I
Wszystko zaczęło się chyba od tego snu.
Nie pamiętam dokładnie, o czym był ale wrażenie jakie po sobie zostawił „siedziało” we mnie jeszcze długo później. Metaliczny smak w ustach, drżenie całego ciała, szalony galop serca. I dzikie pulsowanie w dole brzucha, moje ciało było całe gorące i mokre od oblepiającego go potu. Musiałam zapalić wszystkie światła w domu, żeby trochę się uspokoić.
Miałam wrażenie, że w każdym kącie przycupnięte, ciche, siedzi to coś z mojego snu, co tak bardzo mnie wystraszyło. Specjalnie włączyłam radio na moja ulubiona staro - przebojową stację, by zagłuszyć ciszę panującą w całym domu.
Był środek lata, za uchylonym oknem nie wiał wiatr, powietrze było ciężkie i suche. Mieszkanie wydawało się żyć własnym życiem, jego nocny rytm został przeze mnie zakłócony, więc każde uchylone przeze mnie drzwi, każda nadepnięta przeze mnie klapka parkietu, skrzypiały, wywołując na rękach gęsią skórkę. Strach, który pozostał we mnie po tym śnie, nie zniknął aż do rana, tę resztę nocy, która pozostała mi do rana, spędziłam nad książką i ciepłą herbatą, które ukoiły moje nerwy. Jak się okazało nie na długo.
II
Pierwszy raz zrobiłam to w niecały miesiąc od snu. Do tej pory nie dręczyły mnie żadne inne koszmary ani strachy. Życie toczyło się zwykłym torem, praca, jakieś zajęcia wieczorami, w weekendy wypad na dyskotekę lub gdzieś się pobawić. Albo pospędzać trochę czasu z chłopakiem. Mieliśmy układ, że nie widujemy się zbyt często, żeby się sobą nie znudzić. Zresztą obydwojgu nam to odpowiadało, on miał swoje hobby, ja swoje zajęcia.
Dzięki temu nasze spotkania to zawsze był dziki seks, pijaństwo i długie rozmowy w ciepłych pieleszach naszych łóżek, czy to u mnie czy u niego, niekoniecznie w tej kolejności. Lubiliśmy eksperymentować.
Tamtego wieczoru związałam mu ręce cienką wstążką, którą wiązałam kwiaty. Chciałam mieć pełną kontrolę nad tym, co się dzieje, nie przeczuwając nawet, jak ta przygoda się skończy. Na początku miałam ochotę trochę się z nim podrażnić, pobudzić do życia jego dawno nie używanego penisa, połaskotać piórkiem, by dreszcze okryły jego ładne ciało. Miło było patrzeć jak mięśnie na jego łydkach i udach napinają się, jak kołyszą się w ruch jego szarpnięć jadra. Widziałam ból na jego twarzy pomieszany z lekką przyjemnością. Lizałam jego sutki i kręciłam kółka wokół jego pępka. Patrzyłam jak jego penis pręży się w moim kierunku czekając na dotknięcie wilgotnego języka.
I wtedy to się stało, przed moimi oczami zaczęły pojawiać się mroczki, małe czarne i czerwone plamki. Powrócił do mnie z całą siła fragment tamtego strasznego snu. Snu, w którym na wielkim stole, gdzieś w wilgotnym pomieszczeniu kocha się ze mną anioł. Upadły, sądząc po czerni jego wielkich skrzydeł. Jego zęby, ostre niczym zęby szczeniaka wbijają się w moje ciało, jego męskość rozsadza moje wnętrzności, napełniając je całe chłodem i dzikim pożądaniem. Przyjemnością tak wielką, że sama zaczęłam gryźć mojego partnera. Ugryzłam go najpierw w ramię. Z cała wyrazistością czułam, jak moje zęby przecinają skórę, wchodzą w tkankę mięśnia, jak mój język bada pierwsze krople krwi, która spływała mi do gardła.
Ledwo co słyszałam krzyki mojego chłopaka. Rzucał się i wierzgał, żeby się uwolnić, ale we mnie wstąpiła niesamowita siła. Chciałam się z nim kochać i czuć jeszcze raz to, co wtedy we śnie. Chciałam czuć też smak jego krwi, która smakowała mi jak najlepszy napój na świecie.
W końcu zmęczona seksem, walką z przerażonym chłopakiem i niesamowitym orgazmem zapadłam w sen. Sen bez marzeń. Szkoda.
III
Gdy się obudziłam mojego, wtedy już byłego, chłopaka nie było. Uciekł zaraz po tym, jak zapadłam w sen. Nie słyszałam, jak wstaje, nie słyszałam jego przekleństw i płaczu. Spałam jak kamień zmęczona tym, co się wydarzyło. Ledwo co zwlekłam się z łóżka, taka byłam zmęczona. Zakwasy na całym ciele świadczyły, że ta noc była wielce interesująca. Nie pamiętałam wtedy jednak zbyt wiele i dopiero zerknięcie do lustra przypomniało mi wszystko. Cała moja twarz, włosy, szyja umazane zaschniętą krwią. Strąki włosów lepiły się do twarzy, przylegając do czaszki i nadając mojej twarzy upiorny wygląd. Oczy, podkrążone i podpuchnięte lśniły jasną zielenią, jakiej jeszcze nigdy nie miały. Usta, opuchnięte seksownie nadęte krwawe były czerwienią jak z najlepszych reklam szminek na świecie. Może to jej uśmiech, może to...
Prysznic, gorący i mocno biczujący dał ukojenie moim mięśniom i poprawił znacznie moją urodę. Nie można było tego powiedzieć o tym, co czułam w środku. Zaskakującym było to, co stało się ostatniej nocy. Nie wiedziałam, czemu tak się stało, mimo wszystkich swoich szaleństw nie miałam nigdy jakichś kanibalistycznych zapędów. A tu proszę, zjadłam trochę mojego byłego... Dobrze, że mu nie odgryzłam czegoś innego, ech. To nie było wcale śmieszne, pamiętam dokładnie, że połknęłam kawałek oderwanego ciała. I że mi smakował! Z czymś takim nie da się przejść normalnie do rzeczywistości.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
PatrycjaDera · dnia 17.05.2009 13:08 · Czytań: 973 · Średnia ocena: 2,8 · Komentarzy: 5
Inne artykuły tego autora: