***
Anita obudziła się parę minut po dziewiątej rano. Przez zasłonięte żaluzje z trudem prześwitywały promienie słońca. Poderwała się na równe nogi, przy czym zawrót głowy omal nie zwalił jej na podłogę. Spojrzała na Kubę, który, przerażony jej gwałtownym zrywem, także skoczył do pionu. Był tylko w spodniach od dresu. Spał na karimacie. Do Anity dopiero teraz dotarło, że zabrała mu miejsce wypoczynku. Z poprzedniego wieczoru nie pamiętała wiele. Wiedziała, że zasnęła w ramionach Kuby. Nie przypominała sobie momentu, kiedy układał ją na łóżku.
-Przepraszam, ja... - zaczęła i odruchowo przygładziła sterczące włosy. Kuba sięgnął po koszulę. -Nie powinieneś mi oddawać łóżka.
-Nie mów, że się na nim wyspałaś - zaśmiał się krótko. -Ta polówka jest tak niewygodna, że sypiałem na podłodze, nawet gdy byłem sam.
Anita umknęła wzrokiem od jego gładkiem, opalonej klatki piersiowej. Koszulę zarzucił tylko na plecy, nie zapinając guzików.
-Wczoraj był ciężki dzień - powiedział domyślnie. Anita przegryzła wargę. Nie wiedziała, do czego nawiązywał. -Idź się umyj, ja nie... - urwał.
-Przepraszam za wczoraj - wymamrotała. Kuba znieruchomiał. Wciąż nie patrzyła mu w oczy, więc z mimiki twarzy próbował odgadnąć, czego konkretnie żałowała.
-Za co? - dał sobie spokój ze zgadywankami i podszedł do niej tak blisko, że najchętniej by się cofnęła, gdyby tylko Kuba nie złapał jej w pasie. Odruchowo oparła ramiona o jego pierś.
-Nie chciałam się rozkleić - powiedziała cicho. Jej oczy, jeszcze wczoraj jasnozielone, teraz pociemniały, jakby zszarzały. Kuba westchnął ciężko.
-Miesiąc temu wysłali mnie na akcję do Olsztyna, żeby przejąć transport amunicji i broni. Mieliśmy wsparcie żołnierzy, ale na niewiele się nam do zdało. Doszło do strzelaniny. Jeden z Rusków był ciężko ranny, nie mógł wstać. Kiedy podbiegliśmy do niego, chciał odpalić granat. Byłem uzbrojony, strzeliłem. I dopiero gdy się zbliżyłem, dotarło do mnie, że ten jego niby granat to tak naprawdę był zapasowy magazynek do zepsutego pistoletu. Nie wiem, czy zdawał sobie sprawę z tego, co się dzieje. Wiem, że nie przedstawiał bezpośredniego zagrożenia ani dla mnie, ani dla kolegów. A mimo to go zabiłem. Do dziś mam koszmary.
-I jak sobie z tym radzisz?
Kuba wzruszył ramionami. Jego oczy pociemniały. Teraz on chciał się cofnąć, ale wzrok Anity niemal go hipnotyzował.
-W tym... chaosie straciłem siostrę i mamę. Nie zrozum mnie źle, nie chcę... Nie chcę się mścić, ale... Robię to, żeby nikt więcej nie musiał przez to samo przechodzić.
Anita spojrzała mu prosto w oczy. Nawet nie próbował ukrywać dziwnego, niemęskiego, wilgotnego spojrzenia. Dobrze wiedziała, jak musi się czuć, każdego dnia widząc bezcelowość własnych poczynań. Jego praca była syzyfowa i nawet jeśli słuszna, na pewno przeszkadzała mu spać w nocy.
-Znajdziesz coś dla mnie do roboty? - to już było inne pytanie. Nie dotyczyło emocji, a spraw poniekąd zawodowych. Kuba cofnął się o krok i spokojnie zabrał się za zapinanie koszuli.
-Masz przeszkolenie pielęgniarskie?
-Tak. Zdałam egzaminy, ale nie miałam praktyki.
-Nie mów, że nie było okazji - Kuba poszedł do kuchni, a Anita powędrowała za nim.
-Była okazja, ale ja... Miałam inne zajęcie - po raz pierwszy Kuba miał wrażenie, że Anita nie mówi mu prawdy. Tym razem jednak potrafił się jej domyśleć.
-Na łączniczkę?
-Tak. Dopóki nasz oddział nie wycofał się z Lęborka, właśnie tym się zajmowałam.
Kuba wyjął z lodówki cztery jajka, kiełbasę i ćwiartkę chleba. Zaczął przygotowywać śniadanie. Anita stała nieruchomo, nie wiedząc, jak pomóc, więc pchnął ją lekko w kierunku łazienki.
-Jesteś cała brudna. Umyj się, w szafce jest zapasowy ręcznik. Poczekaj, poszukam czegoś... - Kuba specjalnie nie dokończył i pierwszy wszedł do łazienki.
Pod ścianą piętrzyły się skołtunione ubrania. Pomiętolone, ale wyglądały na czyste. Wyszukał czarne bokserki i świeżą koszulkę.
-Są prane - powiedział z uśmiechem. -Jak będziesz chciała jakąś bluzę, poszukaj. Nie ma tego wiele, ale... W południe wpadnie tutaj człowiek z POPu. Przygotuj się, co? Mydło się skończyło, ale szampon jeszcze jest. Szczoteczka - weź zieloną - i pasta też. W porządku?
-To za dużo - powiedziała szybko. Kuba roześmiał się swobodnie. Po chwili spoważniał i delikatnie odgarnął z jej twarzy zabłąkany kosmyk włosów.
Gdy tylko zniknął za drzwiami, Anita rzuciła się do zlewu. Szorowała dłonie, zdrapywała paznokciami zaschnięte ślady krwi. Potem metodycznie wyszczotkowała zęby, umyła twarz i weszła do wanny. To jedno ją zaskoczyło, bo w tak małej kawalerce spodziewała się bardziej kabiny prysznicowej. Wykąpała się szybko, jak zawsze od kilku miesięcy - pospiesznie, jakby w każdej chwili ktoś mógłby ją przegonić, zaatakować.
Kiedy wyszła z łazienki, Kuba stał w kuchni z dwoma talerzami w rękach. Dobiegł ją zapach jajecznicy i przypalonej kiełbasy. Podał jej jedną z tacek. Spojrzała na swoją porcję i natychmiast pokręciła głową.
-Ty potrzebujesz więcej.
-Nie gadaj głupstw. Jadłaś coś wczoraj?
-Nie pamiętam - powiedziała spokojnie. -Zajmuję ci głowę, mieszkanie i łóżko. Jemy po równo.
-Żebyś tylko głowę mi zajmowała - mruknął Kuba. Ręce Anity raptownie zadrżały, na co wybuchnął śmiechem. -Okej, więc zostawisz. Jedz.
Kuba jajecznicą zapchał swoją niewyparzoną gębę. Wmurowało go, gdy zobaczył Anitę w kuchni - czystą, świeżą, rozluźnioną, jakby ciepła woda zmyła z niej nawet wyrzuty sumienia. Mokre, jej włosy wydawały się dłuższe niż zwykle. Na jej twarzy błyszczały pojedyncze kropelki wody, których nie wytarła ręcznikiem. Na sam widok zrobiło mu się gorąco i jego myśli wykonały gwałtowny zwrot.
-Facet, który umie gotować, no, no - zażartowała Anita, zmywając po posiłku.
Kuba zmartwiał, choć nie chciał, żeby ona to zobaczyła. Wiedział, że nie zamierzała sprawić mu przykrości. Zwyczajnie, nie pomyślała.
-Nie tylko to umiem - powiedział drętwo. Anita zesztywniała. -Musiałem się nauczyć, żeby nie paść z głodu - dodał już poważnie.
-Przepraszam, nie chciałam... - Anita odwróciła się do niego i wyjęła mu talerz z dłoni. Gdy wstawiła go do zlewu, złapał ją za ramię. Nie krzyknęła, choć wiedział, że ścisnął mocniej niż początkowo zamierzał. Odwrócił ją gwałtownie do siebie.
-Nie przepraszaj - powiedział cicho, prosto w jej twarz. -To nie twoja wina.
Zanim się zorientował, co robi, już ją całował, zcałowywał krople wody z czoła, smak jajecznicy z ust, rumieńce z policzków... Dopiero teraz go odsunęła.
-Nie chcesz?
-Kuba, mamy gościa - wyszeptała mu prosto w ucho.
Kuba odepchnął dziewczynę od siebie i odwrócił się do drzwi. W progu stał wysoki, starszy już mężczyzna w czarnym płaszczu i z neseserem w ręce. Uśmiechał się kpiąco.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
lina_91 · dnia 08.05.2009 10:04 · Czytań: 791 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 2
Inne artykuły tego autora: