Dwie kreski - dzień 4 (II) - soczewica
Proza » Długie Opowiadania » Dwie kreski - dzień 4 (II)
A A A
Nagle auto zazgrzytało agonalnie i silnik wyłączył się całkiem. Coza ocknęła się, Joasia siedziała jakby odrętwiała. Jon zaklął:
- Wiedziałem, teraz się psujesz, cholero! - Kobieta nie zwróciła uwagi na jego krzyki. Zaniepokoił ją wygląd Joasi. Dziewczyna była blada, chwilami przybierają lekko zielonkawy kolor.
- Joasiu, co ci jest? - Nie odpowiedziała, tylko szarpnięciem otworzyła drzwi i pobiegła w przydrożne krzaki. Coza podążyła za nią. Dziewczyna wymiotowała długo. Wreszcie oparła się na ramieniu matki i spojrzała jej w twarz:
- Coś mi zaszkodziło. W aucie śmierdziało spalinami i... - Znowu pochyliła się, wstrząsana spazmami. Coza była zmartwiona: na drodze pusto, żadnych aut, jak się dostać do lekarza? Podejrzewała grypę żołądkową, albo zatrucie, ale wolałaby zawieźć córkę na pogotowie i upewnić się. Posadziła ją na piasku, w cieniu kępy i pobiegła do samochodu.
- Jon masz apteczkę? - Jon warknął:
- Nie. I skrzynki z narzędziami. I pomysłu na wyjechanie stąd. Coś się sypnęło na amen. Hamulce się zablokowały, silnika nie da się rozruszać. - Coza zaklęła i sięgnęła po butelkę z wodą, która miała za sobą kilka dni w aucie, więc choć, niestety była ciepła, to przynajmniej odgazowana. Zmoczyła chusteczkę i przetarła twarz Jo:
- Bądź dzielna, kochanie. Wprawdzie auto Jona się zbuntowało, ale w końcu ktoś tędy musi jechać. Chcesz się napić? - Dziewczyna pokiwała głową:
- Tak. Przyjedzie, zobaczysz... - Coza uniosła jej twarz:
- Ana! To ty go za nami prowadzisz? - Joasia uśmiechnęła się przepraszająco:
- W tej sytuacji lepszy chyba on, niż całkiem obcy mężczyzna? - Coza musiała przyznać jej rację:
- Jesteś podłą intrygantką. - Uśmiechnęła się do niej:
- Przeszło trochę? Kiedy tu będzie?- Joasia kiwnęła głową w stronę auta:
- Zadzwoń z mojej komórki. - Coza wstała i poszła do samochodu. Telefon Joasi leżał na półeczce. Wybrała numer Igora. Mężczyzna długo nie odbierał, wreszcie usłyszała jego głos:
- Co się stało? Widzę was na poboczu. Mam zwolnić? - Coza roześmiała się:
- Jak rozmawiasz, to już powinieneś stać. A tak w ogóle to pospiesz się. Jo jest chora, auto zepsute, wszystko się gmatwa. - Zdziwił się:
- Coza? Już prawie jestem - Podjechał do nich. Coza, nie zwracając uwagi na zaskoczenie Jona, chwyciła go za ręce:
- Cieszę się, że cię widzę! - Powoli przyszła do nich Joasia, trzymając się za brzuch. Jon też wynurzył się spod auta. Spytał Igora:
- Pociągniesz mnie? - Igor odpowiedział pytaniem:
- A masz linę? - Coza zaśmiała się bezgłośnie. Wiedziała, że Jon, zakochany w tym starym samochodzie, tak bardzo mu ufa, że nie wozi liny. Jon warknął:
- Zabierz je do domu. Ja sobie jakoś poradzę. Nie umiem się dodzwonić do pomocy drogowej, więc jakbyś mogła, Coz, o ile oczywiście nie zapomnisz, sprowadź mi tu kogoś. Dam ci numer... - Mówił spokojnym tonem, ale w jego ciemnych oczach błyszczało coś niebezpiecznie. Kiedy Coza poszła do drugiego auta, zbliżył się do Igora:
- Wygrałeś. Wiesz o tym. Gdyby nie to, że z zasady nie wożę nic w samochodzie, pewnie bym myślał, że to wszystko wasza zmowa. - Igor wzruszył ramionami:
- Ten fakt powinien utwierdzić cię w przekonaniu, że jesteśmy niczym w rękach techniki i losu. Próbując tłumaczyć wszystko logicznie, popadasz w paranoję, bo na siłę szukasz winnych. Może wbrew woli... - Joasia usiadła na tylnym siedzeniu. Za nią, w bagażniku leżały dwa owczarki. Coza zdziwiła się:
- Jo, nie chcesz jechać z przodu? - Joasia westchnęła:
- Chcę się położyć. - Coza usiadła z przodu. Kiedy Igor zajął miejsce za kierownicą, miała ochotę go uściskać, ale tylko odwróciła się do córki, niby chcąc sprawdzić, czy jest przypięta pasami, a naprawdę po to, by zbliżyć swoją twarz do ramienia Igora. Mężczyzna spytał:
- Co jej jest? - Joasia odpowiedziała:
- Rzygam! - Coza zaśmiała się:
- Ale przynajmniej mówisz już normalnym prawie tonem. - Ruszyli.

Późnym popołudniem wjechali do miasta. Igor zaproponował, że poszuka lekarza, ale Joasia zaczęła marudzić:
- Już mi lepiej. Chcę po prostu coś zjeść i wyspać się porządnie. - Igor westchnął ciężko:
- Pięknie! Zabrałem was stamtąd w trosce o twoje zdrowie, zostawiając Bogu ducha winnego mężczyznę na łaskę dzikich zwierząt i z rzadka pojawiających się, tym bardziej nachalnych dziwek i zdradzając przedstawiciela własnej płci, wydawać by się mogło, że dla spódnicy, jakbym był jakąś babą, a ty już czujesz się dobrze? - Przez chwilę milczeli, bo jego ton był poważny, ale Coza zauważyła, że dziwnie drgają mu usta. Uderzyła go w ramię:
- Nie strasz mi dziecka! - Joasia prychnęła:
- Ma, ja spędziłam tyle lat z Nickiem, naprawdę się nie boję ludzi... - Coza weszła pierwsza do małego hotelu i usiłowała zamówić pokój dla trzech osób. Jo i Igor dotarli tam za nią w momencie, kiedy zmuszona była zgodzić się na dwuosobowy z małżeńskim łożem. Joasia, słysząc to, zaśmiała się:
- A ja mam spać na podłodze? - Coza i Igor odparli jednocześnie:
- Nie, ty śpisz ze mną!
- Nie, ty śpisz z matką! - i cała trójka wybuchnęła śmiechem. Poszli do baru, a potem do pokoju.

Wieczorem do Cozy zadzwonił Jon:
- Coz, przepraszam za te wszystkie sceny...
- Nie, nie przepraszaj. Dostatecznie się poniżyłeś. Miałam nadzieję, że przynajmniej teraz zachowasz twarz i będziemy mogli przejść nad tym do porządku dziennego. Kurde, no zawiodłam się na tobie. Jesteś już w drodze?
- Nie, przyjadą po mnie dopiero rano, dodzwoniłem się tam przed godziną, a ty oczywiście zapomniałaś. - Nawet nie okazał zawodu. Pamięć Cozy była bardzo wybiórcza. Potrafiła latami pamiętać, jaką broszkę do sukienki przypięła Marta, a schody zaczynały się, gdy próbowała dojść do tego, gdzie miała się z kimś spotkać. Szepnęła:
- Przepraszam. Wytrzymasz noc?
- Nie będzie gorsza, niż dzień. Woda mi się skończyła, nabrałem całkiem nieseksownej opalenizny, teraz jest trochę lepiej.
- Mam nadzieję, że nie dostaniesz udaru...
- Jak tam Jo?
- Lepiej jej.
- Mogłem się domyślić. Nie musiała udawać, mała żmija...
- Nie mów tak o niej. Nie udawała!
- OK, OK, twoje prawo jej bronić. Nie wyjeżdżaj, proszę... - Nie wiedziała, co jeszcze chce powiedzieć, bo Igor wyjął telefon z jej ręki i nacisnął guzik rozłączenia rozmowy:
- Idź spać, Cozo. Jutro chcę was dowieźć do domu. - Coza westchnęła:
- Czy on nie rozumie, że to wszystko to zbieg okoliczności? Ja się czuję jak w magicznym śnie, jakby mnie ktoś przywiązał do gigantycznego latawca, nie umiem tego zatrzymać... - Igor zerknął w stronę łazienki. Wyglądało na to, że mają chwilę dla siebie, bo Joasia właśnie odkręciła wodę. Objął Cozę i próbował wyciągnąć koszulę z jej spodni. Zaśmiała się mu prosto do ucha:
- Wariacie, przestań! Ona wyjdzie i będzie głupio! - Mężczyzna całował jej szyję i nadal usiłował ściągnąć z niej cokolwiek. Coza poddała się i sięgnęła do paska jego spodni:
- Jesteś pieprznięty. Jak wyjdzie, to ty nas będziesz tłumaczył! - Dotknęła ustami jego ucha i zamruczała cicho, słuchając, jak przyspiesza mu oddech. Kiedy Joasia chwyciła za klamkę, odskoczyli od siebie i patrzyli szeroko otwartymi oczami na swoje twarze, jakby samym wzrokiem, telepatycznie chcieli wrócić do uścisku, dopóki nie usłyszeli chichotania dziewczyny:
- Tu wszystko słychać! To znaczy słychać, że nie słychać, a to jest podejrzane w przypadku mojej mamy! Mogę wyjść, czy macie jeszcze coś do ocenzurowania? Nie chciałabym zastać sytuacji, która spowoduje u mnie traumę... - Coza upadła na łóżko ze śmiechem. Igor ryknął:
- Jeszcze sekundę, załaduję broń! - Joasia parsknęła jeszcze głośniejszym śmiechem i wybiegła. Dotarła do łoża i niemal momentalnie zasnęła, zwinięta w kłębek. Reks i Maks położyły się pod łóżkiem po jej stronie. Igor szepnął do Cozy:
- Jak znam je, to wlezą wam do łóżka. Jeszcze przyjdziesz do mnie na podłogę!... - Coza zrzuciła mu koc i poduszkę:
- Taka ciasnota to dla mnie nie ciasnota! Jak byłam młoda, to jeździłam w góry z mężem i całą trójką i wszyscy chcieli spać z nami. A nie wiem, czy wiesz, jakie piętnaście lat temu były warunki w schroniskach... - Mężczyzna wstał i ściągnął koszulkę:
-Wpadniesz mi umyć plecy? - Spojrzała na niego kątem oka:
- Zobaczę... - Kiedy wszedł do łazienki, walczyła ze sobą. Owszem, miała coraz większą ochotę na niego, ale wejść tam, zacząć i zostawić "w pół roboty"? Albo zapaprać wszystko świeżą, cieplutką krwią? Nie, zdecydowanie wolała zostawić ten pierwszy raz na lepsze warunki. Bo nawet jeśli lubił krwiste filmy, to w realu prawdopodobnie, jak większość mężczyzn mdlał na widok kropelki krwi...

Myślała, że już stamtąd nie wyjdzie, najwyraźniej czekał na nią, sprawiło jej przyjemność takie zaspokojenie babskiej próżności. Wreszcie wyszedł, bez słowa rozłożył kołdrę na podłodze i ułożył się na niej. Oparł głowę na ramionach, leżąc na brzuchu i rzekł:
- Nie przyszłaś - Położyła rękę na jego głowie:
- Mówiłam ci już, to nie najlepszy okres... eee, to chyba dobre określenie tej sytuacji. - Westchnął cicho:
- Mi nie przeszkadza. - Prychnęła:
- Owszem, bo to ja krwawię! - Podniósł się i pocałował jej usta:
- Spoko, nie jestem zły. Rozumieć nie rozumiem, ale tylko mówię, że mi nie przeszkadza... - Trochę się rozzłościła:
- Czy tobie cokolwiek przeszkadza? Wzrusza? Drażni? Albo powoduje przynajmniej dyskomfort? - Zaśmiał się cicho i rzekł obniżonym, niesamowicie ciepłym tonem:
- Wzruszasz mnie ty, przeszkadza mi obecność Jo w łóżku, drażni twój okres, a dyskomfort... czuję w okolicach pewnej części ciała, która... eee... nie może pogodzić się z twoim stanowczym "nie". - Coza, jak zahipnotyzowana wpatrywała się w jego zarośnięty tors. Wyciągnęła rękę i włożyła ją w kudły, a potem delikatnie przyciągnęła mężczyznę do siebie. Syknął:
- Nie rób tego więcej... - Wsunęła język w jego usta i nie pozwoliła mu skończyć, zsunęła rękę niżej, niżej, aż znalazła się na krawędzi bokserek. Szepnął:
- Przestań, albo...
- Albo co? - Jej palce poruszały się niezgrabnie, zastanawiała się, na ile wychodzi to, że brak jej wprawy, bo pierwszy raz w życiu chciała się tak pobawić mężczyzną, nie jego psychiką, a ciałem. Pociągnął ją na siebie. Nie był przyzwyczajony do tego, żeby kobieta przejmowała nad nim kontrolę. W jego oczach oprócz podniecenia widziała obawę. Wyszeptała:
- Nie bój się. Przecież ci go nie urwę... - Mruknął:
- Nie tego się obawiam. Tylko... - Zatrzymała się na chwilę:
- Tylko czego? - Przycisnął twarz do jej ramienia:
- Tylko tego, że po tylu wrażeniach, zaraz skończę, a ty... Ty zostaniesz bezsenna i... - Coza czuła podniecenie coraz wyraźniej, od obolałej miednicy, przez kręgosłup, do samego karku:
- Tym się przejmujesz? Przecież, jeśli zostawisz mnie rozgrzaną, a nie skończoną, to łatwiej będziesz mnie miał... - Nawet nie wiedziała, czy nie mówi zbyt głośno, ale Joasia nie drgnęła. Oczywiście mogło to znaczyć, że jej nie obudzili, jak i to, że mała nie śpi i podsłuchuje. Nie dała już dojść do słowa Igorowi. Odpychała od siebie jego ręce i jednocześnie bawiła się doprowadzaniem go do orgazmu. Wreszcie usłyszała, jak ciężko westchnął, a chwilę potem wróciły mu siły, co wykorzystał, przyciskając ją do siebie, aż straciła oddech. Poczuła ciepło na swoim brzuchu i uśmiechnęła się:
- Teraz cię mam! - Przyssał się na chwilę do jej ust, po czym przymknął oczy:
- Jesteś niesamowita. - Kiedy zwolnił trochę uścisk, wróciła na łóżko. Głaskała go po głowie, kiedy zasypiał, przy okazji sama wpadając w krótkie drzemki.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
soczewica · dnia 11.05.2009 08:26 · Czytań: 706 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 13:24
Dziękuję za życzenia »
Kazjuno
29/03/2024 13:06
Dzięki Ci Marku za komentarz. Do tego zdecydowanie… »
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 10:57
Dobrze napisany odcinek. Nie wiem czy turpistyczny, ale na… »
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty