Wrzask indyków. I (rozdział z TU, GDZIE SPADŁ GRAD WIĘKSZY OD JABŁKA. - Krystyna Habrat
Proza » Obyczajowe » Wrzask indyków. I (rozdział z TU, GDZIE SPADŁ GRAD WIĘKSZY OD JABŁKA.
A A A
WRZASK INDYKÓW (rozdział z TU, GDZIE SPADŁ GRAD WIĘKSZY OD JABŁKA)

Joanna jest na opustoszałej ulicy sama. Brnie pochylona pod wiatr. Czasem pojawia się ktoś w dali, ale nieznany, i przemija. "W niedzielę po południu ludzie przebywają w domu" - myśli Joanna, odgarniając włosy, które wiatr uparcie nawiewa jej na twarz. Tylko ona nie mogła w domu usiedzieć. Czyż zresztą to dom? To teraz tylko mieszkanie, gdzie chroni się z dziećmi...
Wyszarpuje z kieszeni wymiętoszoną kartkę z adresami. Mogłaby jeszcze iść do Kaśki Lipcówny, po mężu bodajże Wrońskiej. Może ona powie coś takiego, co przyniesie ulgę.
A Katarzyna siedzi przy oknie i rozmyśla. Otworzyła lufcik, żeby sprawdzić, czy da się dziś wyjść na dwór, ale wpadł stamtąd nieznośny ziąb. Podmuch poderwał kartki, leżącej na stole powieści. Przefrunęła wachlarzem kartek i się zamknęła.
I znowu nic się nie dzieje. Za ścianą teściowa z Agnieszką coś tam czytają, mąż przegląda gazety z całego tygodnia, a ona tutaj sama. Patrzy, jak pusto dziś na ulicy. Nie widać, aby się ktoś gdzieś spieszył. Uroczysta senność niedzieli zagarnia wszelki sens. Zapada zmierzch. Rano byli w kościele, a teraz wlecze się senne popołudnie.
W tygodniu wszystko wyznaczone godzinami obowiązków jakoś się toczy. Brakuje czasu na czcze rozmyślania. Dopiero świąteczny dzień zawisa nad tym wielkim pytajnikiem. Za oknem szaro, tylko horyzont znaczy kremowa smuga jasności. Suną nisko ciężkie chmury. Czasem na ich tle przeciągają ptaki i zatrzymywane przez wiatr, zdają się wisieć niemal w bezruchu. Dokąd one tak uparcie dążą?- myśli Katarzyna. Widocznie mają jakiś cel. Wiatr chwilami targa gwałtownie gałęziami, porywa zeschłe liście, wiruje z nimi i cichnie znudzony. Katarzyna zamyka lufcik, szamocząc się z firanką. Zasłania szczelnie story. Zapala lampę i bierze znowu książkę. Jeszcze jej nie otwiera.
Nie wie, co ze sobą dziś zrobić. Cały tydzień czeka z utęsknieniem na niedzielne popołudnie, kiedy nic nie trzeba robić, a tu, przy brzydkiej pogodzie tonie w nadmiarze niczego. Taka niedziela wydaje się nieprawdziwa. W jej życiu nic nie jest prawdziwe. Zapracowana, zmęczona nigdy nie ma czasu, by długo coś kontemplować, wysmakować we wszystkich odcieniach i przeżyć w pełni do końca.
Dlatego od czasu do czasu nachodzi ją głupia tęsknota za czymś niezwykłym. Czymś wielkim. Co by to miało być? - sama nie wie. Ale tęskni.
W pustą niedzielę, gdy niepogoda nie pozwala na wyjście z domu, takie myśli niepokoją bezsensem. W dużym mieście byłoby inaczej. Więcej podniet intelektualnych i artystycznych. Więcej możliwości spełnienia. A przecież nie powinna narzekać, ma dobrego męża, dzieci... Nawet nie pragnie więcej pieniędzy.
