Ostatnie komentarze Anathema62
powtórka tytułu znika. reszta musi tak zostać.
Gucio Malutki
akt I
- Ludzie!! dokąd tak pędzicie?! - krzyknął Gucio
- Pędzimy tak do szczęścia!! - odkrzyknęli ludzie.
- Poczekajcie! popędzę i ja z wami! - poprosił Gucio
- Nie możemy czekać! jesteś taki malutki, masz takie króciutkie nóżki, biegniesz tak wolno. my musimy pędzić szybko - bo szczęście nam ucieknie - tłumaczyli ludzie.
- Ale biegnij za nami, a kiedy się pośpieszysz, dogonisz nas może, gdy będziemy szczęście dzielić między sobą! - dodali.
-Być może zostanie dla ciebie maleńki kawałek- zawołali jeszcze.
akt II
Cześć! - kim jesteś ? - wysapał Gucio zdyszany długim biegiem.
- Dlaczego tutaj stoisz, skoro wszyscy biegną ?- dodał.
- Cześć ! Jestem szczęście - odparła postać - stoję tutaj, bo po co mam tak biec? tu jest mi dobrze. patrz - płynie strumyk, szumią drzewa.
-Jak to ? - wykrzyknął Gucio zdumiony - oni wszyscy gonią ciebie, chcą cię złapać! nic nie rozumiem. przecież ty TU stoisz!
- Wiesz- ciekawa rzecz - odparło Szczęście -dziwne. przed chwilą przebiegło obok wielu ludzi! o mało mnie nie zdeptali! - wolałem do nich, ale nie odpowiedzieli!! pobiegli dalej jakby mnie nie widząc!
akt III
- Czekaj ! - biegniemy już tyle lat. jesteśmy zmęczeni, brak nam sil - dlaczego tak pędzisz?! pozwól nam się dogonić. chcemy się tobą podzielić. chcemy być szczęśliwi!- zawołali ludzie, kiedy zaczęli doganiać uciekającą postać .
Ta przystanęła i uważnie spojrzała na ludzi.
- Ależ jesteście starzy! ależ macie zgasłe oczy! dlaczego tyle lat biegniecie za mną? - zapytała
-Głupie pytanie - odparli ludzie - każdy chce złapać Szczęście! - Teraz nareszcie cię mamy! zaraz się tobą podzielimy. musimy tylko ustalić, kto dostanie największy kawałek - zawołali ludzie podwijając rękawy.
- Ależ ludzie, jesteście w błędzie! - pomyliliście się - odparła postać.
- Za szczęściem nie trzeba gonić. szczęście nie ucieka. z pewnością minęliście je gdzieś po drodze - ja nie jestem Szczęście! ja jestem Czas!
akt IV
Ze stukotem kości, pobrzękując kosą, zza drzewa wyłoniła się Śmierć.
Jakie szczęście, że przyszłaś - powiedzieli zdruzgotani ludzie.
- Ja nie przyszłam - odparła Śmierć - ja czekałam tutaj.
no ja ogromnie Was przepraszam . oczywiscie macie racje z tymi bykami . na usprawiedliwienie mam to ,że zanim zdążyłem cokolwiek pomyśleć , edytor porwał mi tekst i było ,, po ptokach,, . ale tak jak mówię - nie należę do zbyt dużych pedancików pisarskich . powyższy tekst jest jednym z niewielu , gdzie zmierzyłem się z prozą. raczej nigdy tego nie robię i ujście swoim potrzebom daje w poezji ,gdzie te sprawy (interpunkcja, pisownia wielkich i małych liter) traktowane są bardziej dowolnie. z chęcia poprawiłbym błedy, ale niestety nie wiem jak to edytować . dziękuje wszystkim za poczytanie i uwagi . pozdrawiam serdecznie.
miłe to . taki dialog z powietrzem . nieźle poprowadzone. szacum .
zabawa słowem w końcówce przednia. reszta tak sobie.
chyba juz gdzieś w bezgranicznych przestrzeniach netu natrafiłem na Ciebie. to powyżej to dobry wiersz. zadumał mnie i nastroił. pozdrawiam.
ech małpico
nie dopuszczasz ni za grosz nadziei. a przecież to ona matka zakochanych .
małpico Kasper- miło mi ogromnie. pozdrawiam serdecznie.
dzięki poeci
cenię sobie Wasze uwagi .
zrobaczał bo tak określała upadłych aniołów moja nieżyjąca przyjaciółka. dziękuję za wizytę.
przychodzą koty
podąża każdy swoją drogą
- pomyliły sie Tobie liczby. nagle wstawiłeś pojedynczą.
Twój wiersz jest jak film rodem z Indii, gdzie nic co solą nie wolno pokazać do końca, lub jak wiersz z Japonnii o jesieni - co trwa tylko przez dwie strofki i zawsze kończy się wiosną . technicznie nieźle.
dziękuję Wam wszystkim.