Ostatnie komentarze SzalonaJulka
Michal Szulczewski, mnie takie motywy też drażnią, a z niejakim przerażeniem zauważyłam, że wciąż kolo nich krążę... jeśli w sposób wyważony to nie jest źle
Aronia23, utrafiłaś z tym Kochanowskim. Trzymam kciuki za kotka.
Miluniu, tak ogólnie to się z Tobą zgadzam, ale pozostanę przy swojej wersji, bo "sługa" w tym kontekście brzmi, moim zdaniem, ciut ironicznie, a z drugiej strony ma konotacje biblijne.
Zoluś, tekścik dziergał się moim tempem, czyli jakieś dwa lata - zdążyłam przegadanie powykreślać
Serdeczności
ApisTaur, o tak! Najgorzej zostać pezpieskiem człowiekiem...
Dziękuję serdecznie za poczytanie, przepraszam, że odpowiem wszystkim na raz...
Zaczęłam pisać ten tekst na grobem mojej Liliusi. Tak sobie wyobrażałam, że przecież nawet w niebie nie usiedzi spokojnie. A potem zniosło mnie na temat psa jako takiego - gatunku skazanego na wierność.
Nie widzę większej różnicy pomiędzy człowiekiem a innymi zwierzętami. Stąd i zaświaty dla jednego gatunku wydawały by mi się gettem.
Mila, nie zgodzę się z Twoimi zmianami - chodziło mi o dysonans pomiędzy "wyposażeniem" fizycznym i psychicznym. Spróbuję jeszcze inaczej - może będzie logiczniej.
Serdeczności
Pewnie jeszcze ktoś zaorze - to poletko, znaczy. A świnki inspirująco, jak to świnki.
O jak mi się ładnie z tym tekstem wstrzeliłaś w ostatnie przeżycie... po latach przypomniałam sobie, co to nuda. I z ostatniego półrocza najmilej wspominam - wcale nie urlop, który spędziłam pracowicie odsypiając, nadrabiając braki czytelnicze, i usilnie, acz programowo się relaksując - ale jedno jedyne popołudnie, kiedy naprawdę nie miałam nic do roboty. Po prostu siedziałam i pomaleńku szyłam zupełnie nie-niezbędny paśnik dla świnek morskich.
Masz rację - nuda potrafi budować.
Serdeczności
O, widzisz! Tę "mniejszą całość" przeczytałam z takim smakiem, że nawet nie zauważyłam ewentualnych niedoskonałości.
Coś jak proza oniryczna - tylko zamiast snu, dajesz narratorowi stan lekkiego upojenia. Pięknie zniekształcasz świat filtrując go przez płyn z zielonej puszki - cały robi się lekko zielony i rozmyty w czasie i przestrzeni, a jednak dobrze wyczuwalny (klatka schodowa, fuj!)
Słowem: tak mi pisz, tak mi dobrze
PS. "Hatifnaty" w powyższym kontekście zabieram do swojego słownika.
Lilah, ja Cię cały czas "podczytuję" tylko jakoś śladów nie zostawiam, ale spróbuję się poprawić
Dzięki za wizytę
Jola S. bardzo mi miło, że tekst przypadł Ci do gustu - zwłaszcza ten zapach działa mi zwrotnie na wyobraźnię. Serdecznie dziękuję i pozdrawiam takoż
Wiolinie, drugi raz wracam pod ten wiersz, bo bardzo mi zapadł w pamięć. Tym razem zostawiam słówko. Poruszyła i treść i forma. Serdeczności
andro, większa całość... to brzmi obiecująco. Mam nadzieję, że dasz poczytać.
A co do tej tutaj mniejszej całości... hmm... historia świetna i dobrze opowiedziana, niestety od strony technicznej wymaga korekty.
Pierwszy akapit utknął w błocie i na siłę pcha się do przodu - jest jak relacja na odwal się... pracowaliśmy / budowaliśmy/ zajmowaliśmy / lubiliśmy walczy o palmę pierwszeństwa z mieszkałem / miałem. Potem historia stopniowo nabiera rozpędu, a tak po dwóch trzecich zyskuje nawet cech typowych dla andro-prozy
Pewnie sprawny korektor wyłapałby jeszcze jakieś migrujące przecinki i tego rodzaju badziewia do zwalczenia, a mi w oko wpadła tylko poziomica podstępnie zastępująca poziomnicę (myślę, że chodzi o waserwagę, a nie o linię na mapie).
Pomarudziłam, ale czekam więcej. Serdeczności
Jola S. miło Cię widzieć pod moją pisaniną. Dzięki wielkie za dobre słowo.
andro, byle się Twój terier nie zbuntował i nie zeżarł moich o prosiąt... Czekam na coś buntowniczego.
Pozdrawiam
Aronia23, Nalka31, kochane, ooo, szeroko czytacie, szeroko... nie miałam aż tyle w głowie pisząc, ale bardzo się cieszę, że da się tyle z tego tekstu wycisnąć, bo jednoznaczności są błeee...
Serdecznie Wam dziękuję za poczytanie, bo po publikacji tekst jakoś tak się prześlizgnął przez dolną półkę i myślałam, że na marne poszła moja odwaga napisania czegoś "z macicy"
Serdeczności
Taką odwalam krucjatę dając swoim podmiotom lirycznym obce przeżycia i poglądy, a potem sama wpadam w pułapkę utożsamiania... Nie wiem, jak czytać Twój wiersz, bo mnie to leżenie w kałuży niepokoi, a błoto wciąga. Za to "osełkę słońca" podziwiam, no i parę innych rzeczy też.
Ptak dobrze robi - łap za pióro!
Ja i gwoździe? Chyba wbite w krzakach za kotłownią i to we własną łapę.
Odczytałeś zgodnie z moją intencją, a może nawet bardziej.
andro, masz absolutną rację - nie, nie, nie! - właśnie dlatego popełniłam ten tekst: z buntu przeciwko takiemu podejściu do sprawy. To dokładny zapis rozmowy po której długo leczyłam kaca, bo mi z wiekiem jeszcze dalej do kompromisów niż kiedyś.
A jeśli chodzi o pogadanie to wiesz, że zawsze. Może i mnie to "tak ło" zmobilizuje do pisania.
marukja, serdeczne dzięki. Fajnie, że wyłapałaś te kratery. Pozdrawiam