Dalsze rozmyślania Katarzyny przerywa dzwonek. Dziwne? Nikogo się nie spodziewają... Za drzwiami stoi potargana nieznajoma. Ależ to dawno nie widziana Joasia. Jaka zmarznięta! Postarzała!
- Przyszłam tak bez powodu - tłumaczy się pośpiesznie Joanna. - Nie mam co ze sobą zrobić.
Zamykają się w pokoju same. Tadeusz, dobry mąż, obiecuje zrobić kawę.
- Wiesz chyba, co u mnie? -zapytuje od progu Joanna.
Katarzyna kiwa głową. Boi się Joanny. Boi się ją urazić. Jest jakaś dziwna. Widuje ją czasem w aptece, coraz to innej, ale tam nie miejsce na zwierzenia. Zresztą znały się raczej z widzenia, bo w takim mieście wszyscy się znają, mówią sobie dzień dobry i zamieniają przy okazji parę słów. Ale Joanna z dziesięć lat młodsza.
"Tylko to już nie ta dawna śliczna dziewczyna - myśli w popłochu Katarzyna - a postarzała kobieta ze zmarszczkami goryczy wokół ust. Włosy potargane. rozczłapane buty. W pończosze leci jej oczko. Czy jednak może być zadbana, skoro została porzucona?" Te refleksje przelatują szybko przez głowę Katarzyny, bo jakoś nie może znaleźć pierwszego słowa, by zacząć rozmowę z tą nie za bardzo znaną koleżanką.
Była - myśli jeszcze Katarzyna- zbyt dobra, zbyt ufna i dała się kiedyś zwieść urokowi podrywacza. Zawierzyła człowiekowi, który już w szkole podrywał wszystkie dziewczyny. Marian Pluda wybrał jednak ją, nieśmiałą, urodziwą brunetkę o kręcących się włosach. Zapowiadało się dobrze. Poznali się na studiach, ale pobrali, gdy ona, zaczęła pracować w aptece przy rynku a on robił już specjalizację z chirurgii. Wyglądali razem, jak z obrazka: piękni, roześmiani, szczęśliwi. Potem przybył im wózek, z którego wystawała dziecięca główka. Pchali go razem, uśmiechnięci. Uśmiechali się do siebie i córeczki.
Niedługo później wózek głęboki został zamieniony na spacerowy, lżejszy i pchała go już sama Joanna, bez uśmiechu. Pełna niepokoju ciągle gdzieś się śpieszyła. Nie poznawała znajomych. Jej wzrok był nieprzytomny. Jego zaczęto widywać z inną. Zaszalał za tamtą. Demonstrowali się po ulicach czule objęci. Wstydu nie mieli. Niby jemu, jako lekarzowi, jakoś to uchodziło. Tutaj ten zawód wciąż cieszy się estymą, ale ludzie szeptali, że ożenił się z Joasią tylko na złość innej. Ze taki uwodziciel nigdy nie wytrwa przy jednej długo. Że Joasia była zbyt dobra, potulna. I teraz biegała po ulicach sama. Nie, z dzieckiem w wózku. Albo zaszywała się w domu i tygodniami jej nie widziano. Zanim się wyprowadził, na odchodne urodziła mu syna. Ale nawet upragniony syn go nie zatrzymał. Dzieci zostały z Joasią.
Katarzyna , myśląc o tym, krępuje się, że ją samą los tak rozpieszcza. Jakże głupia wydaje się jej teraz tęsknota za czymś niezwykłym.
- Musiałam dziś wyrwać się z domu - mówi Joanna skubiąc nerwowo frędzle szalika. - To znaczy z mieszkania. Musiałam wbrew obawom, że spotkam gdzieś... ich... oboje. Ty nie wiesz, jak nogi się wtedy uginają i jak bolą... Jednak od czasu do czasu przychodzi taki dzień, że ciągnie mnie do ludzi. Nie mogę wtedy usiedzieć.
- Zapomnij o nim.
- Powiedz mi więc, o czym myśleć?! On za jednym zamachem zabrał mi i przeszłość i przyszłość. Ani już wspomnień, ani nadziei. Nie tylko siebie mi zabrał. Nie mam już twarzy, nie mam ciała, bo on tym wszystkim wzgardził. Nikomu nie jestem potrzebna. Czy to prawda, że byłam kiedyś ładna? Chyba nie dość, skoro go to nie zatrzymało.
- Byłaś śliczna... Pamiętam: smukła, wiotka. Miałaś wijące się włosy i opadały ci nisko na plecy.Wyglądałaś na bardzo delikatną i nieśmiałą. Ale czemu teraz obnosisz się z tak smutną twarzą? Masz przecież dzieci...
- Ach, dzieci! One wolą ojca. Wyglądają go. Tęsknią. Mówisz: zadbać o siebie. Ja nie mam już sił! Nie potrafię udawać pogodnej. Smutno w naszym mieszkaniu.
Milknie. Katarzyna w popłochu szuka, co by tu powiedzieć. Wreszcie Joanna szepcze:
- Ostatnio wszędzie słyszę gulgot indorów. Boję się ich. Tamtego dnia jesienią, gdy Marian się od nas wyprowadzał, w ogródku teściowej, gdzie mieszkaliśmy, darły się przeraźliwie indyki. Gulgotały szare pośród szarych badyli. Teściowa zabiła je później na święta. Jednego dla nas. Drugiego zawiozła jemu. Nie mogłam jeść. Odtąd nie jadam drobiu.
Katarzyna próbuje Joannę pocieszać. Powtarza rady łaskawych pań z pism kobiecych, żeby skupiła się na dzieciach, zadbała o siebie, poszukała sobie jakiegoś hobby. Nic oryginalnego nie przychodzi jej do głowy. Co tu można poradzić?
Na szczęście Tadeusz wnosi kawę. Joanna pochyla się nisko nad parującą filiżanką. Wcale nie słucha słów Katarzyny. Po chwili ciągnie swoje:
- Chciałam zapomnieć. A tu niemal co dzień on osacza mnie receptami, jakie z jego nazwiskiem i pieczątką przynoszą mi do apteki. Dwa razy już się przenosiłam, byle dalej od niego, lecz wszędzie docierają jego recepty. To jakby ironiczne listy do mnie...
- Weź się w garść. Przecież minęło trochę czasu...
- Jestem za słaba. Zawsze bałam się życia. Zawierzyłam Marianowi, że wesprę się na nim. Ale on wolał bardziej przebojową... babę. Sama za nim latała. Teraz organizuje mu przyjęcia, o których się mówi, ciąga na egzotyczne wojaże. Zmieniają samochody. Kupili daczę.
Katarzyna w popłochu proponuje lampkę wina. Joanna uśmiecha się dziwnie i wypija szybko do dna. Nagle macha kilka razy ręką, jakby chciała coś zmazać czy odgonić. Spuszcza głowę. Po chwili milczenia szepcze:
- Ja już i w tym szukałam ratunku. W alkoholu! Pewnie już wiesz?
- Coś do mnie dotarło. W naszym mieście plotki roznoszą się szybko. Ale ja wiem, że szukałaś pocieszenia...
- E, tam! Nie ma żadnego pocieszenia! Żadnego ratunku!
Ostatnie słowa Joanna wykrzykuje głośno, co zgrzytliwie zakłóca spokój niedzielny tego domu. Przy tym podrywa się gwałtownie od stołu. Katarzyna cofa się przerażona. Boi się, że stanie się teraz coś złego! Coś niemile niesmacznego.
Joanna zamiera, wreszcie macha ręką i rusza do drzwi. W przedpokoju zdziera w popłochu płaszcz z wieszaka, szamocze się nerwowo z zaplątanym na plecach szalikiem. Gubi rękawiczki. Rozgląda się bezradnie i dostrzega je na podłodze.Płaszcza nawet nie zapina. Zbiega po schodach.
- Poczekaj!
- Wybacz, śpieszę się! Muszę jeszcze do jednej znajomej.
Katarzyna nie może ukryć zdumienia, że Joanna, wpadła tak bez powodu. Chyba nigdy tu nie była. I uciekła tak szybko nie wiadomo gdzie.
Wiatr zatrzaskuje za nią bramę. Joannę ogarnia przeraźliwy ziąb. Pochyla się, zapina guziki płaszcza i ucieka! Byle dalej.
Coś pcha ją do ludzi! Chociaż wie, że pociechy tam nie znajdzie. Wie to dobrze. Ale ma jeszcze na kartce kilka nazwisk i adresów. Musi tam pójść.
CDN
http://nakanapie.pl/book/486916/tu-gdzie-spad%C5%82-grad-wiekszy-od-jab%C5%82ka.htm
http://zaczytani.pl/ksiazka/tu gdzie spadł grad większy od jabłka, druk
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Krystyna Habrat · dnia 29.05.2009 21:23 · Czytań: 983 · Średnia ocena: 4,33 · Komentarzy: 13
Komentarze
Usunięty dnia 29.05.2009 22:14 Ocena: Świetne!
Smutny i jakże realny obrazek! Udało Ci się opisać całą nędzę takiego położenia. Kobiety opuszczonej. Bardzo mi się podoba. Spójna i do bólu prawdziwa całość. W tym wypadku mogę wystawić tylko świetną :-)
Krystyna Habrat dnia 29.05.2009 22:17
Przeleć okiem jeszcze po później naniesionych poprawkach.:smilewinkgrin:
Usunięty dnia 29.05.2009 22:24 Ocena: Świetne!
Sokol, ja tu nie widzę NIC do poprawy! Tylko się nie rozbestwij! :D
Elwira dnia 30.05.2009 11:28 Ocena: Bardzo dobre

Paskudnie prawdziwe. O kobietach porzuconych mówi się, że są biedne, nie mają z czego utrzymać dzieci, opłacić czynszu, Ty opisałaś tragedię osobistą, upadek osobowości, Joanna jakby sama siebie pochowała za życia i to porusza. Nie jej bieda, bo chyba wcale tak źle z pieniędzmi nie jest, skoro ma pracę.
Dopracuje jeszcze stylistycznie. A i w kilku miejscach nie było przecinków, już nie wypisywałam. Pozdrawiam.
Krystyna Habrat dnia 30.05.2009 12:28
Elwira. Na pewno zgodnie z zasadami języka polskiego masz rację, ale ja spróbuję bronić swoich racji. Jeżeli wyraz "sama" stawiam na końcu, to znaczy, że kładę na niego nacisk. Wolę też "Czasem pojawia się ktoś w dali, nieznany, i przemija." Wiem, to zgrzyta, lecz obrazuje sytuację wewnętrzną Joanny, bo najpierw kogoś widzi, budzi się w niej nadzieja, że to ktoś znajomy, stwierdza jednak, że nieznajomy i idzie dalej. Co do reszty masz rację. Dziękuję bardzo. Jestem wdzięczna za każdą uwagę, bo chwilami mój komputer płata mi figle i wychodzi niegramatycznie, co dopiero po niewczasie zauważam.
Elwira dnia 30.05.2009 21:11 Ocena: Bardzo dobre
Tekst jest Twój i co z nim zrobisz, to już mnie nie obchodzi. Ja wypisałam, gdzie mi zgrzyta z punktu widzenia czytelnika, nie polonisty. Zastanów się też, czy po tytule stawiamy kropkę i czy stawiamy przecinek przed "I", tu odsyłam do słownika, bo ja się nie znam, jak widać.
Sonia dnia 31.05.2009 15:56 Ocena: Świetne!
Super, podobało mi się. Jak nigdy nie ciekawią mnie teksty dotyczące realistycznego świata (specjalizuję się w fantastyce). Podobało się!
Miladora dnia 31.05.2009 17:18 Ocena: Bardzo dobre
Jak widzę, Elwira usunęła część swojego komentarza. Niepotrzebnie.
Niepisana zasada jest taka, że czytelnik ma prawo wypunktować to, co według niego jest błędne, a autor wykorzystać te akurat poprawki, które odpowiadają jego stylowi, czy wyrażeniu myśli. I to autor ma decydujący głos, zwłaszcza, gdy chodzi o styl, gdyż on odróżnia go od innych. Nie możemy i nie powinniśmy wszyscy pisać tak samo - to byłoby potwornie nudne. Czasem coś, co wydaje się stylistycznie niedopracowane, jest świadomym chwytem piszącego, który w ten właśnie sposób chce oddać pewne niuanse. Albo zachować rytm opowiadania, z czym się jak najbardziej zgadzam.
A co do moich sugestii - owszem, mogłabyś zlikwidować kropkę po tytule. Nie jest potrzebna.
- i prze chodzi obok. - przechodzi
- na twarz(.) Tylko ona nie
- W jego podmuchu odłożona na stole powieść przemiata powietrze wachlarzem kartek i zamyka się. - "przemiata" zgrzyta
- sens.Zapada zmierzch. - spacja po kropce
- przeciągną ptaki, trwając niemal w bezruchu. - dla mnie alogiczne
- zmęczona(,) nigdy nie ma
- Co by to miało być? - sama nie wie. - chyba "Sama nie wie."
- dobrego męża, dzieci. - tu mógłby być wielokropek zamiast kropki
- Dziwne? - myślę, że bez pytajnika, kropka
- Joanna z 10 lat młodsza. - z dziesięć lat...
- Włosy potargane. rozczłapane buty. - przecinek zamiast kropki
- dała się kiedyś zwieść podrywaczowi. - skoro, jak można mniemać, ożenił się z nią, to nie podrywaczowi - sugerowałabym zmianę na inne określenie, bo jeżeli nawet się nie ożenił, to mieszkali razem długi czas i zdążyła urodzić dwójkę dzieci
- farmaceutka , urodziwa - zlikwiduj spację przed przecinkiem
- Zaszalał za tamtą. Demonstrowali się po ulicach czule objęci. - rozumiem, że to narracja Katarzyny, stąd ten specyficzny język
- Musiałam(,) wbrew obawom,
- Ty nie wiesz, jak nogi się wtedy uginają i jak bolą... - dlaczego wtedy nogi bolą? Może - i jak wszystko boli?
- Jednak(,) od czasu do czasu(,) przychodzi
- Joanna pochyla się łapczywie nad parującą filiżanką. - ta "łapczywość" nie bardzo mi tu pasuje do wizerunku bohaterki
- Joanna uśmiecha się dziwnie, wypija łapczywie cały kielich i mówi usprawiedliwiająco: - znowu łapczywość, zmieniłabym na "wypija jednym haustem"
- plącze długo z szalikiem. - plącze się z szalikiem?
Przygnębiająca opowieść. Ciekawe, że podobny temat poruszył także Triagon w swoim opowiadaniu Zniknięcie, chociaż wybrał zupełnie inne rozwiązanie. I muszę powiedzieć, że tamto wywołało jednak u mnie znacznie więcej współczucia, niż postać tej bohaterki. Może tak miało być, zdominowane całkowicie przez ten klimat beznadziejności, który tak dobrze oddałaś, tym niemniej dla mnie jest to opowiadanie całkowicie jednopłaszczyznowe. Ta kobieta nie budzi mojej sympatii ani jakiegoś większego zrozumienia. Nasuwa się pytanie - jaką była partnerką dla swojego męża i stara prawda, że wina leży zawsze po obu stronach.
Bardzo dobre opowiadanie.
PS. Czytałam je już wczoraj, stąd wiem, że komentarz Elwiry był dłuższy, no i zauważyłam, że zdążyłaś poprawić pewne rzeczy, bo już ich nie znalazłam w tekście. To dobrze.
Krystyna Habrat dnia 01.06.2009 11:00
Przyczyny obiektywne (choroba) :(chwilowo uniemożliwiają mi dłuższe skupienie się nad tekstem, ale dziękuję bardzo za wszystkie cenne uwagi i poprawki. Będę je nanosić w najbliższym czasie w lepszym nastroju, ale stopniowo.:)
Dodam tylko, że historia Joanny ma ciąg dalszy, bardziej dramatyczny, lecz dałam na razie fragment, bo zdaje się małe kawałki lepiej się czyta. Czy dodam więcej, zobaczę.
Miladora dnia 01.06.2009 11:41 Ocena: Bardzo dobre
Dodaj, dodaj, Sokol, bo ciekawa jestem... ;)
Szuirad dnia 01.06.2009 21:48 Ocena: Bardzo dobre
Dobra obserwacja i dobrze ujęta w tekst. Cóż ytu dodać?
Naprawdę nie wiem.
Krystyna Habrat dnia 05.06.2009 11:22
Miladorciu Droga, specjalnie dla Ciebie, choć może jeszcze kogoś to zainteresuje, wyłuskałam z większej - niepotrzebnej mi - całości dwa fragmenty, gdzie pojawia się Joanna, szukająca pocieszenia w swym cierpieniu. Wiem, że postępuje nielogicznie, biegając po obcych ludziach, ale taka bywa istota cierpienia.Tak mi się zdaje. Może potem dodam jeszcze. Tylko te fragmenty, jako wyjęte z całości, nie będą kompozycyjnie zgrabne.
MarioPierro dnia 15.06.2009 15:51 Ocena: Bardzo dobre
No i wreszcie znalazłem czas, żeby sobie poczytać coś twojego. A powody są, bo przecież - co już nieraz widziałem w twoich commentach - masz podobne do moich "psychofilologiczne" zainteresowania;) Ale dość tych długich wstępów, do roboty.
Cytat:
Czyż zresztą to dom?

Cytat:
Suną nisko ciężkie chmury.

Cytat:
co zgrzytliwie zakłóca spokój niedzielny

Szyk trochę mi się nie podoba, pasowałby może w wierszu, choć też zależy. Tu brzmi pretensjonalnie. Lepiej chyba "Czyż to zresztą dom?", "Ciężkie chmury suną nisko." i "niedzielny spokój".
Cytat:
Podmuch poderwał kartki, leżącej na stole powieści.

Cytat:
że Joanna, wpadła tak bez powodu.

Zbędne przeciny.
Cytat:
Dopiero świąteczny dzień zawisa nad tym wielkim pytajnikiem.

Trochę mylące. Zamiast metafory dałbym porównanie, np. "zawisa nad tym niby wielki pytajnik". Wiem, że to trochę pójście na łatwiznę, ale w tym przypadku ceną jest zrozumienie sensu zdania.
Cytat:
Boi się Joanny. Boi się ją urazić.

A może w tym drugim np. "waha się" albo inny synonim?
Cytat:
Włosy potargane. rozczłapane buty.

... i mała literka. Zdarza się;) A w ogóle cały ten monolog wewnętrzny ciutkę przeintelektualizowany, nawet jak na bardzo inteligentną panią. Chociaż właściwie tylko ostatnie zdanie trochę kłuje po oczach. Sam bardzo lubię ten element wplatać do swoich tekstów, ale staram się o realizm.
Mimo wszystko zdajesz się być na tyle pewna swojej narracji, że nie jestem pewien czy przynajmniej części tych "błędów" nie popełniłaś celowo. Mam tu na myśli zwłaszcza ten dziwny szyk w paru zdaniach. Nie wiem, może nie widzę tu jakichś ukrytych sensów, które widzą inni:)
A tak w ogóle początek tej historii zapowiada się nieźle. Daję bdb, bo nie zwaliło mnie z nóg, ale już spieszę czytać c.d.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:34
Najnowszy:pica-pioa