Co byś zrobił/a gdyby ktoś dał
(bez „dał”) Ci powiedział, że za miesiąc (góra dwa) nie będzie już z Tobą kontaktu? Pytanie dość popularne i bardzo często przez nas odrzucane. Jak ktoś umiera, to szybko
(przecinek) nie znając nawet dnia, ani
(zamiast „ani”, może dać „czy”?) godziny. Powolne umieranie nie istnieje, bo nawet ludzie śmiertelnie chorzy mają szanse,
(ja bym tu dała kropkę i zaczęła nowe zdanie) przecież cuda się zdarzają…
(a może zamiast wielokropka dać kropkę?)
On przyszedł do mnie sam, jak zwykle nie w porę, jak zwykle nieproszony. Nie lubiłam jego odwiedzin, ale z grzeczności wpuściłam go do środka. Powiedział, że za dwa miesiące może już go nie być, bo
lekarz daje mu niewielkie szanse na przeżycie. Znaczy przeżyje, góra dwa lata, ostatnie miesiące życia już jako roślina z krótkimi przebłyskami świadomości.
Lekarz dał mu trzy miejsca do wyboru na ostatnie tchnienia. Dom, szpital, ewentualnie hospicjum. On hospicjum odrzucił na początku, wybór między szpitalem, a domem był dość trudny.
(a może tak: Dom, szpital, ewentualnie hospicjum, które Paweł odrzucił już na samym początku. Natomiast wybór między szpitalem, a domem był dla niego dość trudny.) Na początku
myślałam, że to
kpina. Paweł lubił sobie
kpić z najpoważniejszych rzeczy, najczęściej w sposób obrzydliwie wulgarny.
Myślał, że jest nieśmiertelny… Tacy ludzie są nieśmiertelni. Łzy jego matki rozwiały wszelkie wątpliwości,
mówiła, że to wszystko wina tytoniu i innych świństw zmieszanych z alkoholem.
Mówiła jeszcze dużo rzeczy
(przecinek) rozpaczliwie tnąc wszystkie czarne sukienki.
Mówiła, że zawsze
miała jednego syna i to On
ma (brakuje „się”) gapić jak Ona zdycha, a nie na odwrót,
mówiła też, że (...)
Jakoś nie umiałam skupić się na tekście, bo widziałam sporo rzeczy do poprawy. To jest tylko część tego, co należałoby zmienić. Poza tym za dużo razy pojawiało się słowo "matka", przez co zaczynały mi się one mylić.