Ostatnie komentarze Berele
W wierszu porównano elegancję i szlachetność cywilizacji z dzikością, prymitywem, ale też prawdą walki o przetrwanie. Wybór odbywa się moim zdaniem na poziomie sztuki, w galerii, może na internecie. Wiersz wydaje mi się ciekawy, bo mówi o sztuce i ją jednak kompromituje.
Niebanalny, może nawet niepoetycki język, pozbawiony subtelności, bardzo konkretny. Ale to opowieść o zatrzymywaniu, kronikarstwie, nazywaniu. O tym jak wiele się dzieje bez echa, bez refleksji. Mam niewielkie wrażenie niedopracowania, ale widzę walory i jakość wiersza.
Dosyć ciekawie zastosowane przerzutnie, tak by uniknąć pretensji do artystyczności. Między innymi dlatego wiersz wydaje się niezaśmiecony. Tekst nie mówi nic, może trochę o ambicjach psychopatycznego zabójcy. W końcówce pijacka rozkmina. Sąsiedzka gawęda?
Jesteś niewolnicą słowa 'pomiędzy'. Pewnie o tym nie wiesz. W tym wierszu użyłaś go 2 razy. W tekście brakuje mi staranności. Występuje też nieuzasadniony szyk wyrazów. Wiersz nie jest monolitem, słodką pulpą, bo ma 2 istotne momenty, traktujące o domniemaniu prawdziwości opisanych sytuacji. Daje mu to ręce i nogi. Są dobre fragmenty, ale za dużo piękna, które robi się niewiarygodne i nawet zuchwałe. Przy rygorze prozatorskim wiele by się samo oczyściło. Czyta się to i się nie przeżywa. Wiersz nie szarpie, nie dotyka, nie ma pikanterii. Widać tylko pasję pisarską. Natomiast pewną oznaką rozsądku jest tytuł, który informuje czytelnika o dystansie do tekstu.
Ładny tekst o miłości, ale takiej grzesznej. Sumienie odnajduje się w błędniku. Przychodzi bilans piękna i winy. Raczej rozpad, ale promieniotwórczy. Coś pozostanie, czego dowodem jest ten wiersz. Osobiście gwiazdy, dłonie, serce uważam za poetycką truciznę, ale róży będę bronił.
Pierwsza zwrotka razi naiwnością personifikacji. Zawiera też wąż skojarzeniowy. Sklejka w meblarstwie już prawie nie występuje - osobiście wolę, gdy poeta jest z realiami na bieżąco. Potem czyta się to lepiej. Jakby po wstępnym rozruchu. Wiersz mroczny, nawiązujący do bliżej nie określonego bólu istnienia. Białe kołnierzyki, krawaty... czy to nie oklepane?
W wierszu poszukuje się tego, co jest stałe, statyczne, dzięki czemu można myśleć ze spokojem o kolejnym dniu. Węzły tej struktury to ławeczki, a miąższ to (cytując klasyka) niewyjaśnione. Kojarzy mi się z plastrem miodu. Te wiersze intrygują, bo są jak kwaśne jabłka.
Łąkowo, swędząco, alergicznie. Z Trylogią w dłoniach. Bardziej manifest, ale widoczna świadomość pisarska.
Barokowe wersy. Najczęściej z metką w pakiecie taniej. Czy nie lepiej by było sklepowo, biurowo, działkowo? Wiersz pomiędzy prawdą a oczywistością. Tym razem za słaby.
O medykach nie wiedziałem, ale to bardzo ciekawa uwaga. Ten kontekst nawet pasuje do wiersza. Przenośnia uwzlędnia pewne zdarzenie na fb, kiedy kogoś zbanowali za to, że na maseczkę powiedział dziób. Wiersz jest o miłości w trudnych czasach reżimu sanitarnego. Z mgłą racja. Trzeba będzie poprawić. Pozdr.
Aha. To poprawiam. A co do tytułu, jest dosyć skomplikowany, ale m. in. oznacza odejście od internetu. Pozdr.
Mike, opinia dobrego prozaika, takiego jak ty, cieszy podwójnie. Poezja to szansa dla tych, co nie potrafią pisać. Na dodatek pokazujesz, że wiersz tak naprawdę dzieje się gdzieś wysoko, wysoko ponad kartką.
Wiersz jest trochę monotonny a to za sprawą gramatyki. Większość zdań odpowiada na proste pytanie 'co on robi'. Warto urozmaicać dłuższe teksty zdaniami, gdzie zmienia się podmiot, liczba itd; opisywane są skutki, a nie czynności. Jesteś też blisko popadnięcia w manię budowania łańcuchowych wypowiedzi opartych na imiesłowach. U początkujących poetów zdarzają się często takie węże: ten taki zrobił to, zrobione przez tamto, będące tym a tym, bo była jakaś przyczyna, która... Trudno więc przejść do wartości literackich wiersza, choć już na pierwszy rzut oka je widać. Tekst bazuje na ciekawej książce, jest też dobre motto. Może się podobać ogólny pomysł na wiersz, w którym peelka wypowiada się tajemniczo, powściągliwie, ale wobec mocy pozostawionej w tle.
W tekście pojawił się ciekawy pomysł, który mi się podoba - bo nie bez pretensji do filozofii - mianowicie porównanie siebie do obiadu: gotowy, odłożę, oczy (oka rosołu), odbędę, podany na czas. Jest to udane, bezprecedensowe ujęcie. Wiersz, jak dla mnie, niepotrzebnie przepleciony, zagryziony, modlitwami, ranami, zastygnięciami bez głosu. Czasem przypomina to cierpienia wieszcza, jasnowidza, kapłana. Niepotrzebnie. Płótno w tytule - trochę na siłę przywołany atrybut sztuki.
Fajne historie, nawet ta drastyczna traktująca o zakładniczce. Autor dysponuje wyobraźnią. Pomysłom odpowiada zdolność obserwacji. Historie są paralelą i hiperbolą jednocześnie, wyolbrzymieniem i światem równoległym. Kojarzą mi się z filmem odcinkowym "Zwyczajny serial", w którym różne dramatyczne historie kończyły się wielkimi wybuchami, kataklizmami, w kosmosie.