W pierwszej części opowiadania piszesz całkiem fajnym i zgrabnym językiem, który potem gdzieś się gubi i zostaje zastąpiony przez coś takiego:
Cytat:
Otrzymała konkretną ofertę „Ssij mi kutasa”. Wystraszyła się. Gdyby usłyszała „Obciągnij mi” to by wiedziała, że facet chce tylko, by mu zrobić loda i da jej spokój. A tak nie wiedziała, czy ssanie kutasa nie będzie tylko grą wstępną do innych, bardziej wyuzdanych zabaw.
albo:
Cytat:
Gówno sprzedała, a jeszcze facet w niebieskiej marynarce ją zgwałcił. A dokładniej to wsadził jej kutasa do ust i nie wypuścił dopóki nie dostał orgazmu.
Takie pisanie to straszna tandeta i kicz, który nijak się nie broni. Nie przychodzi mi do głowy żaden powód, dla którego zastosowanie takiego języka mogłoby znaleźć uzasadnienie.
A pomijając już kwestie językowe, sam pomysł na fabułę ma ogromny potencjał i bardzo mi się podoba. Szkoda tylko, że treść i wydarzenia są przedstawione w tak statyczny sposób, samymi opisami. W fabule dużo się dzieje, za to w tekście nie dzieje się nic. Nie ma akcji, nie ma żadnej dynamiki, historia nie posuwa się do przodu. Wszystkie migawki, wszystkie obrazy są nieruchome, jakby wystrugane z drewna. Zabrakło życia.
Moja rada może być jedynie taka, żebyś spróbował(a) przedstawiać bohaterów przez to, co robią, żeby ich marzenia, pragnienia, samopoczucie wynikało z tego, jak się zachowują, jak reagują, jak rozmawiają, a nie z suchego opisu tworzonego przez wszystkowiedzącego autora. Wtedy będzie ciekawiej