Gorące kasztany - GaPa
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Gorące kasztany
A A A

     To były jedne z tych "trudnych dni", które zawsze ciężko znosiła. Zapomniała o zakupie waty, użyła więc starej skarpety, co wprawiło ją w jeszcze gorszy nastrój. O nie, dziś nie dałaby się przegonić, pochylając głowę i mamrocząc przekleństwa, tylko pozwoliłaby gniewowi przejąć kontrolę. Rzadko jednak ktokolwiek zwracał na nią uwagę, gdyż miała czarodziejski ekwipunek, sprawiający, że była niewidzialna dla większości ludzi. Składały się nań: buty z Caritasu, wiekowe, wybrudzone łachmany, które wieloma warstwami wkładała na zwiędłe ciało, a także otaczający ją słodkawo-zgniły zapach.

    Szukała wśród liści spadłych kasztanów. Każdy oglądała uważnie, badała palcami, a niekiedy wkładała do ust, by po chwili wypluć na dłoń. Większość wyrzucała, ale nieliczne delikatnie wkładała do wielkiej torby na kółkach, którą znalazła kiedyś koło stacji kolejowej obok pokrwawionego młodego człowieka. Nagle zamarła, ściągając usta w wąską, okrutną kreskę. Odwróciła się, szurając stopami pośród liści.

    Chłopiec mógł mieć jakieś cztery, może pięć lat. Wpatrywał się w nią z otwartą buzią, zafascynowany. Oddychał szybko.
    — Baba Jaga! — pisnął cieniutkim głosikiem.
    Syknęła na niego.
    Cofnął się przerażony, potknął i przewrócił niezgrabnie. Zaczął krzyczeć i płakać.
    — Dureń! — powiedziała. Rozejrzała się z wysiłkiem, opiekun malucha musiał być gdzieś w pobliżu. — Durak! — powtórzyła.

    Zamknęła torbę, ruszyła powoli poprzez trawnik jak najdalej od dzieciaka. Szła bez celu, powoli przemierzając zabłocone ulice. Była jak wiatr, przedzierając się zakamarkami, to wychylając na główne aleje, wszędzie otoczona pustką, do której przywykła. Akceptowała ją, ludzie byli dla niej tylko wyblakłymi odbiciami, z rzadka sięgającymi po materialne atrybuty: zwiniętą w kułak dłoń, kij czy kamień.
    Brzydki, jesienny dzień zaczął odbierać światło i ciepło otoczeniu. Skierowała się ku ogródkom działkowym. Tam, w najbardziej zapuszczonej części, miała swoje legowisko — starą, zrujnowaną altanę. Jedyną cenną rzeczą było lustro, które zabrała z rodzinnego domu, gdy była jeszcze piękną, młodą dziewczyną. Dar dla niej, wprost z innego świata.
    Przystanęła, by odpocząć, i wtedy jej wzrok padł na małe podwórko, gdzie pochylony, wyszczerbiony płot z pociemniałych desek wsparł się na starym kasztanowcu. Drzewo było na dole opasane folią, ale leczenie nie przynosiło skutku. Umierało, lecz na gałęziach wciąż zwisały liście. Podeszła tam, postawiła wózek i zaczęła szukać kasztanów. Jeden zwrócił jej uwagę, wcisnęła go pomiędzy bezzębne wargi. Zastygła. Po chwili umieściła go w torbie.
    Ruszyła do siebie, chciała zdążyć przed nocą. Miała słaby wzrok, w jej okolicach latarnie od dawna nie działały, a ścieżki były pełne dziur o śliskich, gliniastych brzegach, tłustych jak gąsiennice ćmy.

    Długo odpoczywała. Z plastikowej bańki nalała sobie mętnej wody, dodała cukru i wypiła. Rozchybotana zebra światłocienia, której źródłem była pordzewiała lampa naftowa, oświetliła torbę. Westchnęła ciężko i przysunęła ją do siebie. Otworzyła klapę. Na samej górze wciąż tkwił kasztan, który zebrała jako ostatni. Zawahała się, ominęła go, jednak jej dłoń powróciła i zamknęła w sobie brązowy owoc. Ścisnęła go delikatnie, wstała i rozpoczęła RYTUAŁ.
    Po raz pierwszy przeprowadziła go do końca. Podekscytowana dyszała ciężko, z radością przyjmując ciepło i energię, które zaczęły wypełniać ciało. Szybko zrzuciła z siebie łachmany, aż stała naga, lśniąca w przypływach miękkiego światła. Nabrała, po raz pierwszy od dawna bez wysiłku, głęboko powietrza i spojrzała w lustro. Zafascynowana oglądała swoje odbicie. Wszystko wróciło, była piękna. Uniosła ręce ku górze, powoli zaczęła się obracać. Dotykała piersi, brzucha, ud, pośladków. Przesunęła dłonią po jędrnej, gładkiej i ciepłej skórze szyi, policzków. Naprawdę była młoda, pełna życia i światła.
    Usiadła na krześle, jak zahipnotyzowana obserwowała kształtne wzniesienia piersi, gładki brzuch, owłosione łono, sprężyste uda. Udało się, po tylu latach w końcu się udało. Podziwiała siebie, zamknięta w bezczasowej przestrzeni swojej nory, aż świt bezszelestnie rozdarł kokon, zwracając jej postarzałe, schorowane ciało.
Zdezorientowana pogłaskała z odrazą suchą, nieprzyjemną w dotyku skórę. Siedziała tak, aż nagle zauważyła, że płacze, a każda łza odbierała sens dotychczasowemu życiu, jakby stawała się pustym naczyniem, które można wypełnić nową treścią.

* * *

    Kiedy w końcu udało jej się odszukać siostrę, nie zbierała już kasztanów od wielu miesięcy. Podpaliła altanę tą samą lampą naftową, która do tej pory wiernie jej służyła, krótką parabolą wysyłając ją w ostatnią misję. Nic ze sobą nie zabrała, nie wróciła nawet, by sprawdzić, co z roztrzaskanym lustrem. W schronisku oddała ubranie do utylizacji. Podarowano jej tam nowe rzeczy, zadbała więc, by wyglądać schludnie. A teraz nasłuchiwała pod drzwiami kroków, zwabionych dźwiękiem dzwonka, który przed chwilą uruchomiła.

    Siedziały w kuchni, spięte, zażenowane, rozdzielone latami, kiedy żyły w oddaleniu.
    — Nie mieszkasz sama? — zapytała siostrę.
    — Och, nie potrafiłabym. Z różnymi byłam. Jednemu zależało tylko na tym, żebym mu robiła loda na żądanie, drugi pragnął mieć zadbany dom. Któryś mnie na pewno kochał – zaśmiała się.
    — A ten, z którym teraz jesteś?
    — Jest nam dobrze, dbamy o siebie. — Rozejrzała się po pomieszczeniu, jakby szukając potwierdzenia własnych słów. Jednak niepotrzebnie, od razu dało się wyczuć panującą tam harmonię, jakby wszystkie elementy układanki były z jednego kompletu i każdy trafił na swoje miejsce. — A ty... — Zawahała się. — Udało ci się?
    — Tylko raz, jakieś pół roku temu.
    — Tyle czasu zmarnowałaś, ale musiałaś sama przez to przejść. — Pokiwała głową. — No i jak było?
    Opowiedziała siostrze wszystko. Tamta słuchała uważnie, dopytywała o szczegóły.
    — Też kiedyś próbowałam, ale na szczęście przerwałam w porę — powiedziała na koniec historii. — Co teraz?
    — Nie wiem. Będę się uczyła żyć. — Wzruszyła ramionami.
    — Z początku zamieszkasz u nas, aż wymyślimy coś sensownego.
    Dobiegł ich dźwięk otwieranych drzwi. Po chwili do kuchni wszedł średniego wzrostu, lekko otyły mężczyzna. Czule przywitał się z żoną, w niewymuszony, naturalny sposób, jakby byli muzyką, spokojnie wypełniającą przestrzeń. Została więc u nich.

* * *

    We wrześniu zaczęła wyczuwać zmianę, chociaż nie umiała jej nazwać. Jakby coś, co do tej pory było pewne i oczywiste, nagle zostało przesłonięte mirażem, za którym skrył się fałsz. Czuła niepokój, ale długo nie mogła znaleźć jego źródła. Aż któregoś dnia zaskoczona zauważyła w parku siostrę z mężem, zbierających kasztany. Skryła się za krzakami, podglądając ich.
    Pozornie wydawało się, że wszystko jest po staremu. Żartowali, wrzucając brązowe kulki do torby, jednak w ich ruchach było napięcie, którego do tej pory nie zaobserwowała. Jakby byli drapieżnikami na łowach. Niecierpliwymi, spragnionymi, a towarzysz opóźnia marsz. Obserwowała ich z obawą. Chciała wyjść, ale coś ją powstrzymywało.

    Wreszcie odwróciła się i zaczęła iść. Jesień szydziła z niej, oblepiając mokrymi liśćmi. Pragnęła opuścić park, ale każda ścieżka wydawała się długa i kręta, a bramy pozamykane. Brnęła jednak z uporem przed siebie, zdumiona własną determinacją. Jej uwagę przykuł dorodny kasztanowiec. Dotknęła jego kory, schyliła się po owoc. Bez problemu wyczuła drzemiącą w nim moc. Cisnęła go do jeziora. Ucałowała drzewo. Objęła je. Poczuła, że gdyby chciała, mogłaby odebrać mu całą energię, przelać życie na siebie. Uśmiechnięta pogłaskała pień.

    Ruszyła szeroką aleją, a za nią cicho stąpały lis, jeż i wiewiórki. Stary, wyliniały pies podbiegł do niej, skomląc. Ujęła jego pysk, uspokoił się, a kiedy go puściła, dołączył do orszaku. Pająk zatańczył w sieci, stanęła więc, by mógł się na nią opuścić. Skrył się pod szerokim kołnierzem płaszcza, gdzie było jego miejsce. Przez chwilę zastanawiała się, który kierunek obrać, aż usłyszała swoje imię, cichym zaśpiewem szeptane przez wiatr. Czekano na nią.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
GaPa · dnia 28.11.2011 20:16 · Czytań: 1070 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 10
Komentarze
julass dnia 30.11.2011 03:24
przeczytałem... siedzę i nie wiem jak podpisać bo mi się podobało ale trzeba wrócić i się jeszcze raz zanurzyć w ten tekst... jest bez mrugnienia okiem ciekawy...
Monika Orlowska dnia 30.11.2011 07:05
No właśnie, ciekawy, bo umyka mi znaczenie tytułu, a raczej myśli zaczynają krążyć w stronę sekszabawek. O, a może te kasztany są magiczne, bo zmieniają się w mężczyzn? Niezła zagadka. Intryguje.
Tak samo zresztą jak wiek bohaterki, bo tu niby zwiędłe ciało i bezzębne wargi (no dobrze, mogła być sponiewierana przez chorobę), a tu "trudne dni" z watą. Hmm, chyba że chodziło o strzykanie w uchu.
Zakładając, że jednak nie, to jak się te trudne dni mają do RYTUAŁU? GaPa, jesteś mężczyzną?
Kim jest bohaterka, dlaczego złachmaniała, dlaczego szukała siostry, dlaczego i po co wróciła do "normalności"? Czym naprawdę jest rytuał? Same zagadki. No i świetnie. Dobrze też się czyta, bardzo sugestywne opisy. Wrócę na pewno, choćby po to, żeby sprawdzić, czy to tylko ja taka głupia niedomyślna...
GaPa dnia 30.11.2011 21:23
Dzięki za komentarze.
> julass
> siedzę i nie wiem jak podpisać bo mi się podobało (...)
to bardzo sympatyczny wpis ;)

> Monika Orlowska
Ha, mocny wpis, ależ lot myśli, jeszcze te sekszabawki... Odpowiem Tobie na:
> GaPa, jesteś mężczyzną?
tak; on, jego, jemu ;)
Dzięki za chęć napisania _aż_tyle_! Pełny brzuszek, jakbym zjadł tłustą muchę. Dzięki.

zpdr
Elwira dnia 19.12.2011 11:16
dała by się przegonić - dałaby
ścisnęły się w wąską, okrutną kreskę. Odwróciła się - 2 razy się, za blisko siebie
trawnik, jak najdalej - wyrzuć przecinek
ulice. Była jak wiatr, przedzierając się zakamarkami, to wychylając na główne ulice - 2 razy ulice
Zawahała się, wydawało się - 2 razy się
Była wypełniona życiem i młodością, skóra była gładka - 2 razy była
ubranie do utylizacji, a teraz, ubrana schludnie - ubranie, ubrana - powtórka

Opowiadanie z nutą tajemnicy. Nostalgiczne, jesienno piękne. Przeczytałam z przyjemnością.
Pozdrawiam.
GaPa dnia 21.12.2011 19:19
> Elwira
dzięki za wskazówki, trochę pogrzebałem, nad resztą podumam jak oszukam zegarek.

> Opowiadanie z nutą tajemnicy.
> Nostalgiczne, jesienno piękne. Przeczytałam z przyjemnością.
ech, fajnie. pzdr
Wasinka dnia 13.03.2013 21:15
Wpadłam tu przypadkiem, szukając czegoś ciepłego i słonecznego po dość ponurym, zimnym, szaro-burym dniu. I znalazłam interesujący tekst...
Wessałam się w historię dzięki nastrojowi i intrygującej treści. Już pierwszy obraz nasycił mnie atmosferą i ciekawością.
Czasem opłaca się pogrzebać w archiwach (choć muszę przyznać, że długo nie szukałam, samo wpadło, że tak powiem).

Ewentualnostki przykładowe (można pod tym kątem przejrzeć sobie całość, ale ogólnie to zręcznie napisana opowieść) :
Cytat:
Była wypełniona życiem i światłem. To nie było złudze­nie, na­prawdę była młoda.
- Była/było/była
Cytat:
nie wróciła nawet(,) by spra­w­dzić

Cytat:
szu­kając tam po­twi­e­r­dze­nia swo­i­ch słów. Je­d­nak nie­po­trze­b­nie, od razu dało się wyczuć panującą tam ha­r­mo­nię, jakby wszy­st­kie ele­me­n­ty układa­n­ki były z je­d­nego ko­m­ple­tu, i każdy
- tam/tam wpada na siebie; i przecinek przed "i" niepotrzebny
Cytat:
Do­strzegła do­ro­d­ny ka­sz­ta­no­wi­ec. Dotknęła
- nachodzą wyrazy brzmieniowo: dostrzegła/dorodny/dotknęła (do/do/do)
Cytat:
Ścisnęła go mocno, po czym cisnęła do je­zi­o­ra.
- ścisnęła/cisnęła nakładają się

Pozdrawiam księżycową porą.
GaPa dnia 14.03.2013 21:26
Dziękuję Ci, Wasinko. A u mnie teraz śnieg drażni wiatr i księżyc za roletą pewnie też. Mam nadzieję, że nie potknęłaś się na niezgrabnościach w tekście, i dzięki za trud Twój.
Z dala od lata nadaje GaPa.
Wasinka dnia 14.03.2013 21:38
To nie są potknięcia do potknięcia, GaPo. Jak się czuje klimat, to znaczy, że nic nie znaczą.

Jakiż ładny rym na koniec (już niedługo będzie bliżej lata, tak sobie myślę).
Ciekawam Twojego kolejnego tekstu. Też więc zarymuję: GaPo, GaPo, czekam na to.

Pozdrawiam bezwietrznie, z nierozwianą srebrzystością.
GaPa dnia 14.03.2013 22:19
Bo do GaPa rym prosty jak łopata.
A Wasinka...
Wasinka, Wasinka, córuchna muminka?

albo:
Gdy się wyciągnie, i na łące leży
daleko czy blisko ma Wasinka do Białowieży?

chociaż powyższe niesportowe...

Więc:
Podkrytnico parasola
u Ciebie minka-Wasinka
śpij.

Hej, znikam nierozwiana.
Wasinka dnia 14.03.2013 22:24
Się rozbawiłam.
Kolorowej i przytulnej nocy. Śnij i twórz.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty