Witaj, Quentin,
Po pierwsze:
Cytat:
Nie chcę być, głupkowato chamski, ale całą historię można by scharakteryzować schematem: szli, szli, nie doszli
Jak napisałam w omawianym tekście, pracowałam przez pewien czas w biurze podróży, a tam mogłam się nasłuchać głupkowatych i chamskich tekstów do woli...Więc może i zostałam przez tę pracę znieczulona, ale zapewniam Cie, że w Twojej wypowiedzi nie znajduję nic głupkowatego ani chamskiego
Po drugie, zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to mój najlepszy tekst, nie uważam z resztą, że którykolwiek mój tekst jest szczególnie wybitny. Ten akurat ma dla mnie wartość sentymentalną, a może chociaż taką małą "bombką" będzie dla Ciebie, jak się przyznam, że popełniając te ciężkie grzechy turystyki aktywnej byłam już wtedy studentką geografii...a nawet turystyki :/ Cóż, nie chciałam się zanadto ośmieszać, ale ośmieszanie się to moja specjalność, więc jeden raz mniej, czy więcej zbytniej różnicy mi już nie robi
No i wreszcie, po trzecie i ostatnie
:
Masz rację, to tekst dokładnie o tym, że "szli, szli i nie doszli"...może nacechowany jest zbyt małym ładunkiem emocjonalnym, żeby był bardziej interesujący, ale chodziło mi w nim o to, żeby przedstawić, jak to wielcy, mądrzy turyści, wybrali się na opiewany w niejednej turystycznej piosence "bieszczadzki szlak", wielce podnieceni swoją wyprawą, która zakończyła się sromotną klęską rozwagi i inteligencji :/
Ale, oczywiście, uważam, że masz rację
Pozdrawiam!