Ostatnie komentarze Kaero
Dreszczyku nie było, ale czuje się klimat, a to już coś. Dobrze rokuje na przyszłość. Podczas czytania przed oczami miałam sceny z filmu, raczej średniego: "Wioska przeklętych", którego bohaterami były dzieci o białych włosach, hipnotycznych spojrzeniach i złowrogich mocach. Jakoś nie potrafiłam się ich pozbyć i może dlatego tekst nie wywołał we mnie większych emocji. Pozdrawiam
Również uważam, że brak tu wiarygodności. Dziwnie mi się to czytało, jakbym czytała puste słowa, pod którymi nic się nie kryje. Tekst, który w założeniu miał wstrząsnąć, nie wywołał żadnej reakcji. Może lepiej wyszłoby, gdyby tekstu nie stanowił dialog... ale to już powiedzieli poprzednicy. Podzielam ich odczucia.
Bardzo pomysłowo. Ciężko tak od razu powiązać rosomaka z Rosomakiem, zwłaszcza jak się nie ma pojęcia o pojazdach bojowych
Historia - niby wspomnienie, opowiedziana niby takim tonem od niechcenie, ale jej wydźwięk, na końcu zwłaszcza, gorzki. To bardzo dobry zabieg. Zgadzam się, słowo "klatka" było jak najbardziej potrzebne. Za to "wybieg" nie zdałby się na nic
. Dreszczyk był
Almari napisała:
Po Twojej miniaturze trochę się boję, kto wie, może to nie do końca fikcja
Haha! Obiecuję, że tylko rękę i bez olejków.
Prawicę mogę poświęcić, bom mańkut
Almari napisała:
Kaero, rozmasować ;p?
Po Twojej miniaturze trochę się boję, kto wie, może to nie do końca fikcja
Almari napisała:
To moje pierwsze podejście dreszczykowe, dlatego ty także powinnaś spróbować
Myślę, że następny raz się trafi
Dobrze chociaż, że nie skończyło się tak cukierkowo, jak się zaczęło. To w jakiś sposób ratuje tę miniaturę, niestety, przewidywalną. Takie przejmujące obrazy wywołują emocje, owszem, tylko nie wiem, czy dziecko tęskniące za matką, która podróżuje tu i tam, a potem coś się z nią dzieje, czy to nie jest pójście na tzw. łatwiznę. Cierpienie dzieci zawsze przecież robi na nas wrażenie.
Odebrałabym to jako erotyk, gdyby nie ostatnie dwa zdania. Bo to ono właśnie przyprawia o dreszcz, bo daje pewność, że malarz to psychopata. I mnie się to podoba, bo lubię takie kawałki, choć nie potrafię takich pisać. Ty potrafisz. Mało więc napisać, że był dreszcz, skóra cierpła przy czytaniu!
Przeczytałam wczoraj, ale wstrzymałam się z komentarzem na chwilę. Próbowałam wymyślić jaką inną interpretację tej miniatury, ale za każdym razem wychodzi mi ta, podobna do Ekszyna, choć akurat słowo "sen" odnośnie drugiej części nie przyszło mi do głowy. Wyobraziłam sobie raczej alternatywny świat, totalitarne i ortodoksyjne religijnie państwo z przyszłości, w którym każda próba samodzielnego myślenia i niezależnego postępowania karana jest śmiercią. Chociaż nie, to niekoniecznie musi być przyszłość.
Obie części, choć na pozór odmienne, tworzą wspólną i bardzo dobrą stylistycznie, zamkniętą całość.
Bardziej chyba odpowiada mi część z narracją niż ta z palcami. Tu doszukałam się więcej treści. Z kolei wiem, że część z narracją bez "palcowej" nie może istnieć. Obie bowiem, według mnie przedstawiają człowieka walczącego z różnymi neurozami, które go niszczą. Bardzo dobra miniatura, mike, dobrze byłoby przeczytać jako część większej całości.
Pozdrawiam.
Taki temat na czasie, można powiedzieć, trochę już ogadany, jednak tutaj ciekawie przedstawiony z perspektywy matki. I tu plus. Nie potrafię jednak patrzeć na ten tekst przez pryzmat innych "Modliszek": ten tekst z całego cyklu jest najmniej modliszkowaty, najmniej tutaj drapieżnego humoru (co najbardziej podobało mi się w cyklu), a najwięcej lęków i niepewności troskliwej matki. Być może te lęki właśnie i ten modny temat miały wywołać dreszcz. Nie tym razem, niestety, choć tekst bardzo dobry.
Właśnie dlatego, że to taka codzienność, taka proza życia, właśnie dlatego to trafiło do mnie. W dwóch scenach pokazałeś jak wielka jest przepaść między bogatymi i biednymi, jak ci, którzy mają prawo znaczyć tyle co inni, nie znaczą tak naprawdę nic, bo posiadają mniej. Ta prawda właśnie wywołuje emocje, choć chcielibyśmy się od niej odwrócić, choć wolelibyśmy odpocząć. Był dreszczyk.
Gdy doszłam do tego momentu, gdy bohater zobaczył latającą wróżkę, pomyślałam, że zapowiada się ciekawie. Na zapowiedziach się jednak skończyło. Spodziewałam się jakiegoś elementu zaskoczenia, a wyszło przewidywalnie. Na plus mogę powiedzieć, że bardzo dobrze mi się to czytało, bardzo miło, no, ale dreszczu nie było.
Bo ja wiem... Nie wiem, co mam myśleć właściwie na temat tego tekstu. Owszem, faktem jest, że dziś ciężko nam się obyć bez cudów elektroniki. Telefon komórkowy i internet są coraz bardziej obecne w naszym życiu, do tego stopnia, że niektórzy popadają z uzależnienie. Można powiedzieć, że jestem na TAK, bo tekst zawiera jakiś element zaskoczenia i tak naprawdę skłania do przemyśleń.
To bardzo dobry tekst, choć temat nie jest nowy. O tym, że nasze pragnienia i postępowanie wbrew naturze ludzkiej obraca się przeciwko nam, wiadomo. Podałeś to jednak w bardzo dobry sposób, trochę w tonie przypowieści, co bardzo przypadło mi do gustu. Tylko... czegoś mi tu zabrakło, co wywołałoby ten dreszcz emocji.
Przypomina mi to bardziej notkę blogową niż miniaturę. Garść refleksji, to wszystko, w dodatku średnio odkrywczych. Brak dreszczu, niestety. W dodatku, jak na tak krótki tekst jest tu sporo błędów, które pokrótce wskazali mike i Almari.
Trochę za mało, jak dla mnie.
Pozdrawiam