Profil użytkownika
eka

Użytkownik
Offline
  • Miejscowość:
  • Data urodzenia:
  • -
  • -
  • Data rejestracji:
  • Ostatnia wizyta:
  • 17.04.2016 19:07
  • 16.12.2018 07:49
  • Tekstów:
  • Recenzji:
  • Komentarzy:
  • Pomógł:
  • Postów na Forum:
  • Tematów na Forum:
  • Newsów:
  • Postów w Shoutboxie:
  • 6
  • 0
  • 63
  • 9 razy
  • 1
  • 1
  • 0
  • 0
  • Grupy użytkownika:
Ostatnie komentarze eka
Tytuł przyciąga. Monoamoryzm - uczucie w opozycji do stereo, czyli jednokierunkowe nadawanie? Czy pojedynczy amora odbiór?
Świetnie napisana gorzka groteska. Od wyboru miejsca po fabułę turpizm, wesoły, tu króluje.
I gorycz, bo normal to okrutna nuda zbliżająca koniec, a ucieczka od pospolitego realu też skazana na porażkę.
Tylko ta stara Wiesia jakby nie wiedziała, co dziwne, bo swoją ponurą sławę miejsce ma, a... ludziska bawić się (ryzykować) chcą.
Najciekawsza jest tutaj relacja między główną bohaterką i narratorem. To dopiero oryginalny turpizm.

Nie tylko znakomity styl, ale i wyjątkowo niebanalne ujęcie status quo fragmentu prezentowanej rzeczywistości.
To wylądowało na górnej półce? : )
Moderator, który co rusz Uwięzionego w Serze wrzuca do wora z (okey, nie nazwę zawartości dolnej półki: ) ten tekst pozbawiony już nie tylko akapitów, ale jakichkolwiek znaczników nagle nobilituje? Nagle zmienił zdanie? Gust? Przejrzał?
Koniec złośliwości : )


Narratorski zwrot do adresata, miejscami groteskowy, miejscami obfitujący w neologizmy strumień świadomości. Tym odbiorcą może być jednocześnie sam nadawca komunikatu.
Podobne eksperymenty z brakiem interpunkcji w literaturze już miały miejsce, np. w twórczości Leopolda Buczkowskiego.
Ciekawa propozycja dla nielicznych.
Konstrukt ideowy przede wszystkim oparty na braku rzeczywistej indywidualności i samoświadomości (poprzednie rozdziały) tu alogicznie apeluje do możliwego Innego o pomoc? : )
Nihilizm powodowany niemożnością samozaistnienia winien się maksymalnie odcinać, aby ewentualnie coś tam może tylko niemal własnego wyłuskać.
Rozczarowałeś, narratorze.

Poprzednio doczytałam się obróbki panteizmu, tu nietzscheanizmu całą gębą : )

Ciekawe co dalej zaproponujesz.
Pozdrawiam Autora dobrze napisanego (jak zwykle) fragmentu.
Nie, nie zapomniałam o ironii Odautorskiej, Szanowny MP Numeryczny : )

Egzystencjalny lęk Uwięzionego, gdy spojrzeć nań z dystansu niewczuwania się, po prostu śmieszy. Ten Ser, jego założenia i realizacja to jedyna możliwość ucieczki od arktycznego mrozu czystej podmiotowości, niewyobrażalnie samotnej i bezsensownej, bo mającej wpływ jedynie na siebie samą. Kosmiczny wymiar nudy. Świadomość, jeszcze przed zaistnieniem, budująca siebie z wcześniej niewymyślonego tworzywa. Samotny punkt w mega wielkiej i pustej przestrzeni, aby przypadkiem żaden 'dotyk' innej podmiotowości nie skaził swoim wpływem, zagrażając suwerenności indywidualizmu. Koszmar największy z możliwych.
Przemyśl bohaterze Sera ową perspektywę, zanim przyspieszysz pikowanie ; )

Miłego dnia!
Uwięziony w TBZ, skutkami owej teorii przygnieciony (depresja bohatera w poprzednich rozdziałach) w etyce szuka kryterium odróżniającego człowieka od reszty świata, od wspólności. Moralność opiera się na samoświadomości, na możliwości wyboru.

Lecz z dialogu:
Cytat:
Ale niech Pan wie­rzy – jest taka gra­ni­ca, gdzie czło­wiek prze­sta­je być czło­wie­kiem i za­czy­na być czymś gor­szym niż zwie­rzę. Każdy czło­wiek. – za­śmiał się smut­no – Prze­sta­je? – za­py­tał re­to­rycz­nie. – Prze­sta­je?


tylko klęska. W stanie nieświadomości wyboru nie ma, coś przejmuje kontrolę nad umysłem i wybory (świadome decyzje) przestają być cechą człowieczeństwa. Wystarczy zachwianie chemii mózgu, żadne tam tortury, a przestajemy być efektem szeroko rozumianej kultury ludzkiej.
Każdemu może się to przydarzyć.
Wniosek? Mówienie o kondycji ludzkiej jest wielce nieuprawnione.

Pikujesz coraz bardziej do samiutkiego dna egzystencji w tej powieści. Bardzo dobrze napisanej. Uprawdopodobnić przekaz w technice strumienia świadomości to wyczyn, jeśli tekst jest tak, jak Twój, uporządkowany myślowo. Ten rozdział jest w innej konwencji, ale jak człowiek nieświadomy swego całkowitego uzależnienia od utraty kontroli nad sobą, miałby logicznie 'strumieniować'?

A ja jednak powiem Ci, że za bardziej niebezpieczne uważam to świadome działanie wywołujące zło od zła czynionego sobie i innym w stanie nieświadomości. I to wtedy, czyniąc zło, traci się prawo do bycia człowiekiem. Nie ma bowiem zawieszenia etyki na kołku obłędu.
Jest wina i niewinność zła. Ta druga opcja to nadal człowiek, choć pozbawiony dawnej swej świadomości.
Cytat:
Ser ję­zy­ka mego, który każe cią­gle twier­dzić, że ja! Że mój, moja, moje, że pod­miot jakiś jest! I nie da się, nie da się o sobie pisać, mówić, śpie­wać ze­wnętrz­nie, bez ja­kie­goś za­wsze za­zna­cze­nia, że to ja­kieś ja niby, choć żad­ne­go ja tak na­praw­dę nie ma...


W zasadzie tzw. generator wierszy też różne teksty wypluwa, nie mając wszak podmiotowości, może to jakiś argument? : )

I można wybrać na tej pisarskiej ścieżce. Tekst jak lustro przechadzające się po gościńcu, a fe, kałuża pełna trupków.
Przejść przez zwierciadło w egzystencjalne bleble?
Też nie, ale:
Cytat:
Rzu­cić rzu­ca­nie wszyst­kie­go? Nie, nic, nie wiem. Już le­piej pisz plan. Za­peł­niaj kart­ki elek­tro­nicz­no-lor­dow­skie li­cząc, że ktoś to kie­dyś prze­czy­ta, że ktoś o tym na­pi­sze, że się ktoś tym za­chwy­ci, że ktoś to skry­ty­ku­je i zmiaż­dży, że ktoś to wy­śmie­je, że ktoś coś z tym, co­kol­wiek...​Zapełniaj dla sie­bie, czas mar­nuj, a w sumie co byś nie zro­bił, to i tak zmar­nu­jesz.


Się zachwycam, serio : )
Urocze wtręty językowe, autoironia, dystans do swej profesji... kapelusze z głów!

A dalej pod lupą wesołego tchórza - niepewnofobiość.
Może pojedyncza cela z dziennym rytuałem niezmiennym? E, też nie. A jak katar dopadnie albo sraczka, a papiru oddziałowy nie dostarczy? Co za życie nam dano, zero spokoju świętego. : )
Ale nuda jeszcze gorsza. Piekło bez tortur - to świadomość uwięziona w sekundzie na wieczność - moim skromnym zdaniem oczywiście.

Dalej dualizm egzystencji, nędza pragnień ciała, wiadomo : )
Świetny rozdział.
***
Lubisz twórczość Lema?
Urocza zabawa językowa elokwentnego narratora. Ser i domino w przekształceniach : )

A to najistotniejszy fragment:
Cytat:
za­wsze zbio­rem wszyst­kich czę­ści tych, co mnie two­rzą i w żad­nej nie chce ja moje na stałe się jakby od­na­leźć i za­mknąć...I tylko jedna część inne sobie pod­po­rząd­ko­wu­je, a mnie się wy­da­je, że to ja, gdyż w tej czę­ści aku­rat ułuda „ja” mego się umie­ści­ła, a ra­czej Ser ją umie­ścił tu­dzież Ktoś po­przez Ser...


Dominacja części jako ułuda "ja". Z wyroku rzeczywistości albo Siła ją wykorzystująca.
Ciekawe czy rozwiniesz.
Bardzo, ogromnie żałuję, że nie napisałam Ci, o czym pomyślałam po przeczytaniu kilku rozdziałów, bo teraz, po publikacji XXVII, możesz powątpiewać w czas genezy. Uważać myśl za sprokurowaną.
A naprawdę uświadomiłam sobie, że Twoje pisanie jest przełomowe.
Owszem, zdarzają się w tekstach epickich fragmenty długie i dłuższe narratorskiego, introspekcyjnego monologu, ale żeby taka forma była absolutną dominantą, ba, na kanwie uniwersalnej historii i filozofii oraz współczesnej obyczajowości tyle przemyciła cech indywiduum opowiadacza... niesamowite. Ta bezwzględna szczerość. Albo nawet niechby fikcja osobowości, ale podana tak, że wręcz nie mogę uwierzyć w jej kreację.
I styl. Drążenie pojemności słowa, zabawa nimi, do umęczenia autora i czytelnika. Czasami rodzi się podejrzenie, że przed napisaniem słowa, frazy lub zdania, dogłębnie sprawdzasz istniejące synonimy, związki frazeologiczne, aluzje literackie i mieszasz, stawiając nowy porządek zastosowań. Kiedyś skojarzyłam ową technikę z Gombrowiczowską gębą, ale to bardzo odległy trop.
Afabularność pochłaniana jednym tchem. To bardzo trudne.
Życzę spełnienia marzeń, może pod koniec życia, aby czas smakowania sukcesu nie miał szans na ostygnięcie a ego... na narcyzm:)
Dla mnie świetne, Ty możesz polemizować. Lub inni ; )
I często, mam nadzieję, że pamięć nie zawodzi mnie teraz, narrator poddaje w wątpliwość sens pisania, jak i wszystkiego.

Nie, Uwięzionego znam tylko stąd.
Wkurzająca, monologowa narracja, nie? : )
Pierwszy akapit... no zaskakuje, bo może być istotnym co ludzie pomyślą/powiedzą?! Zgodnie z filozofią bohatera Uwięzionego w Serze, on, jako ich część mentalno-fizyczna jest wszystkimi, wie o wszystkim. Jest wspólnym wymiarem obciachu. Przynajmniej podświadomie. Tak, tak, wiem... : )

Fajna, dopracowana kompozycja. Ja wśród ludzi. I w kontraście: Ja poza nimi.
Cała prawda z z tym irracjonalnym lękiem w samotności. Potwierdzam.
Całość w smakowitym sosie autoironii i zabawy słowem. Mistrzostwo, kto nie wierzy, niech spróbuje tak się rozebrać bez klasycznych protez literatury w postaci fabuły, bohaterów etc.

Ciszy bez samotności - tego życzyć?
: ) Bardzo naciągane, ale jeżeli kwantyfikatorem jest ten egzystencjalny, tu fikcja literacka, to okey.
Dzięki za wyjaśnienia. Szalenie zajmujące, chylę czoło. I czekam na kolejne Serowe odsłony.
Zaprawdę powiadam Ci, że pierwszy akapit tego komentarza oraz cały poprzedni koment, to niepotrzebny Twój trud, bowiem fragment opublikowanego rozdziału doskonale mi temat rozważań wyjaśnił. Naprawdę czaję, tu nie ma nic zawikłanego. Kwestia terminologii Cię zwiodła : )
Interesowało mnie jedynie, czemu dałam wyraz w zapytaniu interpretującym, ontologia prezentowanej rzeczywistości:

eka napisała:
Bezrozumny akt pierwszotwórczy? PIERWSZE co powstało z Niczego? Wychynęło z niedającej się zdefiniować absolutnej Nicości?


i piszesz, że:

MP642 napisał:
każdy więc byt, który poznajemy, jest tylko zbiorem swoich cech, takich jak kształt, kolor, masa, długość, szerokość etc. Żadna zaś z tych cech nie istnieje realnie sama - jest to tylko abstrakcja. Nie ma bowiem koloru bez kształtu, kształtu bez długości, długości bez masy - takie byty materialne nie występują, lecz każdy byt materialny rzekomo "ma" wszystkie te cechy. Gdy jednak przyjrzymy się bliżej, okaże się, że nie ma ich, tylko nimi jest. Skoro zaś tak, to jest zbiorem abstrakcji, sam więc musi być abstrakcją. Skoro zaś abstrakcją, to pytanie - czyją? W czyim umyśle istnieje? Przecież nie człowieka, gdyż nie tworzymy sobie świata dookoła. I tak dochodzimy do kogoś, kogo zwykliśmy nazywać Bogiem - w którego Umyśle wszystko istnieje. Ten Bóg, jak wynika z dalszej analizy, jest właściwie, można powiedzieć, upodmiotowioną Nicością. Skoro ma bowiem prawdziwie istnieć, musi Być, Być jako Podmiot, niezależny do Swoich cech - bo inaczej sam byłby abstrakcją. I to On oczywiście jest na "początku" (a właściwie JEST poza czasem)


Coś (każdy byt materialny) nie jest podmiotowy, bo 'nie produkuje' swoich cech, lecz nimi jest.
Dwa, jest abstrakcją, bo nawet te cechy nań się składające, jedna bez drugiej, bez trzeciej, bez czwartej... (itd.itd.) nie istnieją. I tu słaby punkt teorii jest. Chyba że inaczej definiujemy pojęcie abstrakcji.
Trzy, istnienie abstrakcji w umyśle Boga - jedynego Podmiotu Sprawczego. Z Nicości, którą jednocześnie jest (kapitalne i zgubne, patrząc pod kątem etycznym, zrównanie Nica z jedyną możliwą podmiotowością) jedynie w swoim umyśle (który z nicości jest) podtrzymuje byty abstrakcyjne, niesamodzielne, czyli wszystkie możliwe stany materialne, w zasadzie będące iluzją materii.

Ja Ci coś powiem, ten Bóg, ta jedynie mająca swoją podmiotowość Istota to Matematyka.

________
I wszystko byłoby okey, ale nie wiem, jak Ty rozumiesz pojęcie Nicości.

PS. dzięki za namiary.
Dobrze zrozumiałam, tyle że zareagowałeś na terapeutyczną : ) część komentarza:
eka napisała:
Jesteś nie do podrobienia, MP642.
Zupełnie nie spod sztancy:)


Przepraszam w tym miejscu za zrównanie Autora z bohaterem tekstu.

Interpretacja (polemizująca) jest tu:

eka napisała:
Ale że co? Samoistność musi opierać się na braku przyczynowości? Kto/co jest oryginalne tylko?
Bezrozumny akt pierwszotwórczy? PIERWSZE co powstało z Niczego? Wychynęło z niedającej się zdefiniować absolutnej Nicości?
Niewyobrażalna dla przeciętnego zjadacza liter introspekcja siebie i zewnętrza. Wiem, to co napisałam, przeczy postawionej tezie BRAKU siebie.
Ale że co? Samoistność musi opierać się na braku przyczynowości? Kto/co jest oryginalne tylko?
Bezrozumny akt pierwszotwórczy? PIERWSZE co powstało z Niczego? Wychynęło z niedającej się zdefiniować absolutnej Nicości?
Kapitalne rozważania:)

Czytam od początku Twoją Serową historiozofię, bo jest świetna w każdym aspekcie. Poczynając od różnie realizowanej fabuły po kapitalny styl, niesamowitą swobodę w operowaniu słowem. Zmuszasz język do uległości, wykorzystujesz zawarte w nim możliwości.
Do strasznie gorzkich dochodzisz wniosków. Biednyś Ty, Ujeżdżaczu treści i składni:)
Wielkie ochy i achy, bardzo cenię Twoje pisanie i rażącą z niego inteligencję.
Nawet ten sposób zapisu, bo uwiarygadnia przekaz.

Czytałam jakże klasyczną, wysmakowaną sztukę z filozofami w roli głównej. Podziwiam wszechstronność oglądu i zapisu myśli cudzych, jak i własnych.
To jest to Twoje własne, oczywiście uwarunkowane, ale myśl i forma jej zapisu, przyczynowości nadają NOWY BYT. Oryginalny.
Zamek nie powstanie z niczego, ale, jeżeli nie powiela ściśle innego projektu i realizacji, jest niepowtarzalny (chyba, że powstania wierna jego kopia:).
A Ty nie musisz się tego obawiać. Jesteś nie do podrobienia, MP642.
Zupełnie nie spod sztancy:)
Pozdrawiam!

Na marginesie, gdyby Twoje -ja- wyskoczyło jak filip z pozawszechświatowych konopii - nie zrozumiałby by Cię nikt:)
Życie nie ma jednolitego stylu, bo jest niepoukładane.
Bardzo dziękuję za przekazane wrażenia, pomogły. Autor tekstu zazwyczaj nie posiada umiejętności obiektywnego spojrzenia. I stąd nie wiem, czy inne rzeczy piszę w ten sam sposób.
Jeśli chciałbyś rzucić okiem na kolejną miniaturę i sprawdzić... ale oczywiście nie nalegam.

________________-

Las



Wiszący zegar szafkowy wybija siedemnastą. Sprawdzasz pocztę na tablecie i uśmiechasz się nieznacznie. Lokal dyskretnie podświetlają chińskie lampki z porcelany, słoneczne latarenki stolików. Klasyczne burdelówki – oceniłeś na pierwszym spotkaniu. Jest prawie pusto, tylko my i para starych gejów na północnym końcu sali. Przytulne wnętrze zapada w mrok jak to późne, zimowe popołudnie.
Rozgrzewająca herbata z imbirem dopełnia poczucie komfortu. Upragniony błogostan po nerwowym dniu. I wtedy, w umieraniu ostatniego dźwięku starego zegara, w kocim mym rozleniwieniu i z kruchą filiżanką przy ustach, twój wzrok przenosi z ciepłego, beżowego fotela na metalowy blat sterylnego laboratorium. Fachowo, wzdłuż linii brwi odrywa pasmo skóry, przeciera wybroczyny i kładzie pod ogromny, biały mikroskop. Ociekam nagością, bezradną, bo spotęgowaną zaskoczeniem. Ani razu tak nie patrzyłeś. Rozdygotana filiżanka zatrzymuje się przed czarnym spodkiem ozdobionym żółtym pawiem, krzyczą bezgłośnie nieproporcjonalnie duże, błękitne oczka na jego szeroko rozłożonym ogonie. Zanim ją odstawię, pytam sukinsyna:
- No i czym jestem? Sercem królika, bonobo z drucikami w skroni... bladą tkanką na szklanej płytce?
Kącik jego ust unosi się pół centymetra poniżej naszej średniej dialogowej. Prawa dłoń chwyta moją lewą, a druga, znaczona pod przegubem eleganckim, czarnym tatuażem żmijki (tyle razy rozgrzewanej językiem) rozwiera podkurczone palce. Zwężone źrenice sondują blade doliny i różowe wzniesienia jak ten pieprzony chiromanta z Toronto, który pięć lat temu odczytał niemal wszystkie upadki oraz zapowiedział kolejny.
- Powiedz coś!
- Wykańczam sytuacyjnie sarenki odstające od stada, w porze mojego obiadu.
Wyrywam dłoń. Okrągły blat stolika wiruje jak biedna, porzucona stacja kosmiczna, zimno mi. Na obrzeżach skulonej filiżanki osiada szadź, a on się szczerzy.
- I co wtedy czujesz?
- Gdy widelcem wydłubuję załzawione oko? Po latach safari już niewiele.
Która poraniła go tak, że został cynicznym łowcą? Nawet nie będę próbowała dochodzić, nie lubi być podglądanym. Adrenalina kopie, gorączkowo szukam skutecznego scenariusza. Najważniejsze to być przygotowaną. Wiem, będzie próbował, doceniam, że ostrzegł. Od ściśniętego w węzeł żołądka płynie decyzja.
- Zadzwoń lub napisz, kiedy będziesz głodny.
Milczy. Banknot kładę obok filiżanki z japońskiej porcelany. Kiwa głową. Dojście do przeszklonych drzwi zabiera dwie sekundy. Źle, besztam się, odbierając od leciwego szatniarza podrasowane lisie futro, trzeba było mi iść po czerwonym dywanie powoli, powoli...

*
Zmrożony las pochyla się nade mną i sprawdza.
Masz dziurę w sercu.
Nie masz włosów i rzęs.
Twoja macica wyje w skurczach.
Ronisz i nie urodzisz.
Z oczodołu wypływa ci strzęp mózgu.
Byłaś jego kolejnym obiadem, po prostu.

Zmrożony las pochyla się nade mną i sprawdza.
Masz dziurę w sercu.
Nie masz włosów i rzęs.
Twój zakrwawiony penis leży obok głowy.
Nie podniecisz się już nigdy.
Z oczodołu wypływa ci strzęp mózgu.
Byłeś jej kolejnym obiadem, po prostu.

__________________
Janka · 11.08.2018 16:30 · Czytaj całość
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty