Ostatnie komentarze Izolda
Bardzo ładna interpretacja, DoCo.
Dzięki.
zawsze, dzięki Tobie zadałam wreszcie i ja pytanie, zamiast bezmyślnie poprawiać, i tym razem przerobię już bardziej świadomie tę zapalniczkę, powracając do pierwowzoru.
A! Więc jednak moja intuicja w tym wypadku wygrała ze skalpelem Miladoryji.
Zastanawiałam się przez chwilę, czy zwoływać konsylium Wasinki i Elwiry, ale aż tak choroba poważna nie jest. Co widzi, czego szuka - oczywiście!
Dzięki za wsio.
Viktorię Gienia zaprasza na dzbanek,
Nippera na herbatę z prądem,
Mikke’owi po zrazach espumisan niepotrzebny, niechaj do dzbanka dołączy,
a
al-szamanka z Mireczką mogą wybierać same.
Goście się bez krępacji,
przyjmijcie podzięki
Czytelnictwo powinno poszerzać horyzonty. Dzięki tej miniaturze wzbogaciłam swoją wiedzę w kwestii najnowszych odjeżdżaczy. Dobrze Mną Trzepnęło dało bohaterowi kopa, miał więc prawo do migotania gwiazd. Relacje po Dużo Mięsistego Tchu są bardzo kolorowe i inspirujące, rzekłabym, że gostek i tak się mało zaciągnął. Ale jest też w tych sprawozdaniach wzmianka o tym, że haj po Dawce Mentalnego Treningu kończy się tak szybko, jak się zaczął. Dlatego facet, mimo że z rozwalonym łbem, powinien się pozbierać, wstać i spokojnie odejść z mostu. Aha, popił wcześniej. O.k. to niech sobie jednak, rozkoszując się wizjami po Doskonałym Muśnięciu Towarem leży i niech mu się wspomina jak odleciał
„na haju do japońskiego raju”. Filozoficzne dołki pomijam (w wolny dzień pozwólmy umysłowi być na urlopie), dawka Dogódź Mi Trawą w zupełności wystarczy, by tekst uznać za rozwijający.
Tytuł już na wstępie ma bronić braku wyczerpania tematu. Ale miniatura zdolna jest to robić, jeśli nie sprowadza się jej do urywków. Osobiście takiego rozczłonkowywania nie lubię. Wolę wprowadzać się w klimat całościowo. Tutaj troszkę brakuje mi tych ram, wielość zaczętych myśli łaskocze naskórkowo, ale nie pozwala poczuć mocniejszego dotyku. Pomyziało i poszło, został niedosyt.
Zajacance za superkobiecą słodką idiotkę (w zasadzie trudno się nie zgodzić
)
Dobrej Cobrze za klęczenie
sinobiemu za danie do ręki batuty
morfinie za grę wstępną z ciśnieniem
henrykinho za pomyślne ukrycie domniemanego
składam gorące podziękowania
Skoro autor chciał sprzedać swoją wiedzę o prawdziwej postaci, wyczytaną, zbieraną, filtrowaną, to powinien był użyć innego tła.
Tak długi monolog na środku ulicy z przypadkowo napotkanym przechodniem, na pierwszy rzut oka staje się niewiarygodny. Niechby odpowiedziała tym jednym słowem, które pozostałoby w pamięci przechodnia. Przy ponownym spotkaniu można damę usadzić gdzieś wygodnie (tak by sprzyjać długim zwierzeniom) i zaskoczyć słowem wytrychem. Niewielki zabieg mógłby moim zdaniem uratować tę miniaturę. Jakieś pytania, przerywniki też chętnie bym widziała. Do dopracowania.
Jak Cię kocham, tak Ci uczciwie muszę napisać: ilość słodyczy mnie zamuliła. Jak mogłaś taki ładny pomysł tak zmasakrować?
Maleńka dziewczynka, małe usteczka, podkówka, szczebelki, ciasteczka, sukieneczka, buciki…
Coś Ty się likierku jajeczkowego albo kawusiowego za dużo napiła? Chluśnij se babko jakiej gorzałki mocnej i trochę tych słodziaczków wykasuj.
W drugiej części jest zdecydowanie lepiej, bo tylko słonik i kubeczki, tyle wytrzymam.
No, to się pozłościłam, a teraz mogę pocukrować. Przyjemnie, delikatnie, z nadzieją, bez napuszonego moralizatorstwa. Leciutko, zwiewnie, z klimatem i jeśli troszkę cukierni usuniesz z wprowadzenia to poczuję się lepiej.
Wyszło, że Cię szantażuję? Emocjonalnie? Robię to. Dla swojego dobra.
Solidne i mocne męskie pisanie, warsztat opanowany, trudno coś zarzucać, jedynie może, że treściowo akurat dla mnie za ciężko i forma do tej treści też waży jak armata. Zatem nie po stronie autora leży w tym wypadku wina, ale po stronie czytelniczki, która tej zbroi unieść nie może. Dlatego właśnie, czując się niekompetentna w tym gatunku, nie rozpisze się potoczyście, ale z szacunkiem cicho zamknę drzwi za sobą.
Mógłby być Czesio, cwaniaczek, ale z polotem, mogłoby być wyczesane słownictwo, nawet z naleciałościami inglisz, mogłyby przejść scenki rodzajowe, mimo przyciężkości niektórych, ale ilość smrodu, którą upakowałeś do tekstu przewyższa moje możliwości. Litości, litości i jeszcze raz litości. Wrażenia po, zostały zdominowane przez te niekorzystne efekty 6D i niestety muszę powiedzieć: odchodzę; albo nie: uciekam.
Interesuje mnie czy taka stylizacja wychodzi Ci gładko, jak spod maszyny, czy wymaga pieczołowitego ślinienia ołówka przed zapisaniem?
Czyta się szybko i bez zgrzytów. Treść intryguje i wciąga. Konsekwentnie przewija się muzyczne słownictwo, które odbiera trochę ciężaru krwawym scenom.
Zagadkowo, ale dla mnie za mało danych, żeby podjąć wysiłek detektywistyczny, pozostaje niedosyt, że nie poznam szczegółów na następnej stronie książki.
Czasem nie lubię zostać tak porzucona na środku skrzyżowania. Oznacza to jednak dla autora pomyślny rezultat zabaw z czytelnikiem.
A to go diabeł wyruchał. Podpisał cyrograf i zaraz zdechł.
Głowiłam się i głowiłam nad zagadką. Tekstu, wiadomo, że nie trzeba czesać, bo wrzucasz wybłyszczone jak lakierki pokryte zastygniętą pianą z białka, ale bawić się z czytelnikiem lubisz, tak że szukamy na ogół nie w tym kącie, w którym nabałaganione.
Zastanawiałam się, czy po śmierci już jest, czy żyje na tym świecie jeszcze? Bo po śmierci przecież już ma nic nas fizycznie nie boleć, a tu go paluch nadal napierdala. Więc może to palec Boży, wyrocznia tak mu umysł świdruje, że go czuje i przestać czuć nigdy się nie uda. Może ten lekarz, co to przemawia tylko w jego świadomości, to Piotr u bram, który rozlicza go z listy zasług i przewinień.
Podczas parowania obwodów podetknęłam miniaturę pod nos mojej drugiej połówce. Narosło w nim tyle przemyśleń, że postanowił się podzielić. Komentarz traktuję jak własny, bo przecież jesteśmy jednym ciałem, ale dla przyzwoitości użyję jednak ramki cytującej.
Cytat:
Można powiedzieć - takie czasy. Żyjemy tym, co było i tym, co będzie, ale zapominamy o tej jednej chwili, która właśnie trwa. Każdy z nas to sobie kiedyś uświadomił, ale czy praktykował?
Ciągle za czymś biegniemy, czegoś szukamy, mając nadzieję, że gdy to znajdziemy, będziemy umieć się cieszyć. To przecież będzie również ta chwila, której nie będziemy potrafili przeżyć właściwie.
Czy wiecie dlaczego górale nie chodzą po górach i nie cieszą się ich pięknem? Otóż dlatego, że mają świadomość, że są one blisko i kiedyś w przyszłości znajdą na nie czas, tyle że nie każdemu się to uda.
Czy zauważyliście jak ludzie przeżywają chwilę? Otóż rejestrują ją na smart fonach, kamerach , aparatach i różnego rodzaju „diabelskich” gadżetach z nadzieją, że kiedyś w przyszłości będą mieli czas przeżyć ją właściwie. Ale czy będą potrafili? Przecież nie będą mieli wspomnień, przecież nie przeżyli tej chwili całym sobą. Znajdą się w „piekle” i nie będą mogli wspominać tej „rozkoszy”.
Przychodzą takie momenty w życiu, gdy „szwankuje zdrowie” , gdy „płomyk świecy zachybota” , naszej osobistej świecy, która podobno się ciągle pali i wówczas pragniemy zrobić wszystko, żeby nadrobić stracony czas. Nawet podpisać cyrograf krwią z własnego palca. Ale czy będzie nam to dane? Płomyk może zgasnąć niespodziewanie w każdej chwili, a nam pozostanie tylko przeprowadzić wewnętrzny dialog z samym sobą lub może z Najwyższym. Uświadomimy sobie to wszystko tyle, że będzie już za późno. W tej chwili będziemy tylko czuć bolący palec i świadomość straconej szansy.
Przepraszam za jakość moich przemyśleń i styl. Nie jestem poetą ani pisarzem. Jestem zwykłym fotografem… świadomym fotografem przemijającej chwili.
Pozdrowienia z dwoma ciupagami
Julass w tkliwej odsłonie. Zapiaszczyłeś się i kusisz morskimi klimatami, a przecież wakacje odjechały już w siną dal. Chce się poznawać tę dziewczynę i zbierać dalsze szczegóły. Podobno to jest jakaś babska literatura? Bo taka zawijająca się wokół serca jak koszula wokół palców? Skoro faceci tego czytać nie lubią, to niech chociaż czasem tak piszą, bo dobrze jest się dowiedzieć, że mężczyzna tak napisać umie. A jak widać kobiety tak czytać chcą.
Ja bym tak nie tragizowała z całowaniem i zawijaniem, bo dla wyobraźni bardzo ładny to konstrukt, A już rozpinania parasola za nic bym się nie pozbyła. Przecież to jest tak ciekawe, że nijak ma się do tego nudne rozkładanie. Niechże sobie wszyscy rozkładają, Ty rozpinasz, rozpinasz, rozpinasz. Jak stanik kochance, jak guziki bluzce. Czy literatura ma być nudna, bo musi być poprawna? A czort z tym.
Bądź pochwalony za to, żeś zdołał ująć to w miniaturę, krótką miniaturę, rozprawiającą się z tematem odpowiednim skrótem. Dłuższej bym nie zniosła. Ohydne to jest po prostu i dobrze, że nie ja o tym muszę pisać. A cierp i męcz się, bo dobrze Ci to wychodzi. Ktoś w końcu musi. Co ja tu będę słodzić i zachwycać się umiejętnościami, skoro Ty lubisz brutalnie. Odjechany jesteś, babrząc się w błotku, niech Ci będzie na zdrowie, w końcu ktoś te wszystkie dziewice musi rozdziewiczać, ja też się w niektórych tekstach załapuję. Obrzydliwie dobrze to nastukałeś. Odpocznij sobie.