Profil użytkownika
mozets

Użytkownik
Offline
  • Miejscowość:
  • Data urodzenia:
  • -
  • -
  • Data rejestracji:
  • Ostatnia wizyta:
  • 24.08.2012 11:07
  • 06.12.2021 16:17
  • Tekstów:
  • Recenzji:
  • Komentarzy:
  • Pomógł:
  • Postów na Forum:
  • Tematów na Forum:
  • Newsów:
  • Postów w Shoutboxie:
  • 6
  • 0
  • 137
  • 15 razy
  • 71
  • 2
  • 0
  • 20
  • Grupy użytkownika:
Ostatnie komentarze mozets
Mike napisał barwne opowiadanie, beletrystyka różni się zawsze od dokumentu dużą dozą emocji. Nie należy rozbierać jego opowiadania na czynniki pierwsze.
Czyli co jest w nim prawdziwe, a co jest ubarwieniem , literackim "rozszerzeniem" .
Oczywiście , gdyby nie działo się to na luksusowym jachcie - opis miałby wagę codzienności. Nie błyszczał by już taką pozłotą wielkiego (finansowo) świata.
Porównajmy opis tete a tete ludzi po przejściach, ale w warunkach kajuty na jachcie ( na pewno sporej powierzchniowo), z łazienką i pachnącej czystością pościelą. Kobiece ciało w mgiełce Chat Noir i jej kolegi szkolnego w męskim obłoku Yardleya.
Z drugiej strony chłopak z dziewczyną z "Buszującego w zbożu" - Sallingera.
Tylko trawa w zaroślach i niesamowite pożądanie dwojga młodych przeżywających swój pierwszy raz.
Ja czytałem to jako młody chłopak i do dzisiaj nie mogę pozbyć się tego opisu. Jest tak sugestywny , że wrósł w moje pojęcie seksu jak kanon młodości.
Dwóch dorosłych podglądaczy tych młodocianych stanowiło w książce ni to przykład odrażającego zezwierzęcenia (pobicie chłopca), ni to (w tamtych czasach) poskromienie naturalnych odruchów płciowych młodych ludzi.
Tego obrazu nie mogę się pozbyć do dzisiaj.
Nie wymagajmy od Mike,a by był Sallingerem.
Napisał fajne opowiadanie , które może czasem być zbyt ckliwe i szczegółami wypieszczone. Zbyt dosłowne. Dla niektórych mogą być to banały i tanie chwyty.
Dla mnie nie.
Bo ja lubię takie eine, kleine nacht literatur.
Tak jak i lubię westerny. Nic na to nie poradzę.
W opowiadaniu występuje piękna i adorator. Piękna mówi:
Nie uważaj mnie za kurwę, bo nią nigdy nie byłam.
Co ja sądzę o Q...ch a co o prostytutkach.
Q....a to charakter a prostytutka to zawód.
Śmiało powiem, że wolę k...ę z charakteru niż prostytutkę interesowną.
Ta pierwsza lubi to co robi i lubi mężczyzn.
Jest kobietą w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie liczy pieniędzy tylko czas z mężczyzną.
Druga jest właśnie tylko i wyłącznie maszyną do zarabiania pieniędzy.
I żaden "szczytny cel" nie dodaje jej nic z szlachetności.
To wielkie oszustwo. Imitacja kobiety.
Szkolny zjazd · 22.11.2021 16:54 · Czytaj całość
Pułkownik to dla mnie niedostępne wyżyny oficerów starszych. Ale gdyby coś takiego rzeczywiście zostało opublikowane (mam ogromny zestaw trawestacji, przeróbek, parodii) - to powędrowałoby na półki z tzw. "półkownikami". I stało by tam sobie jak jakiś średnio potrzebny bibelot.
Jak zresztą słusznie ocenił admin to "pogranicze". Coś jak Kresy. Oddane w pacht.
Muniek - nie Staszczyk.
P.S. Mam nawet sympatyczną przeróbkę Muńka Staszczyka.
Jak zwykle "non correct political". Mogę przesłać pocztą na życzenie.
Dzięki za uśmiech viktorio spod nr-u 12.
IV Fala · 20.11.2021 14:04 · Czytaj całość
Jasny gwint - skleroza postępuje, a jest dopiero 22.15. Poprawiam - taki wstyd, taki wstyd.
Nie mam rewolweru bo bym się w tej chwili zastrzelił.
;-)))
Muniek speszony.
z zasady · 19.11.2021 22:20 · Czytaj całość
Ciekawa poetycka uwaga domofonu na temat współczesnych świątyń konsumpcjonizmu.
Przepiękne bazyliki, monumentalne świątynie włoskie, francuskie, hiszpańskie (polskie tyż) , tonące w dziełach sztuki, złocie ornamentów, przestały kusić rzesze transcendencją.
Była zbyt trudna do konsumpcji .
Więc zastąpiły ją nowe świątynie.
Nie trzeba w nich kontemplować świata doczesnego- a jedynie poddać się jego pokusom. Poszczególne boksy - to niezliczone ołtarze, na rzecz nowych bogów.
Rynek - hare, hare...
Pachnące eleganckim nawiewem z klimatyzacji, olśniewające posadzkami z gresu .
Jak pisze domofon - najlepsi aranżerzy wystaw, oświetleniowcy, mistrzowie tworzenia iluzji tutaj pokazują swój talent współczesności.
Szerokimi arteriami tych nowych świątyń mamony przewalają się wyznawcy hedonizmu. Niektórzy nie mają nawet centa w kieszeni- ale sama scena - jaką jest przestrzeń marketu powoduje dowartościowanie , wzmocnienie osobowości.
To nic, że chwilowe.
Wrócimy do swojego M-ileś w gierkowskim bloku, zamkniemy drzwi i uśniemy w przekonaniu ,że byliśmy aktorem w światłach teatralnej rampy.
Trudno nam się przyznać, że byliśmy tylko tłem, statystami w tej farsie próżności.
Nikt nas nie przegnał sprzed wejścia, nie żądał garnituru i muszki.
Wytwornego kapelusza .
Wiwat Liberté, Égalité, Fraternité.!!!
Domofon w krótkich słowach zawarł wiele treści.
To sztuka.
z zasady · 19.11.2021 21:56 · Czytaj całość
Yontek napisał:
cytuję:
W mojej książce np. piszę historię w alternatywnej wersji rzeczywistości, w której nie doszło do II wojny światowej i nigdy nie straciliśmy Kresów, co wcale nie wyszło im na dobre. I to nie ma nic wspólnego z z rzekomą tęsknotą Polaków za utraconym Lwowem.Zwykła literacka fikcja.
****************************************
A to przepraszam - jakoś mi to umknęło.
Wyobraźnia u pisarza to rzecz bardzo potrzebna. A u dobrego pisarza - niemal niezbędna.
Ja miałem podobno zadatki na dobrego pisarza.
Obrazek z lekcji angielskiego w Liceum:
Pani magister filologii angielskiej kazała mi przetłumaczyć czytankę - "Sailors".
Zacząłem brawurowo. Ale już po chwili nauczycielka z zachwytem jęknęła :
"Oh - mister Stanicki"...
To zabrzmiało jak orgazm w czystej postaci.
Zastrzygłem z niedowierzaniem uszami , ale dzielnie tłumaczyłem dalej.
Wtedy pani magister nieomal wykrzyknęła z nieukrywanym podziwem:
"Oh - mister Stanicki - ależ ma pan wyobraźnię !"
Wtedy to pogrzebałem swój talent...
Ludzie-symbole · 19.11.2021 21:14 · Czytaj całość
Marianie, słowo "kontrowersja" to wytrych . Można nim otworzyć każdy zamek i zamknąć usta każdemu. Postawić pomnik takiemu osobnikowi - to obraza wszystkich polskich przyzwoitych ludzi i żołnierzy. Proszę o przeczytanie dossier tego indywiduum. Skąd się wzięła ksywa "walter". (Hiszpania). Operacja drezdeńska - fakty o jego umiejętnościach wojskowych.
Marian jako kulturalny człowiek przestawił go nam w ciepłych kolorach i przemycił trochę prawdy o nim. Linda ( aktor) jednak powiedziałby: "nie chce mi się o nim gadać".
Opowiadanie przyjemnie napisane jako reportaż z wycieczki w czasach gdy myśli inteligentów musiały być "uczesane"...
Rajd walterowski · 15.11.2021 20:51 · Czytaj całość
Kazjuno.
Ja nie znam osobiście żadnego generała. Nawet tego ,o którym pisałem w poczcie. Informacje o stanie wojennym ówczesny porucznik (którego znałem z widzenia) a major wówczas - przekazał mi poprzez mojego przyjaciela. Ten znał go osobiście. Na uczelnie sowieckie szli względnie młodzi oficerowie z etatów dowódców kompanii, w stopniu kapitana , czasem porucznika. W większości byli żonaci. Dlatego nie uogólniaj mojej wypowiedzi, jakoby wszyscy oficerowie z LWP bedący na studiach w CCCP przywozili stamtąd żony. I że wszyscy spośród tych kapitanów zostawali generałami. Generałami zostawali wyjątkowo dobrze rozpracowywani przez wywiad i kontrwywiad bardzo pewni ideologicznie ludzie.
Niesłychanie zdeterminowani.
Reszta tworzyła ich zaplecze. Lub pożytecznych idiotów.
Moje opisy polegaja tylko na tym co sam widziałem. Nie maja więc wartości źródeł historycznych. Stanowią jednak przykłady z 1 ręki. Nie zmącone legendami.
Nawiasem od rozpoczęcia dyskusji na tym portalu, na te niby "historyczne" i zamierzchłe tematy wczoraj otrzymałem powiadomienie, że na mój login w przegladarce próbowano się włamać kilka razy od niespełna tygodnia.
Co jakoś do tej pory zdarzało się raz na rok.
Czyli gwardia czuwa dalej. ( z francuskiego - gwardia umiera ale się nie poddaje).
Beletrystyka z niezłą znajomością porządków "pod celą". Odnośnie dzieci osieroconych w wyniku wojen, "riewaluciji" - czytaj kontrrewolucji i w wyniku rozstrzeliwań tysięcy ich ojców i matek, zamęczanych w Gułagach - setki tysięcy dzieci włóczyło się po bezdrożach i ulicach miast Sowietskoj Rassiji, kradnąc , staczając bójki. Stalin wyłapywał te dzieci i umieszczał tych "bezprizornych" w ośrodkach NKWD. Wyrastali tam właśnie na narybek NKWD. Najbardziej zwyrodniałej , pozbawionej ludzkich uczuć formacji, która wykonywała najbardziej wymyślne bestialstwa. Tak wobec własnego narodu jak i jeńców wojennych, a także własnych żołnierzy oskarżonych o zdradę.
Mordowali się zresztą nawzajem.
Jeszcze do końca lat 80 oficerowie LWP przebywający na szkoleniu w Moskwie (Frunze) czy w Leningradzie (rakietówka i uzbrojenie) przywozili stamtąd jako żony - piękne Rosjanki.
Wiedzieli,że oprócz obowiązków małżeńskich wypełniają one także zadania KGB, GRU, mają doskonałe wyszkolenie wywiadowcze.
Zresztą oni sami mieli po 3 latach Akademii - tak wspaniale wypreparowane mózgi- że nie sprawiało to im żadnych wyrzutów sumienia czy rozterek.
Opisywane to jest także w "Trepach" .
Ci ludzie i te żony, ich potomstwo - dalej żyją wśród nas. Widzimy ich na występach KOD-u , słyszymy w wystąpieniach prawie wszystkich generałów po tych "wczasach" w CCCP.
Niektóre przypadki miłości są tak rzadko spotykane, że przenikają nawet przez zasłonę śmierci do II wymiaru - czyli do wieczności.
Ale oczywiście wyjątki tylko potwierdzają regułę , że nic nie trwa wiecznie.
Za wyjątkiem wszechświata - tego zjawiska nasz umysł nie ogarnia.
Ładny liryczny, spokojny wiersz o smutku i dramacie przemijania uczucia. Wiersz jednak zostawia furtkę do wieczności. Nie ma w nim zapomnienia, odrzucenia a siła uczucia dalej trwa tylko przeszła na inny poziom.
Kciukowcy powiedzą ,że wskoczyła na inny level...
:p
Pustka · 12.11.2021 11:44 · Czytaj całość
I okazało się, że mamy identyczne niemal co do kropki zdanie w sprawach zasadniczych, historycznych, ocenie minionego czasu i odczytywaniu z niego konsekwentnie przyszłości.
Determinizm jakim posługują się sub-azjatyckie imperia i kroczące równym defiladowym krokiem pracowite społeczności zachodu jest stały (constans). Z niego wynika i groźna prawda i dla ludzi posiadających pamięć - ostrzeżenie. By nie mówili po raz n-ty, ze zostali zaskoczeni, oszukani, zmyleni - bo to tłumaczenie durnia , który albo przesypia czas, albo wygodnictwem i bezwładem, inercją, przyzwala na rozwój zła. I próbuje się ze złem dogadać. Co jest oczywiście niemożliwe.
Kim jesteś. · 12.11.2021 09:36 · Czytaj całość
Yontek - twoja pozycja jest bardzo ujmująca , opis bardzo sugestywny, wywołuje emocje - to cecha sztuki. Nie pozostawia obojętnym - dlatego z takim szacunkiem dla Ciebie spłodziłem (?) tak obszerny komentarz.
Dlaczego?
Nie bardzo pasuje mi w Twoim utworze opis (bardzo dobry) do tego co czynisz przy okazji.
Czyli wygłaszasz opinie, może nie osądy, ale jak ktoś tutaj powiedział - dywagacje natury polityczno- socjologiczno- wyznaniowej.
Jasne , nie mam nic przeciwko, ale poprzez to tracisz siłę wyrazu głównego wątku na rzecz Twoich przekonań.
Np. do wiary.
To bardzo dobrze ,że w coś wierzysz - może to być reinkarnacja .
Wiara czyni cuda i góry przenosi. Pomaga żyć. Daje nadzieję.
Mam natomiast uwagi do Twoich wypowiedzi na temat roli szlachty w rozwoju państwowości polskiej.
Wszak za Piasta szlachty nie było, ale byli wyróżniający się wojownicy, przywódcy, mądrzy doradcy, inteligentni dowódcy, przez wieki rozwijali w potomkach i naśladowcach cechy szlachetne(nobilis).
I to oni prowadzili społeczeństwo 1000 letnie do chwały, a niektórzy z nich czasem do upadku. Jednak Polska przetrwała 1000 lat nie głównie poprzez trzymanie głowy przy murze i kulenie się na świst nahajki.
Sami nie wywalczyli Polski- ale przewodzili masom swoich rodaków, którzy wraz z nimi przelewali krew.
Wiadomo że nawet najzdolniejszy król , generał, książę, sam wojny nie wygra.
Ale bez dowódcy ludzie nie są wojskiem - a zbiegowiskiem.
Wśród nich wystarczy, że pojawi się ktoś z cechami przywódczymi, odwagą, wizją działania , wiedzą i umiejętnościami walki i decyzji - wtedy to już początek powstawania warstwy kierującej.
Można ją nazwać wodzami, szlachcicami (jeśli są szlachetni).
Nazwa obojętna.
Niechęć wpojona w czasie rządów hołoty komunistycznej w kręgach szczególnie prostych ludzi z wiosek -do inteligencji,ziemiaństwa - do dzisiaj odbija się czkawką w ocenie historii Polski.
(Sterotypy łatwe i nie wymagające myślenia).
Zauważ, że mówię to z sympatią, i że czas , który Tobie poświęcam osobiście zbliża mnie nieuchronnie do śmierci. Ja Ci ten czas darowuję bez cienia żalu.
To najcenniejsza rzecz jaką posiadam.
Ludzie-symbole · 11.11.2021 22:12 · Czytaj całość
Yontek napisał o ludziach - których życie chciałby zmienić gdyby mógł.
Tego można się domyślić. To bardzo chwalebne .
Opis tych ludzi jest bardzo prawdziwy. Widać, że yontek oglądał to własnymi oczami.
Żył tam i jego życie obracało się wśród tych ludzi.
Garbatych, pięknych, złych i dobrych.
Stąd przekaz jest taki sugestywny. Że współczuł to już świadczy o zaletach duszy.
Tyle, że zbawić tego świata się nie da przez śmiertelników. Jeśli yontek odczytuje to jako "karmę" - wędrówkę dusz, to też nie ma chyba na myśli Buddy, który nie był Bogiem, a jakbyśmy dzisiaj powiedzieli niezwykle uduchowionym filozofem - nie jest to możliwe, nawet przez 10 najbardziej bogatych ludzi na świecie , w tym Billa Gatesa.
Ich majątki są obrzydliwie potężne.
Gdyby np. wystawiono Polskę na sprzedaż - kupiliby ją z łatwością.
Razem z bardzo brzydką staruszką. Nie wiem czy ta staruszka miała tylko brzydką twarz, posturę.
Może miała piękną duszę jak yontek - tylko nikt tego nie dostrzegł - bo po co.
Nie miał Budda pretensji do szlachty z epoki Sasów, do kastowości , do losów całego świata ,a jedynie torował drogę dla lepszej organizacji życia każdego , kto go słuchał.
Czyli nie chciał najechać ideologicznie ani terenów dzisiejszego USA, ani junkrów pruskich czy Bliskiego Wschodu.
Chciał dla człowieka wewnętrznego spokoju i wewnętrznego szczęścia.
yontek kontrapunktem przeciwstawia tym cechom konsumpcjonizm, uciechy wielkiego świata podróże itp.
Bo dobro nie polega na tym by tylko widzieć zło i krzywdę, ale by chociaż dołożyć jedną cegiełkę do budowy Dobra.
Yontek zestawia opis zwykłego życia na wsi z hedonizmem szlachcica, obowiązkowo na Kresach. Czemu to tam skupiła się cała niechęć do arystokracji , która posiadała wiele negatywnych cech ale i bez której nie powstało by silne polskie państwo, wielcy dowódcy, wielkie zwycięstwa i uniwersytety, i wreszcie potężne państwo Jagiellonów. I jego upadek także. Na to pytanie nie odpowiem. Może i Yontek też tego nie wie .
Yontek mówi o losie .
Tak jakby chciał powiedzieć LOS.
Co jest wbrew oświeceniowym prądom , które człowieka czynią odpowiedzialnym za własny los.
Np. Pucybut milionerem. Mądrości z USA.
Jak mówię przekaz Yontka jak sadzę - nie jest przerysowany - choć literat ma do tego prawo.
I dzisiaj takie samy sprawy toczą się i w miastach i na wsi. Choć wieś dzisiaj "przeskoczyła " miasto w blichtrze życia.
Choć wiele ze spraw dzisiejszych jest o wiele okrutniejszych niż czołganie się staruszki wiejską dróżką. Dzisiaj takich ludzi oddaje się do Domu Starców.
Wtedy ta staruszka może nie miała zbytnich uciech życia, ale była "pomiędzy swoimi".
I jak przypadkiem znalazła na ścieżce 50 groszy lub bułkę - cieszyła się bardziej niż Yontek na Majorce.
Nie należy przymierzać własnych potrzeb do potrzeb innych. To prowadzi często do istnienia urawniłowki przymusowej ( patrz socjalizm i komunizm, Robespierre, Lenin, Mao, Pol-Pot, Che itd.).
Zamieszczę krótki opis (nie tutaj) jak w moim młodym mieście chłop z wioski , którą połykało miasto powiesił się na belce zapola w stodole.
Choć wadza ( lata 60) dała mu mieszkanie w bloku z wodą, porcelanowym WC itd.
Nie wyobrażał sobie innego życia niż miał.
Także z empatią i uszczęśliwianiu ludzi na siłę - trzeba bardzo uważać.
Mała dziewczynka bardzo kochała swojego malutkiego kotka.
Chcąc dla niego jak najlepiej - uparcie wpychała mu pyszczek i nos do miski z mlekiem.
Kotek się utopił.
Ludzie-symbole · 11.11.2021 17:33 · Czytaj całość
Ponieważ nie wszystkich może interesować podszewka LWP sensu stricte , ani w większości nie mają oglądu tych spraw z punktu widzenia "siedzącego gołą pupcią na rozgrzanym blacie kuchni" , dlatego odpowiem Ci w prywatnej poczcie szerzej na poruszane przez Ciebie tematy.

Poza tym temat ten mógłby być wykorzystany do wzbudzania różnych skrajnych opinii, nie podyktowanych rzetelną wiedzą a wyznawanym światopoglądem, uprzedzeniami, antypatiami , erystyczną chęcią pokazywania "moje musi być na wierzchu" jak w anegdocie o tonącej góralce.
Która jeszcze ostatkiem sił trzymając dwa palce dłoni ponad lustrem Dunajca pokazywała mężowi, że "strzyżone - a nie golone".
To mogłoby by być źle odebrane tak przez użytkowników, jak i przez właściciela portalu.

I jest to zbędne.

Zupełnie zresztą słusznie - jak mówił intelektualista Bolek : "bo to jego wóz i konie".
A kopanie się z koniem jest z góry skazane na porażkę.

Powiem tylko to czego nie wiedzieli nawet studenci. Ci wszyscy wykładowcy studiów wojskowych na uczelniach jak jeden bez wyjątku to byli:
1. Wojacy już na emeryturach lub rentach wojskowych.
Dorabiali sobie bowiem dodatek do tzw. "U" . Praktycznie nie nadawali się już do linii, często w jednostkach liniowych wystąpiły u nich różne schorzenia eliminujące ich z pracy bojowej. Wady wymowy , lęki, zaburzenia osobowości, nerwice wegetatywne. Niektórzy po prostu nie nadawali się do linii z powodów charakterologicznych, słabej odporności nerwowej .

2. Pewien procent z nich to byli politrucy , którzy mieli za zadanie spełniać rolę "rządu dusz" - ci byli akurat jednymi z najlepszych ( uczelnie Poznania, Warszawy , Wrocławia i Gdańska głównie). I wyznaczonych na 1 front walki ze światopoglądem innym niż obowiązujący.

Poza tym stanowili oni aparat do badania nastrojów przyszłej inteligencji technicznej a przede wszystkim humanistycznej. Wyniki tych badań były przekazywane do Głównego Zarządu Politycznego wojska.
Ci zaś sporządzali wytyczne do szkolenia zwykłych żołnierzy służby zasadniczej.
Studenci byli generalnie poza "polem działania" - bo sami wykładowcy wiedzieli, że większość tej przyszłej nominalnie inteligencji jest odporna na toporną indoktrynację ideową i partyjną.

3. Zdarzały się wśród oficerów na uczelniach ludzie naprawdę wartościowi - ale umiejętnie ukrywający swe poglądy - wśród studentów także byli donosiciele sporządzający raporty co taki mówił na zajęciach. W każdej szkolonej grupie było przynajmniej jedno takie "gumowe ucho".
Ci oficerowie byli wyjątkami – a wyjątki tylko potwierdzają regułę.
Znałem jednego z Uniwersytetu AM w Poznaniu (kpt. Stawiarski lata 70.) - nie chciał jako dowódca w jednej z "tajnych" brygad zapisać się do partii a żona chodziła na msze, ochrzcił dziecko. Wspaniały człowiek, odważny. Okupił to utratą zdrowia.
Często relacje informatorów były zestawiane i porównywane, badane i analizowane. ( Patrz materiały dot. uniwersytetów i uczelni wyższych IPN ).
Ostatnia sprawa to - czy wszyscy byliśmy buntownikami.
ODPOWIADAM - NIE!
I nawet buntownicy byli stłamszeni PRL-em . Bo jeśli nie wykonywali zawodu np. rolnika, szewca, szambonurka - a chcieli być np. oficerami produkcji ( to inżynierowie) wykładowcami uczelni, rektorami, kierownikami nawet najdrobniejszych komórek produkcji, usług, wyższymi urzędnikami, milicjantami, SB-owcami, oficerami wojska, ZOMOW-cami, ORMOW-cami - musieli wstąpić do partii. Lub iść na boczny tor i odstawkę.
Wszyscy co żyli w Polsce lat 1945 - 1990 byli umoczeni bardziej lub mniej w tej szarości i zbydlęceniu. Wszyscy oglądaliśmy "Kapitana Sowę na tropie" , "07 zgłoś się" , "Czietyriech tankistow i sobaku", "Stirlitza" i "Hansa Klossa".
Słuchaliśmy PR1, chodziliśmy na pochody 1-majowe itp. itda. aetc. To lasowało umysł w stopniu różnym ale jednak.
Patrzę w mój indeks Politechniki Rzeszowskiej i jest tam ślubowanie : punkt 2.
"oraz aktywnego uczestnictwa w budowie socjalizmu".
Powiecie - ja nie wymówiłem tych słów, ja nie ruszałem ustami w czasie przysięgi wojskowej z punktem o CCCP. Ale byłem na auli lub w pododdziale wojska na placu alarmowym.
Nie wystąpiłem wtedy przed szyk i nie zawołałem : "Ludzie jesteśmy Polakami" - to zdrada Ojczyzny!
Trafilibyśmy od razu do szpitala psychiatrycznego. Na długie lata.
I cóż z tego - wszyscy tkwiliśmy w tym szambie z konieczności - by przeżyć. Jeśli zachowaliśmy godność, honor, zasady, nie krzywdziliśmy ludzi - jesteśmy w porządku.
Przysięga pod przymusem jest nieważna.
Reszta w poczcie.
Kim jesteś. · 11.11.2021 15:10 · Czytaj całość
Tak , tak Kazjuno.
Sam także tak myślę.
A co sądzisz o króciutkim urywku z pozycji "Trepy:
*************************
Na piechotę dotarł do dworca kolejowego. Pośpieszny pociąg na południe był pustawy. Wszedł do przedziału, w którym siedział starszy mężczyzna. Mężczyzna zmierzył go ostrym, badawczym wzrokiem. Odpowiedział na powitanie i odłożył czytaną gazetę. Gdy pociąg ruszył – niespodziewanie powiedział:
- w moim oddziale – z tymi gwiazdkami, nie dożyłby pan wieczora – kapitanie!
Zdał sobie sprawę, że musi mieć do czynienia z jakimś byłym dowódcą z Armii Krajowej. Przedstawił się – ale mężczyzna nie podał mu ręki.
Stanicki powiedział do niego:
- wiem co pan myśli o obecnym wojsku – ale zapytam pana. Czy wolałby pan oficerów, nawet tak zniewolonego „ludowego” wojska, którzy mówili by tylko - tym rozkosznym, wschodnim zaśpiewem?
Czy nie lepiej, jak polscy oficerowie szkolą naszych młodych żołnierzy? Między nimi także jest spora część, podobnych panu. Ale innego wojska na razie - nie ma. Może będzie dobrze jak nauczą żołnierzy strzelać. A w którą stronę – to się jeszcze okaże. Piłsudski to samo mówił w austriackim zaborze.
Mężczyzna spojrzał na niego z zaciekawieniem. Siedział jakiś czas milcząc. Wreszcie wstał i podał mu rękę.
- Przepraszam pana, zagalopowałem się trochę. Na pewno i w tym wojsku jest część oficerów, którzy w duszy pozostają wolni. Ale współczuję panu. Z pana przekonaniami. Bo widzę, że nie jest pan durniem. Musi być panu ciężko w służbie.
Mężczyzna wysiadł na jednej ze stacji.
Siedział sam w przedziale pociągu i patrzył w ciemność za brudną szybą.
Pociąg mijał Puławy.
Kim jesteś. · 10.11.2021 13:30 · Czytaj całość
Nie trzeba koniecznie czytać pozycji prof. Limona. Jeśli się czyta dzieła Szekspira lub opracowania jego twórczości w dziełach naukowych autorów j/w. Bo oni mówili w nich o enigmatycznych niby, a w Anglii zrozumiałych "żartach" o, których pisze prof. Limon. Czytając te teksty zwróciłem na to uwagę, ale nie wiedziałem wtedy, że ktoś naukowo, zajmie się wycinkowo tak wąską w istocie domeną jak wulgarność zawoalowana. Szkoda, że nie interesują Ciebie tak doskonałe pozycje o Szekspirze. Jeśli znajdę czas zajrzę i do dzieła prof. Limona.
Nie chciałbym uprawiać erystyki, ale i Ty omawiając tę pozycję stosujesz "rozszerzenia" nie mające nic wspólnego z pozycją a raczej z Twoim światopoglądem.
Jeśli wyrazisz chęć - w poczcie mogę Ci wyjaśnić na co zwróciłem uwagę i co o tym myślę.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 13:24
Dziękuję za życzenia »
Kazjuno
29/03/2024 13:06
Dzięki Ci Marku za komentarz. Do tego zdecydowanie… »
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 10:57
Dobrze napisany odcinek. Nie wiem czy turpistyczny, ale na… »
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty