Dziękuję, Wasinko, za odwiedziny i rzeczowy komentarz. Zaraz postaram się do niego ustosunkować.
Cytat:
Jestem trochę zdegustowana sobą, bo nie poruszyłam się za bardzo tym, co spotkało męski ród Farsonów;
To nie Twoja wina. Poskąpiłem im trochę miejsca w tej historii, więc mogłaś odnieść takie wrażenie. Czasami za szybko uciekam od jednego wątku do drugiego, przy poprzednim tekście jedna z użytkowniczek słusznie zauważyła ten mankament.
Cytat:
skoro sytuacja nie zdarzyła się pierwszy raz, to trochę dziwne, że dziadek i ojciec nie przygotowali się lepiej do "odbicia" wnuczka i syna. Rozumiem, że emocje mogły nie pozwolić na spokojne rozważenie kwestii ratunkowej, ale z drugiej strony Henry godzinę czekał na syna...
Na swoją obronę przytoczę fragment.
Cytat:
Mężczyzna dobrze pamiętał poprzednie zdarzenie, gdy woda z jeziora Toluca udała się krótkie wakacje nie wiadomo gdzie. Wtedy zaginął Brian, lecz nikt nie odważył się iść na środek nawiedzonego zbiornika, by go odnaleźć. Mieszkańcy, w dużej mierze już nieżyjący, wzdrygali się na samą myśl o jeziorze. Do dzisiaj niewiele się zmieniło, choć tajemnica Przesilenia i losu zaginionych dzieci do chwili obecnej pozostała wielką niewiadomą.
Brakło im odwagi, część z nich już wykorkowała, poza tym jezioro "atakowało" nieregularnie i niespodziewanie. Więcej grzechów nie pamiętam
Młodzieńca zamieniłem, dodałem króciutki opis przed wyjściem chłopca z lasu, ale jeszcze nad nim pomyślę. Jeśli coś jeszcze wyłapałaś i masz jakieś spostrzeżenia, czekam
Przyjemności