Ostatnie komentarze DamianMorfeusz
Pogodne opowiadanie, miła reakcja na tematy z forum. Filozofia i swojski Bóg bardzo mi odpowiadają. Początek jak dla mnie kiczowaty z tymi chmurkami i bielą, ale jak to inaczej napisać? Jak myślę - Niebo - to właśnie taką śmieszną biel mam na myśli. Bohaterka bardzo mi kogoś przypomina
Zgrabnie, choć powtarzam, że będziesz pisała lepsze teksty.
Rzepusia - Nie chodzi tyle o wiersz, co o błazeńskie, dziecinne zachowanie autora. Nie znoszę czegoś takiego - wiersz się nie podoba, to się nie podoba. Ja wielokrotnie dostawałem po łbie za swoją pseudopoezję i nibyprozę, moje wydruki wracały pokreślone na czerwono, z hasłami typu: BZDURA! BEZ SENSU! DO NICZEGO!, na portalach literackich dostawałem w komentarzach uwagi, wskazówki i stwierdzenia w rodzaju: to doskonały przykład na to, jak nie należy pisać!
A Taktak68 nadął się jak balon, bo uraziliśmy jego dumę, nie wysławiając utworu pod niebiosa. Który naprawdę jest wg mnie słaby. No proszę, co to ma być?
Głęboko wierzę, że autor tego wiersza powyżej jest uczniem podstawówki, gimnazjum lub pierwszych lat zawodówki, technikum lub liceum, ewentualnie są to jego początki jeśli chodzi o poezję.
Znam ludzi, którzy piszą lepsze wiersze w podstawówce. Kurcze pieczone na dwa rożna - ja sam pisałem lepsze kawałki w piątej klasie
Hi, hi - jak mawiają w Danii - czyli cześć! cześć! - innymi słowy - żegnaj.
Dzięki za komentarze
Kurcze, sprawdzane było dwa razy przez mojego osobistego korektora (korektorkę właściwie), a tu tyle niedociągnięć, zwłaszcza z powtórzeniami.
Miladorko kochana, cytat na początku to nie mój, to epilog z książki - to podstawa do napisania opowiadania na konkurs Sagitowy
Przeczytałem do samego końca. Wiecznośmierć - ciekawa wizja kary. Cały początek wręcz męczący, nieporadnie napisany. Dalej trochę nużą te poszukiwania, a dorwanie mordercy bez smaku. Nijakie to trochę.
Dobry pomysł, wykonanie kulejące.
Jak mówię, że masz pisać scenki bardziej ze swojego życia, to nie wierzysz. Jak dla mnie jeden z lepszych tekstów. I mówię Ci - kup nowy czarny stanik.
Kulinarne opowiadanie
, czyta się całkiem dobrze. Kilka zgrzytów, ale już naświetlonych powyżej. Hm, jestem głodny.
O kurcze. Jeny kochanego. Początek mnie zmęczył, zdziwił, zszokował. Całość bez wyrazu i mdła. O błędach było wyżej. Całkowicie do mnie nie trafiło, ale z chęcią zajrzę do kolejnych tekstów, żeby sprawdzić, czy robisz postępy.
Pozdrawiam.
Miło się czytało, Miladoro, poprawiłaś mi humor, tak że na chwilę zapomniałem o męczącej mnie grypie
Przeczytałem trzy Twoje teksty. Zmęczyłem się. Proza poetycka? To chyba najbliższe określenie. Teksty są przeładowane przymiotnikami, jakbyś odrabiał zadanie z języka polskiego, polegające na wyszukaniu jak największej ilości epitetów. Wygląda to na próbę zaczarowania czytelnika - ja poczułem się jak skąpany w gęstym syropie. Pracuj jak najwięcej, czytaj, pisz, myśl nad czystym przekazem. Po pierwsze zastanów się, co chcesz przekazać czytelnikowi.
Pozdrawiam.
Po przeczytaniu zgłodniałem. Nie dość, że spala się mnóstwo kalorii z powodu zmęczenia
, to dodatkowo te opisy jedzenia na początku działają na mnie korzystnie niezwykle
Nie lubię takich długich zdań, no ale zachowałeś nad nim względną kontrolę.
Smaczny kąsek, jednak wolałbym cały zapełniony stół
Czyta się przyjemnie, ma jakiś magiczny posmak. Nawet moją niechęć do czytania opisów przyrody nieco zgasiłeś.
Końcówka rewelacja, pasuje do czegoś dłuższego, do jakiejś obszernej historii życia
Początek to takie wycinki, sygnały, mało zajmujące moją uwagę.
Bardzo dobry. Przyjemne to i trafia do mnie, do wyobraźni, proste, jasne, mniam.
No choćby nadepnięcie na kabel od choinki i porażenie prądem