Zdrowy rozsądek - rainbow-26
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Zdrowy rozsądek
A A A
Nie mamy dość siły, aby całkowicie iść za swoim rozumem.
François de La Rochefoucauld

Wszedł do całkowicie białego pokoju, pomieszczenie miało kształt sześcianu o długości boku około dziesięciu metrów. Cisza dźwięczała w uszach. Rozglądając się, Bartek spojrzał w prawo. Ujrzał tam kartkę, która lewitowała nieruchomo na wysokości około jednego metra. Na plecach poczuł dreszcz. Podchodząc bliżej dostrzegł jednak, że kawałek gęsto zadrukowanego papieru spoczywa na cienkim blacie szklanego stołu, którego konstrukcja opierała się na przezroczystej nodze usytuowanej na środku. Zaczął czytać:
Alow & Anlow Company prezentuje zupełnie nową metodę motywacji, zwalczania lenistwa oraz bardziej satysfakcjonującego życia. Przedstawiamy nasze najnowsze urządzenie – Rozsądek Plus. Dzięki zastosowaniu najnowszych zdobyczy naukowych, w sposób kontrolowany zaburza się funkcjonowanie wybranych ośrodków mózgowych, dzięki czemu zwiększana jest racjonalność podejmowanych decyzji.
Oferujemy bezpłatny dobowy test urządzenia Rozsądek Plus. Na drugiej stronie znajdziesz gotową do podpisania umowę dotyczącą okresu próbnego. Wraz z chwilą podpisania zostanie rozpoczęty przez naszą firmę proces synchronizacji urządzenia z Twoim organizmem.
Bądź rozsądny – podpisz się pod własnym szczęściem!

„Co to z bzdury… Co ja właściwie tu robię? Na pewno to kolejny numer Maksa, to w jego stylu. Ale jak się bawić, to się bawić!” – płynnym ruchem wydobył z marynarki stylowy długopis i złożył na umowie zamaszysty podpis.
Nagle poczuł, jakby grunt jakby zachwiał mu się pod nogami. Wzrok zaczął tracić ostrość a jasność pomieszczenia zaczęła szybko blednąć. W końcu pogrążył się w ciemności. Być może nie podpisałby się równie prędko, gdyby doczytał cokolwiek zastanawiający tekst wieńczący treść umowy, z jakichś powodów napisany dwukrotnie mniejszą czcionką:
Alow & Anlow Company zastrzega, iż odpowiedzialność za wszelkie czyny dokonane podczas wykorzystywania sprzętu ponosi Klient, który pod względem prawnym, pozostaje autonomicznym i w pełni odpowiedzialnym podmiotem.

Dobrze ubrany mężczyzna około czterdziestki, patrzył na miasto, delektując się porannym powietrzem. Znajdując się na dachu swego wysokościowca miał wspaniałe warunki, aby podziwiać pierwsze promienie słońca.
W pewnym momencie słychać było delikatnie skrzypnięcie zawiasów i przybliżający się stukot nóg, który w pewnym momencie ustał. Przez dobrą chwilę, obaj mężczyźni stali w milczeniu.
– Jak myślisz, ile nam jeszcze brakuje?
– Jestem przekonany, że osiągniemy nasz cel szybciej, niż się tego spodziewamy.
– Tak… Wczoraj czytałem raporty – w każdym przypadku udało się przekroczyć plany.
– Będziemy działać tak, jak dotychczas. Powoli, systematycznie i rozważnie. Musimy pozostać w cieniu, społeczeństwo nie jest dojrzałe. Potrzebujemy jeszcze tylko dziesięć czy dwadzieścia lat, a potem…
Najbliższa Ziemi gwiazda stała już naprawdę wysoko na niebie. Nieśmiałe pomarańczowe promyki przeistoczyły się w wielkie świetlne morze, które całkowicie zatopiło miasto.

Znajdował się w białej sali, rozmawiając w najlepsze z atrakcyjną blondynką o białej skórze i oczach barwy letniego nieba. Lewitujące w całym pomieszczeniu prostokątne fragmenty papieru, tworzące różne kształty stale się przemieszczając, ułożyły właśnie serce. Atmosfera stawała się coraz bardziej intymna. W pewnym momencie zdecydowanym ruchem zbliżył dziewczynę do siebie a ich usta zetknęły się.
Niespodziewanie, z jej uszu zaczęły wyskakiwać śmiejące się wesoło klucze wiolinowe. Na jednej ze ścian ukazała się spora pięciolinia, którą poczęły wypełniać kolorowe nuty w rytmie zewsząd płynącej muzyki. Stanął zaskoczony, czując tym samym, że coś się załamuje, kończy. Wizja rozpłynęła się, a on – obudził się. „Dlaczego naprawdę przyjemne sny muszą się zawsze kończyć w takim momencie?” – szybkim ruchem wyłączył organową Fantazję G-dur Bacha ustawioną jako budzik i już myślami wracał do sennego pomieszczenia z ponętną zawartością. Jednak coś mu kazało momentalnie wstać, przemyć lodowatą wodą twarz i natychmiast wziąć chłodny poranny prysznic. „Co się do cholery ze mną dzieje?! Sam nad sobą nie panuje? Ja chce spać!” Zaraz potem zjadł śniadanie, złożone z płatków z jogurtem 0%, który jakimś cudem znalazł się wcześniej w lodówce – całości menu dopełniła woda mineralna. „Ja zaraz oszaleję, chcę usmażyć kiełbasę albo jajecznicę na boczku! I do tego dajcie mi kawy!”. Czuł się nieswojo i jakby obco. Przeczuwał, że czeka go ciężki dzień.

Pracował bez przerwy trzecią godzinę. Robił pięciominutowe przerwy między każdymi trzema kwadransami, aby wzorcowo dostosować się do krzywej koncentracji. Żadnych filmików w sieci, gazet, słuchania muzyki czy niepotrzebnych książek. Wszystko przebiegało tak, jakby chciał, żeby zawsze przebiegało. Jednym słowem działał zgodnie z planem. „Dwa dziwne sny, czy jawa? Jawa czy sen?” Zaczął gorączkowo przeglądać listę kontaktów w komórce, aby znaleźć numer do dziewczyny z białego pokoju.
Gdy jego żołądek przemówił do niego, postanowił coś przekąsić. Wziął sobie na cel tak zwanego „Maca”. Uśmiechając się w duchu, żywił złudne przekonanie, iż już za kilka minut będzie delektować się słynnymi hamburgerami.
Gdy znalazł się przed charakterystycznym żółtym szyldem, raptownie zatrzymał się. Wewnątrz własnego mózgu, usłyszał głośne „NIE!”. Próbując odpędzić natręctwo, usłyszał kroki. Oto on sam począł oddalać się od upragnionego wnętrza. W drodze do domu nabył marchewkę, pory, pomidory, cebulę, brokuły oraz czosnek. Przyrządził potem z tego uroczy, bezsmakowy posiłek na parze.

Błyszcząca, czarna limuzyna podjechała pod jeden z najbardziej okazałych budynków w mieście – słońce zwielokrotniało się w każdym z tysięcy wielkich szyb okrywających konstrukcję. Oficjalnie był to luksusowy biurowiec, zbudowany pod wynajem – kilka szyldów światowych marek usytuowanych w eksponowanych miejscach pozwalało uwierzyć, że tak jest w rzeczywistości. W tle słychać było wielkomiejski hałas – setki toczących się pojazdów oraz spieszących się przechodniów.
– Nie wiem, po co tam leziemy. Zdzierają z nas wszystko, co zarobimy! Kto by pomyślał, chcą pięćdziesiąt procent zysku?!
– Wiesz przecież, że gdyby nie oni, tego zysku mogłoby w ogóle nie być…
– „Mogłoby, mogłoby!” Ta ich propaganda już doszczętnie cię ogłupiła. Może twój mózg też jest w sieci?
– Nie żartuj. Znasz realia – przypomnij sobie wzrost przychodów, gdy rozpoczęliśmy kooperację przed pół wiekiem. Człowieku, oni są gwarantem naszej pozycji na rynku!
Po kilkukrotnej kontroli bezpieczeństwa, dostali się windą na czterdzieste piętro. Chwilę później siedzieli już w przestronnym biurze z widokiem na miasto a rolę gospodarza pełnił trzydziestoletni mężczyzna ubrany w jasny garnitur. Jego bystre oczy zdawały się przewiercać na wylot a żaden z przybyłych nie mógł dłużej wytrzymać tego wzroku.
– Rozumiem, że dostali państwo nasze pismo? – goście nieruchomo patrzyli w stół. – Doskonale. Zatem powody nieznacznej modyfikacji warunków naszej współpracy są jasne. Dla przypomnienia dodam, iż chodzi przede wszystkim o konieczność zatrudnienia nowych specjalistów, unowocześnienie infrastruktury, zwiększenie skutecz…
– Niemal dwukrotne zwiększenie haraczu nazywa pan nieznacznym?! – starszy z przybyłych mężczyzn stracił panowanie nad sobą, drugi błagalnym wzrokiem spojrzał na niego. Na czole szkliły mu się kropelki potu.
– Przypominam panu, że nasze spotkanie ma charakter jedynie grzecznościowy. Jeśli nowe warunki państwu nie odpowiadają, nic nie stoi na przeszkodzie zakończenia współpracy. Czy przygotować stosowne dokumenty?
– Nie, nie… Nie o to chodziło. Przepraszam, źle się dziś czuję. Co pan powie na 40%?
– Tutaj nie chodzi o negocjacje. Proszę po prostu podpisać dokumenty.
Z rezygnacją, prezes wraz z pełnomocnikiem umieścili swoje podpisy na podsuniętym świstku. Odtąd nie jedną trzecią, a połowę całorocznego zysku przedsiębiorstwa i wszystkich spółek córek rozsianych po świecie będę przekazywać na rzecz Firmy.

Gdy było dobrze po dwudziestej, siedział przy biurku, zastawiając się nad mijającym dniem. „Wstałem wcześnie, pracowałem dziesięć godzin, dałem radę mdłemu żarciu. Co jest grane? Mniejsza o to, trzeba się nieco odprężyć…” – chciał spotkać się z kumplem, wypić w knajpie jedno czy dwa piwa lub po prostu wsłuchać się w tawernianą masę rozmów i śmiechu. Zadzwonił szybko, wymieniając kilka zdań. Uśmiechając się do samego siebie myślał, że spotka go wreszcie coś normalnego.
Gdy obaj spotkali się na miejscu, chciał zamówić dwa piwa, niestety nie udało się.
– Co to ma być?! – twarz przyjaciela wyrażała zarówno niedowierzanie, jak też silny szok.
– No przecież, mówiłeś coś, że dzisiaj będziesz prowadzić? No wiesz, nawet jedno piw…
– Pogrzało cię?
– Zrozum, tak dla odmiany! – próbował jakoś wybrnąć z sytuacji, widząc jednak wiele karcących spojrzeń wyglądających znad spienionych szklanek, zdał sobie sprawę ze beznadziejności sytuacji. W jednym z wielu luster ujrzał również własne oblicze. Odwrócił wzrok.
Towarzysz odpuścił, podszedł do lady i zamówił kufel spienionego napoju. Tymczasem Bartek, z poczuciem rezygnacji, pociągnął kilka łyków mineralki.

Przed północą wrócił do domu – w gruncie rzeczy był zadowolony z tej niespodziewanej abstynencji. Nie będzie przecież problemów ze rannym wstaniem czy z motywacją do działania. Jednak, czy była to faktycznie jego decyzja, czy też coś lub ktoś pomógł mu ją podjąć? Na jaką chorobę zapadł i czy była ona nieuleczalna? Nowotwór mózgu czy raczej choroba weneryczna? Z kim, kiedy, gdzie?!
Niezależnie od tych niewesołych myśli, podszedł zdecydowanym krokiem do dużej, matowo szarej lodówki, żeby tradycyjnie przekąsić coś „na sen”. Znowu to samo.
– Kurwa mać! – chciał krzyknąć, lecz jedynie pomyślał. Ostatecznie: czy przeklinanie byłoby w tej sytuacji rozsądne?
Wtem, coś odwróciło jego uwagę. Oto na stole jaśniało kilka arkuszy papieru wraz z leżącym na nich wiecznym piórem. Automatycznie podszedł do papierów i przeczytał. Wzdrygnął się – jakby już przeżył tą sytuację, deja vu było niespotykanie autentyczne. Choć jeden szczegół wyraźnie odbiegał od rzekomego omamu pamięciowego. Tym razem nie było w dokumencie mowy o jakimkolwiek okresie próbnym – wykorzystano zwrot „czas nieokreślony”. Zaczął wpadać w panikę – choć jedynie w swojej własnej głowie, bez oznak zewnętrznych. Z przerażeniem spostrzegł, jak jego ręka szybko po coś sięga a następnie kreśli kilka krzywych linii. Był to jego podpis.

Stanął przed budynkiem ulubionego fast foodu, do którego próbował dostać się poprzedniego dnia. Tym razem obyło się bez problemów – zamówił solidny zestaw z dodatkami. Później odwiedził jeszcze kilka sklepów, sprezentował sobie buty do biegania za pół tysiąca oraz kilkanaście ubrań sygnowanych znaczkami renomowanych firm. W supermarkecie również napełnił koszyk po brzegi produktami z kategorii premium. Jak na niego było to dosyć niecodzienne, bo choć nie lubił sobie żałować, wychodził zazwyczaj z założenia, że najdroższe niekoniecznie oznacza najlepsze.
W domu czekała go kolejna niespodzianka. Uważając dotychczas telewizję za jeden z najbardziej szkodliwych wynalazków minionych dziesięcioleci, używał sprzętu jedynie do oglądania filmów z płyt. Tym razem nastawił jeden z kanałów urozmaiconych reklamami przerywającymi wszystkie programy i podziwiał jego uroki przez dobre dwie godziny.

W miarę upływu kolejnych dni i tygodni czuł, że coraz mniej kontroluje swoje ruchy i gesty, a z czasem nawet mimikę i myśli. Gdzieś w głębi siebie, starał się nadać sygnał s-o-s do samego siebie i wykaraskać z tej katastrofy. Chciał wrzeszczeć, rwać włosy z głowy lub pogłaskać się młotkiem po głowie. Było jednak za późno.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
rainbow-26 · dnia 25.05.2012 18:52 · Czytań: 624 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 3
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze
Lucyxx dnia 25.05.2012 20:12 Ocena: Bardzo dobre
Czyta się bardzo dobrze, lekko. Bardzo mi się podobało. Będzie ciąg dalszy?
julass dnia 26.05.2012 03:54
dobra historia... dobrze napisana... prosto, bez żadnych zbędnych komplikacji to się i sprawnie czyta... parę potknięć literówkowych ale to szczegół...
własciwie ten tekst jest bardzo realny i współczesny...
rainbow-26 dnia 27.05.2012 14:00
Lucyxx, dzięki za opinię! Nie planowałem ciągu dalszego. W zamian za to, mam w zanadrzu wersję troszkę rozbudowaną - dodatkowy akapit w pierwszej scenie oraz dodany epilog. Są to rozważania na temat życiaB). Podobno czytało się ciężko, ponadto w ogóle nie popychało akcji do przodu, więc wyciąłem. Są to około dwie strony znormalizowane.

Julass, również dziękuję za lekturę i informację zwrotną!
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty