049
  • Skąd:
Dodane dnia 26-04-2008 00:37
hehe, ja w tym roku zdaję maturę :)
http://www.cala-reszta-nocy.blogspot.com Mój blog o życiu, podróżach i pisaniu.
Do góry
Numer GG
  • Skocz do forum:
Polecane
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]