Ostatnie komentarze Kazjuno
Danusiu.
Nie podzielam tym razem krytyki Wiktora. Choć pewnie wie więcej ode mnie na temat działania kwasów i tu ma pewnie rację.
Poruszyłaś temat ważnej psychologicznej destrukcji. Wstyd może powodować obsesję, wbić w kompleks. Ciągnący się do końca życia. Któż z nas nie zaznał wstydu?
A bohaterka miniatury swoją wpadkę opisuje wyraziście. Nie godzi się z jej skutkiem.
Kiedyś zaliczyłem wpadkę, która dręczy mnie po dziś dzień, czasem się budzę w nocy i wspominając, długo nie mogę zasnąć. Byłem obiecującym bokserem. W klubie było parudziesięciu chłopaków, którzy szanowali mnie za waleczność i umiejętności, ale był taki jeden, który spoglądał na mnie pogardą. Czułem przed nim respekt. choć miałem przekonanie, że jestem od niego lepszy. Był cięższy o dwie wagi i rozstrzygał swoje walki najczęściej przez nokaut. Czasem w pierwszych sekundach. Zanim stanąłem z nim do sparingu, widziałem jak boksując w reprezentacji Wrocławia pokonał przedstawiciela Berlina Wschodniego. To był straszny nokaut chwilę po pierwszym gongu. Niemca cucono zastrzykami. Kiedy wszedłem z nim do ringu na klubowym sprawdzianie, jak tchórz unikałem walki on szedł do przodu i mimo słabszej techniki punktował mnie jak nowicjusza. Byłem sparaliżowany niemocą, skompromitowałem się jako bokser. Nie mogłem się z tym pogodzić. Obmyślałem rewanż. Los nie dał mi tej szansy. Ryśka (tak miał na imię mój pogromca) zamknięto w więzieniu. Podpity na szybko rozdał trzy nokauty próbującym go aresztować milicjantom. Potem jeszcze był w młodzieżowej kadrze Polski, ale ja już zrezygnowałem z boksu. Rysio jednak był niereformowalny, karierę zniweczyły mu kolejne pobyty w zakładach karnych. Już wiem, że zakończył żywot w kłodzkim więzieniu, ale wstyd po kompromitacji się ciągle za mną ciągnie. Byłem od niego szybszy, też w prawej miałem młotek, mogłem wskakiwać w niego z doskoku, nie wdawać się w wymianę...
Poruszyłaś Danusiu mocny temat i to przejmująco. Sorry, że pomarudziłem o boksie.
Pozdrawiam. Kaz
Nie znam tego utworu Woltera. Dzięki za wyjaśnienie.
Acha... nie komentuję poezji, choć czasem jakiś ślad zostawię pod prostym wierszykiem, tych trudniejszych nie rozumiem, sam w wierszowaniu jestem cieniasem.
RonaczeK
Chyba moim błędem było nie wyjaśnienie na początku rozdziału "Seksowna Tina", że od czasu powrotu z Warszawy zakochany w Eli Alek Korycki, pogodził się już ze swoją uczuciową porażką.
Przecież widział na własne gały, że Ela jest zakochana w eleganckim alfonsiku, który razem z równie atrakcyjnymi kompanami wyłapali ciężki łomot.
Uczestniczący w demolce elegantów Alek, na pewno w ten sposób nie odzyskał uczuć ponętnej Eli.
Od czasu gościnnych występów minęło parę miesięcy. Mógł o uczuciowej porażce trochę zapomnieć, a seksowna Tina nie tylko jego zafascynowała zaokrągleniami wdzięków.
Dzięki RonaczeK. Tak, zabrakło jednego, a może paru zdań uzupełnienia.
Jak zawsze miło mi, że się pojawiasz. Ciekaw jestem Twego komentarza do ostatniego opublikowanego kawałka.
Pozdrawiam serdecznie.
Prostaczku
Bardzo dziękuję za wpis i miłe słowa oraz sympatyczną obietnicę.
Też naniosę do tekstu, twoje słuszne spostrzeżenie. Jasne! Mogło Ci zazgrzytać.
"Umięśniona twarz" też niefortunna. Coś z tym zrobię.
Ale nie dzisiaj - brak czasu.
Pozdrawiam, też wdzięczny za celne uwagi, Kaz
Najpierw, Prostaczku, żeby Cię przebadać i zarazem ustosunkować się do Twojego wpisu pod moim tekstem, musiałem zobaczyć, coś za jeden/?/.
Pewnie jesteś ciekaw, jaki efekt mini śledztwa?
Cóż, muszę powiedzieć: postrzegam Cię jako ciekawego Autora. Jest wyobraźnia, nie brak poczucia humoru, umiejętność budowania napięcia, czyli wszystko OK.
Tak, tak, Orzeł ma rację, jakiś dziwny Twój zapis dialogu. Czyżbyś czytał literaturę angielsko/amerykańską? Tam trochę podobnie, choć bez kursywy a z cudzysłowem. Pewnie były i błędne spacje, ale jak piszesz je poprawiłeś i jest dobrze. (jakaś tam jedna wadliwa, więc drobiazg).
Sumując: nie jesteś takim "Prostaczkiem" jakim się zowiesz. Nadaną sobie ksywkę, postrzegam jako rodzaj kokieterii, a może prowokacji/?/.
No i jeszcze jedno, wpisuję Cię na listę Autorów, których będę komentował. Kiedyś komentowałem wielu, niestety, zostało zaledwie parę Autorek i nieliczni Autorzy.
Pomyślałem tak: ja, kurwa, wytężam pałę, tracę czas, żeby napisać wam przymilny komentarz, (komentowałem tylko tych których utwory mnie rajcowały, a omijam te nudne, bo nie lubię sprawiać komuś przykrości) a wy mnie olewacie? Kładziecie na mnie chuja albo sikacie na moje teksty? Was też oleję, choćbyście tworzyli topowe dzieła.
I w ten oto sposób zostałem trochę osamotniony.
Tak oto stałeś się członkiem "klubiku nielicznych", z którymi zamierzam wymieniać wzajemne krytyki.
Pozdrawiam, Prostaczku.
Gratuluję! Marku Adamie Grabowski.
Było wesoło, co u Ciebie lubię, a poprawnością jestem zdumiony. Więc się nie dziwię, że wreszcie górna półka.
Cieszy mnie to bardzo. W końcu kibicuję Ci od dawna.
Też nie zgodziłbym się z szanownym Darconem, że w poniższym zdaniu jest błąd.
Cytat:
Napisał też na drzwiach, że pewien element męskiego ciała na ch, im w pewien otwór na d.
Dla mnie pasuje jak ulał do tekstu (prychnąłem śmiechem).
Pozdrawiam, Kaz
Serdeczne dzięki, Mad, że się pojawiłeś i pochwaliłeś robotę.
To krzepi jak cukier u Melchiora Wańkowicza. Choć mówią, że jest niezdrowy, a ja właśnie wcinam drożdżowe ciasto z konfiturą, z żurawiną i szkodliwym lukrem. Mniam. mniam.
Momenty, owszem, będą ale jeszcze nie w następnej edycji.
Pozdrawiam, Ahoj, Kaz
Dziękuję serdecznie Redakcji i Szanownym Adminom za wzorowe sformatowanie tekstu.
Z poważaniem i głębokim ukłonem wyrażającym pełnię szacunku.
Kazjuno
Wiesz, Sabino?
Zasugerowałaś mi kuszącą poradę. Będę nękał tych weryfikujących moje propozycje oportunistycznych redaktorów. A nuż się któryś ugnie, choćby dla świętego spokoju
.
Niech się, do diabła, przestaną obijać!
Dzięki serdeczne. Pozdrawiam ciepło.
Ciekawy wywiad, Sabino. Z ciekawości zerknąłem do twojej prozy z przed lat. Coś tam nabazgrałem.
Odwiedzaj nas częściej,
Pozdrawiam, Kaz
JaneE
Do przeczytania twojego opowiadania zachęcił mnie przeczytany dzisiaj wywiad.
Nie jestem fanem kotów, zdecydowanie wolę psy (raczej duże skłonne do zabawy), Kot to jednak zwierzę, a ogólnie mówiąc kocham zwierzęta, choć nie przepadam za insektami i nienawidzę węży, szczególnie jadowitych /kiedyś zatłukłem żmiję/.
Opowiadanie mocne i dobre z pomysłem. Dowodzi twojej wrażliwości i wyobraźni. Choć zauważyłem drobne usterki.
Trochę nie moja tematyka, choć od lat, od czasu do czasu dopada mnie myśl o napisaniu opowiadania o moim już nieżyjącym psie, który... Hmmm - najlepiej oceniliby to czytelnicy - wydaje mi się, że dokonał czegoś doniosłego.
Wydałem już jedną powieść: kryminał historyczny. Szukam kolejnego wydawcy, bo chcę wydać kolejną książkę, kończę trzecią i zbieram materiały do czwartej.
Podobnie do Ciebie lubię Portal Pisarski, w którym jak Ty zdobywałem i zdobywam niemało doświadczeń.
Jeśli łaskawa będzie Opatrzność, może podobnie do Ciebie udzielę kiedyś w PP wywiadu(?).
Pozdrawiam Autorko, Kaz
Konie są mądre, a niektóre to mają poczucie humoru. Koleguję się z paroma koniami w stadninie przy Zamku Książ. Wożę dla nich marchewkę w talarkach i za to uwielbiają mnie. Jednak pewnie knują jakiś nieprzyjemny dowcip, mający być zemstą za moją długą nieobecność /przez zasraną pandemię/.
Twoje opowiadanie fajne i napisane z poczuciem humoru, ale za mało było o koniu.
Pozdrawiam
Jest, Danusiu, takie niemieckie przysłowie:
Sei wie ein Sonnenuhr, zähle nur die sonnige Stunden. (Bądź jak zegar słoneczny, licz tylko słoneczne godziny).
Jak widać twoja schorowana bohaterka, sterana mozolnym życiem, miała też swoje "pięć minut" szczęścia:
Cytat:
ale można wycisnąć jak cytrynę ten krótki czas (najczęściej z wczesnej młodości) i wracać do niego, smakować wielokrotnie.
.
Mocno refleksyjna opowieść i napisana ujmująco.
Poruszyła mnie mocno.
Ech... miało się tych słonecznych godzinek, były też paskudne.
Pozdrawiam serdecznie.
Kaz
Mógłbyś Gitesiku wylać na mój koment puszkę z zieloną farbą. Kolekcjonuję zazielenione komentarze, pompując własne ego poczuciem, że jestem osobą zacną i uczynną. (Może nie trafię do piekła/?/).
Z góry dziękuję, Kaz
Madawydar napisał:
wolę tę w miarę uczciwą, na ringu w wydaniu sportowym, aniżeli np. uliczną, gdzie nie wiadomo czym, od kogo i z której strony się oberwie.
Święte słowa, Mad.
Pozdrawiam
Kaz