Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o twoich planach na przyszłość.
W. Allen
To nie tak, że pewnego ranka wstajesz i już. Bliżej jest do tych którzy, sprayem obwieszczają światopogląd. Poważną różnicę stanowi medium, czyli cholernie biała kartka. W pewnym sensie wprowadza dyscyplinę, lekko usztywnia, jak obiad u rzadko widywanej ciotuni, która mimochodem właśnie wspomniała o spadku. Dowiadujesz się, że są jakieś reguły i zaczynasz zastanawiać się, gdzie rzuciłeś twój jedyny krawat.
Na początku jednak jest tylko zwierzę. Na swoje nieszczęście dostrzegło ograniczenia klatki, więc wściekłość, zaciśnięte pięści i o wiele za dużo słów. Buncik przeciwko powszechnej konsumpcji, gdzieś po drodze pierwsza miłość. Potem kolejna pierwsza miłość, zachodzimy w ciążę, w jeszcze jedną ciążę, Drepczemy co ranek na etacik, odkładamy na pierwszy/pierwszą... a gówno! jakby powiedział Witkacy. Nie, to tylko powód, by dalej karmić własnego potwora, bo jak to jest, że ty sam nosisz się ze swoją gorączką, a tuż za ścianą dziani goście projektują ścieżkę kariery jakiegoś Dudusia Bardzo Wrażliwego. On ma klasę o profilu autorskim, niezapomnianych nauczycieli (w zasadzie, ty swoich też zapamiętasz), filologię oczywiście, praktyki zagraniczne, letnie wojaże po Włoszech i Holandii (później opisze je w debiucie), a ty?
Mogą cię zachwycić napięte łydki pewnej wiolonczelistki, możesz przypadkiem obejrzeć sztukę jakby specjalnie „skrojoną” dla ciebie, może to być wódka w knajpie z kimś kto powie: „słuchaj stary, to nie tak, że [...]” I to wszystko? Nie, bywa, że równowagę diabli biorą z zupełnie innego powodu.
Myślisz sobie, wariat ale wie gdzie konfitury, i może miałbyś rację, gdyby nie pewne wydarzenie.
On sypia z pistoletem pod poduszką . Straszak, atrapa Parabellum, ale to bez znaczenia. Wyciąga suwadło, rozbiera na części, starannie oliwi, waży na dłoni. Potem składa się do strzału: muszka, szczerbinka, wolno ściąga spust. Najważniejszy jest ciężar – tłumaczy - to tak, jak z krzyżem. Wyobrażasz sobie Jezusa niosącego swoje przeznaczenie odlane z plastiku?
W średniowieczu mieli taką torturę, koronę cierniową z kutego żelaza, ciężką, bo ciężar się liczy – nie patrzy na mnie; dzieli papierosa na pół, wciska w brudną lufkę. Obaj wiemy, że nie powinien palić, astma. Ale to „kowboj”, wyrywny, jak mówi sam o sobie.
Za szczeniaka poszedł do partyzantki, a ludowa ojczyzna wystawiła mu rachunek: KS, zamienioną na dziesięć lat po zabalsamowaniu Stalina.
– Żarły mnie robaki. Takie białe, roiły się w ranach i nosili mnie w mokrym prześcieradle, chudego, z głową jak dynia. Głodówki robiłem – dodaje po chwili. Chrystusa tak do grobu złożyli, mnie się udało.
Milknie, przypala kolejnego papierosa i dalej milczy. To nie jest miły gość, raczej szorstki, nieufny, gotowy do wódki na szklanki. Pełno w nim supłów, ale głodna ziemia przyjmie i to. Rzeźbić zaczął, zaraz jak wyszedł. Dla kościołów, bo płacili i nie pytali o nic, a na robotę żadną nie miał szans. Patrzę i nie wierzę. Jego pasyjki rozpoznaję bezbłędnie, to coś więcej niż głód.
Ciepła lipa, a ten na krzyżu ma kościste kolana. Kanon w pochyleniu głowy, umęczonego ciała. Śmieszne, że nie chcieli go na ASP.
Pewnego dnia, zawinął się równie milcząco jak żył. Szperam wśród szpargałów, odkładam na bok ciężkie dłuta. Oparty o szafę przygląda mi się Chrystus; surowy, ledwie wyrasta z kloca. W powietrzu wiruje złoty kurz, który opadnie gdy zamknę drzwi. Wychodząc, słyszę radio: „Wciąż jeszcze możliwe burze. Ustąpią dopiero nocą.”
Oto religia, oto moja religia. Już wiem, że będę pisał i nieważne za jaką cenę, a że nie bawią mnie eksperymenty z valium, ni spacery w piżamie po Krupówkach? Pewnie dorobię się własnych szaleństw i kiedyś pogadamy o nich z Witkacym. Kto wie, co może się wydarzyć z Wszechmogącym u boku? Tak więc, trzymajcie się za tyłki, nadchodzę!
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
sisey · dnia 04.02.2012 20:09 · Czytań: 975 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 9
Inne artykuły tego autora: