Andrzej Pilipiuk - Pierwsza i ostatnia strona - valdens
Dla użytkownika » Warsztaty Andrzeja Pilipiuka » Andrzej Pilipiuk - Pierwsza i ostatnia strona
A A A

powrót do
poprzedniej części



Witajcie drodzy Grafomani. W dzisiejszym odcinku powiemy sobie kilka słów od tym jak zacząć i jak skończyć. A zatem: Wymyśliliśmy bohatera i sądzimy, że gotów jest by pokazać go światu. Narysowaliśmy mapkę naszych krain, mamy pomysł na przygody. I co dalej?

W epoce około 1985 roku nieliczne komputery posiadali równie nieliczni milionerzy. Aczkolwiek śledząc filmy made in Hollywood można się było przekonać, że tam komputer to coś normalnego, naturalnego - jeszcze jeden sprzęt domowy... Maszyny do pisania były duże ciężkie, nie sposób było na nich korygować błędów, obsługa wymagała siły fizycznej, a warunki pracy w ciągłym łomocie mechanizmu były dalekie od komfortu. W dodatku w tej epoce były problemy z papierem. Kochana władza dbała by dobro to - używane do druku ulotek - nie było powszechnie dostępne. Maszynę do pisania miałem w domu. Z papierem był problem. W dodatku napisanie czegokolwiek wobec braku biegłości trwało godzinami.
Zacząłem w zeszycie w linie. Pisałem długopisem. Przez następne 10 lat ręcznie napisałem około 2500 stron. Niektóre były rzadsze, inne gęściej pokryte literkami - ale przyjmuję, że średnia wyszła taka sama - 2500 stron znormalizowanego maszynopisu. Potem, dobrych kilka lat po nastaniu epoki kapitalizmu, przesiadłem się na komputer.

Na początku nie umiałem nic. Chciałem zapisać swoje myśli i marzenia. Odtworzyć krainę, do której uciekałem od rzeczywistości. W dodatku nie sadziłem, by ktokolwiek tę książkę kiedykolwiek wydał. Opowiadała o buncie przeciw socjalizmowi - a ten wydawał się wówczas niezniszczalnym monolitem. Pierwszą wersję zniszczyłem - dziś trochę tego żałuję. Kilka cytatów pokazałoby Wam, jak długą drogę musiałem przejść, nim nauczyłem się formułować myśli w sposób przyswajalny dla drugiego człowieka.

A zatem weźmy ulubiony długopis, kajet i otwórzmy na pierwszej stronie. Na górze piszemy tytuł. Poniżej pierwszy akapit. Wydaje się to proste - ale wcale nie jest. Po co opowiadanie czy powieść ma tytuł? Otóż - zabrzmi to brutalnie - po to by zachęcić czytelnika. Tylko i wyłącznie. Człowiek, który przyjdzie do księgarni z garścią uciułanych, często z trudem, pieniędzy, nie wie na co się zdecydować. Jeśli koledzy nie powiedzą mu że coś warto przeczytać, stanie przed półkami, na których leży tysiąc książek. I ma dylemat - co wybrać.
Przeważnie nasz przyszły czytelnik kieruje się wzrokiem - wybierze książki o najciekawszej okładce. Teraz jego wzrok pada na tytuły i zaczyna się głębszy poziom analizy. Tytuł, obok okładki, jest tym co ma skłonić go do sięgnięcia po nasze dzieło. Musi być prosty, w miarę zwięzły intrygujący, łatwy do zapamiętania.
"Milczenie Owiec" - jest tu dobrym przykładem. Jeśli nie widzieliśmy filmu, zaciekawi nas co to u licha jest? Powieść z życia pasterzy? I dlaczego te owce milczą zamiast beczeć? Albo "Czekając w ciemności" - kto czeka, na kogo, dlaczego po ciemku? - pytania cisną się czytelnikowi automatycznie. Inny przykład "Wilcze gniazdo" - tu znowu czujemy, że to jakaś metafora - wilki nie żyją przecież w gniazdach - wilcze gniazdo kojarz nam się z bandą rozbójników, powieścią łotrzykowską albo czymś podobnym. Rysunek pokancerowanego szlachetki na okładce tylko pomaga domyślić się w jakiej epoce rzecz się rozgrywa. Czasem tytuł może nam sporo zdradzić - np. powieść "Człowiek z Petersburga" - wydana został jeszcze w czasach, gdy Petersburg nazywał się Leningrad. W tym przypadku tytuł wskazuje nam automatycznie nie powieść historyczną lub historyczno przygodową... O tytułach w rodzaju "Instrument rozkoszy", "Słodkie kuzynki" czy "Wyznania chińskiej kurtyzany" - nie muszę chyba wspominać. Tam mamy od razu kawę wyłożoną na ławę...

Zasadniczo nie należy używać w tytułach nazwisk - zwłaszcza takich, które nikomu nic nie mówią... Powieść o tytule np. "Pan Wołodyjowski" potencjalny czytelnik ominie. Nie słyszał o gościu, nie obchodzi go. Ale już "Ogniem i mieczem" - może wzbudzić jego zainteresowanie.
Wiem. Moja pierwsza książka opublikowana pod nazwiskiem nosiła tytuł "Kroniki Jakuba Wędrowycza". Zdecydowałem się na taki z bardzo prozaicznego powodu. Moje opowiadania na łamach "Fenixa" czytało ok. 15 tys. potencjalnych czytelników. Minęło kilka lat i obawiałem się, że zapomnieli, kto je napisał - natomiast nazwisko Wędrowycz jest na tyle charakterystyczne, że powinno się skojarzyć.
Tytuł drugi "Czarownik Iwanow" - jest nietrafiony. Książkę tę ratuje wyłącznie znakomita okładka. Trzeci tom "Weźmisz czarno kure" - ma chyba najładniejszy tytuł. Wskazuje, że będzie coś o magii, jednocześnie stylizacja językowa tworzy klimat - może zainteresować. Czemu weźmisz, a nie weźmiesz... Zestawienie tytułu z obrazkiem dziwnie ubranego kolesia, ostrzącego siekierą o jeden z głazów kamiennego kręgu, działa jak cios maczugą.
Generalnie jednak najbardziej zadowolony jestem z tytułu nie książki ale opowiadania - "2586 kroków". Dlaczego akurat tyle? Cholera wie, tyle mi się wymyśliło. Ale wygląda intrygująco i o to właśnie chodzi. Rozwikłanie zagadki tytułu znajduje się u mnie głęboko w środku - podobnie jak długo musieli czekać czytelnicy "milczenia owiec"...
Miałem problem z powieścią "Kuzynki". Tytuł odziedziczyła po opowiadaniu, które weszło w jej skład. Z jednej strony było to znowu puszczenie oka do czytelników, którzy je poznali i polubili. Z drugiej zaś mógł to być poważny błąd. Czy ktoś skusi się na sięgniecie po książkę o takim tytule? Nie wiedziałem - ale nie byłem w stanie wymyślić nic lepszego. Obawiałem się jeszcze jednego - nazwijmy to niezdrowych skojarzeń. "Kuzynki", "Słodkie kuzynki"...
Z drugiej strony tytuł był krótki i dźwięczny - łatwy do powtórzenia. Zaryzykowałem. I znowu się udało.

W chwili, gdy czytelnik skuszony tytułem sięgnie po książkę, możemy sobie zanotować na koncie 10% sukcesu. W 9 przypadkach na 10 obejrzy, zobaczy cenę i odłoży z powrotem na ladę. Ale ważne, że weźmie ją do ręki. Narowy czytelników, którzy podziwiają nasze dzieło zamiast od razu kłusować do kasy, są bardzo ciekawe i różnorodne.
Musimy się nastawić, że potencjalny klient zechce się czegoś dowiedzieć. Stąd na tylnej stronie okładki umieszcza się entuzjastyczne recenzje nieistniejących, ale zagranicznych gazet, informacje o nominacji do nieistniejących nagród, opinie wieszczów i autorytetów moralnych etc. Ja dorzuciłem do tego garść fikcyjnych ogłoszeń drobnych. Innym chwytem jest zamieszczenie krótkiego dynamicznego fragmentu - kilkanaście linijek mających zaintrygować czytelnika.
Co jeszcze robi nasz przyszły czytelnik stojący w księgarni z naszym dziełem w dłoni? Obejrzawszy z przodu i tyłu może sobie otworzyć w środku i przeczytać kawałek - tu nie mamy wpływu na jego decyzje - otworzyć może gdziekolwiek. Trudno sprawić, żeby cała książka była równie dobra we wszystkich miejscach... Ale trzeba się starać!
Krok kolejny - masa ludzi czyta najpierw pierwsze, a potem ostatnie zdanie. (polecam - doskonała zabawa). Dla takich świrów można przygotować coś specjalnego. I tu przechodzimy do meritum dzisiejszej lekcji. Pierwsze zdanie pierwszy akapit, pierwsza strona. Tu kupujemy czytelnika. W tym miejscu przekonujemy go, żeby wydał forsę na nasze dzieło, a nie na najnowszą książkę Sapkowskiego. Pierwsze zdanie musi wgnieść go w ziemię, sprawić żeby żołądek zjechał mu do gatek, żeby z radości ściągnął majtki przez głowę... Sięgnijmy do "Zapisków oficera armii czerwonej" B. Piseckiego i co czytamy? "Noc była czarna jak sumienie faszysty, jak zamiary polskiego pana, jak polityka angielskiego ministra". I co Wy na to? Ma to zdanie ciężar gatunkowy. Przeszło do historii literatury... "Jakub Wędrowycz drgnął nieznacznie, gdy wystrzelona nie wiadomo przez kogo kula, urwała mu kawałek ucha" - to do historii literatury nie przejdzie, ale może posłużyć za przykład. Albo "Tętniącym sercem Wenecji jest plac św. Marka wprawiany w nieustanne drżenie falującym tłumem turystów" - tak zaczyna się książka Petera Arnotta "Cywilizacja bizantyjska". Zdanie jest piękne, poetyckie obiecuje ucztę intelektualną. Niestety otwiera ono 400 stronicową, nudną jak flaki z olejem, monografie naukową...

Pierwsze zdanie to nie wszystko. Za nim muszą popłynąć kolejne. Jak zaczyna się "Kontrola" W. Suworowa? "A teraz całuj but" - mocne uderzenie, celne, między oczy. Wiemy, że mamy w ręce książkę nasyconą brutalną prawdą... A z następnych zdań wynika, że jesteśmy świadkiem egzekucji głównej bohaterki... Hitchcock napisał kiedyś jako poradnik dla filmowców, że w pierwszej scenie filmu powinno być trzęsienie ziemi, potem napięcie ma nieustannie rosnąć - pisząc książkę trzęsienie ziemi zawrzyjmy w pierwszym akapicie.
Pierwsza strona to wizytówka naszej książki. Tu musimy dać z siebie wszystko - aby potencjalny czytelnik stojący przy księgarnianej ladzie doczytał ją do końca i przewrócił kartkę. W tym momencie możemy sobie pogratulować. - Złapał bakcyla. Prawdopodobieństwo, że książkę odłoży z każdą przeczytaną stroną jest coraz mniejsze.

Nawet najlepsza książka, wszechstronnie genialna etc. wymaga dopieszczenia - ostatecznego szlifu... Brylant oprawiamy w ramy, którymi jest początek i zakończenie. Pierwsze i ostatnie zdanie. Pierwsza i ostania storna. Dobre wrażenie na początku, miłe wspomnienie po przeczytaniu ostatniej linijki. Powitajmy i pożegnajmy czytelnika godnie, gościnnie, po staropolsku. Kupuje naszą książkę za swoje z trudem zarobione pieniądze - okażmy mu szacunek.



przejdź do
następnej części

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
valdens · dnia 30.10.2008 11:43 · Czytań: 9556 · Średnia ocena: 4,25 · Komentarzy: 20
Komentarze
Usunięty dnia 30.10.2008 11:58 Ocena: Świetne!
Trochę tu jest literówek:
"na grze piszemy tytuł" -> na górze,
"Rozwikłani zagadki tytułu" -> rozwikłanie,
"Ale trzeba się strać" - > starać
"Zadanie jest piękne -> zdanie,
"Hickok napisał" -> Hitchcock,
"napięcie ma nieustannie rosnąc" -> rosnąć,
"Pierwsza storna to wizytówka..." -> strona,
"Pierwsza i ostania storna.." -> j.w.
to z tych większych. Kilkanaście zdań zaczyna się od małej litery.
Poza tym tekst jak zwykle bomba!
Tyler Durden dnia 30.10.2008 12:02 Ocena: Świetne!
A tam literówki:p Tekst Świetny! Uwielbiam takie wypowiedzi. Nawet gdy autor pisze Wstęp lub Posłowie w swojej książce, to ma dla mnie wielką wartość. Szczególnie lubię to w wykonaniu Kinga. A z tych artykułów wszyscy możemy wiele się nauczyć.
amoryt dnia 30.10.2008 12:08 Ocena: Świetne!
a ja się tylko cieszę, że moim zmyślnym umysłem już odruchowo wprowadzam większość podanych tu rad. resztę absolutnie wdrożę w przyszłości.

Panie Andrzeju, czekamy na więcej!
valdens dnia 30.10.2008 12:16
al_qubain, to pewnie stąd, że dostałem "surowicę" (jakieś pierwsze, szybie wersje), a trochę głupio mnie - maluczkiemu - grzebać w tych manuskryptach... Eee tam, ma to przecież jakiś swój dodatkowy urok. :shy:
Usunięty dnia 30.10.2008 12:38 Ocena: Świetne!
V. no jasne ;-) surowy, jeszcze ciepły tekst. Nawet może lepiej tak go zostawić, nie dotykać dzieła mistrza.:yes:
bury_wilk dnia 30.10.2008 12:45 Ocena: Bardzo dobre
Na większość z tych wskazówek z powodzeniem można wpaść samemu, ale wprowdzić je w życie, to już zupełnie inna para kaloszy...
Te literówki trochę drażnią, ale generalnie, to tekst jest bardzo ciekawy i przydatny. Jak już będę coś wydawał, to postaram się przenieść teorię do praktyki :)
valdens dnia 30.10.2008 12:58
Coś nam się ostatnio Myszcz rozleniwił - mało z nami gada. Ale jak tylko przyjdzie poczytać te bajki o misiach i miodzie, wilkach, smokach i owcach, myszkach i serku, to klapka się zapadnie... :D
AnonimowyGrzybiarz dnia 30.10.2008 15:00 Ocena: Świetne!
teks świetny, śmieszy momentami ("W tym miejscu przekonujemy go, żeby wydał forsę na nasze dzieło, a nie na najnowszą książkę Sapkowskiego." :D), ale z drugiej strony, to wszystko już wiedziałem (ciii... bo nie zawsze stosowałem;)), znaczy o pierwszej i ostatniej linijce, okładce i tytule.
ale czekam na więcej. I poproszę to kiedyś na papierze, Panie Mistrzu.
stary krab dnia 31.10.2008 17:38 Ocena: Bardzo dobre
Bardzo dobry tekst. Wysokich lotów pióro.
dwa_warkocze dnia 04.11.2008 10:41 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
to pewnie stąd, że dostałem "surowicę" (jakieś pierwsze, szybie wersje), a trochę głupio mnie - maluczkiemu - grzebać w tych manuskryptach... Eee tam, ma to przecież jakiś swój dodatkowy urok.


Niestety, uroku nie ma, błąd jest błędem, niezależnie od tego, czyjego jest autorstwa.
Nie znam Andrzeja Pilipiuka, ale nie sądzę, żeby obraził się za poprawę literówek, szczególnie tej w tytule - tytuł z błędem to trochę obciach, że się tak kolokwialnie wyrażę.

Rady rozsądne, w przystępny sposób podane, mogą być przydatne dla początkujących pisarzy i pisarek, jak sądzę. Dobrze się czyta.

Mam jeszcze pytanie: tyle komentarzy a żadnej oceny. Dlaczego? Na wszelki wypadek, póki odpowiedzi nie będzie, napiszę zamiast oceny, że tekst byłby w mojej ocenie bardzo dobry, gdyby tych literówek nie było.
dwa_warkocze dnia 04.11.2008 10:43 Ocena: Bardzo dobre
O, się zdziwiłam :) dodałam ocenę (chcąc ją później wycofać) a tu jej nie ma. To nie jest do oceniania? To po co taka opcja pod tekstem?

(moderację przepraszam za post pod postem).
valdens dnia 04.11.2008 10:58
Literówka w tytule, to mój błąd, poprawiłem, dzięki :yes: Z ocenianiem też było nakićkane co nieco. Teraz już działa.
Usunięty dnia 04.11.2008 11:54 Ocena: Świetne!
V. błąd w tytule jeszcze stoi albo mi monitor szwankuje. ;)
valdens dnia 04.11.2008 13:22
Niech to szlag! Ja chyba ślepnę już. :D
Usunięty dnia 08.11.2008 22:51 Ocena: Dobre
jasne że to co pisałem w tych felietonach w pewnym momencie staje się oczywiste dla niemal każdego kto bawi się słowem. Większość tego stosuje się czysto intuicyjnie.

Uważam jednak że pewne mechanizmy warto nazywać po imieniu i definiować. Ot po to by ktoś mógł zrobić krok od intuicji do świadomego ich wykorzystywania. Do pewnych wniosków można dojść samodzielnie w trzy lata, ale można posłuchać kogoś doświadczonego i trzy lata zaoszczędzić.
bury_wilk dnia 08.11.2008 23:29 Ocena: Bardzo dobre
święta racja :)
Tomasz Lippoman dnia 25.07.2009 19:42 Ocena: Dobre
A takie zdanie, dobre.?
Nad drogą krętą obłok kurzu wisiał, choć wóz drewniany głęboko już w lesie.
zapomin dnia 25.07.2009 19:56 Ocena: Bardzo dobre
Nad drogą krętą obłok kurzu wisiał... - a czemu taki dziwny szyk i elipsa?
nie lepiej: Nad drogą wisiał obłok kurzu, choć wóz wjechał już głęboko w las? O tym, że wóz był był drewniany, napisałbym w następnym zdaniu. A o tym, że droga kręta - zdanie lub kilka zdan wcześniej :p Albo wcale, jesli to ma być pierwsze zdanie.
Woland dnia 22.08.2009 13:45 Ocena: Bardzo dobre
Zdaje się, że dostrzegam mały błąd. W tekście jest mowa o B. Pisecki a autor tak naprawdę nazywał się Sergiusz Piasecki. Taka drobna literówka :smilewinkgrin:
Minnaloushe dnia 08.09.2009 13:59 Ocena: Świetne!
Cytat:
Krok kolejny - masa ludzi czyta najpierw pierwsze, a potem ostatnie zdanie. (polecam - doskonała zabawa). Dla takich świrów można przygotować coś specjalnego.


Jestem świrem:lol:
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty