Ostatnie komentarze Corpseone
Nie pali mi się do prozy, Jacku. Próbowałem swoich sił w prozie, i nie byłem z tego zadowolony. Nie dojrzałem do pisania dłuższych form. Nie jestem również na tyle zdeterminowany, by opowiadać o czymś przez dłuższy czas. Wypełnia mnie niestety taki kontrast, że gdy próbuję pisać opowiadanie, to chcąc, nie chcąc, dążę do skrótowości, a w wierszach wolę wyczerpać temat troszkę dokładniej (jeżeli jest taka potrzeba). Czasami dobrze jest pokombinować z metaforami, a wiadomo, że nie zawsze i nie od razu wyjdzie z tego coś, co okaże się wystarczająco zadowalające.
Ps. Doskonale zrozumiałem Twój żart na NK (to już nie jest Nasza Klasa).
Pozdrawiam
Dziękuję za bardzo miłe komentarze
Droga Zolu, to nie Słowacki jest bohaterem wiersza, a Czesław Miłosz (zwróć uwagę na tytuł wiersza i zacytowany tytuł poematu w wierszyku
). Droga Alu, nie uważam się ani za poetę (a tym bardziej za poetkę - gdyż jestem płci męskiej
). Jestem po prostu kimś, kto próbuje pisać i odczuwa z tego frajdę.
Zajebista metafora - łapać Szatana na lasso różańca, choć zmieniłbym tę dopełniaczówkę na np. na paciorkowe lasso z krzyżykiem, albo na samo lasso z paciorkami, ale lasso różańca też może być. Oczywiście nie wszystkie babcie są "święte", ale w tym wierszu podmiot liryczny (czy też autor, bo to liryka bezpośredniego wyznania) jako dobry wnuczek wypowiada się ciepło o swojej babci. W ostatniej strofie fajnie zestawiasz młodość ze starością. Wiadomo, inaczej kocha się dziewczynę, a inaczej babcię, ale ta miłość płynie z jednego miejsca. W młodych osobach, które kochamy, dostrzegamy przeważnie walor fizyczny, który u babć już jest przeszłością. Lecz żadna dziewczyna nie ma tyle mądrości życiowej i doświadczeń co nasze babcie
Minął prawie miesiąc odkąd ten wiersz jest na portalu, a jo żech go dopiro teroz zauważoł, ja
Trzym się Johnny.
Droga Zolu. Nie wiem jak Ty, ale ja wyznaję zasadę, że wiersz żadnego tematu się nie boi i nie uznaje tabu. Szczególnie w XXI wieku, kiedy to w XX stuleciu na temat menstruacji pisywali różni poeci (i nie tylko) w bardziej lub mniej wulgarny sposób, np. Wojaczek. A ja chciałem spojrzeć na wasze kobiece przypadłości z uśmiechem i wyrozumiałoścą, świadomy tego, że moje męskie oko nie wszystko dostrzega i rozumie, ale przynajmniej stara się jak może. Pozdrawiam
Z poetami przeklętymi to jest tak, że doceniamy ich twórczość, która w wielu przypadkach była rewelacyjna i godna docenienia, ale zapominamy o tym, że byli to ludzie zagubieni, nie potrafiący się odnaleźć w rzeczywistości (tej pozaliterackiej), krzywdzący samych siebie, jak i swoich najbliższych. Wiersz porusza też po troszę problem autentyczności, gdyż prowokacyjne wiersze pisane przez Wojaczka czy beatników były autentyczne, wiązały się z ich stylem życia czy (nie)zdrowiem psychicznym, nie było tam pozerki, która pojawia się w poezji wielu "zbuntowanych" poetów, którzy zamiast szkać własnego pisania, piszą Rimbaudem, Kerouaciem albo Wojaczkiem.
Nie potwierdzam, nie zaprzeczam
Co do genologicznej klasyfikacji, to myślę, że jest to coś po między, ale ja jestem tylko autorem i moje zdanie nie równa się Waszemu (tzn. komentatorów
)Dzisiejsza pisanina wkroczyła (albo wkracza?) do literackiej strefy Schengen, tak więc granice między prozą a poezją zostały zniesione i wydaje mi się, że można się między nimi swobodnie przemieszczać
Jedynie forma pozwala jako tako prozę odróżniać od wiersza.
Poszukiwanie autentyczności jest czymś indywidualnym, a nie publicznym, stąd biblioteczka, która stoi w każdym domu, a nie biblioteka, do której może wejść każdy. Pozdrawiam
Starałem się być wierny temu, jak zapisuje się nazwisko braci w książkach, encyklopediach itp. Karola Marksa często w encyklopediach zapisuje się w dwóch wersjach (przez x i przez ks) a braci natomiast już zawsze przez x, mimo, że to przecież to samo nazwisko. Żeby znaleźć jakieś informacje, to wystarczy w google wpisać sam wyraz Groucho i wtedy znajdzie się bez problemu. Z tym młodym pokoleniem to przesada, ponieważ sam jestem dość młody, tyle, że najzwyczajniej w świecie zaciekawiło mnie ostatnio stare kino. Pozdrawiam i dziękuję za miłe komentarze.
Owszem wiersz mówi o rozczarowaniu, ale rozczarowanie dotyczy własnego ja. Nie chciałem mocnego końca, bo a) nie chciałem pogrążać całkowicie podmiotu lirycznego,
nie chciałem uderzać w patos. Co dokładnie masz na myśli, MagdoM??
Teoretycznie nie można, ale w tym wierszu i kontekście tak. W patologicznych rodzinach przeważnie kolację zastępuje libacja, która dla wielu ludzi jest czymś pożywnym, aż rzuca się na myśl cytat ze Świetlika (wyjęty oczywiście z kontekstu) - "nigdy wódka nie będzie tak smaczna i pożywna, jak teraz". To, że zastąpiłem słowo kolacja libacją mam nadzieję, że pogłębia smutny wydźwięk całości.
To miała być drobna aluzja do jego wiersza "Palenie", z którego zapożyczyłem sobie raptem dwa słowa, gdyż uznałem, że dwa słowa od Świetlika mogą wzmocnić wymowę wierszyka. W ostateczności dokonałem kilku kosmetycznych zmian, także dotyczących zakończenia. Nie ma już nawiązania do M.Ś.
Nie wiedziałem, czy męczyć się i pisać z tego opowiadanie, czy zapisać to w formie wierszo - prozy, która trafia się w poezji wspominanego w wierszu Bukowskiego. Doszedłem do wniosku, że nie idzie mi jak narazie pisanie prozy i szybko wymiękam pisząc ją, więc postanowiłem napisać to tak. I wiadomo, że początek nie ma w sobie nic cieakawego, bo służy do zarysowania tła, sytuacji, miejsca i czasu akcji. Cieszę się, że się podoba.
Też mi się podoba. Wiersz jest bardzo oczywisty. Podmiot liryczny to kobieta, która padła ofiarą jakiegoś mężczyzny, który w oczach kolegów jest zapewne ogierem i kimś wartym podziwu, a w oczach innych ludzi jest po prostu świnią, która źle traktuje kobiety. Nie wiem, czy podmiot liryczny to porte - parole autorki? Jak tak, to trzeba żyć dalej i gnojkiem się nie przejmować. Na pewno trafi się ktoś porządny. Pozdrawiam
Pewnie, że mi nie wejdzie w nawyk. Możesz być o to spokojna, alleluja
To miał być wierszyk żartobliwy, ale jego przesłanie (miłosne) jest poważne. Forma (jak wskazuje tytuł) w zamiarach moich miała być lekko banalna, oklepana (metafora róży i płatków), dziwna (baca obserwujący pegazusa) a te emot ikonki wyszły spontanicznie. Liczyłem się z tym, że kogoś to albo rozśmieszy albo odepchnie. Dziś nagminnie używamy tego rodzaju znaczków w nieoficjalnych wypowiedziach pisanych, więc postanowiłem zrobić coś świętokradczego i umieścić emot ikonkę w tym tekście. Pisałem ten wiersz z przeświadczeniem, że będzie banalnie, więc zbanalizowałem środki maksymalnie dodając emoty, metaforę róży, patos. W pierwszej zwrotce to widać najlepiej.