Dziewięć - Pluton
A A A
I.

- Ale te wasze pieprzone kościoly są, kuwa, ponure. - powiedział z wyraźnym amerykańskim akcentem John Stewart - prezes amerykańskiej firmy GTech.
- O ja pierdolę, John, twój Polski jest coraz lepszy! Już mógłbyś robić za Turka i sprzedawać kebaby na dworcu. - zaśmiał się prezes Totalizatora Sportowego Jacek Dalika. - Co ci nie pasuje z naszych kościołach? Nie sprzedają w nich hot-dogów w konfesjonałach?
- Bardzo śmieszne, gruby dupku. Tylko, że do naszych przynajmniej ktoś chodzi.
- No właśnie dlatego wybrałem to miejsce na załatwianie interesów. U was pewnie o tej godzinie miałby tu próbę jakiś chór, złożony z małych czarnych chłopców, przebranych w fioletowe worki.
- No pewnie. Dla waszej młodzieży to byłoby zbyt skom... skomplikowane - ładnie zaśpiewać.
- To nie o śpiewanie chodzi, zjadaczu hamburgerów. U nas niestety księża praktykują inny rodzaj śpiewania.
- Jaki?
- Wysokie P, długie L - Dalika zaśmiał się pod nosem. - Rodzicom średnio ta nuta odpowiada.
- Ale Jacek, kuwa, jakby księża chcieli, żeby oni śpiewali?
Dalika spojrzał na niego wymownie.
- Cieńko Johny, cieńko.

Po kilkunastu minutach wymiany uprzejmości, John Stewart zaczął nerwowo spoglądać na zegarek, a jego "R" stało się jeszcze bardziej zmiękczone.
- Gdzie ten trzeci do ciężkiej cholerrry? - zapytał zdenerwowany.
- Nie mam bladego pojęcia - odpowiedział Prezes Totalizatora Sportowego. - Zawsze się spóźnia sukinsyn.
- Kiedyś nie potrzebowaliśmy pośredników. Startujemy bez niego?
- Startować to sobie możecie w tej Ameryce naprawiać Hubblea. Może wtedy zobaczycie jak się powinno interesy robić. Zaczniemy jak będziemy w komplecie.
- Nie będziesz mnie uczył jak się business załatwia synku. Gdybym ci nie pomógł kilka lat temu, nosiłbyś t-shirt z napisem: pocałuj mnie, jestem Polakiem.
- Mam w dupie ciebie, to, że kilka lat temu zrobiłeś mi łaskę i w szczególności twoich nowych czarnych ojców założycieli, z tym nowym "we can change". Ale biorąc pod uwagę, że spieszę się, możemy zaczynać. Muszę odebrać syna ze szkoły.
- Pieprzyć twojego syna! Tu chodzi o grubą kasę! Dużo dolarów! Dużo zasranych franklinów! Kapisz?! W 2001 r. na stole leżalo trzysta milionów dolców i wszystko bylo jak należy! Co się z tobą stało od tego czasu? Pytam po raz drugi: po co nam pośrednicy?!
Jacek Dalika ugryzł się w wargę.
- Zasady się zmieniły. Politycy, CBA, CBŚ. Sporo zależy od tego trzeciego palanta. Bez niego nie mamy w ogóle w co się pakować. I głównie od twojego tonu zależeć będzie ile jestem w stanie u niego ugrać. Jak mnie dalej będziesz wkurwiać, przysięgam, że zrobię wszystko, żeby ten kontrakt dostał ktoś inny. Jak będziesz cool, to podpiszemy go na najbliższe dziesięć lat i znowu będziesz mógł podglądać toples Murzynki w Santa Monica. Rozumiemy się?
John Stewat zbliżył się do Dalika i szepnął mu do ucha:
- A co jakbym ci powiedzial, że mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia?
Prezes Totalizatora Sportowego, jakby instynktownie, rozejrzał się dookoła.
- Zamieniam się w słuch.
- Co byś zrobił, jakbym ci powiedzial, że znam algorytm, dzięki któremu możesz obliczyć pięć z sześciu liczb dużego, jak mój fuckin dick, lotka, w każdy wtorek, czwartek i sobotę?
Dalika poczuł się jakby ktoś zwalił na niego tonę cegieł.
- Że co? Ty przebiegłby sukinsynu! Wasze maszyny lotto są trefne?! I nie powiedziałeś mi o tym? Przez tyle lat?! - Jacek Dalika chwycił Stewarta za garnitur z Versace i potrząsnął nim.
John Stewart zaśmiał się.
- To jeszcze nic! Wyobraź sobie, że przez te wszystkie lata, każdą największą kumulację wygrywał ktoś podstawiony przeze mnie. Odpalałem mu kilkaset tysięcy za zamknięcie się, a miliony wpływały na moje konto.
- Jak mogłeś mi to zrobić?!
- Jak to jak Jacuś? Business jest business, a żeby wygrać trzeba grać.
Jacek odepchnął Johna i ten upadł. Następnie rzucił się na niego i kiedy miał wymierzyć potężny prawy sierpowy, John Stewart z uśmiechem na twarzy dodał:
- Ale to wszystko teraz może być twoje.
Dalika zawiesił pięść nad głową Amerykanina.
- Mów dalej.
- Załatw mi ten kontrakt, a dostaniesz algorytm. Choćby na dzisiejszej kumulacji możesz zarobić ze dwadzieścia milionów złotych.
- Algorytm tak? - Jacek Dalika puścił Amerykanina. - A czemu tylko pięć liczb z sześciu?
- A czemu nie? Wchodzisz w to czy nie?!
Jacek Dalika wyciągnął dłoń do Johna Stewarda i pomógł mu wstać z podłogi.
- To znaczy, że co, mam ją zgadnąć? Przecież równie dobrze mogę wykupić wszystkie czterdzieści sześć kuponów zmieniając tylko ostatnią liczbę.
- Mógłbyś, bo jesteś na tyle głupi. Jakby ktoś z kolektury zobaczył, że użyłeś w jednym typowaniu czterdzieści sześć razy tych samych pierwszych pięciu liczb, zmieniając tylko ostatnią, wszystko wyszłoby na jaw. Dlatego jak się dzisiaj ładnie spiszesz, podam ci szóstą liczbę. Tylko nie próbuj mnie wydymać, bo ja wydymam ciebie.
Na twarzy Jacka Daliki pojawił się mimowolnie uśmiech.
- Zgoda, wchodzę w to.
Stewart otrzepał garnitur i uśmiechnął się.
- Dobrze. To teraz tylko pogadaj z tym waszym gościem, który to wszystko w Polsce potrafi załatwić i mamy deal.
- Zostaw go mnie. Dostaniesz to, po co tu przyjechałeś.

Nagle, z zakrystii wybiegł ksiądz, widząc jak biznesmeni robią interesy.
- Co to ma znaczyć?! Na litość Boską! Wstydu nie macie, zasrani złodzieje! - Ksiądz praktycznie przebiegł po nawie głównej, zostawiając za plecami postać Chrystusa wiszącego na krzyżu. By nie krępować sobie ruchów, jedną ręką trzymał sutannę. Gdy znalazł się w okolicy mężczyzn, rzucił się na Jacka Dalikę, chwycił go za krawat i wytargał do góry. Potem wykrzyknął:
- Nie mogliście, kurwa, pięć minut na mnie zaczekać?


II.

Darek Dalika, dwunastoletni syn Jacka, od momentu kiedy o godzinie dziewiątej zadzwonił budzik, czuł, że będzie miał dobry dzień. Jego lekcje zaczynały się o dwie godziny później niż zazwyczaj i mógł się wyspać za wszystkie czasy.
W drodze na przystanek ledwo zdążył na "dziewiątkę" - jego autobus do szkoły. Nie skasował biletu, a kontrolerzy, zajęci sprawdzaniem innych pasażerów, nie zdążyli przyłapać go na jeździe na gapę. Bardzo go to ucieszyło.
Na pierwszej lekcji - historii - pani nauczyciel postanowiła zacząć zajęcia od sprawdzenia wiedzy uczniów. Wywoływała kolejno każdego do tablicy, poczynając od pierwszego numeru w dzienniku i pytała z bieżącego materiału. Skończyła na numerze osiem. Jakby Darek wiedział, czym jest nałóg tytoniowy, z ulgą odpaliłby papierosa, gdyż jego przy jego nazwisku widniała cyfra dziewięć. Jego wiedza zaś, nie wychodziła poza ocenę o siedem od dziewiątki mniejszą.
Podczas matematyki znowu dopisało mu szczęście. Kiedy Darek rozmawiał ze swoim najlepszym kumplem z ławki, nauczyciel widząc to, spytał go o wynik rozwiązywanego na tablicy równania. Wynik podpowiedziała mu koleżanka siedząca za nim.
- Dziewięć. - szepnęła młodym, aksamitnym głosem Monika Kolczyk - jego pierwsza szkolna miłość.
Darek odpowiedział tonem pewnym siebie, a nauczyciel nie zauważył, że wynik został mu podpowiedziany.
Podczas drugiej przerwy, mały Darek Dalika dostał smsa:

WYJDŹ NA CHWILĘ PRZED SZKOŁĘ;) KUMPEL

Darek, chłopak ciekawy, poszedł sprawdzić kto czeka na niego przed drzwiami szkoły, lecz nikogo nie ujrzał. Dopiero gdy zrobił parę kroków w kierunku szkolnego parkingu podbiegło do niego trzech mężczyzn w garniturach i wsadzili go do samochodu. Zabrali go do hotelu, do którego weszli tylnym wejściem. W pokoju znajdowało się jeszcze sześciu innych mężczyzn, prócz tych, którzy go przyprowadzili.


III.

Dochodziła czternasta - godzina o której mały Darek kończył szkołę. Jacek Dalika podjechał swoim srebrnym Lexusem pod gimnazjum numer dziewięć w Warszawie. Kierowca z daleka wyglądał na zadowolonego. Do samochodu wszedł jego syn, Darek, usadawiając się na tylnym siedzeniu. Zamknął pasy i wlepił wzrok w bliżej nieokreślone miejsce za przyciemnianą szybą. Ojciec przyglądał mu się przez tylne lusterko.
- Hej, nie przywitasz się ze swoim staruszkiem? - zapytał zdziwiony pan Dalika.
Młody chłopak nie zareagował.
- Coś taki cichy dzisiaj?
Darek wzruszył obojętnie ramionami. Nic nie powiedział.
- Twój ojciec zrobił dzisiaj bardzo dobry interes. Zły Amerykanin myślał, że tata jest idiotą, ale nie dałem się nabrać i dzisiaj tata zarobi dużo pieniążków. Co ty na to?
Znowu cisza.
- Darek, co się stało? Coś w szkole?
Cisza.
- Słuchaj, mam dla ciebie propozycję. Wezmę cię dzisiaj na wycieczkę. Musimy podjechać do kilku punktów lotto i wysłać kupony. Będzie fajnie, obiecuję. Powiem więcej, możesz mi w tym pomóc. Przy najbliższej kolekturze podasz mi twój typ na wygraną. Jaki jest twój szczęśliwy numerek?

Bartosz Pluta
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Pluton · dnia 27.05.2009 09:54 · Czytań: 2543 · Średnia ocena: 2 · Komentarzy: 2
Komentarze
Abigail dnia 17.06.2009 09:04 Ocena: Dobre
Tutaj miałam problem z oceną tego tekstu. Jest coś w nim na TAK, ale jednocześnie coś na NIE. Zawiera ciekawe i zaskakujące elementy, niestety razi słownictwo. Kolejna praca, przy której zastanawiałam się czy przekleństwa są drogą do sukcesu w dzisiejszym świecie. Można przeklinać, ba, czasami wręcz trzeba, aby oddać charakter i nadać specyficzną atmosferę. Pytanie tylko, czy musi być tego aż tak dużo.
Harry dnia 01.08.2009 10:30 Ocena: Słabe
Tekst napisany nawet ciekawie. Te wulgaryzmy sprawiają jednak że jestem na NIE.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty