Autor |
Sławomir Elsner (1976) - poeta
|
Rafal Rozewicz
Użytkownik
- Postów: 29
- Skąd: Gdzie ja tam będziesz Ty
|
Dodane dnia 22-05-2009 10:37 |
|
Jako, że od wczoraj mam wakacje to mogę więcej czasu przebywać na stronce, komentować itp. Ale zacznę od prezentacji pewnego poety, którego polubiłem za debiutancki tomik "Antypody" wydany w 2008roku. Być może co jakiś czas będę kogoś prezentował, ot taki poranny pomysł wpadł mi do głowy
Kilka wierszy z tomiku:
Czasami ktoś tutaj puka
Słońce przywlekło tu ze wschodu jakąś
dziwną chorobę. Coraz krótsze dni wypełnione
białym kaszlem burz. Mniej czasu na życie.
Muszę być w kilku miejscach naraz, żeby
się nie zdradzić. Cień mam szczelnie owinięty
w folię, z piwnicy zrobiłem sobie dom.
Czasami ktoś tutaj puka - patrzę wtedy
w szczelinę pomiędzy cegłami. Jak kwitnie
tam kurz? Zupełnie tak samo jak tkają się
pajęczyny w kątach - pięknie. Narobiło się
dużo szumu. Czasami ktoś tutaj puka
i cienka szybka drży, żarówka dynda
na drucie jak maleńka czaszka.
Kiedy się przepali, zniknę.
Wianuszek
Jestem odwrócony plecami. Za mną rozciąga się
martwe wybrzeże. Moi rodzice i bracia utopili się
w morzu, morze utopiło się we mnie.
Urodziłem się ze skręconym karkiem. Kiedy kocham,
to nienawidzę. Ze skręconym karkiem chodzę
na rękach. Mój brzuch mi podpowiada, że tak ma być.
Kocham swój brzuch, choć jestem odwrócony plecami.
Przede mną jest biała ściana, na której widnieję.
Bywa i tak
Szpital mnie zdradził. Moje policzki uległy
zniekształceniu. Pytam, czy istnieje środek;
już nie wiem, kto kogo odzwierciedla.
Doskonały fakt: środek jest wymysłem.
Nie ma nic piękniejszego od bycia
elastyczną formą. Twarz, którą odkrywam,
wszystko przez tobą ukryje.
Wykop
Smutek to pusta trumna. Słońce kojarzy mi się
ze śmiercią. Naprawdę można poznać siebie,
grzebiąc w ziemi. To jest uczucie straty,
które się będzie pogłębiać jak wykop pod nowy
fundament. Tutaj postawię dom z oknami
na północ. Kiedyś wybuchnie w nim pożar,
obojętny ogień strawi wnętrze,
które nie będzie się opierać.
Pochodzę z dna
Pochodzę z dna. Mam na to odpowiednie
papiery. Pamiętam sierpniowe upały, jak pięknie
w ostrzach kos błyszczało słońce i blade kobiety
pytały mnie: "skąd jesteś?" Zawsze odpowiadałem
tak samo: "pochodzę z dna". Mam krótkie, ale trwałe
spojrzenie w żelaznym kolorze. Widzę was,
jakby z piwnic. Nie wiadomo skąd się tutaj
wziąłem - to tajemnica. Z jakiego zderzenia
powstałem? Może po prostu ktoś mnie wykrzesał,
czyszcząc blachę z rdzy.
Proces
Przesiadka w podróży na zadupiu,
którego nazwy nawet nie pamiętam,
przedłuża się w czasie.
Pociąg odstawiony na bocznicę
zakończył bieg,
wszystkie połączenia
zostały wstrzymane z powodu śnieżycy.
Zszedłem z peronu po schodach
do przejścia pod ziemią. Czerwona farba
z graffiti na świeżo wylanym betonie
rozmywa się i tworzy kształt serca.
Niedobór światła w korytarzu sprawia,
że wszystko ciągnie się w nieskończoność.
Beton wraz z sercem najpierw dojrzewa,
później kruszy się i pęka.
(Antypody - Biuro Literackie - Wrocław 2008)
|
|
|