Przeczytałem. Wyłącznie z powodu komentarzy, które przyciągnęły mnie ze strony głównej. Gdyby nie dyskusja, to pewnie skończyłbym na pierwszym akapicie, a tak przeczytałem całość. Chciałem wyrobić sobie własną opinię. Jak widzieć, to różnorodność poglądów mnie przyciągnęła. Więc jednak jest coś dobrego w dyskusji...
Zanim przejdę dalej... Na wszelki wypadek, żeby nie wejść w konflikt z wydawcami, oświadczę, iż moje IQ prawdopodobnie jest poniżej średniej. Sporo poniżej. Teraz, jako jednoznacznie ociężała intelektualnie jednostka mogę napisać, co myślę. I to bez groźby ataku ze strony wspomnianych wcześniej wydawców i sześciu dzieł, które swoją wagą na pewno przytłaczają cały literacki świat. Tu mała dygresja - może P.T. Autor powinien zwrócić się do Szwedzkiej Akademii, aby wreszcie przyznała mu nagrodę Nobla w bliskiej nam dziedzinie.
A teraz... Nie, zanim wyznam, co myślę o tym tekście to jeszcze wspomnę, że bardzo mi się nie podoba zachowanie Autora w stosunku do komentujących, mających czelność nie doceniać wartości dzieła. To znaczy Dzieła, przepraszam. Na drugi raz, Panie Autorze, proponuję na początku opowieści wstawić uwagę, że osoby pragnące nieprzychylnie skomentować tekst, swoje"odosobnione" komentarze powinny zostawić dla siebie. Bo inaczej zostaną słownie skopane i wyrzucone przez kierownika ochrony ze słowami: "Szanujemy wolność słowa i opinii pod warunkiem, że są zgodne z naszymi oczekiwaniami".
Wracając do opowiadania... Nie podoba mi się. Nie wiem, kogo mam lubić, a kogo nie lubić. Mało tego, ja nawet nie wiem, kto jest głównym bohaterem. Przez jakiś czas, myślałem, że
Victor. Potem, że Mike, przez chwilę obstawiałem Boga, a na końcu ojca. Stylu nie śmiem oceniać, bo żadnego nie zauważyłem. Może to dlatego, że nie mam odpowiedniego certyfikatu. Na szczęście znalazłem coś pozytywnego w tym tekście. Otóż uważam, że jest to najlepsze Dzieło P.T. Autora... Chociaż właściwie, po chwili refleksji... To jednak chyba nie jest pozytywna uwaga. Chciałem dobrze, ale nie wyszło.
PS.
Opinie autorów na temat ich dzieł nie mają dla mnie żadnej wartości. Co mnie obchodzi, co autor miał na myśli. Dla liczy się to, co ja myślę o utworze.
PS2.
Uprzedzam, że nie kieruje mną zawiść, bo musiałbym mieć jeszcze niższe IQ niż zadeklarowałem, żeby czegokolwiek tutaj zazdrościć.
PS3.
Dlaczego w takim razie napisałem ten komentarz? Pewnie zaraz się dowiem