Zbyt długo czekałem, aż stopnieją śniegi między
nami. Potrafię rzeźbić kulę wybuchami porannej
ciekawości. Ugniatam znane atomy, które przyjdzie
potem turlać na drogach. Zjawiają się godziny łaknące
wolnych stanów, ich myśli używam wyłącznie do
stworzenia wiersza. Pożądam w obrazie pachnącym
różami, aż po nieprzewidywalne zenity. Odbijam się
na trampolinie uginającej się w dalszym ciągu. Znajduje
pulsowanie przedsionków zalewanych krwią rozbieganą
we wszystkich kierunkach. Odkrywam wreszcie sens
nawet w kubłach na śmieci, gdzie politycy lansują
otwarte na oścież niebo z rabatem na kolejny wers.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
alchemik · dnia 09.05.2009 20:19 · Czytań: 2036 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 1
Inne artykuły tego autora: