Annabel Lee - Lorelay
Proza » Historie z dreszczykiem » Annabel Lee
A A A
Annabel Lee - interpretacja wiersza E. A. Poe o tym samym tytule.


Część pierwsza.


Dziewczynka, śmiejąc się w głos, rozchlapywała bosymi stópkami, spienioną, morską wodę. Zatrzymała się po chwili, pochyliła, by wyłowić coś z piaszczystego dna. Chłopiec, nieco tylko większy od niej samej, podszedł od tyłu, tak cichutko, jak tylko potrafił. Lekkie chlupotanie towarzyszące jego krokom zagłuszyły radosne piski małej. Nie poczuła nawet, gdy delikatnie odgarnął lśniące w słońcu, złote włosy z jej pleców i karku. Dopiero, gdy położył dłonie na jej ramionach, towarzyszka zabaw odwróciła się. W przypływie nagłej czułości, rzuciła mu się na szyję.
- Ach, Edgarze! Znów mnie przestraszyłeś.
- Przepraszam, Annabel, nie chciałem - zawstydzony opuścił głowę. Odpowiedział mu perlisty śmiech przyjaciółki.
- Głuptasie! To było słodkie.
Przytulił ją mocniej do siebie.
- Kocham cię Annabel... - wyszeptał do małego uszka, na które znów opadł niesforny, jasny loczek. Nie odpowiedziała. Westchnął ciężko. Kocim ruchem wywinęła się z jego objęć i odsunęła o krok w tył. Chłopiec pochylił się i nabrał w dłoń garść piasku. Przesiał go przez palce. Ujął jej maleńką dłoń, położył na niej niewielką muszelkę, o ostrych, nieregularnych brzegach. Uszczęśliwiona zamknęła przedmiot w zaciśniętej piąstce.
- Przecież wiesz, że ja ciebie też - szepnęła stając na palcach i przysuwając usta do jego policzka.
***
Taka właśnie była. Moja Annabel Lee. Pierwsza i ostatnia kobieta, którą kochałem tak, iż mógłbym całować ziemię po której stąpała. Tam, nad spienionymi wodami oceanu, spędzaliśmy każdą chwilę naszego beztroskiego dzieciństwa. Byliśmy tylko dziećmi lecz kochaliśmy się. Nie, nie tak, jak kochają dorośli. Kochaliśmy się miłością czystą i piękną, dziecięcą. Kto bowiem potrafi, kochać tak, jak dzieci? Tak, jak ja i moja Annabel Lee? Nikt! Nikt nie potrafi... Właśnie dlatego tak bardzo nam zazdrościli. Dlatego odezwali się tamtego dnia po raz pierwszy. A ja... Ja im uwierzyłem.
Szedłem wąską aleją, między smukłymi topolami, myśląc o muśnięciu warg, które pozostawiła na moim policzku i o jej śpiewnym głosiku mówiącym: "dobranoc". Wtedy to usłyszałem ich po raz pierwszy. Grzmiące głosy, wołające mnie po imieniu, przerażająco równo, jak gdyby były jednym, a przecież dobiegało ich tysiące. Mówili, a raczej śpiewali, ze wszystkich stron. Potężny chór Serafinów wzywał mnie. Słyszałem ich z zewnątrz, a jednocześnie wewnątrz mnie. "Edgarze, umierasz" - szeptali i krzyczeli zarazem - "Już niedługo. Twój czas jest coraz bliższy". "Nie! Nie!" - wrzasnąłem niczym opętany, upadając na ziemię. Śmiali się w głos, gdy zraniłem nagie kolano o wystający konar. Moja krew wsiąkała w brunatną, zbitą ziemię, a oni natrząsali się ze mnie tysiącami szyderczych głosów. Podniosłem się i pobiegłem przed siebie. Pędziłem wciąż szybciej i szybciej, aby wiatr szumiący w uszach w czasie pędu, zagłuszył ich niepohamowane wybuchy złośliwej wesołości. To nic nie dało. Ucichli, ale dopiero wtedy, gdy sami zechcieli.
***
Fale z głuchym pogłosem uderzały o brzeg. Chłopiec obserwował w milczeniu gniew żywiołu. Kolana podciągnął pod brodę i objął ramionami. Tuż obok, klęczała dziewczynka. Rysowała patykiem na piasku, co jakiś czas zerkając na niego. Oboje milczeli. Nie wytrzymała wreszcie. Podeszła. Usadowiła się tuż obok niego. Wygładziła falbanki błękitnej sukienki. Zdawał się nie zwrócić na nią uwagi. Mała rączka powędrowała powoli po jego odsłoniętym kolanie, natrafiła na nieco większą dłoń, prawie męską. Delikatnie splotła drobne paluszki z jego palcami. Nie protestował.
- Edgarze? - spytała cicho, kładąc jasną główkę na jego ramieniu. - Co cię martwi?
- Nic, Annabel. Nic... - odszepnął półprzytomnym głosem, jakby wyrwany nagle ze snu.
- Przecież ja widzę.
- To nic, moja mała Annabel. To naprawdę nic...
Westchnęła. Nie naciskała dłużej. Puściła dłoń chłopca. Chciała wstać, lecz on przytomniejąc nagle, złapał ją za nadgarstek i gwałtownym ruchem przyciągnął do siebie. Pocałował ją. Tak, jak nigdy jeszcze tego nie robił. Wciąż delikatnie, czule, lecz tym razem jakby bardziej chciwie. Była w nim jakaś nie znana jej dotąd dzikość, coś czego jednocześnie przelękła się i zapragnęła więcej.
***
Nie mogłem powiedzieć jej przecież o Serafinach. Śmiertelnie bym ją wystraszył. A ja... Ja nie chciałem, by się bała. Pragnąłem, by śmiała się jak dawniej. Tylko sam nie umiałem już się śmiać. Zmieniłem się, a ona to wyczuwała. Patrzała jak się zmieniam, z każdym dniem coraz bardziej. Obawiałem się tylko chwili, kiedy nie będę już miał wyboru. Kiedyś przecież będę musiał jej o wszystkim opowiedzieć. Ja i Annabel Lee nigdy nie mieliśmy przed sobą tajemnic. Nigdy! Aż do teraz... A oni przemawiali do mnie coraz częściej. Chór złośliwych Serafinów przepowiadał mi śmierć coraz bliższą. Z każdym dniem coraz mocniej im wierzyłem. Nie potrafiłem już przed nimi uciekać. Nie miałem sił. Powoli poddawałem się. Czasem łapałem się nawet na wsłuchiwaniu w ich znienawidzone głosy, tak uważnie i spokojnie, jakby stały mi się miłe. "Umrzesz, Edgarze. Niewiele zostało ci jeszcze wieczorów i poranków. Możesz zliczyć je na palcach jednej ręki. Każdego dnia odejmij palec, a poznasz, kiedy nastanie twoja godzina. To twoje ostatnie chwile, Edgarze, ostatnie..." - szeptali i huczeli do moich uszu i głęboko w mojej głowie. Ich słowa z czasem przestały mnie przerażać. Czy to możliwe, że pragnąłem śmierci? Czy to być może, że na nią czekałem z utęsknieniem? Chciałem, by to już się skończyło, by po mnie przyszła, by Serafini odeszli. Pragnąłem, by przestali do mnie mówić, a jednocześnie pokochałem ich tysiące głosów zlane w jeden, potężny. Jednego tylko, w tym wszystkim, bałem się najbardziej. Drżałem na myśl, że moja mała Annabel Lee zostanie sama...
***
- Chodź Edgarze - zawołała dziewczynka. - Chodźmy stąd. Zbliża się przypływ. Edgarze! Gdzie jesteś? To nie jest zabawne!
Dziewczynka rozglądała się nerwowo wokół. Nagle spostrzegła go. Klęczał nad brzegiem. Głowę chował w ramionach, dłońmi próbował zasłonić uszy. Podbiegła. Krzyczał miotając się na piasku, niczym schwytana w sidła ryba. Gdy wyciągnęła rękę, by go dotknąć, wrzasnął jeszcze głośniej, odskakując. Uklękła obok i zaszlochała głośno.
***
To właśnie tego dnia odezwali się po raz ostatni. "To dzisiaj" - mówili- "Czyż nie widzisz, Edgarze, że nie został ci już ani jeden palec u ręki do odjęcia?. Zaśniesz dziś i nie obudzisz się już nigdy." "Nie mogę zostawić Annabel samej" - jęczałem, próbując zasłonić uszy dłońmi. Mój jęk przechodził w krzyk, a ona płakała. Słyszałem jak przez mgłę. Jej szloch zagłuszały uparte nawoływania Serafinów. Jak miałbym jednak nie słyszeć łkania mojej Annabel Lee? "Nie zostawię jej samej!" - krzyczałem coraz głośniej. Tylko ta jedna myśl kołatała w mojej głowie. Tylko ona bolała, zatrzymywała tu. Gdyby nie to, poszedłbym za ich głosem. Zamknąłbym oczy już wtedy, by nigdy więcej ich nie otworzyć. Wszystko bym porzucił bez słowa. Jej zostawić nie mogłem. Nie Annabel... "Zabierz ją z sobą" - szemrali ze wszystkich stron Serafini. - "Zabierz z sobą, Edgarze". A ja... Ja im wierzyłem. Jeszcze bardziej niż kiedykolwiek.
***
- Edgarze! - krzyk dziewczynki mieszał się z hukiem wzburzonych fal. - Co ty wyprawiasz?! Edgarze!
Wydała z siebie wysoki, przeszywający pisk, gdy pchnął ją silnie ku gniewnej kipieli. Cienki głosik urwał się. Przez moment jeszcze usłyszeć można było zduszone bulgotanie. Stał długo spoglądając w niebo, otępiały, zamyślony. Ocknął się z krzykiem, puszczając jasne włosy. Odbiegł przed siebie, nerwowo trąc jedną dłonią o drugą, jakby próbował zetrzeć z siebie jej ślad, odrzucić może jakiś zbłąkany, złoty kosmyk.
***
Serafini umilkli. A ja? Ja wciąż żyłem. Tej nocy zasnąłem z trudem, a rankiem obudziłem się. Tak było następnego dnia i kolejnego. Mijały lata, a ja żyłem. Nie było już tylko mojej małej, słodkiej Annabel Lee... Nie było jej tutaj, nad brzegiem spienionych wód oceanu. Wciąż jednak zostawiała delikatne całusy na moich policzkach. Budziłem się każdego ranka, czując je na swej twarzy, tak czułe i ulotne jak zawsze. Nocami odwiedzałem ją tam, w jej nowym domu na piaszczystym dnie morza.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Lorelay · dnia 26.04.2009 16:59 · Czytań: 1501 · Średnia ocena: 4,5 · Komentarzy: 8
Komentarze
Rackham dnia 26.04.2009 20:21 Ocena: Świetne!
Nie znam się na poezji. E.A.Poe znam tylko z jego niesamowitych opowieści - poezja jest mi obca :( ale Twoja interpretacja mi odpowiada. Muszę poszukać tego wiersza :)
soczewica dnia 27.04.2009 18:51 Ocena: Świetne!
Cytat:
niesforny, jasny
loczek.

Cytat:
iż mógłbym
całować ziemię po której stąpała.

Cytat:
Potężny chór
Serafinów wzywał mnie.

Cytat:
Twój czas
jest coraz bliższy".

Cytat:
nic nie dało. Ucichli, ale dopiero
wtedy, gdy sami zechcieli.

Cytat:
Wygładziła falbanki błękitnej
sukienki.

Cytat:
Delikatnie splotła drobne
paluszki z jego palcami. Nie protestował.

Cytat:
on przytomniejąc
nagle,

Cytat:
A ja... Ja nie
chciałem, by się bała.

Cytat:
chwile,
Edgarze, ostatnie..."

Cytat:
Czy to być
może, że na nią czekałem z utęsknieniem?

Cytat:
Gdzie
jesteś? To nie jest zabawne!

Cytat:
Głowę
chował w ramionach,

Cytat:
kołatała w mojej
głowie.

Cytat:
Zamknąłbym
oczy już wtedy,

te entery tam mają być? pytam, bo nie wiem, może to jakiś zabieg - mimo to - lekko i dobrze się czyta...
Lorelay dnia 27.04.2009 19:17
Nie, te entery absolutnie znaleźć się tam nie miały. Przy wklejaniu się coś poprzestawiało i nawet nie wiedziałam, że tak to się wysłało. Robiłam podgląd, korygowałam te zmiany i myślałam, że wszystkie naprawiłam. A tutaj niespodzianka... ups
Jack the Nipper dnia 29.04.2009 20:42 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
odsunęła o krok w tył.


w tył - raczej zbędne

Cytat:
mnie. Słyszałem ich z zewnątrz, a jednocześnie wewnątrz mnie.


2 x mnie

Cytat:
się nie zwrócić na


raczej: nie zwracać

Cytat:
się jak dawniej. Tylko sam nie umiałem już się śmiać. Zmieniłem się,


3 x się

Cytat:
głośniej, odskakując. Uklękła obok i zaszlochała głośno.


głośniej - głośno = powt.

Bardzo ładnie, kilka drobnych przeszkadzajek, ktore mnie zatrzymywaly wypisałem, ale ogólnie jest naprawdę dobrze. Wzrusza pod koniec, zatem wszystko tak jak trzeba.
Miladora dnia 30.04.2009 03:05 Ocena: Bardzo dobre
- Zatrzymała się po chwili, - trochę zatrzymuje w kontekście poprzedniego zdania, bardziej spójne byłoby "zatrzymała się w pewnej chwili i pochyliła...", chociaż "chwili" i "pochyliła" brzmią bardzo podobnie, więc dobrze chyba byłoby trochę inaczej to ująć.
- od niej/od tyłu
- nie chciałem(.) - (Z)awstydzony
- Kocham cię(,) Annabel...
- dziećmi(,) lecz kochaliśmy się.
- potrafi, kochać tak - bez przecinka
- aleją, między smukłymi - bez przecinka
- a jednocześnie wewnątrz mnie. - wewnątrz siebie lepiej
- Kolana podciągnął pod brodę i objął ramionami. - trochę niezręczne zdanie
- Rysowała patykiem na piasku, co jakiś - jakieś niepełne to "rysowała patykiem... Nasuwa się pytanie, co rysowała
- Patrzała jak się - patrzyła
- przepowiadał mi śmierć coraz bliższą. - szyk zdania (coraz bliższą śmierć)
- odjęcia?. Zaśniesz - usuń tę kropkę
- "Zabierz ją z sobą" - ze sobą
- puszczając jasne głosy. - ???
- Odbiegł przed siebie - niezręczne
- Tej nocy zasnąłem z trudem, a rankiem obudziłem się. - niepełne to zdanie
Trochę powtórzeń "się" ponadto... ;)
Myślę, że w niektórych zdaniach zamiast przecinka powinnaś dać "i" dla większej płynności. Ale to oczywiście tylko sugestie...
Podobało mi się, ale odniosłam wrażenie, że nie jest to całkiem dopracowane opowiadanie. Jakby za dużo krótkich zdań.
Chociaż klimat ma dobry i wciągający...
bdb z minusikiem... ;)
Lorelay dnia 30.04.2009 09:11
"Rysowała patykiem na piasku, co jakiś - jakieś niepełne to "rysowała patykiem... Nasuwa się pytanie, co rysowała" - to, co rysowała nie jest istotne.

"- przepowiadał mi śmierć coraz bliższą. - szyk zdania (coraz bliższą śmierć)" - to nie jest błąd. Opowiadanie jest w klimacie dziewiętnastowiecznego czarnego romantyzmu, a przynajmniej na takie miało być choć odrobinę stylizowane.Nie widzę więc powodu dla którego bohater (bo to zdanie jest w narracji pierwszoosobowej) miałby koniecznie używać współczesnej składni.

"- "Zabierz ją z sobą" - ze sobą" - w zasadzie powyższe mogłoby też odnieść się do tego fragmentu.

"- puszczając jasne głosy. - ???" - tak. Topił ją trzymając za włosy. Nie wyjaśnianie tego łopatologicznie było celowe i zamierzone. Uznałam, że o wiele lepiej buduje się klimat grozy i dramatyzmu nie mówiąc wszystkiego wprost, że tak powiem jak przysłowiowy Abel krowie.

"- Tej nocy zasnąłem z trudem, a rankiem obudziłem się. - niepełne to zdanie" - moim zdaniem jak najbardziej pełne, jeśli się rozumie co ma sygnalizować. Miał umrzeć następnego dnia, tak? Tak mówili Serafini? Zasnął - obudził się, znaczy się nie umarł, co z kolei oznacza, że go oszukali. Tu również nie uznałam za konieczne opisywanie ciągu przyczynowo- skutkowego, bo moim zdaniem, skoro piszę, że się obudził, to wynika z tego jednoznacznie wszystko powyższe.

Za resztę uwag - rzeczywiście trafnych - dzięki wielkie :* Wieczorkiem się wezmę za poprawki.
Miladora dnia 01.05.2009 01:15 Ocena: Bardzo dobre
Lorelay - komentujący się przyczepia, Autor broni - tak powinno być... :D Wiadomo, że wszystkie uwagi to sugestie, lub pytania (chyba, że są ewidentne błędy).
Tak jest jednak, że to, co Autor uważa za całkowicie jasne i zrozumiałe, dla kogoś innego będzie brzmiało inaczej. Lubisz krótkie zdania - to już wiem, ale czasem zdanie wymaga pewnego dopełnienia, chociaż jednym małym słówkiem. Dla mnie "Tej nocy zasnąłem z trudem, a rankiem obudziłem się." - zabrzmiało dość humorystycznie, mimo, że rozumiałam kontekst. I o ten niezamierzony, humorystyczny wydźwięk mi chodzi.
"puszczając jasne głosy." natomiast brzmi dla mnie zupełnie niezrozumiale i myślę, że większość czytelników może pomyśleć, że pomyliłaś się po prostu i miało być "puszczając jasne włosy".
Dlatego się przyczepiłam... :D
Lorelay dnia 01.05.2009 08:53
A tam było "głosy"??? Łaaaa!!!
""puszczając jasne głosy." natomiast brzmi dla mnie zupełnie niezrozumiale i myślę, że większość czytelników może pomyśleć, że pomyliłaś się po prostu i miało być "puszczając jasne włosy"."
No i dobrze pomyśli, bo tam na prawdę miały być "włosy". Po prostu strzeliłam literówkę i tego nie zarejestrowałam :p
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty