KiwiKid: Czasowstrzymywacz cz.1
1.
- Takiś mocny? - zapytałem wstając. - Masz giwerę to kozakujesz.
Klęczący naokoło ludzie popatrzyli na mnie z przerażeniem. Bynajmniej nie bali się o mnie. Gdyby facet zaczął strzelać to istniała duża szansa, że jakaś kula ugodzi w nich.
Przeciągnąłem się i rozgrzałem ramiona. Poruszyłem głową, by krew dotarła do zdrętwiałej szyi.
- Panie! Coś pan! Zgłupiał, czy jak? On przecie pana rozwali zara! - syknął do mnie mężczyzna klęczący pod ścianą.
- Nie dzisiaj. - odpowiedziałem widząc, jak niedoszły złodziej odkłada karabin i rozpina bluzę.
Nie zawiódł mnie. Umiał się bawić. I miał poczucie humoru.
2.
Mimo poczucia humoru, chyba się trochę przecenił. Bo bić to on się w ogóle nie umiał. Uczył się chyba z kreskówek. Chwyty i numery, którymi próbował mnie pokonać, działałyby może w bajkach, ale w prawdziwym życiu nie było szans.
Mój prawy sierpowy bez trudu przedarł się przez jego blok. Potężnym ciosem w skroń posłałem go na bankową posadzkę.
Nawet się nie zmęczyłem. Serce pracowało tylko na trochę większych obrotach. Oddech był spokojny.
Myliłem się. Ten facet nie miał poczucia humoru, a zwykłe skłonności samobójcze.
3.
Wydawałoby się, że już po wszystkim. Ale nie.
Koleżka wstał chwiejnie. Zdarł z twarzy maskę klowna i począł masować spuchniętą skroń. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, oprócz jego młodego wieku, to dziwny tatuaż koło prawego oka. W kształcie małego liścia...
Uniósł powoli dwa zgięte palce prawej dłoni do ust, gdy lewą nadal masował miejsce, gdzie dotknęła go ma pięść. Zamknął oczy i opuścił lewą dłoń w okolice pępka, gdzie utworzył z palców jakiś tajemniczy znak.
- Helix hedera viri itum ang un rama! - szepnął do złożonych palców, a one, niby pod wpływem jakiegoś starożytnego zaklęcia, poczęły dziwnie pulsować. Chłopak zamknął oczy i pulsujące palce przyłożył do tatuażu w kształcie liścia. Nastąpiło coś w stylu przekazania i liść zaczął się poruszać i świecić na zielono.
Poczułem dziwne mrowienie gdzieś z tyłu głowy. Ból uderzył jedną, ciągłą, nieprzerwaną falą. Upadłem na kolana, ściskając głowę pięściami. Z moich ust wydobył się nieludzki skowyt.
Boże!
Ludzie i dziwny napastnik zniknęli. Nic nie widziałem, nic nie słyszałem. Nie było niczego.
Nie było mnie.
Tylko ból.
4.
Zimna posadzka koiła rozpalone czoło.
Minęło piętnaście sekund. Ból minął.
Z nim było tak zawsze. Przychodził w najmniej odpowiednich momentach. Najpierw pojawiał się z tyłu głowy w postaci nieprzyjemnego mrowienia. Później atakował przód, w zależności do humoru, z większą lub mniejszą siłą. Potem, po kilkunastu sekundach, podczas których myślałem, że umrę, znikał. Brał urlop.
Tamtego dnia musiał być poważnie wkurzony.
Pewnie przez pogodę.
5.
Znajomy wydedukował, że bóle są powodowane przez znamię, które na moim czole pozostawił Wysłaniec*. Co w sumie się zgadzało i trzymało kupy. Przed "wycieczką" do Londynu bóle się nie pojawiały.
6.
Jęknąłem i uniosłem się na kolana. Popatrzyłem mętnym wzrokiem na wszystkich obecnych. Przyglądali mi się z niepokojem.
- Co żeś mu zrobił, hultaju jeden?! Bandyto ty! - krzyknęła miła starsza pani i pomachała wojowniczo parasolem.
- To nie ja! - zapewnił koleś z listkiem, który notabene nadal świecił i niespokojnie sie poruszał.
- Ta, jasne! Każdy tak mówi! - odkrzyknęła wojownicza staruszka. - Że niby tak sam się wziął i przewrócił...?!
- Powiedz im!
- To nie on - przyznałem. Zawsze po atakach stawałem się milszy.
Przez tłum zakładników przepłynęły "ochchch" i "ah!". Usłyszałem nawet, że jestem "...kolejny wariat! Sam sie przewraca i do tego drze ryja, jakby go bili czy co gorszego! Co z tą Polską?!"
Wstałem. Trza było skończyć sprawę.
- Wszystko dobrze już? - zapytał "Listek", nadal siedzący po turecku na podłodze. W bezpiecznej odległości.
- Tak. Dzięki. - odparłem, wzruszony jego troską.
- No, przygotuj się, bo teraz oberwiesz ode mnie. - powiedział i z całej siły przycisnął palce do swojego pulsującego tatuażu. Liść przestał się ruszać, ale zaczął mocniej świecić.
Chwilę później prawa strona twarzy "Listka" wybuchła i bank pogrążył się w gęstej, zielonej mgle...
cdn.
* patrz "Studium we Mgle" rozdział 22
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
AnonimowyGrzybiarz · dnia 20.02.2009 20:08 · Czytań: 1477 · Średnia ocena: 3,78 · Komentarzy: 15
Inne artykuły tego autora: