Na początku chciałam podziękować wszystkim wypowiadającym się paniom za poświęcony czas i opinie, które są dla mnie budujące i z tego co wiem, również i dla autorki recenzowanych książek. Najpierw odniosę się do pierwszej opinii. Sądzę, że rymy stały się "passe" nie przez to, że mogą wydawać się naiwne czy są wtórne, ale przez to, iż wiele osób, które chcą pisać, a jednak tego nie potrafią, zalewają portale literackie "utworami" właśnie o charakterze rymowanym. Stąd powstające łatki. Sama, gdy byłam redaktorem na jednym z portali po "fali" takich tekstów, miałam dość rymów każdego rodzaju. Może to też być po prostu "zmęczenie" tym rodzajem pisania, ale też szukania przez współczesnych poetów coraz to nowszych sposobów wyrażania siebie. Można powiedzieć, że Tuwim, Brzechwa i inny mają już "wyrobioną markę" w tym gatunku i tego nie da się już im odebrać.
Przechodząc do komentarza naszej redaktor, Vanillivi.
Cytat:
A ja powiem tak: nie ma czegoś takiego, jak jednoznaczny wzór, co w poezji można, a czego nie. Poezja, tak jak i sztuka w ogóle, jest w odbiorze bardzo subiektywna. Więc może się zdarzyć, że dzisiaj krytykujemy jakiś środek stylistyczny, np. rymy "częstochowskie" a któryś z autorów po niego sięgnie, wykorzysta w ciekawy sposób i w nowym kontekście nada im zupełnie inną jakość.
- zgodzę się z tym. Pamiętam, jak zaczynałam pisać otrzymywałam wiele "receptur" na idealny wiersz. Z drugiej strony jak pytałam takie osoby, co uważają za taki utwór nie umiały odpowiedzieć. Sądzę, że poezja ma w sobie tyle materiału do wykorzystania i tyle jeszcze ciekawych koncepcji, iż warto po to sięgać, ale również pamiętać o zasadach utworów klasycznych, aby nie popaść w tzw. przerost formy nad treścią. Co muszę przyznać, że również się zdarza i to dość często. Co do recenzowanej książki. Rozumiem, że ta pozycja, a raczej pozycje, gdyż w recenzji zamieściłam dwie książki, mogą nie trafić do każdego, ale uważam, że na uwagę zasługuje w szczególności "Czaruś w fotoplastykonie". Nie tylko za czar jakie mają w sobie ilustracje, ale zwłaszcza ze względu na tematykę. W tych krótkich wersach autorka zawarła całą esencję autyzmu w przejrzysty dla każdego sposób. I to jest największym walorem książki.
I komentarz ostatni. Cieszę się, że recenzja Ci się podoba, droga Krystyno i pobudza do wspomnień, to dla mnie naprawdę miłe. Pamiętam, że w dzieciństwie nie mogłam doczekać się na (lecący wtedy na kanale Polsat) serial na podstawie sagi o Ani Shirley. Do książek również z chęcią wracam, trochę odnajduję siebie w postaci Ani. I to nie tylko ze względu na imię ;-). Bardzo cieszy mnie Twój komentarz, ponieważ wzbudził w Tobie te same odczucia, co we mnie, kiedy pierwszy raz zaczęłam czytać "Zimowe święta" oraz "Czaruś w fotoplastykonie.
Pozdrawiam,
R.A.