Sytuacja wydawała się być beznadziejna. Grażyn oparł się o plecy Onana szukając wsparcia i choćby odrobiny czułości w tej ciężkiej chwili. Masywny nagi wojownik nawet w nieumarłych musiał budzić postrach. Rój gnijących, poskręcanych, nadżartych zębem czasu i pleśnią ciał, powoli, z zabójczą pewnością ruszał w ich stronę.
Jaskinia tworzyła w tym miejscu coś na wzór ogromnej komnaty. Podłoże podwyższało się stopniowo ku środkowi, na obrzeżach zaś znajdowały się liczne wejścia wykute w litej skale. Wyglądały jak ziejące ciemnością jamy, za którymi z pewnością nic obiecującego się nie znajduje.
Po środku stało dwóch dzielnych wojowników. Admirał włożył rękę do tylnej kieszeni swoich podartych spodni. Sięgnął ręką głębiej... Przez chwilę zrobiło mu się mdło, lecz ostatecznie wyraz ulgi pojawił się na jego twarzy. Wyciągnął, nieco zabrudzoną i śmierdzącą łyżeczkę bojową. To była ta schowana na "czarną godzinę". Chwycił oręż oburącz, rozstawiając szeroko nogi i spoglądając groźnie na beznamiętny tłum.
"Wyglądają, jakby przyszli na otwarcie hipermarketu" - pomyślał z grozą w duchu. Wiedział, że taki tłum jest zdolny do wszystkiego.
Ku jego zdziwieniu, Onan zaczął drżeć. W tym momencie, kątem oka Grażyn zauważył, że trupy zatrzymały się od strony masywnego wojownika, nie bardzo wiedząc najwyraźniej, co dalej robić.
- Nie bój się, Onan! Nie czytałeś Pratchetta? Kiedy szansa jest jeden do miliona, powodzenie ma prawdopodobieństwo jeden do dziesięciu! - Grażyn próbował dodać otuchy dawnemu nieprzyjacielowi. Lecz nie tego ów drab potrzebował. Potrzebował najwyraźniej kobiety - gdyż teraz, masturbując się zawzięcie próbował najwyraźniej rozładować stres przed bitwą. Grażyn przewrócił oczami pogardliwie i rzucił się ze zrezygnowaniem na wrogie hordy.
- Włos 15, atak od pleców w łaskotliwe miejsca. Wykonać! Włos 35 wraz z eskadrą - bierzcie go od flanki - sypały się rozkazy wojowniczych włosów. Dlatego, drogi czytelniku, pamiętaj - dbaj o swoje włosy. Nigdy nie wiadomo, kiedy i do czego mogą się przydać.
Łyżka z chrzęstem zanurzyła się w oku pierwszego żywego trupa. Grażyn już miał wyjąć ją i odskoczyć, by zaatakować ponownie, lecz coś najwyraźniej zakleszczyło się wewnątrz czaszki zombie. Zaparł się nogami na jego twarzy, ale i to było na nic. Zacisną się zatem udami wokół jego szyi i zaczął pluć mu na głowę.
- Utop się sukinsynu!
Tymczasem Onan powoli gromadził niewyobrażalną moc. Jego mięśnie były napięte jak postronki, w powietrzu zaczęły pojawiać się wyładowania elektryczne. Widać było iż wytęża wszystkie swoje siły i jest na skraju wycieńczenia. Nie mógł spudłować. Nie tym razem!
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Asti · dnia 07.05.2009 09:17 · Czytań: 1044 · Średnia ocena: 4,13 · Komentarzy: 8
Inne artykuły tego autora: