Autor |
RE: Wierszowąż
|
Lilah
Użytkownik
|
Dodane dnia 30-05-2016 09:57 |
|
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada
bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna
jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał
spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi
no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać
gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie
napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg
konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty
krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia
pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć
nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij
ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce
gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie
tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani
chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl
każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry
gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik
reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Wierszowąż
|
akacjowa agnes
Użytkownik
- Postów: 1597
- Skąd: Lubasz
|
Dodane dnia 30-05-2016 21:56 |
|
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada
bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna
jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał
spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi
no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać
gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie
napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg
konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty
krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia
pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć
nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij
ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce
gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie
tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani
chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl
każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry
gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik
reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom
bozia patrzy na mnie krzywo
|
Jestem kudłata, łaciata i piegata, lecz koło pióra równo mi to lata
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Wierszowąż
|
Lilah
Użytkownik
|
Dodane dnia 30-05-2016 22:13 |
|
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada
bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna
jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał
spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi
no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać
gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie
napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg
konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty
krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia
pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć
nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij
ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce
gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie
tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani
chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl
każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry
gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik
reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom
bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Wierszowąż
|
akacjowa agnes
Użytkownik
- Postów: 1597
- Skąd: Lubasz
|
Dodane dnia 30-05-2016 22:50 |
|
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada
bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna
jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał
spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi
no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać
gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie
napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg
konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty
krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia
pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć
nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij
ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce
gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie
tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani
chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl
każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry
gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik
reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom
bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
|
Jestem kudłata, łaciata i piegata, lecz koło pióra równo mi to lata
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Wierszowąż
|
Lilah
Użytkownik
|
Dodane dnia 31-05-2016 09:26 |
|
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada
bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna
jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał
spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi
no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać
gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie
napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg
konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty
krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia
pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć
nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij
ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce
gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie
tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani
chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl
każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry
gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik
reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom
bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Wierszowąż
|
Miladora
Użytkownik
- Postów: 7496
- Skąd: Kraków
|
Dodane dnia 31-05-2016 13:16 |
|
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada
bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna
jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał
spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi
no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać
gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie
napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg
konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty
krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia
pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć
nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij
ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce
gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie
tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani
chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl
każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry
gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik
reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom
bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę
gnom na gnoma zerka chytrze
|
Zawsze tkwi we mnie coś, co nie przestaje się uśmiechać (Romain Gary).
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Wierszowąż
|
aleksander81
Użytkownik
|
Dodane dnia 31-05-2016 20:49 |
|
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada
bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna
jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał
spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi
no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać
gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie
napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg
konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty
krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia
pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć
nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij
ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce
gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie
tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani
chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl
każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry
gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik
reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom
bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę
gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Wierszowąż
|
akacjowa agnes
Użytkownik
- Postów: 1597
- Skąd: Lubasz
|
Dodane dnia 31-05-2016 22:11 |
|
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada
bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna
jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał
spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi
no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać
gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie
napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg
konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty
krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia
pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć
nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij
ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce
gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie
tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani
chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl
każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry
gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik
reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom
bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę
gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
|
Jestem kudłata, łaciata i piegata, lecz koło pióra równo mi to lata
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Wierszowąż
|
Lilah
Użytkownik
|
Dodane dnia 31-05-2016 22:16 |
|
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada
bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna
jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał
spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi
no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać
gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie
napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg
konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty
krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia
pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć
nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij
ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce
gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie
tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani
chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl
każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry
gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik
reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom
bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę
gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Wierszowąż
|
Miladora
Użytkownik
- Postów: 7496
- Skąd: Kraków
|
Dodane dnia 01-06-2016 10:17 |
|
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada
bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna
jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał
spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi
no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać
gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie
napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg
konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty
krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia
pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć
nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij
ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce
gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie
tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani
chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl
każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry
gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik
reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom
bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę
gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy
o żesz jasna - mówi bozia
|
Zawsze tkwi we mnie coś, co nie przestaje się uśmiechać (Romain Gary).
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Wierszowąż
|
Lilah
Użytkownik
|
Dodane dnia 01-06-2016 14:33 |
|
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada
bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna
jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał
spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi
no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać
gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie
napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg
konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty
krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia
pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć
nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij
ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce
gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie
tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani
chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl
każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry
gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik
reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom
bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę
gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy
o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Wierszowąż
|
Miladora
Użytkownik
- Postów: 7496
- Skąd: Kraków
|
Dodane dnia 01-06-2016 20:47 |
|
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada
bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna
jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał
spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi
no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać
gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie
napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg
konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty
krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia
pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć
nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij
ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce
gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie
tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani
chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl
każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry
gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik
reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom
bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę
gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy
o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
|
Zawsze tkwi we mnie coś, co nie przestaje się uśmiechać (Romain Gary).
