Oj, pomógł, pomógł
Serdeczności wielkie
Po poprawkach wygląda tak:
Sny umierają z nadejściem świtu
Bezwolne ruchy w przód i w tył. W hipnozie
człowiek potrafi zrobić rzeczy niewyobrażalne,
pokonać ciężar aniołów na plecach.
Pod łopatką tkanka bliznowata,
rozdrapywana codziennie, z nadzieją na odrost
skrzydła. Unosiły na wietrze - jesteś jak choragiewka.
Tak samo chwiejny w swoim łakomstwie.
W snach płoną włosy, a od nich zajmuje się las.
I ruda zdobi ścianę czerwienią maku, który zawsze mieszkał
w jej głowie - oczy otwarte już tylko na zdjęciach.
Gryzę się w język,by schwytać słowa
i puszczam się szybko,patrząc jak powoli odchodzisz.