RonaczeK Postaram się już nie narobić galimatiasu, chociaż wklejając wszystkie kawałki
Starych dziejów Wałbrzycha narobiłem już sporo grochu z kapustą. Po prostu pracuję teraz nad inną powieścią, a nie chcąc być zapomniany w portalu PP, zacząłem poprawiać i wklejać jak popadnie dawno temu powyrywane części z dawno temu pisanej powieści. Ot, te które uznałam za lepsze, a pomijać barachło, czym posupłałem ciągłość fabuły.
Ale chyba kiedyś wrócę do całości i poskładam ją należycie, bo nawet odkrywam, że można by skleić z tego książkę.
Tyle tytułem wyjaśnienia.
Pozdrawiam serdecznie.
Madawydar, Mad, serdeczne dzięki.
Ja też długo nie umiałem się bić, choć jak wściekłe psy walczyliśmy z bratem (bliźniakiem) na zapasy. Wtedy w Sopocie już jako podrostki mieliśmy za sobą ze dwa lata naparzania się w rękawicach z płótna wypchanego watą, które uszyła nam gosposia. Ale te bandziory spod Non-Stopu wzbudzały w nas strach. Dopiero po wakacjach zaczęliśmy trenować w klubie bokserskim i co z nas wyrosło? Ech, lepiej nie mówić. Nie zrobiłem wielkiej kariery w pięściarstwie, ale, no właśnie... przez uliczno-dyskotekowe ekscesy, omal nie skończyłem w kryminale. Zanim wziąłem się za szlachetniejszy tenis, byłem jeszcze bokserskim instruktorem i wykidajłą w młodzieżowych lokalach. Brat się wykształcił na AWF-ie na magistra od lania po mordzie, czyli trenera boksu.
Więc w następnych częściach będzie o tym, jak to chłoptaś z tzw. dobrego domu zaczyna się przepoczwarzać na uliczny "autorytet".
Serce mi się raduje, że powyższy odcinek Ci się podobał.
Serdeczne pozdrówka, Kapitanie.
Przepraszam,
Jacku Londyn, wcale nie mówiłem, że jesteś bolszewickim gburem. Określiłem tak typową cechę lewackiego wychowania.
Serdeczne dzięki za pojawienie się pod moim tekstem. Odczuwam to, jakbyś podjechał pod rów dzielący Polaków kawalkadą wywrotek i wypróżnił ich zawartości do przepastnych dołów dzielących rodaków.
Piękny gest utalentowanego przedstawiciela braci literackiej.
Ciemnogród tego Ci nie zapomni, wykazałeś się klasą.
Też wdzięczny jestem za konstruktywną krytykę. Masz rację, umiejętności można się nauczyć z podchwytywaniem nieco gorzej. Nielogiczny kolokwializm.
Burano pamiętam jako [b]Michaja[/b
popełniłem literówkę. Nie wykluczam innych jego nazwisk. (Wygląda na to, że lepiej ode mnie znasz epokę Big Beatu).
Piszesz:
Cytat:
Dla mnie to prehistoria
Nie pomyśl, że chcę się porównywać z Lwem Tołstojem, ale akcję
Wojny i pokoju tworzył 100 lat po opisywanej wojnie napoleońskiej. Bratny
Kolumbów pisał prawie 20 lat od wybuchu wojny, przykładów mógłbym mnożyć i mnożyć. Więc zarzut co najmniej dla mnie dziwny.
Przytyk trochę nietaktowny.
Natomiast pewnie masz rację co do W/warszawianki (Jakoś mam z tym kłopot).
Dzięki i pozdrawiam, Kaz