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Wierszowąż
|
Lilah
Użytkownik
|
Dodane dnia 01-06-2016 20:57 |
|
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada
bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna
jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał
spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi
no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać
gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie
napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg
konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty
krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia
pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć
nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij
ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce
gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie
tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani
chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl
każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry
gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik
reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom
bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę
gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy
o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Wierszowąż
|
Miladora
Użytkownik
- Postów: 7496
- Skąd: Kraków
|
Dodane dnia 02-06-2016 09:27 |
|
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada
bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna
jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał
spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi
no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać
gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie
napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg
konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty
krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia
pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć
nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij
ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce
gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie
tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani
chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl
każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry
gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik
reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom
bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę
gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy
o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora
albo lepiej egzorcystę
|
Zawsze tkwi we mnie coś, co nie przestaje się uśmiechać (Romain Gary).
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Wierszowąż
|
akacjowa agnes
Użytkownik
- Postów: 1597
- Skąd: Lubasz
|
Dodane dnia 02-06-2016 17:23 |
|
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada
bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna
jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał
spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi
no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać
gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie
napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg
konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty
krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia
pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć
nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij
ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce
gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie
tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani
chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl
każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry
gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik
reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom
bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę
gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy
o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora
albo lepiej egzorcystę
może ten oczyści klimat
|
Jestem kudłata, łaciata i piegata, lecz koło pióra równo mi to lata
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Wierszowąż
|
Lilah
Użytkownik
|
Dodane dnia 02-06-2016 19:04 |
|
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada
bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna
jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał
spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi
no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać
gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie
napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg
konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty
krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia
pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć
nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij
ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce
gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie
tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani
chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl
każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry
gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik
reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom
bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę
gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy
o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora
albo lepiej egzorcystę
może ten oczyści klimat
przy czym łyknie małpkę czystej
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Wierszowąż
|
akacjowa agnes
Użytkownik
- Postów: 1597
- Skąd: Lubasz
|
Dodane dnia 02-06-2016 19:08 |
|
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada
bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna
jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał
spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi
no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać
gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie
napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg
konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty
krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia
pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć
nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij
ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce
gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie
tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani
chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl
każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry
gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik
reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom
bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę
gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy
o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora
albo lepiej egzorcystę
może ten oczyści klimat
przy czym łyknie małpkę czystej
ździebko z boczku się przekima
|
Jestem kudłata, łaciata i piegata, lecz koło pióra równo mi to lata
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Wierszowąż
|
Miladora
Użytkownik
- Postów: 7496
- Skąd: Kraków
|
Dodane dnia 02-06-2016 22:08 |
|
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada
bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna
jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał
spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi
no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać
gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie
napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg
konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty
krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia
pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć
nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij
ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce
gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie
tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani
chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl
każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry
gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik
reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom
bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę
gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy
o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora
albo lepiej egzorcystę
może ten oczyści klimat
przy czym łyknie małpkę czystej
ździebko z boczku się przekima
a co z nami - jęczą gnomy
|
Zawsze tkwi we mnie coś, co nie przestaje się uśmiechać (Romain Gary).
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Wierszowąż
|
Lilah
Użytkownik
|
Dodane dnia 02-06-2016 22:17 |
|
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada
bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna
jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał
spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi
no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać
gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie
napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg
konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty
krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia
pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć
nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij
ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce
gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie
tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani
chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl
każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry
gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik
reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom
bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę
gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy
o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora
albo lepiej egzorcystę
może ten oczyści klimat
przy czym łyknie małpkę czystej
ździebko z boczku się przekima
a co z nami - jęczą gnomy -
czy nam nic się nie należy
|
|
|
Do góry |
|
|
Autor |
RE: Wierszowąż
|
malajka
Użytkownik
|
Dodane dnia 02-06-2016 23:29 |
|
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada
bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna
jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał
spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi
no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać
gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie
napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg
konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty
krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia
pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć
nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij
ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce
gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie
tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani
chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl
każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry
gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik
reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom
bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę
gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy
o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora
albo lepiej egzorcystę
może ten oczyści klimat
przy czym łyknie małpkę czystej
ździebko z boczku się przekima
a co z nami - jęczą gnomy -
czy nam nic się nie należy
każdy z nas byłby łakomy
|
"To zbyt cudowne. Ja nie rozumiem" Hi 42,3
|
|
Do góry |
|