Ostatnie komentarze Krystyna Habrat
Hej,
Jola S. Bardzo dziękuję.
Purpur - też bardzo dziękuję.
Jednak, Purpur, nie mogę powiedzieć, nawet z uprzejmości, że twój komentarz mi pomógł. Widzę, że popisujesz się swoimi gustami, swoją wyższością wobec autora, a robisz to w sposób bardzo rozlewny, niekonkretny, niczym popis aktorski czy adwokacki, lecz nie jest to merytoryczne tutaj, bo ja z tego nic nie wynoszę. Krytykę należy oprzeć na faktach, na szczegółach, bo ogólnikowo pisze się, gdy się tekstu nie przeczytało, lub się go nie rozumie, a to ciebie nie dotyczy. Bohaterka ci się nie podoba. To twoja sprawa. Nie ma z góry określonego wzorca, jacy bohaterowie są poprawni, a jacy nie. Mnie osoba Hamleta też się nie podoba, bo jest zbyt miękki, histeryczny, dziwny, ale cały dramat - tak. A wtedy i sama osoba Hamleta.
Ale dziękuję za oba komentarze i jednak wysoką ocenę.
Na moim obrazku jest sokół, bo taki był mój wcześniejszy nick, który za zgodą admina zmieniłam w celu unikania nieporozumień przy publikacji innych tekstów gdzie indziej.
Bardzo lubię wiersze Bożo-Narodzeniowe, bo one uzupełniają poezję tych Świąt.
Ten wiersz jest akurat w takich klimatach jak lubię i z takimi realiami jak u mnie w dzieciństwie. Z wyjątkiem grochu, którego na naszej wieczerzy nie bywało, i prezentów, bo te przynosił św. Mikołaj 6 grudnia. Ja te tradycje kontynuuję, ale prezenty pod choinką jakoś zaczęły się pojawiać
Przy tym wierszu zaraz zrobiło mi się miło na duszy i nastrojowo. Już samo to wystarczy, by pięknie za wiersz podziękować.
Mam wrażenie, iż natchnienie w twojej głowie wrze, dochodzi do zenitu i zaraz wystrzeli gejzer czegoś wspaniałego, bo już teraz są tu - ciągnąc obrazami przyrodniczymi - perełki wyobraźni. Będzie coś z tego! Może jeszcze nie dziś, ale niedługo i jeszcze lepiej niż dotąd, co już wcześniej doceniałam. Sam już tytuł cudowny! Po drugim i trzecim czytaniu tekst coraz bardziej zyskuje. Teraz bym bez namysłu dała ocenę :Świetnie!
Pa. KH.
Sprawnie napisane. Choć temat ograny, znalezionymi w lesie światełkami, potrafiłaś opowiadaniu nadać inny wymiar. Ale myślę, ze jesteś dopiero na początku drogi twórczej. Jeszcze nie zdecydowałaś, czy pójdziesz w kierunku humoreski, reportażu czy opowieści lirycznej lub psychologicznej. Ta świadomość wykluwa się powoli. Z różnorodności tematyki, stylu, gatunków. Dojdziesz do swego wyrazu. W sentyment nie pójdziesz, bo masz ostre pióro, ale też nie poprzestaniesz na zwyczajnym opisywaniu pospolitego świata, gdyż to ci nie wystarczy. Musisz zdobyć się na coś więcej, na dużo więcej, bo wyczuwam tu możliwości.
Na razie proponowałabym, abyś rozważyła, czy warto brnąć w ograną tematykę i używać do tego niewyszukanych środków wyrazu, jakie stosują popularne gazety, kabarety, bo pisarz musi być ponad to. Znajdować tematy, jakich nikt dotąd nie uchwycił, a przynajmniej z tego punktu widzenia. Stosować swoje własne środki wyrazu, unikając wytartych zwrotów, wytrychów, pospolitości. I nadawać tekstowi inny wymiar, jakiś filozoficzny, mistyczny.
Może jestem nazbyt surowa, ale wiem, że się dopiero rozpędzasz i pobiegniesz daleko, a więc nie warto już na początku osiadać na laurach. Wyczuwasz w tym pochwałę i zachętę? Tak. Gorąco zachęcam. Nie zmarnuj swego entuzjazmu.
Czechowowi, gdy okazał się mistrzem krótkich form, czyli humoresek, też zalecano rozwinięcie skrzydeł. I jego talent rozbłysł jeszcze bardziej.
Liczę na ciebie.
K.
Dziękuję bardzo, Niczyja. Dopiero dziś tu zajrzałam. Podnosisz mnie na duchu. Więcej moich felietonów bywa w internetowym tygodniku Pisarze.pl i namiary na te i inne na Facebooku.
A wspomniany pensjonat jest w R*. - pomiędzy Myślenicami a Zakopanym.
Widzę, że jesteś na PP od niedawna i nie znam twoich tekstów, bo ostatnio rzadko tu zaglądam. Zgodnie z zasadą, że wszystko przemija, nawet nawet ulubione miejsca (jak to na PP) mogą się opatrzyć i się odchodzi, zapomina. Ale czasem wraca.
Poczytam trochę Twoich tekstów i może wymyślę jakiś komentarz.
Pozdrawiam.
* Jeśli to nie uchodzi za reklamę to R= Rabka.
Autorka - oficjalnie w gronie moich ulubionych. Pamiętam, choć zapominam już na PP zaglądać.
O wierszach wypowiadam się jeszcze rzadziej niż o prozie, ale jako czytelnik i miłośnik mogę, choćby niefachowo.
Bardzo podobają mi się obrazowe ujęcia emocji skojarzone z filozofią. Szczegół widzialny ładnie objawia to, co niewyrażalne, abstrakcyjne. Stąd głębia wiersza.
Tylko zakończenie mi nie pasuje. Z jednej strony jest dobre, bo łączy dwa spostrzeżenia, że to burza emocji związana z zakochaniem, a zarazem być może jej owoc. No dobrze, a czemu mi nie pasuje? Bo o motylach w brzuchu mówi się teraz natrętnie w każdym romansie pisanym i serialu telewizyjnym, a przypomnę, co chyba Jastrun powiedział w swej książce "Mickiewicz", że ten kto pierwszy wyrył na drzewie serce przebite strzałą z imionami swej ukochanej i swoim był poetą, a każdy następny, który to powtarzał... idiotą. Może ujął to ładniej, ale taki sens. Nie warto więc w wierszu, który koniecznie musi być oryginalny, powtarzać obiegowych powiedzonek. Tym bardziej, że to niekoniecznie apetyczne. I może kojarzyć się z... biegunką.
A w ostatnim komentarzu, miła autorko, zmień "mi" na "mnie".
Ale wiersz oceniam wysoko. Ja - tylko czytelnik.
Prosto, a filozoficznie. Z fantazją. I zgrabnie i melodyjnie. Lubię twoje blusy.
Polityka bywa tak pokrętna, że trzeba o niej pisać językiem prostym, logicznym. U ciebie początek nazbyt kwiecisty, przez to pokrętny, zniechęcający do wchodzenia w ten temat. Dalej suniesz prosto i już lepiej. Kiedy już zgodzimy się, że literaci mogą pisać o polityce, i że masz rację, podając ciekawe przykłady światowe postaci zaangażowanych, to co dalej?
I tu pies pogrzebany! Nie uśmiecha mi się czytać jeszcze tutaj powtórek z telewizyjnych dyskusji politycznych, które schodzą na psy, bo oponenci potępiają wszystko co teraz, byle potępiać. I nieważne, czy mówią mądrze, czy głupio, prawdziwie, czy kłamliwie, logicznie, czy nielogicznie, byle potępiali. To już nie polityka, a tupanie krzywymi nóżkami. Czemu "krzywymi"? To skojarzenie...
Wspaniały, porażający, wiersz. Aż w kolejnej lekturze szuka się zaprzeczenia, że może nie o to chodzi. Tej odrobiny nadziei w szczypcie wieloznaczności. I tak ma być. Minimalizm środków wyrazu przyniósł maksymalny efekt.
Ten przepis masz w podświadomości, w przegródce o nazwie talent, skąd płynie natchnienie. Warto było tu zajrzeć.
Pozdrawiam.
KH
Podoba mi się bardzo. Jak zawsze. Tyle w niewielu słowach treści, obrazów, emocji, psychologii, że trudno się nie zachwycić. I jeszcze to niedomówienie, że trzeba przy wierszu pozostać i porozmyślać, jeszcze raz poczytać, wejść w jego rytm. Zdziwić się. I nie zapomnieć.
Znasz przepis na dobry wiersz.
Dobrze choć od czasu do czasu pogrążyć się w takich rozważaniach. One, jak twój esej, przywołują nas, przygarbionych pod ciężarem trosk codziennych, goniących za chlebem powszednim, do porządku i podniesienia głowy ku wartościom wyższym. Do zobaczenia wszystkiego na nowo, inaczej, wznioślej.
Dobrze, iż nam takie teksty, Mirku, dajesz. Przeczytałam. Zamierzam wracać, ale specjalnego komentarza nie wymyśliłam. Przeczytałam większość komentarzy i wystarczy. Trudno się z nimi nie zgodzić, bo pojęcie "wolność" ma wiele aspektów. Potocznie każdy wie, o co chodzi, ale gdy się w to wgłębić, pojęcie rozrasta się i rozrasta. Nie będę więc o wolności w ujęciu francuskich egzystencjalistów z trzytomowymi "Drogami wolności" Sartre'a na czele, ani o trochę zapomnianej książce Ericha Fromma "Ucieczka od wolności", ani o haśle dzieci kwiatów: "Zabrania się zabraniać". Napomknę tylko o czymś, co każdy może zaobserwować, gdy ma dzieci.
Zapamiętałam z jakiegoś wykładu, że jeśli chłopcu jedenastoletniemu (około) pozostawi się całkowitą swobodę (czyli wolność) i pozwala mu się robić co zechce, to on wcale nie będzie szczęśliwy, bo zabraknie mu oparcia w drogowskazach dorosłych. Dorosły musi mu jednak wskazywać drogę, co robić, co wybierać, jak postępować. Inaczej taki chłopiec po krótkim zachłyśnięciu się wolnością, czyje się zagubiony, nieszczęśliwy, przestaje sobie radzić. Wniosków już nie rozwijam. O wychowaniu bezsterowym nie wspomnę.
Mirku. Proszę o więcej takich tekstów, zmuszających do myślenia.
Lubię takie teksty. Szczególnie, gdy są pisane zrozumiałym dla czytelnika stylem. Jak zalecał Tatarkiewicz. Na razie dopiero przejrzałam całość, bo taki esej wymaga wnikliwej, dogłębnej i niespiesznej lektury, a ja w tej chwili nie mam czasu. Wrócę tu później i może uda mi się wymyślić jakąś mądrą uwagę. Na razie sygnalizuję swą obecność i pozytywny odbiór, bo widzę tu samych panów, a ja też lubię filozoficzne rozważania. Tym bardziej, że temat aktualny.
Miło było zajrzeć tu jeszcze raz po kilku latach i dać ponieść się bajkowemu klimatowi. Potwierdzam to, co napisałam wtedy, że ludzie zaczarowani bajkami w dzieciństwie mają już na całe życie zaczarowane dusze. Śledząc twoje dalsze losy pisarskie, Zajacanko, utwierdzam się w tym.
Ja też od tamtego czasu bardziej nasiąkłam poezją czerpaną z Portalu Pisarskiego. Dziękuję.
W poszukiwaniu twoich tekstów, Julando, trafiłam na ten, który zapamiętałam, jako pierwszy twój, na który zwróciłam uwagę, bo ten czajnik wbił mi się w ciąg rozmaitych skojarzeń. I dziś wracam do tego po blisko sześciu latach, gdy już rzadko zaglądam na PP.
Dziś oceniłabym ten tekst dużo wyżej. Nie wiem, może wprowadziłaś drobne udoskonalenie, ale teraz wyłapałam głębsze niuanse. Nie myliłam się tylko w jednym, to opowiadanie miało już w sobie to coś, co wróży, iż dalej będzie coraz lepiej. Tak. W tym się nie omyliłam, bo z ogromną przyjemnością śledziłam twoje dalsze poczynania na PP, a teraz poetyckie mikro-wypowiedzi w internecie, które za każdym razem mnie zachwycają. Według mnie osiągasz szczyty kunsztu poetyckiego - nawet w prozie.
Pozdrawiam i życzę wielu sukcesów na Nowy Rok.