Ciężar wioseł - wyrrostek
Proza » Obyczajowe » Ciężar wioseł
A A A
Kolejne opowiadanie z tomu "Mury Carcassonne".
Nazwiska i imiona występujących osób zostały wymyślone.


W połowie lipca dostałem oczekiwany przydział mieszkania. Dyrektor dotrzymał słowa. Dzięki niemu przyznano mi również zakładową pożyczkę na uzupełnienie wkładu mieszkaniowego.
"M–2" w Siemianowicach Śląskich na Osiedlu Młodych posiadało całą masę usterek i niedoróbek, permanentnie wchodziłem też po schodach na dziewiąte piętro; winda stała tygodniami w bezruchu.
Drobiazgi te tylko w minimalny sposób wpływały na mój szampański nastrój. Stałem się nareszcie właścicielem czterech własnych kątów. Szalałem z radości; zacząłem wierzyć w powracający uśmiech losu.

Nie posiadałem żadnych mebli ani też pieniędzy na ich kupno. Alina pożyczyła mi trzy tysiące złotych (zresztą nie po raz pierwszy), za które nabyłem, wykorzystując biurowe znajomości, używaną szafę i łóżko. Parę drobiazgów ściągnąłem z mieszkania babci; między innymi, pamiętający czasy studenckie, stół kreślarski. Z biura "wypożyczyłem" dwa taborety.
Aby czuć się wolnym i niezależnym nie potrzebowałem niczego więcej.
Nie miałem poza tym dużo czasu na urządzanie mieszkania.
W sierpniu wybierałem się z Aliną nad morze. Postanowiłem tym razem zwiedzić zachodnią cześć Polski.

Początek urlopu nie napawał optymizmem. Pod koniec pierwszego dnia zaczęło padać. Nieopodal Zielonej Góry, nad jeziorem Sławskim, mokry namiot wrzuciłem do samochodu i w pośpiechu opuściłem camping.
Również w Lubniewicach ulewa przerwała nam pobyt w ślicznym ośrodku FWP.
Dopiero w Czaplinku nad Jeziorem Drawskim przestało lać. Wypożyczyłem łódkę rybacką i cały dzień spędziliśmy na wodzie. Pod wieczór, w czasie romantycznej kolacji na łódce, zaczęło mocno wiać. Nadciągała burza.
Pokonać musiałem połowę jeziora, przeciwstawiając się silnym podmuchom wiatru. Wiosłowanie utrudniały nieprzyjemne, krótkie fale. Alina postanowiła mi pomóc. Nie spodziewałem się, że w jej drobnym ciele drzemało tyle energii. Walka z siłami natury, wymagająca maksymalnego wysiłku, trwała w nieskończoność. Do brzegu dopłynęliśmy wykończeni.
Ranek nie zapowiadał urlopowej pogody. Pomimo zmęczenia i pęcherzy na rękach, postanowiłem ruszyć nad morze w poszukiwaniu słońca.
Chciałem zrobić postój w Połczynie Zdroju, Alina jednak źle się czuła i nie miała ochoty na zwiedzanie kurortu.
W czasie dalszej drogi dostała nudności i zaczęła odczuwać mocny ból w jamie brzusznej.
Za Gryficami musiała wyjść z auta. Po krótkim postoju sytuacja się nie zmieniła. Wymiotowała i stwierdziła, że krwawi.
Rozpocząłem gorączkowe poszukiwanie pomocy. W Świerznie znalazłem lekarza. Nie miał on jednak ochoty przerywać niedzielnego wypoczynku. Zakomunikowałem mu, że stan Aliny jest ciężki - podejrzewałem pęknięcie wyrostka robaczkowego.
Dał się ubłagać. Badanie trwało krótko.
Polecił natychmiast udać się do szpitala.
Oświadczył: "Nie jest to ślepa kiszka tylko poronienie!"

Od Kamienia Pomorskiego dzieliło nas niewiele kilometrów. W szpitalu wiedzieli już o nas. Bezzwłocznie zabrano Alinę do izby przyjęć.

Kręciło mi się w głowie. Nie mogłem pozbierać myśli. Chciałem ułożyć jakąś logiczną całość. Uświadomić sobie, co się stało. Zrozumieć...! Opanować żal...

W pobliżu znalazłem camping. Mechanicznie rozbiłem namiot. W bezruchu czekałem na ranek.
Wstawał zwyczajny dzień. Ptaki świergotały. Zadowoleni ludzie przeciągali się po przebudzeniu.
Nikt nie wiedział jak jest mi ciężko.

Ordynator ginekologicznego oddziału nie chciał ze mną rozmawiać.
- Nie jest pan mężem pacjentki ani członkiem jej rodziny. Obcemu nie mogę udzielać informacji.

Alinę spotkałem na korytarzu. Przeraziła mnie jej bladość. Płakała.

- Czemu nie powiedziałaś, że jesteś w ciąży?
- Sama nie wiedziałam.
- Trudno w to uwierzyć.
- Wiesz dobrze - miałam zawsze nieregularne okresy.
- Mówiłaś, że zażywasz pigułki.
- Tak, ale czy to ma teraz znaczenie?
- Myślałem, że mogę na tobie polegać.
- O co ty mnie właściwie podejrzewasz?... A zresztą jest mi wszystko jedno. To była dziewczynka. Miała prawie cztery miesiące.
Umarła w nocy.
- Z tobą jest wszystko w porządku?
- Myślę, że ciebie to już mało obchodzi.
- Alina, nie chciałem cię urazić. Ale chyba rozumiesz...
- Rozumiem... Ze szpitala wyjdę za tydzień. Jak będziesz chciał, to przyjdź po mnie. A jak nie... to przynieś tylko moją torbę z rzeczami. Jestem bardzo zmęczona, idę się położyć.

do kogo pretensje mogłem mieć
do niej, bo nie wiedziała
do siebie, bo już problemów miałem dość

otwartą drogą chciałem biec
i nagle wyrasta skała
kochałem
żyłem każdą chwilą doznanej miłości
wolności podmuchu pierwszym oddechem

wierzyłem
tyle nadziei z wiarą wiązałem

musiałem
zrzucić koszmar wątpliwości
niepewności balast
przystanąć z nadzieją
nie myśleć o rozstaniu


Na oddziale ginekologicznym nie pokazałem się nigdy więcej. Przesłałem tylko bukiet róż. Wszystkie dni spędziłem krążąc dookoła szpitala. Zaglądałem z nadzieją w okna szukając rozwiązania, spokoju.
Potrafiłem w logiczny sposób ułożyć wszystkie fakty. Zdawałem sobie sprawę z absurdalnych podejrzeń. Wiedziałem, że nigdy nie próbowałaby złapać mnie na dziecko. A gdyby nawet... to nie doprowadziłaby do tak dramatycznej sytuacji.
Nie miałem żadnych wątpliwości - a jednak... Nie mogłem pozbyć się niepokoju. Gdzieś głęboko tkwiła jakaś niepewność, jakiś ból, jakieś łkanie.

Alinę, na jej żądanie, wypisano wcześniej ze szpitala. Chciała jak najszybciej opuścić miejsce przypominające tragiczne przeżycia. Zobaczyłem ją idącą w stronę parkingu. Trzymała w ręce mały pakunek ze środkami opatrunkowymi. Wyglądała jeszcze drobniej. Czułem łzy spływające po policzkach. Wiedziałem, że jestem w stanie wszystko dla niej zrobić.
Nie miałem jednak odwagi się zbliżyć.

Nie poruszyliśmy nigdy więcej tego tematu. Zamknięty rozdział stał się tabu.

W Wisełce nie mogłem znaleźć wolnego pokoju. Kierownik ośrodka PTTK, leżącego tuż nad brzegiem morza, dopiero po okazaniu zwolnienia ze szpitala, okazał wyrozumienie. Zapewnił nam dach nad głową na jedną noc.
Następnego dnia, robiąc wiele przerw, dotarliśmy na camping w Poddąbiu, niedaleko Rowów. Pogoda nas nie rozpieszczała, świeciło słońce, ale nocami temperatura spadała poniżej dziesięciu stopni.
Rekonwalescencja przebiegała bez zarzutu. Wykazywałem, nieznaną mnie samemu, opiekuńczość. Wszystko wracało do normy, tylko czasami, gdzieś w okolicy serca, odzywał się nietypowy skurcz.
Nigdy nie przyznałem się Alinie jakim uczuciem ją darzę. Nie doszło nigdy do wyznań miłosnych - bałem się zobowiązań. Teraz kochałem ją jeszcze bardziej, chowałem się jednak za maską obojętności.
Jak nigdy dotąd odczuwałem jej bliskość. Okazywałem tkliwość, a pomimo tego na oślep broniłem wolności.
Długie godziny spędzaliśmy na plaży. Zimno nie pozwalało na opalanie się w grajdołku. Otaczała nas cisza i spokój, a fale na mokrym piasku systematycznie zamazywały ślady mijanych chwil.
Dziewięć następnych dni spędzamy na campingu w Sopocie. Zwiedzamy Trójmiasto, płyniemy "Panną Wodną" na Hel, uczestniczymy w Festiwalu Piosenki.

W środę zdecydowaliśmy ruszyć dalej.
Alina wstała wcześniej. Ponieważ padał drobny kapuśniaczek, postanowiła w przedsionku namiotu ugotować wodę na herbatę. Po ustawieniu czajnika na gazowym palniku poszła do sklepu po świeże bułeczki.
Drzemałem, gdy nagle usłyszałem jakiś krzyk, a wpadające mydliny do sypialni natychmiast mnie oprzytomniły. Wyskoczyłem ze śpiwora z zamiarem zwymyślania kogoś za głupie kawały. Przede mną stał przerażony Węgier z pustą miednicą. Zupełnie nie rozumiałem co wykrzykiwał - wskazywał na namiot. Prawa strona tropiku, aż po dach, przestała istnieć.
Czy mogłem mówić o braku szczęścia? Gdyby przecież nie ten "Madziar", który z temperamentem południowca chlusnął wodą z prania na błyskawicznie rozprzestrzeniający się ogień, nie miałbym już pretensji do nikogo.


O Kanale Elbląskim wiedziałem tylko tyle, że łączy Ostródę, Iławę i Elbląg.
Cały dzień przeznaczyliśmy na tę wycieczkę, nie zdając sobie sprawy jak bardzo nas oczaruje. Godziny spędzone na małym stateczku Żeglugi Gdańskiej, pokonującym spokój jezior, egzotykę śluz i pochylni, płynącym w romantycznej zieleni wąskich kanałów - należeć będą do najpiękniejszych wspomnień mijających wakacji.

"Nie ma pełnego szczęścia" jak mawiał, zmarły niestety w tym roku, wujek Wilu... W drodze do stolicy maluch zgasł i nie dał się uruchomić. Był na gwarancji, nie martwiłem się więc o naprawę. W Pasłęku wymiana aparatu zapłonowego trwała niespodziewanie krótko. O awarii zapomnieliśmy po paru godzinach.

Dwudniowym pobytem w słonecznej Warszawie kończyliśmy urlop. Lody z Hortexu, jedzone na Starówce, miały wyjątkowy smak. Syrenka nad Wisłą żegnała nas, pełnych wrażeń, mimo wszystko opalonych, ale nie całkiem pewnych siebie.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
wyrrostek · dnia 21.05.2009 09:35 · Czytań: 648 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 3
Komentarze
Miladora dnia 22.05.2009 12:20 Ocena: Bardzo dobre
Witaj, Wyrrostku - zaczynamy następny taniec? ;)
- Dzięki niemu również przyznano mi - sugeruję "Dzięki niemu przyznano mi również..."
- "M-2" w Siemianowicach Śląskich na Osiedlu Młodych posiadało całą masę usterek i niedoróbek, permanentnie wchodziłem (też) po schodach na dziewiąte piętro; winda stała tygodniami w bezruchu. - nie jestem pewna, czy nie powinny być przecinki - , na Osiedlu Młodych,
- Drobiazgi te, tylko w minimalny sposób, wpływały na mój szampański nastrój. - bez przecinków
- właścicielem czterech, własnych kątów. - bez przecinka
- mebli, ani też pieniędzy - bez przecinka (też mi się wydawało, że powinien być, ale zajrzałam do regułek)
- w pospiechu - pośpiechu
- cały dzień spędzaliśmy na wodzie. - całe dni albo cały dzień spędziliśmy
- Pod wieczór(,) w czasie romantycznej kolacji, zaczęło mocno wiać. Nadciągała burza. - romantyczna kolacja na łódce? To może dodaj - "w czasie romantycznej kolacji na łódce..."
- połowę jeziora(,) przeciwstawiając się
- że w jej drobnej postaci drzemało tyle - może w drobnym ciele? W postaci brzmi trochę dziwnie
- na rękach(,) postanowiłem ruszyć nad morze...
- odczuwać mocny ból jamy brzusznej. - ból w jamie brzusznej
- ginekologicznego podziału - oddziału
- pacjentki, ani członkiem jej rodziny. - bez przecinka
- będziesz chciał(,) to przyjdź
- moją torbę z
rzeczami. Jestem bardzo... - przenieś do tej samej linijki
- Wiedziałem, że jestem w stanie wszystko zrobić dla niej. - może zmiana szyku? Wiedziałem, że jestem w stanie wszystko dla niej zrobić.?
- a wpadające mydliny do sypialni oprzytomniały mnie natychmiast. - a wpadające do sypialni mydliny oprzytomniły mnie natychmiast lub natychmiast mnie oprzytomniły
- strona tropiku, aż po dach(,) przestała istnieć.
- południowca, chlusną wodą z prania - bez przecinka i chlusnął
- W drodze do stolicy, maluch zgasł - bez przecinka
- nie martwiłem się (więc) o naprawę.
- jedzone na starówce, - Starówce
- żegnała nas opalonych, - cały czas piszesz o deszczu, brzydkiej pogodzie i na koniec taki sielski obrazek opalonych ludzi? To kiedy zdążyliście się tak opalić? Może "mimo wszystko opalonych"?
Krótszy był ten dzisiejszy taniec - to dobrze... ;)
I nie znudziło mi się jeszcze czytanie o życiowych perypetiach Andrzeja, kimkolwiek by on nie był - Tobą, czy kimś wymyślonym...
Znowu kawałek prawdziwego życia...
I znowu bdb ;)
A wiersz na później... ;)
wyrrostek dnia 22.05.2009 20:16
Droga Miladorko, tańczyć z Tobą :) to nie tylko przyjemność ale duży zaszczyt - dzięki. :yes:
Szuirad dnia 25.05.2009 13:25 Ocena: Bardzo dobre
To chyba pierwszy Twój tekst na jaki trafilem. I musze przyznać, że, jak napisala Miladora : kawalek prawdziwego zycia.
Bez zbednych opisów a jednak sugestywny przekaz, w ktorrym faktycznie się znalazlem. Wyobraźnia uruchomila się widzialem te sytuacje, zwlaszcza, ze niektóre miejsca znane sa mi z autopsji.
Co do oceny zgadzam sie z Miladorą bdb
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty