eksperyment myślowy
  • Strona:
  • «
  • 1
  • 2
Autor
RE: eksperyment myślowy
Procesja Użytkownik
  • Postów: 30
  • Skąd: Warszawa
Dodane dnia 26-12-2016 03:33
Ja prosta kobieta i nie angażuję się zwykle w dyskusje na abstrakcyjne tematy, ale ten jest na tyle ciekawy...
Hmm, tak, Wigilia, jak też wesela, stypy, komunie, często stają się pokazem wybujałej hipokryzji. Ale gwoli sprawiedliwości, wydaje mi się, że u jej podłoża bardziej niż "zniekształcająca postrzeganie" moc rytuału religijnego stoi to, co zwykle - presja rodzinna i społeczna, spod której trudno się wyłamać.
Introwerko, w pracy też mam takich "wujków", których trzeba obściskiwać. Np. kolega, w sumie mój przełożony, który jest rasistą, homofobem, a przede wszystkim (bo to się najbardziej odbija na codziennym funkcjonowaniu) krętaczem i cwaniaczkiem, chętnie wymigującym się od odpowiedzialności. Ale żeby nie było, zachowuje się jak najbardziej poprawnie, wobec mnie jest aż do porzygu miły, a o jego "poglądach" wiem z pozaoficjalnych źródeł - np. usłyszanych prywatnych rozmów i żartów, komentarzy na Facebooku itp. Więc jak tu okazywać mu wrogość czy chociażby dystans za fakty, o których nawet nie powinnam wiedzieć? Przecież jesteśmy "dorosłymi ludźmi”, którym zawsze powtarzano, że trzeba umieć dogadać się z każdym, zwłaszcza w pracy, odstawiając na boczny tor uprzedzenia i podziały.
A jednym z zabawniejszych obrazków a propos hipokryzji był ślub (cywilny) mojej koleżanki z Pakistańczykiem. Goście siedząc przy podłużnym stole, dwa krzesła od pary młodej zajmowali się szacowaniem tego, po jak długim czasie ich małżeństwo się rozpadnie i narzekaniem, jaka ta moja koleżanka nierozsądna, bo jej mąż nie garnie się do rozwoju osobistego, a w ogóle nie ma wielkich perspektyw. Oby nie porwał jej i nie wywiózł do Pakistanu! Co oczywiście nie przeszkadzało gościom w przybyciu, składaniu nowożeńcom serdecznych życzeń, konsumowaniu jedzenia i picia w dużych ilościach.
A cierpienie, zwłaszcza psychiczne, zawsze wydawało mi się czymś naturalnym i ludzkim. Dodaje głębi, wzbogaca, pozwala bardziej docenić stan „neutralny”, który przychodzi potem i uwrażliwić się na potrzeby ludzi, którzy teraz czują się podobnie, jak my kiedyś. Ale cierpienia są różne i mają różne natężenie, i obawiam się, że nie każde jest wartościowe (taka teoria być może powstała ku pocieszeniu tych cierpiących).
Myślę, że jest cierpienie ludzkie, i takie nieludzkie, które przerasta wytrzymałość. Od pewnego momentu nie pozwala skupić myśli, uwagi na czymkolwiek innym niż na nim. I to już jest temat kontrowersyjny, czy takie cierpienie ma jakąś wartość. Gdy przypomnę sobie o nieuleczalnie chorych, czujących każdą komórkę swojego ciała, albo o znajomych z doświadczeniem choroby psychicznej, którzy z dobrych kilku lat życia pamiętają zaledwie "czarną plamę" - nie wiem. Ja nie widzę już w tym niczego ludzkiego, ale tutaj wkracza wiara - bo jeśli nie ma żadnych korzyści w "tym" życiu, to może w przyszłym, a może na kogoś innego przeleje się nasze poświęcenie.
Temat cierpienia ciekawie przerabia psychologia egzystencjalna, np. Viktor Frankl, Irvin Yalom – pewnie znacie, ale jeśli nie, polecam.
Do góry
Autor
RE: eksperyment myślowy
introwerka Użytkownik
  • Postów: 292
  • Skąd:
Dodane dnia 26-12-2016 13:54
Procesjo, dziękuję za bardzo ciekawą wypowiedź. Odpowiem na nią szerzej wieczorem, na razie tylko (a propos wesela z Pakistańczykiem) powiem, że bardzo celnie odmalowałaś coś, co mnie gryzie w statystycznym Polaku - ksenofobię już tak "zasiedziałą", zadomowioną w polskim krajobrazie mentalnym, że traktowaną jako naturalny i oczywisty punkt odniesienia. :upset:

[Dodano 26-12-2016 18:51]
Procesja napisała:
Hmm, tak, Wigilia, jak też wesela, stypy, komunie, często stają się pokazem wybujałej hipokryzji. Ale gwoli sprawiedliwości, wydaje mi się, że u jej podłoża bardziej niż "zniekształcająca postrzeganie" moc rytuału religijnego stoi to, co zwykle - presja rodzinna i społeczna, spod której trudno się wyłamać.
Introwerko, w pracy też mam takich "wujków", których trzeba obściskiwać. Np. kolega, w sumie mój przełożony, który jest rasistą, homofobem, a przede wszystkim (bo to się najbardziej odbija na codziennym funkcjonowaniu) krętaczem i cwaniaczkiem, chętnie wymigującym się od odpowiedzialności. Ale żeby nie było, zachowuje się jak najbardziej poprawnie, wobec mnie jest aż do porzygu miły, a o jego "poglądach" wiem z pozaoficjalnych źródeł - np. usłyszanych prywatnych rozmów i żartów, komentarzy na Facebooku itp. Więc jak tu okazywać mu wrogość czy chociażby dystans za fakty, o których nawet nie powinnam wiedzieć? Przecież jesteśmy "dorosłymi ludźmi”, którym zawsze powtarzano, że trzeba umieć dogadać się z każdym, zwłaszcza w pracy, odstawiając na boczny tor uprzedzenia i podziały.

Współczuję przełożonego :( I zgadzam się, że istnieje presja "na dorosłego", żeby zachowywać się w bezpośrednich kontaktach co najmniej neutralnie. Myślę, że zawdzięczamy ją zmianom kulturowym i związanej z nimi rosnącej świadomości społecznej - kulturalnym ludziom po prostu coraz bardziej nie wypada być otwarcie rasistą, seksistą, homofobem, itp. Dotyczy to w dużej mierze niestety jedynie działalności publicznej, bo prywatnie wciąż spora część uznaje za swój punkt honoru okazać tradycyjną polską (nie)gościnność (albo nie-gość-inność ;)

Procesja napisała:
A cierpienie, zwłaszcza psychiczne, zawsze wydawało mi się czymś naturalnym i ludzkim. Dodaje głębi, wzbogaca, pozwala bardziej docenić stan „neutralny”, który przychodzi potem i uwrażliwić się na potrzeby ludzi, którzy teraz czują się podobnie, jak my kiedyś. Ale cierpienia są różne i mają różne natężenie, i obawiam się, że nie każde jest wartościowe (taka teoria być może powstała ku pocieszeniu tych cierpiących).
Myślę, że jest cierpienie ludzkie, i takie nieludzkie, które przerasta wytrzymałość. Od pewnego momentu nie pozwala skupić myśli, uwagi na czymkolwiek innym niż na nim. I to już jest temat kontrowersyjny, czy takie cierpienie ma jakąś wartość. Gdy przypomnę sobie o nieuleczalnie chorych, czujących każdą komórkę swojego ciała, albo o znajomych z doświadczeniem choroby psychicznej, którzy z dobrych kilku lat życia pamiętają zaledwie "czarną plamę" - nie wiem. Ja nie widzę już w tym niczego ludzkiego

Wiesz, myślę, że ja nieustannie balansuję na granicy tych dwóch wymienionych przez Ciebie cierpień - ludzkiego i nieludzkiego. Choroba zmieniła we mnie bardzo wiele, tak, że często czuję się swoim własnym lustrzanym odbiciem. Tzn. mam pamięć siebie, swoich myśli i przekonań, ale jakby zza szyby i przekręconych o 180 stopni wobec tego, co teraz przychodzi mi zwykle do głowy. No i to przekonanie, że tamta to jestem prawdziwa ja...

Procesja napisała:
Ja nie widzę już w tym niczego ludzkiego, ale tutaj wkracza wiara - bo jeśli nie ma żadnych korzyści w "tym" życiu, to może w przyszłym, a może na kogoś innego przeleje się nasze poświęcenie.

Cenię bardzo buddyzm za rozwojowe podejście i niegłoszenie dualizmu ciało-dusza. Ćwiczyłam kiedyś (w wieku 11 lat) przez rok hatha jogę - zaledwie 4 asany, ale dawało mi to bardzo wiele. Obecnie jednak czuję się niezdolna do jakiejś programowej medytacji, podobnie jak do myślenia o jakiejkolwiek eschatologii - póki co, to jedno życie przysparza mi zbyt wiele problemów.

Procesja napisała:
Temat cierpienia ciekawie przerabia psychologia egzystencjalna, np. Viktor Frankl, Irvin Yalom – pewnie znacie, ale jeśli nie, polecam.

Dziękuję bardzo - nie znałam tych nazwisk, z dużą chęcią sięgnę :)
"miłość
jest jedyną fortecą
dość mocną, by jej zaufać".
(Marianne Moore)
Do góry
Autor
RE: eksperyment myślowy
Procesja Użytkownik
  • Postów: 30
  • Skąd: Warszawa
Dodane dnia 27-12-2016 01:19
introwerka napisała:
albo nie-gość-inność
- pięknie napisane :D Choć nie mam takiego talentu do neologizmów, idąc tym tropem, przeszkadzają mi też podejdź-liwość, teoretyranizowanie i uogównienia, bez znajomości choć jednej osoby z danej grupy społecznej.

introwerka napisała:
Wiesz, myślę, że ja nieustannie balansuję na granicy tych dwóch wymienionych przez Ciebie cierpień - ludzkiego i nieludzkiego. Choroba zmieniła we mnie bardzo wiele, tak, że często czuję się swoim własnym lustrzanym odbiciem. Tzn. mam pamięć siebie, swoich myśli i przekonań, ale jakby zza szyby i przekręconych o 180 stopni wobec tego, co teraz przychodzi mi zwykle do głowy. No i to przekonanie, że tamta to jestem prawdziwa ja...


Daleka jestem od pocieszania, bo jedna tylko wiesz, ile choroba Ci zabrała i w czym ogranicza. Ale myślę, że skoro jesteś w stanie na wysokim poziomie uprawiać poezję, co świadczy o dobrym kontakcie ze swoim wnętrzem (choćby przez chwilę) to musiało przetrwać sporo tej prawdziwej Ciebie. Czy pisząc odnosisz się tylko do wspomnienia tej dawnej osoby?
Życie życiem, trzeba sobie jakoś radzić, ale co do tworzenia - jesteś w stanie z czystym sumieniem przyznać, że bez choroby pisałabyś równie dobre wiersze? Może byłyby jeszcze lepsze, a może gorsze, może nie byłoby ich wcale, bo nie miałabyś na to czasu, zajmowała się czymś zupełnie innym?
To nieco skomplikowana sprawa, ale jakiś czas temu uwierzyłam, że leki które biorę mnie otępiają (otępiała byłam z innego powodu), i byłam naprawdę przerażona. Skłonna ponosić wszelkie fizyczne konsekwencje ich odstawienia, po to żeby chronić sprawność umysłową. Wtedy do mnie dotarło, jak bardzo jestem przywiązana do swojej zwykłej jasności myślenia, jakiegoś tam poziomu inteligencji, które na co dzień uznaję za coś oczywistego, a w zasadzie to nic trwałego, za to ogromnie cennego.

introwerka napisała:
Dziękuję bardzo - nie znałam tych nazwisk, z dużą chęcią sięgnę

Ciekawa jestem przemyśleń. Sama chyba sięgnę po tych autorów, bo pamiętam ich tylko ze studiów, wtedy się zainteresowałam. Panowie co nieco przeżyli, zwłaszcza Frankl, więc pisali o tym, w co naprawdę wierzą, a to się zawsze lepiej czyta ;)

introwerka napisała:
Cenię bardzo buddyzm za rozwojowe podejście i niegłoszenie dualizmu ciało-dusza. Ćwiczyłam kiedyś (w wieku 11 lat) przez rok hatha jogę - zaledwie 4 asany, ale dawało mi to bardzo wiele. Obecnie jednak czuję się niezdolna do jakiejś programowej medytacji, podobnie jak do myślenia o jakiejkolwiek eschatologii - póki co, to jedno życie przysparza mi zbyt wiele problemów.


Hatha jogę da się ćwiczyć w domu, czy chodziłaś na zajęcia? Byłam kilka razy na jednorazowych zajęciach jogi, ale jakoś mnie nie wciągała. Za to w okresie dużego doła zainteresowałam się medytacją mindfullness. Co nieco mi pomagała, choć nie nazwałabym tego przyjemnym elementem dnia, raczej nudnawym obowiązkiem, coś jak mycie zębów ;) Więc zrobiłam dokładnie to, przed czym przestrzegają trenerzy medytacji, czyli przestałam ćwiczyć, kiedy tylko mi się trochę poprawiło. Przez to pewnie nie zaszły żadne poważniejsze zmiany w moich umiejętnościach koncentracji, co mogłoby stanowić jakąś "tarczę" na wypadek przyszłych trudności, a do medytacji kiedyś powrócę na zasadzie "jak trwoga to do Boga" ;)
Poza tym sporo mi daje kontakt z naturą. Żeby odnaleźć równowagę, lubię pojechać sama w góry, zaszyć się, trochę nawet się ponapawać, pocelebrować swoje cierpienie (ktoś mi kiedyś zarzucić, że tak właśnie robię).

Sorry, jeśli na na zbyt osobisty grunt wkroczyłam tym komentarzem - brak taktu to moja specjalność. Pytania możesz potraktować czysto retorycznie ;)
Do góry
Autor
RE: eksperyment myślowy
Usunięty Gość
  • Postów:
  • Skąd:
Dodane dnia 27-12-2016 16:42
Introwerko, XX wiek zupełnie zresetował temat Boga. Niestety nie przedostało się to do świadomości ogółu. O dziwo, nie przedostała się do świadomości również naukowa rewolucja wywracająca prawa fizyczne świata do góry nogami. W efekcie zwykły człowiek dalej myśli o świecie mechanistycznie, newtonowsko, klasycznie, racjonalnością najdalej XIX-wieczną, jak również wierzy w osobowy charakter Boga. Tego ostatniego do końca krytykować nie zamierzam, bo to wielka niewiadoma, ale rewolucja w fizyce aż prosi się o istnienie transcendencji nieosobowej. Do tego stopnia, że staje się ona niemal konieczna do "Teorii Wszystkiego".
Zapraszam Cię, jako osobę wyrobioną intelektualnie, do zainteresowania się tematem, a więc zapominając wszystko, co do naszych czasów wytworzył Kościół. Obiecuję ciary na plecach po przestudiowaniu idei teorii Einsteina i kwantów (np. wykłady Krzysztofa Meissnera) w kontekście pierwszego wersetu Księgi Rodzaju.
Wszystko po to, by dogłębnie zadziwić się samym istnieniem i ujrzeć w każdym dzianiu się zdumiewającą Tajemnicę. Myślę, że życie ze świadomością Tajemnicy, którą się kontempluje na każdym kroku i we wszystkim, jest gwarancją życia pełnego. Może świadomość zupełnie nieintuicyjnego charakteru praw rządzących światem, a zarazem jego prostota (w zupełnie niepojmowalnym sensie) oderwie Cię od bólów i swędzeń. Ale Próbowanie spojrzenia na świat przez pryzmat obecnej wiedzy, jest sporym wyzwaniem.
Do góry
Autor
RE: eksperyment myślowy
introwerka Użytkownik
  • Postów: 292
  • Skąd:
Dodane dnia 27-12-2016 19:18
Procesjo, na większość poruszonych przez Ciebie spraw (z wyjątkiem źródeł mojego wierszowania) odpowiedziałam już w mailu. Nie wiem, czy nie będzie to teoretyranizowaniem (piękny neologizm! :) ; przypomniał mi dowcip z "Teorii literatury - bardzo krótkiego wprowadzenia" Jonathana Cullera: "- Terrorystyczną? Całe szczęście. Źle zrozumiałem: myślałem, że prowadzi pan działalność teoretyczną". ;), ale może wspomnę jeszcze o tym: jest taka teoria, że "każda neurotyczna fantazja jest w istocie pokręconym, poronionym dziełem sztuki" (Anais Nin). Zajęło mi wiele lat, nim byłam zdolna przekuć swoje neurozy w poezję, ale faktycznie, bez choroby w wielu aspektach nie wyobrażam sobie pisania.

Ekszynie, no nie ucieknie jednak człowiek od fizyki ;) Kiedy ją studiowałam (przez rok, z zamiarem zostania astronomką), słyszałam o książce (nieprzeczytanej dotąd) "Tao fizyki", rozwijającej analogię rzeczonej dyscypliny i duchowości dalekowschodnich. Ty piszesz o korespondencji Biblii i fizyki najnowszej - z wielką chęcią poszukam wykładów Krzysztofa Meissnera i przekonam się na własnej skórze ;) Dziękuję! :)
"miłość
jest jedyną fortecą
dość mocną, by jej zaufać".
(Marianne Moore)
Do góry
Autor
RE: eksperyment myślowy
KatarzynaKonopkaChludzinska Użytkownik
  • Postów: 246
  • Skąd:
Dodane dnia 28-12-2016 18:15
Jeśli chodzi o rodzinne spotkania świąteczne- dzieląc się opłatkiem z ciocią(zarazem moją matką chrzestną) życzyłam jej zdrowia, dodając jednak cytat z Marii Czubaszek "Zdrowia do grobu nie wezmę". Tylko usłyszeli nazwisko i...zaczęło się. "Niewierząca, to głupia" i tym podobne.
Tymczasem wiemy, że głowa rodziny może być gorliwym katolikiem i bić żonę, bo polska tradycja mówi, że "jak chłop baby nie bije, to jej wątroba gnije". Albo każdej nocy zasypiać przy butelce wódki, bo "tu jest Polska i tu się pije". Czy naprawdę żeby kochać Polskę i być przywiązanym do polskiej kultury, trzeba pić flaszkę do obiadu?
Do góry
Autor
RE: eksperyment myślowy
Usunięty Gość
  • Postów:
  • Skąd:
Dodane dnia 28-12-2016 18:37
"Czy naprawdę żeby kochać Polskę i być przywiązanym do polskiej kultury, trzeba pić flaszkę do obiadu?"

Ja bym zadał pytanie: czy należy odtwarzać polskość, czy ją tworzyć?
Do góry
Autor
RE: eksperyment myślowy
KatarzynaKonopkaChludzinska Użytkownik
  • Postów: 246
  • Skąd:
Dodane dnia 28-12-2016 22:19
Bardzo ciekawe pytanie zadałeś. Czy należy odtwarzać polskość, czy ją tworzyć? Postawić w patriotyzmie na tradycję, czy może wpisać go w procesy globalizacyjne?
Niemal nic(poza symbolami narodowymi) nie łączy Polski czasów prymasa Wyszyńskiego, papieża i Solidarności i Polski moich czasów. Inne reguły gry, inne problemy, inne realia.
Do góry
Autor
RE: eksperyment myślowy
Usunięty Gość
  • Postów:
  • Skąd:
Dodane dnia 28-12-2016 22:54
KatarzynaKonopkaChludzinska napisała:
ostawić w patriotyzmie na tradycję, czy może wpisać go w procesy globalizacyjne?

No właśnie. Globalizacja, to nie coś, co się wybiera albo rezygnuje z niej. Ona jest faktem i postępuje w sposób naturalny. Lokalne patriotyzmy na styl dawny, są folklorem czy skansenem.
Do góry
Autor
RE: eksperyment myślowy
labedz Użytkownik
  • Postów: 448
  • Skąd: Kraków
Dodane dnia 30-12-2016 00:12
KatarzynaKonopkaChludzinska napisała:
Niemal nic(poza symbolami narodowymi) nie łączy Polski czasów prymasa Wyszyńskiego, papieża i Solidarności i Polski moich czasów. Inne reguły gry, inne problemy, inne realia.


Mnóstwo łączy te dwie Polski, jeśli już musisz je rozdzielać. Przede wszystkim mnóstwo ludzi, którzy pamiętają i tę Polskę Wyszyńskich i papieżów, Solidarności, a nadal żyją w Polsce Twoich czasów. Oczywiście, że inne problemy, inne reguły, inne realia. I dzięki Bogu, gdyby trzydzieści lat później wszystko było tak samo, to chyba byłby to powód do zmartwień.

Za to nie jestem pewien, czy
Ekszyn Dupacycki napisał:
Globalizacja, to nie coś, co się wybiera albo rezygnuje z niej. Ona jest faktem i postępuje w sposób naturalny. Lokalne patriotyzmy na styl dawny, są folklorem czy skansenem.


Jakoś nie wydaje mi się. Odrębność i swojskość wyznaczoną różnej maści granicami mamy wpisaną we krwi. Tożsamość określamy przede wszystkim przez konfrontację z innością. Góral nie uważa, że jest taki sam jak Ślązak, a jak Kaszub, to już w ogóle nie. Ci ze wschodu, to inny sort niż ci z zachodu. Noszący szaliki Cracovii to na pewno nie ci, którzy kibicują Wiśle Kraków. Czasem co wieś to odrębność.
Bo lubimy, cholera, czuć się wyjątkowo i niepowtarzalnie.
Nawet jeśli ktoś rozumie polskość tylko jako picie wódki i bicie żony (nie skomentuję) to musi się zgodzić z tym, że instynktownie i tak łatwiej czuć mu się Polakiem niż chociażby Europejczykiem, że o obywatelu świata nie wspomnę. Nasz praprzodek nazwał Germanów Niemcami nie dlatego, że spotkał akurat jakiegoś niemego Germańca, tylko ten człowiek nie mówił. Nie mówił po ludzku (czyli akurat nie używał żadnego słowiańskiego języka). A to, do cholery, sąsiad. Gdzie tu niby podświadome pragnienie globalizacji?

Globalizacja to zręcznie sterowany proces i opresja, to zniewolenie i manipulacja. To cwane działania grupy ludzi, którym ciągle mało i którzy chcą wyzyskiwać ludzi coraz bardziej. Zhomogenizować społeczeństwa, zlaicyzować je, ogłupić banalną, masową rozrywką, każdemu z naiwnych stworzyć potrzeby i sprawić, żeby zarzynał się kredytami i nadmierną pracą, żeby te bezsensowne potrzeby zaspokoić. Żeby co roku miał nowego smartfona. Do tego coraz gorsze powietrze, żywność i jakość produkowanych przedmiotów. Wszystko szybciej się psuje, więc kupujesz nowe. Żeby kupić nowe, więcej pracujesz, aby wziąć kredyt na rzeczy, których nie potrzebujesz, żeby nimi zaimponować ludziom, których nie lubisz.
Kiedyś banki mogły obracać takimi pieniędzmi, jakich ekwiwalent w złocie posiadały w sejfach. Dziś pieniądz jest "uwolniony", jest wielkością abstrakcyjną. Czyli w zasadzie nic nie znaczy - gdyby ludzie nagle chcieli wybrać swoje pieniądze, każdy człowiek, to pieniędzy szybko by zabrakło.
Więc mamy tak: żywność GMO, wojny o ropę pod płaszczykiem wprowadzania demokracji, państwa zadłużone w bankach światowych, korporacje, które nie wytwarzają produktów, na które jest zapotrzebowanie, ale wytwarzają potrzeby, na które zapotrzebowanie zaspokajają. Rujnując przy okazji środowisko i kraje trzeciego świata. Mamy rozpoznawalne wszędzie marki, mamy telewizje głównie komercyjne (wiecie, że "komercyjne" znaczy "handlowe", prawda?), mamy prace siedem dni w tygodniu, często po 12 godzin dziennie, mamy zarzynanie "przaśnych" i "skansenowych" tożsamości lokalnych na rzecz jednej zajebistej globalnej. Nie ważne, że hodują nas jak w "Matrixie".
Wszystko po to, żeby kilku zwyrodniałych starców mogło się masturbować przybywającymi dziennie na koncie milionami. I już nawet nikt w Europie z tym nie walczy, z tym wyzyskiem, omamieniem i mordowaniem nas powoli.
Ważne, że grupa starców żyje w luksusie i rządzą po ciuchu i w tajemnicy wszystkimi. A nawet jak Rostowski będąc ministrem rządu polskiego pojechał na takie spotkanie tajnej grupy Bildenberg, to kpił z dziennikarzy, gdy pytali go, o czym i z kim tam rozmawiał. A był wtedy - przypominam - ministrem opłacanym przez polskiego podatnika, a więc urzędnikiem na naszej pensji, więc jego zafajdanym obowiązkiem było na to odpowiedzieć.
Robią z nami co chcą, mydląc nam oczy, hodując nas, okłamując i dojąc nas jak bydło. A nikt z nas w całej Europie już nawet z tym nie walczy i już nawet nie wie, że to zniewolenie. To się nazywa globalizacja.

Pewnie mnie teraz zaczniecie palić na stosie, ale sukces ideologiczny terrorystów pod płaszczykiem islamu właśnie z tej dziury się wziął. Bo cywilizacja zachodu jest już tak zepsuta i zdominowana przez bezgraniczny wyzysk, że nie da się tego powstrzymać od wewnątrz. Manifestacje i protesty alterglobalistów nic nie zmienią. Rządy są w tych strukturach umoczone, więc demokracja też tego nie załatwi. I właśnie wyzysk i globalizacja, ten pasożyt, w końcu powali to, na czym Europa i Zachodnia Cywilizacja stoi, zniweczy prawo rzymskie, mądrość Greków i miłosierdzie chrześcijan.
I wtedy na tych gruzach stanie niestety szczerzący krzywe zęby bojownik z państwa ISIS.

Polecam pod rozwagę:
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/.../wjlt3f
a potem to:
https://www.youtube.com/watch?v=96GFI6Mk7kE
Żeby nie było, że nie ostrzegałem. ;)
Wolał umrzeć, niż dać się zabić.
Do góry
Autor
RE: eksperyment myślowy
Usunięty Gość
  • Postów:
  • Skąd:
Dodane dnia 30-12-2016 00:38
Labedz, Za ostatni akapit Cię nie spalę, bo się z nim zgadzam, ale mówiąc o niepowstrzymywalnej globalizacji miałem na myśli chociażby powszechny dostęp do internetu, który unifikuje wiele sfer życia. Ludzie wiedzą jak jest gdzie indziej i globalizują się w swojej świadomości, są świadomi sytuacji na świecie. Oczywiście nie wnikając w szczegóły i tematy manipulacji dystrybucją wiedzy. W tym sensie globalizacja jest zjawiskiem naturalnym.
Zgadzam się też z tym, że nakręca ona (globalizacja) tę całą chcicę zeżarcia wszystkich możliwych smakołyków, o jakich dowiadujemy się z internetu i do jakich mamy względny dostęp. Mamy jakąś tam wolność, a banki sprzyjają naszemu konsumpcyjnemu rozwojowi. Ale to jest słabość ludzi, a nie immanentne zło globalizacji, która jest w zasadzie zjawiskiem pozytywnym dla mądrych ludzi.
Do góry
Autor
RE: eksperyment myślowy
labedz Użytkownik
  • Postów: 448
  • Skąd: Kraków
Dodane dnia 30-12-2016 01:55
A i owszem, co do tego - pełna zgoda.
Wolał umrzeć, niż dać się zabić.
Do góry
Autor
RE: eksperyment myślowy
trawa1965 Użytkownik
  • Postów: 155
  • Skąd: Mogilno k. Nowy Sącz
Dodane dnia 30-12-2016 10:48
Labędź- to wszystko niby wszyscy wiedzą, lecz co z tego? Mnie niepokoi moje podwórko. Coś złego nam szykują i coś wyraźnie wisi w powietrzu. Mam swoją teorię, lecz nie wiem, czy ona jest prawdziwa. Dlatego wolę nie spekulować i dlatego apeluję- róbmy wszyscy to, na czym się znamy, czyli piszmy. Póki możemy...
Do góry
Autor
RE: eksperyment myślowy
labedz Użytkownik
  • Postów: 448
  • Skąd: Kraków
Dodane dnia 30-12-2016 19:33
trawa1965 napisał:
Labędź- to wszystko niby wszyscy wiedzą, lecz co z tego? Mnie niepokoi moje podwórko. Coś złego nam szykują i coś wyraźnie wisi w powietrzu. Mam swoją teorię, lecz nie wiem, czy ona jest prawdziwa. Dlatego wolę nie spekulować i dlatego apeluję- róbmy wszyscy to, na czym się znamy, czyli piszmy. Póki możemy...


Czyli co - niczym orkiestra na Titanicu grać swoje, jak gdyby nigdy nic? Dziękuję, postoję. ;-)
Wolał umrzeć, niż dać się zabić.
Do góry
Autor
RE: eksperyment myślowy
KatarzynaKonopkaChludzinska Użytkownik
  • Postów: 246
  • Skąd:
Dodane dnia 31-12-2016 16:26
Przede wszystkim mnóstwo ludzi, którzy pamiętają i tę Polskę Wyszyńskich i papieżów, Solidarności, a nadal żyją w Polsce Twoich czasów.
Jest ich jednak z każdym rokiem coraz mniej, to po pierwsze. A po drugie przemiany lat 90.(doskonale zilustrowane choćby w "Psach";) zmieniły każdą dziedzinę życia. Od polityki począwszy, poprzez media, na Kościele i biznesie(właściwie nieobecnym jako dziedzina życia w PRL) skończywszy. Doszło do tego wejście w Polski w orbitę globalizacji. Czy to nam się podoba, czy nie, weź dowolną dziedziną życia, a okaże się, że jesteśmy w nich częścią światowego obiegu.
Wystarczyła jedna decyzja szwajcarskiego banku centralnego, by wzrósł kurs franka szwajcarskiego. Wystarczy krach na rynkach finansowych- i tysiące ludzi tracą pracę. Tak można wyliczać godzinami.
Chociaż właściwie to jest temat na oddzielny wątek.
Do góry
Autor
RE: eksperyment myślowy
labedz Użytkownik
  • Postów: 448
  • Skąd: Kraków
Dodane dnia 01-01-2017 10:31
KatarzynaKonopkaChludzinska napisała:

Jest ich jednak z każdym rokiem coraz mniej, to po pierwsze.

Jeszcze mniej z każdym rokiem jest powstańców warszawskich, ale to nie znaczy, że Powstanie Warszawskie przestaje być elementem tożsamości współczesnych. ;)
KatarzynaKonopkaChludzinska napisała:
A po drugie przemiany lat 90.(doskonale zilustrowane choćby w "Psach";) zmieniły każdą dziedzinę życia. Od polityki począwszy, poprzez media, na Kościele i biznesie(właściwie nieobecnym jako dziedzina życia w PRL) skończywszy. Doszło do tego wejście w Polski w orbitę globalizacji.

Owszem. Ale na tym polega historia. Wcześniej II wojna światowa zmieniła obraz Polski (a zwłaszcza katalog kreatur społecznych) i zainstalowała nam komunizm, usunęła sanację, zdeprecjonowała pojęcie honoru i inteligencji, itd, itp. Można dyskutować, czy przełom lat 90 zmienił Polskę tak bardzo jak II wojna światowa. Przy przemianie '89 na pewno nie wyginęły miliony przedstawicieli starego porządku, a podczas II WŚ tak. A skoro o "Psach" mowa - Jak powiedział Franz Maurer: "czasy się zmieniają, a pan ciągle siedzi w komisjach". ;) Więc może zmieniło się mniej niż się wydaje. ;)
Wolał umrzeć, niż dać się zabić.
Do góry
Autor
RE: eksperyment myślowy
KatarzynaKonopkaChludzinska Użytkownik
  • Postów: 246
  • Skąd:
Dodane dnia 25-01-2017 15:40
Do przemian społeczno-ekonomicznych lat 90., o którym wspomniałam wcześniej, w tym samym czasie dochodziły również zmiany technologiczne. To wtedy komputery masowo pojawiły się w polskich domach, to wtedy pojawiła się telefonia komórkowa, to wtedy pojawiły się pierwsze łącza internetowe.
Pan jest z pokolenia papiesko-solidarnościowego, silnie ukształtowanego przez politykę i historię, ale umówmy się- jestem pokoleniem przemian technologicznych(najszybszych w historii), ekonomicznych, obyczajowych, ale nie politycznych. Dla pana będzie to szokiem, ale mimo, że interesuję się polityką i śledzę wydarzenia, ani razu nie zagłosowałam w wyborach.
Do góry
  • Strona:
  • «
  • 1
  • 2
  • Skocz do forum:
Polecane
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]