Kolejny rozdział pierwszy? Jak sobie chcesz. Ważniejsze jest w końcu, co jest w środku. To wygląda nieźle, chociaż trochę krytyki mi się zebrało. Poza tym, to schodzi na political fiction, a na tym zupełnie się nie znam. Moje kontakty z tym gatunkiem to jedna książka Agathy Christie i prequele gwiezdnych wojen.
Z rzeczy bardziej ogólnych: notorycznie mam wrażenie, że traktujesz czytelnika jak idiotę. Jakbyś upewniał się, że na pewno dotarło. Pokazałeś coś, a potem bohater jeszcze o tym myśli. Czasem lepiej zostawić coś domysłowi. Daj czytelnikom się wykazać. Przecież o wiele przyjemniej się czyta, gdy od czasu do czasu samemu trzeba wyciągnąć jakieś wnioski, a tym bardziej, gdy odkrywa się, że miało się rację. Ja na twoim miejscu gdzieniegdzie odpuściłbym sobie tę wycieczkę po przemyśleniach Bratislava. No ale nie jestem na twoim miejscu. Rób, co uważasz za słuszne.
Magnus czasami wydawał mi się wyciągany na siłę. Nie czuję tej postaci. Zobaczymy, jak to się rozwinie.
Co do Bratislava, nie wiem też co myśleć o tym:
Cytat:
I proszę, nie róbcie nic głupiego, bo nic nie wynegocjuję. Widocznie takie mają tutaj zwyczaje, więc lepiej się wpasować.
Myślałem, że dumny książę powinien być bardziej stanowczy, nawet w stosunku do swoich przyjaciół. A przynajmniej oni powinni go szanować na tyle, by nie nie musiał się im tłumaczyć.
Agamon faktycznie sprawia wrażenie słabego, ale znowu, za bardzo się starałeś. Przesadnie rozwinąłeś pierwsze wrażenie Bratislava o nim i ze trzy razy dałeś do zrozumienia, że za bardzo lubi wino.
Wciąż liczę, że w przyszłości dasz na wstępie każdego wrzucanego tu kawałka chociaz krótkie przypomnienie imion, bo za cholerę sobie z nimi nie radzę
:
Mam nadzieję, że moje narzekania okazały się pomocne.