Bill C. (c jak cygaro, dziesięcioletni staż w małżeństwie)
wykłada przy barze zasady dobrego pożycia. Choć i jemu niełatwo
(gdzie te czasy, ci wolni słuchacze...) o hojne audytorium.
Dwie wódki proszę.
Otóż Bill, po ośmiu latach małżeństwa, nagle odstawił,
przestał sięgać po argumenty w rozmowie z kobietą.
Mimo że miał ich pełne półki, cały regał (tak twierdził),
uprościł schemat. Naraz uświadomił sobie,
że traktowanie tezą antytezy żony nigdy się nie kończy
w łóżku pożądaną reakcją chemiczną.
Toteż uprościł schemat i teraz wprost z przedpokoju
przechodzi do karamboli.
A trzeba wam wiedzieć, mawiał, że mam czarny pas w bilardzie i dyplom.
Bo bilard to sztuka, jak inne. Jak sztuką na przykład, przybliżał,
jest pomalować UFO na żółto a la ban Gkok.
Barman zaanonsował dwie sztuki wódki.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
pawel · dnia 21.05.2009 13:40 · Czytań: 2348 · Średnia ocena: 4,5 · Komentarzy: 7
Inne artykuły tego autora: