Ostatnie komentarze SzalonaJulka
Dziękujem
Panta rhei, Smoki, racja. Utożsamiam się dziś z Twoim podmiotem - taki czas, ale i on przeminie - dobrze, że choć we śnie płynie ku nadziei.
Serdeczności
Zolu, wiesz, że bardzo cenię Twoje pisanie, ale tu mam wrażenie, że tak zależało Ci na jasności przekazu, że machnęłaś kawę na ławę nie pozostawiając żadnego pola dla wyobraźni czytelnika. Przeczytałam, przyjęłam do wiadomości i to już wszystko. Spróbuję następnym razem
Uściski
Zolu, chyba lekka zbieżność doświadczeń nas dopadła - stąd oczekiwana interpretacja. Serdeczności SzJ
Haha, a ja chyba pierwszy raz u Ciebie w pełni widzę ten obraz - może to złudzenie, w każdym razie podoba mi się tutaj. Lubię takie a nie inne rekwizyty, o! Kłaniam
Zolu, niby taki odwieczny motyw dans makabr, a jednak wzbogacony o dodatkowy punkt widzenia naszego osobistego przemijania. Urzekła mnie tu forma wiersza, bo dodaje lekkości i nasuwa jeszcze i tą myśl, że te nasze spotkania nad grobami wcale nie są takie smutne i przygnębiające... Być może czytam w kontekście przeżywanej teraz żałoby, która jest jak emocjonalny rollercoaster, bo tęsknota miesza się z najzabawniejszymi wspomnieniami świata, a Zmarły jest święty tym bardziej, że święty to on nie był
Ot i wreszcie zostawiłam ślad, przepraszam, że nie zawsze zostawiam. Serdeczności
Arkady, od trzech dni tak wchodzę na pp, czytam Twój wiersz, i wychodzę. Trudne to dla mnie. Bardzo trudne. Dziwnie tak się przejrzeć w czyimś wierszu jak w krzywym lustrze, które wszystko upiększa... Nawet nie wiem, czy powinnam komentować... Mam istne bombardowanie skojarzeń i to całkiem prywatnych i nieliterackich - już sam tytuł to coś, o czym ostatnio bardzo dużo myślałam, jako o najważniejszej nauce, którą pozostawił mój niedawno zmarły mistrz.
Przyjaciółka niedawno powiedziała, że to totalna schizofrenia - ja i mój podmiot liryczny to zupełnie inne osoby... - i tu mnie rozgryzłeś, bo ten Paryż to ten tego... smutne miasto, a w tańcu to się nogi plonczom...
Ech, w każdym razie zaserwowałeś mi ciekawe (choć ekstremalne) doświadczenie.
Serdeczne uściski dla Ciebie i Pani Krecikowej
SzJ
Black Mirror, dziękuję za objaśnienia. Trzeba mieć pewną wiedzę, żeby rozplątać ten "supełek".
pociengiel, przemyślę tą "pokerową" - ale jest właśnie taka, bo chodziło mi o zachowanie spokoju, pominięcie jej bardzo rozszerza możliwości interpretacji. A wymiotowania nie zmienię, bo tak właśnie ma być - między egzaltacją a turpizmem
Zolu, mam satysfakcję, bo poszłaś z interpretacją wytyczonym szlakiem, a to nie jest takie oczywiste.
Arkady, kopę lat! Tęskniłam
Sytuacją się nie przejmuj, niech się podmiot liryczny martwi - ja tylko próbuję nazywać co widzę... Serdeczności
Bardzo Wam dziękuję za poczytanie
SzJ
Abi, wieki mnie nie było na pp, i po powrocie największą niespodzianką jest kierunek rozwoju Twojej twórczości. Jestem pod wrażeniem. Bawisz się formą nie tracąc z oczu treści - sam wiesz, walę truizmy, bo komentarz musi zawierać coś więcej niż tylko moją opadniętą szczęnę
Uszanowanie SzJ
Najbardziej podoba mi się spoiler w opisie - dużo bardziej interesujący i niosący więcej treści niż sam wiersz, bo w tym rozkmina jak rozkmina...
Duże litery rażą, bo przy braku interpunkcji powinny sugerować jakiś podział tekstu, a tylko tną go na sieczkę.
Niemniej tekst zatrzymał, a to już wiele. Pozdrawiam SzJ
Przyciągnął mnie tytuł powiewem leśmianizmu, a tu całkiem inne klimaty i dobrze.
Nie jestem wielbicielką gołębi, ale wiersz nieco zmienił mi optykę - może warto je docenić za ten upór? Autora też doceniam - za ciekawe zestawienia i odwołania - niby proste, a przekorne.
Mam tylko małe pytanie - dlaczego dwa ostatnie wersy w cudzysłowie? To chyba nie jest cytat...
Drugi tekst czytam oddzielnie - nie wiem czy słusznie, ale nie znajduję powiązań... Bardzo ciekawy, tylko trudno mi rozgryźć odniesienia - rozumiem, że tytuł nawiązuje do filmu propagandowego z 39 r. i taaak, przygotowywał grunt, ale nie mogę znaleźć informacji, co się stało w Chorzelach - jakiś pogrom? Przepraszam, ja nie humanista i wiedzy brak.
Pozdrawiam serdecznie
Sz.J
Przez pierwsze czytanie brnęłam pod wiatr potykając się o kursywę - raz ona na przekleństwach, raz na zapożyczeniach z angielskiego, a raz... Dopiero puenta zaskoczyła i ucieszyła, a także rozjaśniła całość przy drugim i trzecim czytaniu. I tak, i podoba się, mimo że klucza wg którego stosujesz kursywę nie znalazłam.
Serdeczności SzJ
Yaro, tekst wieje i przejmuje samotnością - choćby i z wyboru. Wybór też czymś musi być podyktowany, więc fajnie, bo mogę opowiedzieć sobie złożoną historię.
Dwie uwagi kosmetyczne:
- rozgości / samotności - rym się przyplątał przypadkowo i zgrzyta. Wyrzuciłabym cały wers: "czas spędzę w samotności", bo trzy wersy dalej znów powtarzasz słowo samotność, a całkiem niepotrzebnie, bo i tak wyraźnie oddajesz jej obraz
- literówka " piosenki (z) zagraniczne"
Pozdrawiam SzJ
Tak mi miło być znów przeczytaną
Dawno nie publikowałam a szufladka puchnie...
alkestis, chyba trafiłeś w sedno, o którym nie myślałam przy pisaniu... gdzie miłość, a gdzie obowiązek?
pociengiel, wiem, cały ten motyw taki hm... biblijny, że sama nie wiem, czy jeszcze nim gram, czy już popadam w sztampę. Na razie zostawię w tym kształcie - wszak to drzewka maja być krzywe, a nie owoce.
Bardzo dziękuję
SzJ